Przejdź do treści

Adwokatka Monika Sokołowska: mamy wciąż utrwalony stereotyp: „psycholog zrobi ze mnie wariata”, więc bezpieczniej jest się spotkać z prawnikiem

przemoc zw związku
Adwokatka Monika Sokołowska: mamy wciąż utrwalony stereotyp: „psycholog zrobi ze mnie wariata”, więc bezpieczniej jest się spotkać z prawnikiem/ Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

–  Metod zaś na uzyskanie przebaczenia od kobiety jest mnóstwo – bogaci mężowie kupują drogie prezenty i zabierają na wspaniałe wycieczki. Metod na usprawiedliwianie swojej agresji też jest mnóstwo: „miałem gorszy dzień”, „byłem zdenerwowany, bo wspólnik nawalił” – mówi adwokatka Monika Sokołowska. W rozmowie z Krystyną Romanowską współautorka książki „Przeciwko Goliatowi. Poradnik dla kobiet doświadczających przemocy” podpowiada, jak rozpoznać przemoc w związku. Także tę nieoczywistą.

 

Krystyna Romanowska: Jest pani adwokatką, ale czasami chyba spełnia pani także rolę psychologa? Szczególnie w przypadkach ofiar przemocy.

Monika Sokołowska: Zdarza się. Powoli się to zmienia, ale jednak w naszym społeczeństwie mamy wciąż jeszcze utrwalony stereotyp: „psycholog zrobi ze mnie wariata”, więc bezpieczniej jest się spotkać z prawnikiem. Dlatego bywa tak, że pierwsza fala emocji związanych z doświadczaniem przemocy wylewa się właśnie na nas. Adwokatów, skupionych bardziej na kwestiach dowodowych i procesowych, mniej interesuje kwestia psychologii. Natomiast ci zajmujący się przemocą domową wiedzą, że muszą mieć podstawową wiedzę na ten temat. Ja najczęściej, równocześnie z postępowaniem sądowym, zalecam konsultacje psychologiczne. Uważam, że osoba, która doświadcza przemocy, powinna wzmacniać się wewnętrznie.

Pamiętajmy, że przemoc psychiczna to pojęcie znacznie obszerniejsze niż przestępstwo znęcania psychicznego. Jeżeli zaś chodzi o odpowiedzialność karną to znęcanie się jest najbliższe przemocy psychicznej – najpełniej oddaje to, co rozumiemy przez przemoc psychiczną. Kodeks karny stanowi, że  podlega karze ten, kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą, najbliższą albo pozostającą w stosunku zależności. Znęcanie oznacza, że nie każda przemoc będzie miała ten ciężar, aby wszcząć i prowadzić przeciwko osobie, która stosuje przemoc – postępowanie karne. Oczywiście istotne jest udowodnienie, że przemoc ma miejsce.

Przemoc fizyczna jest łatwiejsza do udowodnienia – często towarzyszy jej przemoc psychiczna i wówczas zachowania polegające na znęcaniu fizycznym i psychicznym są ujmowane razem. Natomiast udowodnienie zaistnienia samej przemocy psychicznej zależy często od jej formy. Mogą być to groźby, zmuszanie do opuszczenia domu – jeżeli matka zabiera dzieci i nocuje np. u siostry, ponieważ jest z domu wyrzucona albo żeby uciec przed agresywnym zachowaniem partnera. Inną formą znęcania mogą być np. obrażanie, wyzwiska, przesadne sceny zazdrości. Mogą być to zachowania uzasadniające wszczęcie postępowania karnego. Można udowodnić takie zachowania np. zeznaniami świadków. Ale są takie formy przemocy, manipulacji, które po prostu nam prawnikom, jest ciężko zdefiniować.

Przemoc psychiczna nie wymaga siły czy przewagi fizycznej. Wystarczy, że jest się wystarczająco inteligentnym i wie się, jak sprawić ból

Na przykład?

Spotkałam się z przypadkami kobiet, którym mężowie pod pozorem troski wytykali błędy, wady, niedoskonałości. To dobitny sposób poniżania i upokarzania dorosłej bądź co bądź partnerki. ” Taka głupiutka jesteś, na pewno byś beze mnie sobie nie poradziła. Ale to nic dziwnego: pochodzisz z takiej beznadziejnej rodziny. Często czegoś zapominasz, po prostu nie można ci ufać. Nieustannie coś wyolbrzymiasz, trzeba zawsze dzielić na pół to, co mówisz”.

Jest też forma przemocy zwana gaslightingiem, która polega na wmawianiu komuś tego, czego nie powiedział. Osoba zmanipulowania zastanawia się: „mam tyle na głowie, może naprawdę coś takiego powiedziałam”. I sama już nie wie, co jest prawdą.

Pamiętajmy o tym, że istotą przemocy jest przejęcie kontroli nad osobą pokrzywdzoną. Bardzo trudno wykazać, a nawet rozpoznać niektóre zachowania, które w swojej istocie są przemocą psychiczną, obniżają poczucie wartości u osoby, która ich doświadcza. Prawo karne raczej się takimi przypadkami nie zajmie. Trudno mi wyobrazić sobie akta oskarżenia, który będzie opierał się wyłącznie na twierdzeniu: „Robi ze mnie wariatkę”. I to jest duży problem dla rodzin, w której klasyczna forma przemocy nie występuje. Ale przemoc zaczyna się często od takich subtelnych rzeczy, a potem się rozwija. Bo cechą charakterystyczną przemocy jest to, że jest rozwojowa. Jeżeli nie zostanie zatrzymana na wczesnym etapie – może eskalować.

Jeżeli sprawca jest przemocowcem, nie przestanie działać i nim się ofiara spostrzeże, będzie w przedziwnym uwikłaniu, z którego ciężko jej się będzie uwolnić. Jeżeli zaczyna się to od subtelnych sygnałów, np. kontrolowania, dokąd się wychodzi albo na co wydaje pieniądze – taka forma troski o kogoś, potem stać się może troską nadmierną. Jeżeli się to usprawiedliwia i nie stawia własnych granic – zostawia się szeroko otwarte drzwi do cięższego kalibru form przemocowych. Łącznie z przemocą fizyczną i faktycznym pozbawieniem kogoś prawa do własnego zdania.

Sprecyzujmy, co oznacza dla Pani – jako prawniczki – stawianie granic?

Odpowiem na przykładzie. Para jest w konflikcie, on ją obraża, wyzywa. Ona, oburzona, stawia granice, mówiąc głośno i stanowczo: „Nie będziesz mnie wyzywał, bo jeżeli to zrobisz – odejdę”. On, czując ze przekroczył granicę, przeprasza ją, obiecuje, że już nigdy. Mijają tygodnie, znowu narasta konflikt. Powtarza się historia z wyzywaniem. To jest moment kluczowy dla związku – następuje teraz podział ról. Kobieta staje przed dylematem: robię, tak jak mu zapowiedziałam, czyli odchodzę, albo zostaję łamiąc daną obietnicę. Wybierając pierwszy wariant – ucina łańcuch przemocy, wybierając drugi – wchodzi w rolę ofiary.

Przemocowiec nie w każdym związku może rozwinąć skrzydła – jeżeli kobieta postawi mu granice – nie będzie mógł pozwolić sobie na przemocowe zachowanie. Jeżeli natomiast ona wejdzie w rolę ofiary – może nią pozostać. Oczywiście odejście przytaczam jako jedną z możliwości. Postawienie granic może np. nastąpić poprzez np. zobowiązanie do podjęcia terapii itp.  Metod zaś na uzyskanie przebaczenia od kobiety jest mnóstwo – bogaci mężowie kupują drogie prezenty i zabierają na wspaniałe wycieczki. Metod na usprawiedliwianie swojej agresji też jest mnóstwo: „miałem gorszy dzień”, „byłem zdenerwowany, bo wspólnik nawalił”.

Trudno mi wyobrazić sobie akt oskarżenia, który będzie opierał się wyłącznie na twierdzeniu: „Robi ze mnie wariatkę”. I to jest duży problem dla rodzin, w której klasyczna forma przemocy nie występuje. Ale przemoc zaczyna się często od takich subtelnych rzeczy, a potem się rozwija

Przemoc się nawarstwia…

Tak, do sytuacji wyzywania dochodzi coraz częściej. Potem zdarzają się inne zachowania budzące lęk w ofierze, np. do przemocy psychicznej dochodzi przemoc ekonomiczna: sprawca wydziela pieniądze albo daje je tylko wtedy, kiedy się na nie „zasłuży”. Kobieta zaczyna działać pod dyktando sprawcy. Przemoc rośnie i nagle okazuje się, że bez względu na to, jak ofiara się doskonale sprawia i tak zawsze jest niewystarczająca.

Obiad nigdy nie jest smaczny.

Kobieta zaczyna wpadać w kompleksy, spada jej samoocena. I to bez względu na to, jaki jest jej status społeczny, poziom wykształcenia. Może być znakomitą naukowczynią, specjalistką, w życiu zawodowym niezależną i samodzielną osobą – w tej relacji zawsze będzie na gorszej pozycji. To, co kobieta czuje w sobie, zmusza ją do określonych zachowań.

Związek jest czułym barometrem tego, jakim się jest naprawdę. Kobiety, na pierwszy rzut oka przedsiębiorcze, pewne siebie, zaradne, mogą mieć w sobie np. dużą dozę krytycyzmu, która w kryzysowej sytuacji wyjdzie na jaw i będzie działać przeciwko nim. Dlatego osobami doświadczającymi przemocy mogą być prawniczki, lekarki, zjawiskowo piękne, mądre kobiety robiące karierę, cenione przez otoczenie. One również bywają niepewne siebie, wewnętrznie niedowartościowane i również mogą być osobami doświadczającymi przemocy w związkach.

Trudno jest udzielać dobrych rad, ale jeżeli mam podzielić się refleksją, która mi się rodzi, kiedy czasem słyszę, co mówią moje klientki, to powiedziałabym kobietom: zacznijmy od wprowadzenia w domach równouprawnienia, jeżeli chodzi o podział obowiązków.  Jeśli kobieta boi się powiedzieć: wyrzuć śmieci, zmyj talerze, wyprowadź psa i robi w domu wszystko obawiając się porozmawiać o tym, że jest przeciążona – to z pewnością sygnał, że ten związek źle funkcjonuje. Na tym etapie porada terapeuty byłaby kluczowa – pozwoliłaby kobiecie uświadomić sobie w jakim miejscu jest ten związek, czy czuje lęk przed partnerem i dlaczego, czy jest sens kontynuowania związku. Tego jej nie powie żaden prawnik. Rolą prawnika nie jest też doradzenie, czy związek zakończyć, czy nie. Adwokat może jedynie wypowiedzieć się na podstawie przedstawionego stanu faktycznego, czy zachodzą przesłanki do rozwodu, ale nie może podjąć za nikogo decyzji o tym.

Joanna Gzyra-Iskandar,Centrum Praw Kobiet

Jak prawnik może pomóc ofiarom przemocy „nieoczywistej”?

Mogę zwrócić uwagę, że sytuacje lęku wobec partnera zachodzą w momentach, w których nie powinny. Wybuchy złości, obrażanie się, ciche dni, utajona agresja – to też jest forma przemocy. W rozmowie przede wszystkim ustalam, jaka jest sytuacja osoby, która się zwraca o pomoc, czy zachowanie jakiego doświadcza dana osoba to przemoc, czy nosi znamiona przestępstwa, w jakich okolicznościach dzieją się rzeczy, o których ktoś mi mówi. Na tej podstawie, po zbadaniu całej sytuacji – w zależności od sprawy mogę doradzić, w którym kierunku dalej działać – np. doradzić zgłoszenie sprawy do odpowiednich służb, czy do prokuratury. Kieruję też do psychologa.

Jakie Pani zadaje pytania, żeby się dowiedzieć czy klientka jest ofiarą?

Wszystko zależy od momentu, w którym przychodzi osoba, która potrzebuje pomocy adwokata. Jeśli sprawa karna jest w toku, przede wszystkim badam okoliczności związane z zarzutami i skupiam się na kwestiach dowodowych. Jeśli osoba przychodzi nazwijmy to „rozpoznawczo”, ponieważ zaczyna szukać pomocy, przede wszystkim wysłuchuję jej historii. Często jest tak, że klientki opowiadają różne sytuacje z życia świadczące o przemocy, ale za chwilę bagatelizują te zdarzenia, tłumaczą partnera. Staram się to dostrzegać i pokazać im to. Co ciekawe: jeżeli obie strony uświadomią sobie problem i podejmą terapię, może się to skończyć pozytywnie. Co więcej, jest to możliwe również w trakcie postępowania karnego, a nawet po jego zakończeniu. Prowadzone są zajęcia korekcyjno – edukacyjne dla sprawców i bywają one skuteczne.

Jeżeli sprawca stosuje przemoc i coś złego się zadzieje, osoba, która doświadcza przemocy, wyrzuca z siebie wszystko, co ją spotkało. Jest w stanie wówczas wyprowadzić się z domu, wezwać policję, powiedzieć „nie”. Bywa jednak, że kiedy partner zaczyna negocjować, przepraszać i obiecywać poprawę, to niezależnie od stadium postępowania, w którym się znajdujemy, taka osoba doświadczająca przemocy często wraca do sprawcy. Chce wierzyć, że wszystko będzie dobrze. To mechanizm naturalny – błędne koło przemocy. W takim momencie ani psycholog, ani prawnik nie ma prawa oceniać: „Ależ co pani robi! To wielki błąd”, bo grozi to wycofaniem się kobiety z kontaktu ze specjalistą. Staram się nie komentować, po prostu zostawić otwarte drzwi, żeby taka osoba miała świadomość: jeżeli się zmieni sytuacja, zawsze się mogę zwrócić o pomoc. Po kilku miesiącach, a zdarza się nawet, że po roku- dwóch – osoba doświadczająca przemocy wraca do mnie. Mówi wtedy zwykle: „nie powinnam do niego wracać”, „nic się nie zmieniło”, „jest jeszcze gorzej”. I odważa się, żeby pójść krok dalej.

Pary biorą kredyty na kilkadziesiąt lat w nadziei, że we dwójkę będzie im łatwiej spłacić. W przypadku rozpadu związku sytuacja mocno się komplikuje. Sprawcy jest to na rękę, bo ofiara jest bardziej uwikłana. Można powiedzieć, że kredyt łączy bardziej niż dzieci

Przemocy zwykle towarzyszy wstyd. Wstydzi się osoba pokrzywdzona.

Tak. Wstyd jest silnym uczuciem we wszystkich rodzinach, ale zwielokrotniony wstyd panuje w tzw. „normalnych” związkach, wobec tego przemoc jest jeszcze bardziej ukrywana i co za tym idzie – trudniejsza do udowodnienia. Ciężko jest skonfrontować się np. z reakcją najbliższej rodziny i przyjaciół na wieść o przemocy w związku. Ludzie albo nie dowierzają, albo często słyszą: „masz, co chciałaś”, „radź sobie teraz sama”. Poza tym, sprawcy przemocy na zewnątrz wydają się mili, sympatyczni, interesujący, gościnni, czarujący, inteligentni. Natomiast poinformowanie o przemocy kogokolwiek: koleżankę, przyjaciółkę, siostrę – to jest bardzo ważny krok do przodu.

Z punktu widzenia postępowania sądowego lepiej też, żeby byli świadkowie, którzy wiedzieli, co się dzieje.

Oczywiście. Poza tym, jeżeli raz się opowie komuś o tym, co się dzieje, ma się większą odwagę mówić, jeżeli wydarzy się coś gorszego. I poprosić o pomoc.

Mężczyźni doświadczający przemocy wstydzą się o wiele bardziej niż kobiety, jest im trudno się otworzyć i mówić o tym. Mężczyźni rzadziej też korzystają z pomocy psychologa. Pamiętajmy też, że kobieca przemoc jest bardziej wyrafinowana – dlatego też trudniej jest ją udowodnić.

Bolączką polskich rodzin jest obciążenie kredytem, jedno mieszkanie, dwie niewielkie pensje. Osoby w tych związkach są po prostu „uziemione”, trudno im cokolwiek przedsięwziąć, żeby zmienić swoją sytuację.  Pary biorą kredyty na kilkadziesiąt lat w nadziei, że we dwójkę będzie im łatwiej spłacić. W przypadku rozpadu związku sytuacja mocno się komplikuje. Sprawcy jest to na rękę, bo ofiara jest bardziej uwikłana. Można powiedzieć, że kredyt łączy bardziej niż dzieci.

Czy w tego typu przypadkach mamy do czynienia z happy endami?

Zdarzają się. Bardzo wiele zależy od sprawcy – jeżeli w porę sobie uświadomi problem, np. alkoholowy i jak przekłada się to na funkcjonowanie rodziny. Jeśli będzie chciał się zmienić i podejmie odpowiednie kroki, np. terapię. Znam historie rodzin, w których ojciec i mąż skorzystał z pomocy specjalisty i w ten sposób uratował związek. Pamiętajmy, że za tym, co robi sprawca, kryją się jakieś nieprzepracowane emocje, doświadczenia, wsopmnienia uzasadniające te zachowania, ale chociaż znamy przyczyny, nie możemy usprawiedliwiać zachowań. Każdy dorosły człowiek ma wybór, także, aby się zmienić.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: