Przejdź do treści

HELLO PIONIERKI: Jak Wanda Grabińska udowodniła, że ma dość uzdolnień umysłowych, by zostać pierwszą w Polsce sędziną

Wanda Grabińska, grafika: Joanna Zduniak
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

By dostać etat w warszawskim sądzie, powołała się na konstytucję, która  tylko w teorii przyznawała kobietom równe prawa w dostępie do stanowisk publicznych, a w praktyce nie była respektowana. Walka trwała 18 miesięcy. Była pierwszą kobietą w Polsce, której powierzono to stanowisko. Poznajcie Wandę Grabińską!

 

Do lat 20. ub. wieku droga do studiów prawniczych była dla kobiet zamknięta. Jeszcze dwie dekady wcześniej stanowisko wydziałów prawa było takie, jak na Uniwersytecie Jagiellońskim: „Wydział Prawa wyszedł z założenia, że kobiety ze względu na szczególne właściwości ich temperamentu i ich uzdolnienia umysłowego nie posiadają odpowiedniej kwalifikacji, aby z pożytkiem dla dobra publicznego spełnić ważne obowiązki sędziego, prokuratora, adwokata lub urzędnika administracyjnego, a więc aby móc po zakończeniu studiów prawniczych obrać jakąkolwiek z tych najważniejszych karier, do których właśnie te studia mają otwierać drogę”. Nic dziwnego, że w dwudziestoleciu międzywojennym tylko dziewięć kobiet pełniło obowiązki sędziowskie, a jedna była prokuratorką.

Powodem, dla którego polskie prawniczki nie mogły być zatrudniane na stanowiskach prokuratorki, sędziny czy notariuszki były zapisy z dekretu o aplikacji sądowej z 1919 roku, który uwzględniał wyłącznie mężczyzn. Dopiero ustawa o ustroju sądów powszechnych z 1929 roku, na wniosek Wandy Grabińskiej, pozwoliła Polkom na obejmowanie tych stanowisk. Wcześniej, choć konstytucja zakładała równość płci w zawodach publicznych, wymagano  np., by kobieta zamężna miała zgodę męża na pracę w instytucjach państwowych.

Sukces młodziutkiej Polki z Radomia europejskie gazety opisały na pierwszych stronach, w Polsce z nominacji cieszyły się przede wszystkim pisma dla kobiet: „Pani Grabińska przede wszystkiem nie stoi na martwym punkcie spoczynku, który już dopiął swego celu. Stanowisko sędziego, które, jako kobieta, pierwsza osiągnęła w Polsce, a bodaj 5 czy 4 w Europie — nie wyda je się jej laurem, wieńczącym skronie po udatnym finishu w wyścigu pracy: nominacja ta, która dla wielu kobiet, nie znających tajemnic kuluarów sprawiedliwości, była tylko nieoczekiwaną radością — dla pani Grabińskiej, stała się właśnie oczekiwanym etapem w szeregu środków, dążących do jednego celu: walki z przestępczością wśród nieletnich, szczególniej dziewcząt, ze względu na zasadnicze braki” – pisano w magazynie „Bluszcz” w 1929 roku.

Wanda Grabińska rzeczywiście sięgała wówczas niemożliwego – ledwie pięć lat wcześniej zdobyła dyplom uniwersytecki na wydziale prawa i zatrudniła się jako aplikantka sądowa. W tym czasie było to jedyne stanowisko w sądzie, gdzie godzono się zatrudniać kobiety, ponieważ uważano je za mniej prestiżowe. Grabińska nie uważała jednak, że jej kompetencje są gorsze, niż jej kolegów. „Nie jestem feministką, nie uznaję specjalnych różnic w pracy męskiej i kobiecej. Wszystko zależy od jednostki i od jej indywidualnego stosunku do danego terenu pracy. Moja praca ma charakter ideowy, ale przypuszczam, że i mężczyzna potrafiłby w nią włożyć taką samą ilość zapału. Kobiety mogą zajmować również inne stanowiska sędziowskie, gdyż na ławie oskarżonych zasiadają wszyscy bez różnicy płci” – mówiła w rozmowie cytowanej w tym samym tygodniku.

Zaraz po objęciu stanowiska Wanda Grabińska udzieliła wywiadu przedstawicielowi agencji Polska Informacja Dziennikarska (PID). „Pierwszy miesiąc pracy przekonał mnie, że najodpowiedniejszym dla wszystkich działów sądownictwa terenem działalności kobiet jest sądownictwo dla nieletnich. Kobieta bowiem jest najlepszą znawczynią psychologii dziecka i najlepiej rozumie zagadnienia pedagogiczne. Sędzia–kobieta spotyka się z większym zaufaniem ze strony dzieci i dlatego sprawiedliwiej może osądzić ich czyny. Przekonałam się, że koniecznym jest zorganizowanie sądownictwa dla nieletnich na nowych podstawach. Jest to zagadnienie palące, gdyż musimy pamiętać, że źródła przestępczości tkwią w przestępczości nieletnich” – mówiła.

Sąd dla nieletnich był je marzeniem – już jako aplikantka interesowała się ochroną prawną nieletnich i działała w Towarzystwie Opieki nad Więźniami „Patronat”. Trzeba dodać, że po 1919 roku w Polsce funkcjonowały tylko trzy sądy dla nieletnich – w Warszawie, Łodzi i Lublinie.

Na łamach „Kobiety Współczesnej” z 1930 roku pisano, że „Pani Sędzia czuje się na swym miejscu, jest spokojna, opanowana. Bystro bada wyraz twarzy i oczy delikwenta podczas pytań związanych ze sprawą. Widzi sprytne kłamstwo lub dziecinny, zacięty upór. Widzi wymizerowane lub zalękłe spojrzenia dziecka biedy, dziecka bitego.”

„Pani Sędzia” nie miała łatwej pracy. Polska odbudowywała się po odzyskaniu niepodległości, od podstaw tworzono także system penitencjarny dla nieletnich. Przed salą rozpraw Grabińska kazała powiesić tabliczkę o treści: „Jesteś wśród przyjaciół”, uważała, że nieletnim, którzy złamali prawo, należy się ochrona i nie powinni trafiać do zwykłego więzienia, ale do specjalnych schronisk dla nieletnich, gdzie należy prowadzić się z nimi pracę wychowawczą. „Wtedy będziemy wydawać wyroki wychowawcze, nie zaś karzące” – mówiła. Wówczas, takie myślenie o przestępczości nieletnich było całkiem nowe. Grabińska pracowała także w Towarzystwie Opieki nad Nieletnimi w Warszawie, gdzie współorganizowała odczyty i wydarzenia okolicznościowe, a z okazji świąt urządzała dzieciom przyjęcia i osobiście wręczała im upominki.

W 1932 roku została radczynią w Ministerstwie Opieki Społecznej, gdzie mogła wdrażać swoje projekty na szerszą skalę. Była znana z energiczności i zdecydowania – wygłaszała wiele odczytów i organizowała kampanie edukacyjne związane z problemami młodocianych przestępców. Od 1930 roku współpracowała z Komisją Spraw Społecznych Ligi Narodów, gdzie pracowała nad zbiorem reguł dla sądów do spraw nieletnich, zakładów wychowawczych i wszelkich instytucji zajmujących się przestępczością młodocianych.

Szczególnym obszarem działalności Wandy Grabińskiej były kwestie kobiece w sądownictwie. W okresie międzywojennym w zawodach prawniczych w Polsce pracowało zaledwie 200 adwokatek i 9 sędzin. Grabińska założyła i zarządzała Polskim Związkiem Kobiet z Prawniczym Wykształceniem, który walczył o ich prawa.

Alicja Dorabialska/grafika: Joanna Zduniak

W swojej pracy często zwracała uwagę na to, że domy poprawcze przyjmowały wyłącznie chłopców, a nieletnie dziewczęta trafiały prosto do więzień: „W Polsce nie ma ani jednego zakładu dla dziewcząt! (…) Przestępczynie chrześcijańskie umieszcza się w klasztorach, u zakonnic – cóż jednak mamy począć z dziewczętami żydowskimi!?” – pisała w jednym z wystąpień.

Wiele problemów, nad którymi pracowała Wanda Grabińska, miało związek z sytuacją matek, zwłaszcza samotnych. Przepisy prawa były wówczas tak skonstruowane, że wystarczyła wypowiedź tylko jednego świadka, że kobieta miała kontakty z wieloma mężczyznami przed zajściem w ciążę, by sąd oddalał jej pozwy o ustalenie ojcostwa i opłacanie alimentów. Najtańsze prostytutki pracowały wówczas za 50 gr, co starczało na 2 litry mleka. Walczyła także z budzącym wtedy ogromne emocje paragrafem kryminalizującym przerywanie ciąży, nazywając niemoralnym wyodrębnianie tego zjawiska z kontekstu życia społecznego.

Wanda Grabińska była zaangażowana w walkę o równouprawnienie kobiet w innych krajach.  Już w 1929 roku przewodnicząca Międzynarodowej Federacji Kobiet Zawodów Prawniczych zaprosiła ją do Francji na spotkanie z tamtejszym ministrem sprawiedliwości, by ten przekonał się na własne oczy, że kobieta może być sędziną. W tym czasie francuskie prawniczki jeszcze nie miały tego prawa.

W 1947 roku wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, gdzie spędziła resztę życia. Zmarła w Albion w stanie Nowy Jork w 1980 roku.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: