Przejdź do treści

Lokal „przyjazny psom i wolny od dzieci” podzielił społeczeństwo. „Dlaczego nienawiść do dzieci stała się społecznie akceptowalna?”

Szyld z napisem, że to lokal bez dzieci\ Hello Zdrowie
Zdania dotyczące zasad panujących w lokalu są podzielone źródło: @hifromkyle
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Zdjęcie szyldu reklamującego angielski lokal jako „przyjazny psom i wolny od dzieci” stało się viralem. I choć tablica przed pubem stoi od lat, to wywołała ogromne reakcje z całego świata dopiero po tym, jak jeden z użytkowników udostępnił jej zdjęcie na portalu X. „Nie mam nic przeciwko dzieciom w żadnym innym pubie, po prostu nie chcę ich w swoim” – powiedział właściciel pubu.

„Chcę stworzyć środowisko, w którym moi klienci mogą usiąść i odpocząć”

Post został wyświetlony 75 milionów razy i doczekał się ponad 3400 odpowiedzi. I choć nie brakuje krytyki, w większości komentarze internautów są raczej wspierające.

Chodzi o lokal Lower Red Lion w St Albans w hrabstwie Hertfordshire. Jego właściciel David Worcester powiedział BBC Three Counties Radio, że „nie ma nic przeciwko dzieciom w żadnym innym pubie, po prostu nie chce ich w swoim„. Wyjaśnił, że polityka ta obowiązywała od prawie 11 lat i była taka sama w poprzednim lokalu, którym zarządzał.

„Chcę po prostu stworzyć środowisko, w którym moi klienci mogą usiąść i odpocząć. Wystarczy jedno dziecko. To psuje zabawę absolutnie każdemu” – dodał.

Jeden z komentarzy pod postem brzmiał:

„Dlaczego nienawiść do dzieci stała się społecznie akceptowalna?”

Jednak większość wpisów była pozytywna. David Worcester w rozmowie z theguardian.com przyznał, że płynie do niego wsparcie z całego świata. Jego decyzję rozumieją zarówno osoby z dalekich zakątków, jak i lokalna społeczność.

„Pojawiło się zaledwie kilka mocnych oskarżeń- wyznał. – Ale byli to ludzie, którzy nigdy nie byli w moim lokalu”.

Jakie komentarze można poczytać pod postem?

„Jestem rodzicem i myślę, że powinno być więcej takich miejsc. Dzieci są irytujące.”

„Mogą być miejsca dla rodzin, miejsca dla dzieci, miejsca dla dorosłych i miejsca dla dorosłych ze zwierzętami. Dlaczego tak trudno to pojąć?”

„Zakaz dzieciom jest zakazem dla rodziców. To nieproporcjonalnie dotyka kobiety.”

„A co, jeśli młoda mama chce spotkać się z przyjaciółką na drinka lub kawę?”

„Czy nie mamy też prężnie się rozwijającej DZIECIOFOBII?

Miejsca wolne od dzieci od lat budzą kontrowersje i są przedmiotem publicznego dyskursu. Jedni uważają to za dyskryminację, inni za świetny pomysł. Głos w tej kwestii zabrała Kasia Vainio, która prowadzi na Instagramie profil Głodna Mama.

„Chciałabym tu rozróżnić dwie sprawy: miejsca, które są odgórnie przewidziane dla osób pełnoletnich, jak bary, puby i kluby (być może też pewien typ ekskluzywnych restauracji), a miejsca, które po prostu nie chcą wpuszczać dzieci (i przez to rodziców) przez 'kłopot’, z jakim może się taka wizyta wiązać”.

Kasia Vainio porównuje ten podział do filmów, które nie wszystkie są przeznaczone dla młodego widza.

„Nie wezmę dziecka na film dla dorosłych, bo to będzie niedopasowanie, bo mogę je narazić na coś, na co nie jest gotowe, ale sama chętnie korzystam z tego typu seansów”- precyzuje.

Przyznaje, że sama lubi miejsca dla dorosłych i chętnie wybiera je na randkę z mężem czy spotkanie ze znajomymi.

W tej kwestii wypowiedziała się także Zuzanna Marczyńska, autorka instagramowego profilu Za dużo myślę.

„Moim zdaniem pub to nie jest miejsce dobre dla dzieci, ale o ile mi wiadomo nieco inaczej wygląda to w krajach anglosaskich. Osobiście uważam, że każdy właściciel ma prawo do swoich zasad w lokalu, ale pytanie, czy nie pójdzie w stronę szyldu 'osobom na wózkach wstęp wzbroniony, wolne od osób z niepełnosprawnością’? No bo czemu nie, skoro to prawo właściciela?”

W swoim wpisie zauważa, że dzieci są jedną z najbardziej dyskryminowanych grup społecznych.

Warto się zastanowić, czy oprócz fatfobii, transfobii, homofobii, rasizmu, antysemityzmu itd, nie mamy też prężnie się rozwijającej DZIECIOFOBII, której na dodatek nie uznaje się za problem i którą nawet można się publicznie chwalić (zwłaszcza w niby tolerancyjnych banieczkach” – pisze.

źródło: theguardian.com

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: