„Życie człowieka, którym się zajmuję, nie może zależeć od tego czy mi smutno, czy jestem zły, czy się boję” – mówi Mateusz Sieradzan, znany na FB jako Pan Pielęgniarka
Mateusza Sieradzana, czyli Pana Pielęgniarkę, obserwuje na Facebooku 12 tys osób. Młody pielęgniarz opisuje codzienną pracę na SORZe, żartobliwie i z dystansem. Nam opowiada, jak to jest pracować w „babskim zawodzie”. – Raz usłyszę, że „pielęgniarz to jest to samo, co lekarz”, kiedy indziej, że „znam się tylko na myciu dupy” i „babska robota”. W Stanach, w Niemczech, Skandynawii pielęgniarz to naturalny widok w szpitalu, co więcej, pielęgniarz to zawód społecznie szanowany – mówi Pan Pielęgniarka.
Ewa Kaleta: Jak się pracuje w „kobiecym” zawodzie? Jak to się stało, że zobaczyłeś siebie w środowisku, gdzie tak mało jest mężczyzn?
Mateusz Sieradzan: To jest złożone pytanie, bo z jednej strony pielęgniarstwo kojarzy się z kobiecym zawodem. Opieka nad chorymi, pielęgnacja w szpitalu, to taka siostra Bożenka w czepku i fartuchu, ewentualnie pielęgniarka – siostra zakonna. To jest naturalne skojarzenie, trochę archaiczne, ale nie ma w nim nic złego. Myślę, że wielu mężczyzn (pewnie z przyczyn ambicjonalnych) ma problem z zaakceptowaniem takiej wizji swojej kariery zawodowej, dlatego pielęgniarstwo nie jest przez nich wybierane jako kierunek studiów.
Jednak w ostatnich latach pielęgniarstwo w Polsce i na świecie się zmienia. Pielęgniarki kończą studia, specjalistyczne kursy, robią nawet doktoraty, a w szpitalach stają się częścią zespołu terapeutycznego, w którym mają coś do powiedzenia. Przybywa też pielęgniarzy, choć cały czas na studiach jest kilku chłopaków na 200 dziewczyn. W Stanach, w Niemczech, Skandynawii pielęgniarz to naturalny widok w szpitalu, co więcej, pielęgniarz to zawód społecznie szanowany.
A u nas?
U nas jest różnie. Raz usłyszę, że „pielęgniarz to jest to samo, co lekarz„, kiedy indziej, że „znam się tylko na myciu dupy” i „babska robota”. Większość z nas pracuje w najbardziej wymagających dziedzinach medycyny, na OIOMach, w helikopterach ratunkowych, karetkach , SORach, w wojsku, policji… Mamy tam też ogromną samodzielność. Wykonujemy procedury i podajemy leki wcześniej zarezerwowane dla lekarzy specjalistów.
”W pracy się nie wzruszam. Teraz zdałem sobie z tego sprawę. Chyba nauczyłem się panować nad emocjami. Życie człowieka, którym się zajmuje, nie może zależeć od tego czy mi smutno, czy jestem zły, czy się boję. Jest robota, to się robi.”
Jeszcze trochę czasu upłynie zanim pacjenci zobaczą, że pielęgniarka to nie baran pędzony przez lekarza z dyżurki do sali. Oczywiście nie zastąpimy lekarzy w ich pracy. Jeśli ktoś ma taką ambicję, to pomylił zawody. Ale mamy coraz większą samodzielność. Na tym mogą skorzystać wszyscy.
Dlaczego zostałeś pielęgniarzem? Marzenia czy pragmatyzm?
Pielęgniarzem zostałem z przyczyn pragmatycznych. Nigdy nie chciałem być pielęgniarką. Zrobiłem studia z ratownictwa medycznego, ale na szczęście w porę się zorientowałem, że Polska to nie Ameryka, i tu by móc się rozwijać, więcej zarabiać, mieć większe możliwości zatrudnienia, to muszę zrobić pielęgniarstwo. To była dobra decyzja. Kiedyś koledzy ratownicy mówili „o…idzie nasza pielęgniareczka!”. Teraz sami robią te studia 🙂
Z innymi pielęgniarzami mówimy do siebie „siostro”, w tym zawodzie mamy do siebie dystans. Jako mężczyźni nie pasujemy do polskiego etosu pielęgniarki, więc tworzymy własny. Dla mnie polski pielęgniarz, to dobrze wykształcony specjalista, pasjonat, nie spinający się tytułami czy potrzebą kreowania wysokiej pozycji zawodu. Czynności pielęgnacyjne uczą pokory, a i tak myślę, że my znamy swoją wartość.
Czy zdarza się, że ktoś mówi do ciebie „panie doktorze” bo jesteś mężczyzną i kojarzysz się automatycznie z lekarzem?
Bardzo często. Gdy mówię że jestem pielęgniarzem a nie doktorem, to zazwyczaj słyszę: „ale na pewno kiedyś pan będzie doktorem”. Odpowiadam wtedy, że na pewno nie będę, studiowałem sześć lat, mam dwa kierunki studiów, dziesiątki kursów, teraz robię 2-letnią specjalizację, potem zrobię kolejną, a kto wie, może kiedyś pójdę na magisterkę (chociaż uważam, że pielęgniarce jest niepotrzebna). To mało? Ludzie nie pojmują, że ja mogę nie chcieć być lekarzem. Mój zawodowy cel, to dojść do takiego poziomu wiedzy, umiejętności i zrozumienia, by lekarze i koledzy na dyżurze odczuwali wyjątkowy komfort pracując ze mną.
Jakie emocje towarzyszą twojej pracy? Jak często się nudzisz, jak często wzruszasz i kiedy się boisz?
Niestety zazwyczaj w pracy odczuwam bezradność. Wobec niewydolności systemu opieki zdrowotnej, wobec tego, że naprawdę staram się pomoc pacjentowi, a on tego nie widzi i ma pretensje. Bezradność wobec ogromnej ilości papierów i biurokracji, długo by o tym mówić. Nudzę się bardzo rzadko. W porównaniu do mocy przerobowych zazwyczaj mamy za dużo pacjentów. W pracy się nie wzruszam. Teraz zdałem sobie z tego sprawę. Chyba nauczyłem się panować nad emocjami. Życie człowieka, którym się zajmuje, nie może zależeć od tego czy mi smutno, czy jestem zły, czy się boję. Jest robota, to się robi.
Oczywiście zdarza się mnóstwo trudnych sytuacji. Nie pracuję długo (6 lat) ale już dla kilku osób byłem ostatnią osobą jaką w życiu widzieli, z którą rozmawiali. Potem już była tylko reanimacja albo od razu stwierdzenie zgonu. To są trudne momenty, ale też śmierć to naturalny element życia. My nie panikujemy w kontakcie ze śmiercią. Podchodzimy do tego spokojnie, bo stykamy się z nią na co dzień. Boję się tego, że przez chaos organizacyjny albo czyjąś niekompetencję lub natłok zgłaszających się, przeoczę pacjenta w ciężkim stanie. Wtedy cała zmiana jest za to odpowiedzialna. Ja też.
”Ludzie nie pojmują, że ja mogę nie chcieć być lekarzem. Mój zawodowy cel, to dojść do takiego poziomu wiedzy, umiejętności i zrozumienia, by lekarze i koledzy na dyżurze odczuwali wyjątkowy komfort pracując ze mną.”
Na ostatnim dyżurze, na 4-łóżkowej sali monitorowanej miałem 9 pacjentów. Personel tej sali to lekarz, mój kolega ratownik i ja. Nie było gdzie fizycznie kłaść chorych, a wszyscy wymagali pobrań, podawania leków, monitorowania. Łatwo coś przeoczyć w takim czasie, a karetki przywożą kolejnych.
Boje się też agresji fizycznej pacjentów. Wiem, że w naszym kraju można „dostać kosę” za nic. Zdarzają się pacjenci którzy oberwali nożem od pijanego idioty, który poczuł się urażony krzywym spojrzeniem. Alkohol, narkotyki zmieniają naszych pacjentów w nieprzewidywalnych agresorów. U nas jest łatwiej nad tym zapanować niż w pogotowiu, ale też bywa niebezpiecznie.
Jak często spotykasz w swojej pracy pacjentki w wieku 25-30 lat? Czy młodszy pacjent jest trudniejszy w obsłudze?
Jeśli już mam uogólniać, jacy są pacjenci w wieku 25-30 lat, to niestety nie posiadają podstawowej wiedzy, jak radzić sobie z prostymi problemami zdrowotnymi. Okład z sody przy stłuczeniach, bezwzględne leżenie w łóżku przy infekcji, postępowanie w drobnych skaleczeniach i zasady wykonywania prostych opatrunków, to niestety dla wielu młodych pacjentów wiedza tajemna, a szkoda, bo mogliby oszczędzić sobie i nam wiele czasu.
Kobiecy ból jest traktowany inaczej niż męski? Czy kobieta z endometriozą może liczyć na zrozumienie? Czy łatwiej go bagatelizować? Jakie są twoje doświadczenia i obserwacje.
Nie zauważyłem byśmy rozróżniali ból na „kobiecy” i „męski”. Na różnych SORach to różnie wygląda, ale akurat uważam, że na moim oddziale leczenie przeciwbólowe jest na dobrym poziomie. W XXI wieku pacjenta ma nie boleć. Mamy duże możliwości leczenia przeciwbólowego i każdy pacjent może liczyć u nas na takie działanie. Łagodzenie bólu jest w naszym kraju wpisane w prawa pacjenta. Warto o tym pamiętać i nie wierzyć w bajki o „zamazywaniu obrazu klinicznego” i „lekach przeciwbólowych utrudniających diagnostykę”.
Czego się dowiedziałeś o życiu i ludziach pracując na SORze? Większości z nas kojarzy się to z niekończącą się szkołą życia.
O matko… to materiał na książkę. Przykładowo zobaczyłem przekrój przez całe społeczeństwo. Choroba nie wybiera. Dotyka celebrytę, bezdomnego, więźnia, ministra, profesora, matkę pięciorga dzieci… To wszystko są różne światy. Z większością z nich nie miałem styczności przed pracą. Tu też cięgle zdaję sobie sprawę, że w medycynie nie ma określenia „na pewno”.
Jak się ma misja ratowania ludzi do zarobków? Jakie są realia finansowe pracowników SORu?
W ostatnich latach jest trochę lepiej, ale cały czas uważam że zarobki są za niskie. Są też bardzo zróżnicowane w zależności od regionu, a nawet poszczególnych szpitali w jednym mieście. Powiedzmy, że odkąd jestem zatrudniony na własnej działalności, to jestem względnie zadowolony z zarobków. Na SORowskim etacie często doświadczona pielęgniarka nie zarabia nawet połowy średniej krajowej.
”Ile musieliby ci zapłacić, żebyś brał odpowiedzialność za prawidłowe wykonanie specjalistycznych procedur medycznych, podczas reanimacji bezdomnego, który się nie mył od miesiąca, z gruźlicą, hcv, ropiejącymi nogami, po którym chodzą wszy i larwy?”
Jakieś pakiety pracownicze? Bony? Mulisporty? Zapomnij. W wielu szpitalach pracownicy są zadowoleni gdy dostaną pensje o czasie.
Zawsze gdy ktoś mi mówi, że mamy za wysokie wymagania finansowe, to zadaje mu jedno pytanie: Ile musieliby ci zapłacić, żebyś brał odpowiedzialność za prawidłowe wykonanie specjalistycznych procedur medycznych, podczas reanimacji bezdomnego, który się nie mył od miesiąca, z gruźlicą, hcv, ropiejącymi nogami, po którym chodzą wszy i larwy? Zazwyczaj odpowiedź jest taka, że nie ma takich pieniędzy. My to robimy często za 2,5 tysiąca.
Ktoś odpowie: „to był twój wolny wybór”. Prawda. Tak samo moim wolnym wyborem może być rezygnacja z tej pracy. Wielu z nas to robi. Tylko kto wtedy będzie pracował za nas?
Zobacz także
„Bardzo się tego bałem, wyobrażałem sobie, że w inkubatorze będzie leżał jakiś embrion, a to był mały człowiek. Mój syn!”. Rozmawiamy z ojcami wcześniaków
„Obowiązkiem jest wziąć się w garść i zrobić porządek z tą chorobą”. Jak wspierać kobiety chore na raka piersi i jak samemu szukać pomocy? Rozmawiamy z Michałem Sadzewiczem
Polecamy
Złożyły skargi na ordynatora. Teraz są poddawane uporczywym kontrolom
Absurd na włoskim pogotowiu. Pacjentowi ze złamaniem usztywniono nogę… kartonem
Naga i przywiązana do łóżka godzinami leżała na SORze. „Nie godzę się z takim poniżaniem i pogardą” – grzmi córka 80-latki
„Najczęściej zakładamy opatrunki na rany nieoczyszczone. Pokutuje mit, że ran nie można myć”. Agata Korgól opowiada o swojej pasji do leczenia ran
się ten artykuł?