Przejdź do treści

Renata Kim: „Ile osób, tyle opowieści o niebinarności. Ważne jest, żebyśmy nie my opowiadali o osobach niebinarnych, ale żeby one dostawały głos”

Renata Kim - Hello Zdrowie
Renata Kim / for. archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Wczucie się w to, jak myśli, co czuje, jak widzi się w świecie osoba niebinarna, może nas do niej przybliżyć. Nie rozmawiamy wtedy o tym, że niebinarność jest zjawiskiem, którego nie rozumiemy, bo oto mamy przed sobą osobę, która chce żyć, kochać, być kochana, ma talenty i pasje – mówi Renata Kim, dziennikarka, autorka książki „Pomiędzy. Historie osób niebinarnych”, którą Hello Zdrowie objęło matronatem.

 

Ewa Koza, Hello Zdrowie: „Każdy jest w stanie sobie wyobrazić, jak to jest być niewidomym, bo każdy z nas zamyka oczy. Ale nie wie, jakie to uczucie posiadać niepasujące narządy płciowe” – mówi Lu Olszewski. Daje pani głos osobom, których społeczeństwo nie chce ani widzieć, ani słyszeć. Co skłoniło panią do napisania tej książki?

Renata Kim: Wydawnictwo Luna zwróciło się do mnie z tą propozycją, a ja pomyślałam, że to doskonała okazja, żeby opowiedzieć o osobach niebinarnych (osoby, które nie mieszczą się w koncepcji dualizmu płciowego zakładającego, że istnieją dwie płcie: męska i żeńska – przyp. red.), bo w Polsce ten temat jeszcze nie wybrzmiał. A po drugie, to dla mnie niesamowita okazja, żeby się czegoś o nich dowiedzieć. O niebinarności słyszymy na przykład przy okazji rozmów na temat osób transpłciowych (osoby, których tożsamość płciowa/płeć odczuwana różni się od płci nadanej przy urodzeniu; osoby transpłciowe mogą być binarne i niebinarne – przyp. red.). Gdy kilka lat temu doszło do zatrzymania Margot, wielu z nas po raz pierwszy patrzyło na osobę, która zaburza binarny porządek świata, bo wygląda inaczej, a mówi, że czuje się inaczej.

Pamiętam jakiś rodzaj szyderstwa, z którym spotkała się opowieść Margot o tym, kim jest. Również osoby, które szanowałam, nie mogły zrozumieć tego, o czym ona mówi, łatwiej im było wyrazić dezaprobatę. Wielu zadawało pytania, które naruszały godność Margot. Dla mnie już wtedy było oczywiste, że jeśli ktoś mówi: „Ja czuję się tak, a nie inaczej”, to jest to najważniejsza prawda o tej osobie. Nie to, co my myślimy, nie to, co nam się wydaje, nawet nie to, co widzimy, ale to, co ona o sobie mówi, bo jej uczucia są najistotniejsze.

Wiec, gdy Wydawnictwo Luna przyszło do mnie z tą propozycją, właściwie się nie zastanawiałam. Cieszę się, że mogłam napisać tę książkę, wiele się dzięki niej nauczyłam. To lekcja, która mi pokazała, że najważniejszy jest zawsze głos osoby, wysłuchanie jej i danie możliwości wypowiedzenia się. Osoby, z którymi rozmawiałam, bardzo często powtarzały: „My nie istniejemy w społecznej świadomości”. To duże szczęście móc pomóc im to zmienić.

Lepiej pytać o zaimki czy nie, jeśli nie jesteśmy pewni, jak się do kogoś zwracać? Radzi Ane Piżl

„Jestem już dwa lata w związku z osobą niebinarną, mam sporo niebinarnych znajomych, ale nadal nie powiem, że rozumiem, co znaczy niebinarność” – mówi Dagmara, dziewczyna Lu. Co najmocniej w pani zapadło po rozmowach z osobami niebinarnymi?

Pierwsza odpowiedź, która przychodzi mi do głowy, to, że ile osób, tyle opowieści o niebinarności. Ważne jest, żebyśmy nie my opowiadali o osobach niebinarnych, ale żeby one dostawały głos i mogły mówić w swoim imieniu. One najlepiej potrafią wytłumaczyć to, kim są, co czują i jaka była ich droga dochodzenia do uświadomienia sobie, że niebinarność to termin, który najlepiej je opisuje.

W książce występuje kilka bardzo młodych osób. Jedna z nich powiedziała: „My musimy wiedzieć, kim jesteśmy, żeby móc wytłumaczyć to światu. Wtedy w pewnym sensie zaczynamy istnieć”. Wiele razy w czasie tych rozmów miałam poczucie, że rozmawiam z osobami niesamowicie świadomymi tego, kim są.

W świecie, w którym osoby binarne, heteroseksualne, heteronormatywne w ogóle nie zastanawiają się nad swoją tożsamością płciową i seksualnością – rodzą się i pasują do otaczającego je świata, po prostu są – osoby niebinarne najpierw przez wiele, wiele lat, czują, że nie pasują do tego binarnego systemu i muszą zrozumieć, dlaczego tak jest, a potem zrozumieć, kim są.

Jeśli jest taka potrzeba, warto pójść z dzieckiem do specjalisty – psychoterapeuty, może do psychiatry, do kogoś, kto potrafi nadać ramy temu, co mówi dziecko, do kogoś, kto nie będzie straszył

Kolejna rzecz, którą bardzo często słyszałam od osób występujących w książce, to że moment, w którym dostają etykietkę, jest bardzo ważny, bo dzięki temu przestają czuć się samotne. Nie są już – jak im się wydawało przez wiele lat – jedynymi takimi osobami na świecie. Nagle się okazuje, że jest więcej osób niebinarnych, można ich poszukać, można z nimi rozmawiać, można się z nimi zaprzyjaźnić, zapytać o doświadczenia. Można wymienić się informacjami, jak funkcjonować, będąc osobą niebinarną, czy są terapie hormonalne, które pomogą poczuć się lepiej we własnym ciele czy zlikwidować to ogromne poczucie niedopasowania tego, co czują, do wyglądu ich ciał. To szalenie ważne, że jest długie poszukiwanie, a potem odkrycie i radość: „Wreszcie wiem, kim jestem! Wreszcie nie jestem sam, sama, samo na tym świecie”.

Lubimy postrzegać innych przez pryzmat jednej cechy, zapominając o tym, że każdy i każda z nas jest niepowtarzalną kombinacją szeregu różnych. Ashton opowiada, jak męczący bywa kontakt z osobami, które o 8.00 rano potrafią zadawać szereg pytań dotyczących jego tożsamości płciowej. Czuła pani, że rozmówcy są zmęczeni koniecznością ciągłego wyjaśniania kim są, kim się czują?

Czułam, choć równocześnie miałam pełną świadomość, że rozmawiam z osobami aktywistycznymi, które w pewnym sensie przyjęły taką rolę, że będą tłumaczyć światu, czym jest niebinarność.

Hihi Kalisiak mówił, że życie osób niebinarnych to nieustający aktywizm, że właściwie w każdej minucie życia muszą zaświadczać o tym, kim są. Nam nawet nie przychodzi do głowy, żeby udowadniać, że jesteśmy stereotypowo kobiece czy stereotypowo męscy, żyjemy sobie i nikt nie widzi w tym problemu. One, po pierwsze, muszą tłumaczyć, kim są, i, po drugie, muszą dawać sobie radę z tym, że świat na nie patrzy i domaga się wyjaśnień. Myślę, że ważna jest przytoczona wypowiedź Ashtona. Co innego, gdy osoby niebinarne biorą udział w debacie na temat niebinarności i tłumaczą, czym ona jest, czy opowiadają o swoim życiu, bo chcą, żeby ich historia stała się częścią książki, a czym innym są sytuacje prywatne. Niegrzecznością jest zadawanie im pytań: „Jak uprawiają seks”, „Czy będą sobie obcinać piersi” albo „Czy będą stosować terapię hormonalną”. To nie są sprawy, o które zwykle pytamy innych ludzi.

Myślę, że naszym obowiązkiem, jako osób binarnych, heteronormatywnych, jest pozostawienie inicjatywy osobom niebinarnym. Możemy zapytać, jak chcesz być nazywana, nazywany czy nazywane, jakich zaimków używasz, czy chcesz mówić w formach neutralnych, czy oczekujesz ode mnie, żebym się nauczyła form neutralnych? Ale nie mamy prawa dopytywać o sprawy prywatne, a już na pewno nie na imprezie czy o 8.00 rano przed wykładem, kiedy ktoś chce po prostu być sobą, a nie osobą aktywistyczną, która nieustannie tłumaczy światu, na czym polega niebinarność. Trzeba się wykazać odrobiną empatii.

„Odkrywanie swojej tożsamości jest stresującym procesem” – mówi Charlie. Wyobrażam sobie, że nie mniej stresujące jest przyjęcie do wiadomości, że moje dziecko jest osobą niebinarną, zwłaszcza w świecie, w którym krąży tak dużo krzywdzących opinii na ten temat. Co podpowiedziałaby pani rodzicom, którzy chcą dotrzeć do rzetelnych informacji na temat niebinarności i wspierać swoje dziecko?

Przede wszystkim zacytowałabym Tavi Hawn, amerykańską terapeutkę, osobę two-spirit, czyli – jak mówią rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej – łączącą pierwiastki męski i żeńskie, która od wielu lat pracuje z młodymi osobami transpłciowymi i niebinarnymi. Ona mówi, że kiedy dziecko przychodzi do ciebie i mówi: „Mamo, tato, wydaje mi się, że jestem niebinarne albo wydaje mi się, że jestem transpłciowe”, to zamiast wpadać w przerażenie, panikować i szukać na oślep informacji w internecie, najlepiej usiąść z dzieckiem i wysłuchać go. Jeśli opowiada o tym, co czuje, zaufać mu. Z jakiegoś powodu – zwłaszcza w trudnych sytuacjach – uznajemy, że dziecko jest za młode, jeszcze nie rozumie albo mu się zmieni i nie dopuszczamy myśli, że ono jest niezależną, samoistną, samostanowiącą osobą, która czuje i potrafi nazywać swoje uczucia.

Jeśli jest taka potrzeba, warto pójść z dzieckiem do specjalisty – psychoterapeuty, może do psychiatry, do kogoś, kto potrafi nadać ramy temu, co mówi dziecko, do kogoś, kto nie będzie straszył, ale powie: „Tu jest taka książka, tu są opowieści osób niebinarnych, proszę poczytać i porozmawiać z dzieckiem. Zapytać, czy to jest tak, jak ty się czujesz, czy to jest w jakiś sposób podobne do tego, co ty myślisz o sobie?”. Krótko mówiąc, wybrać postawę wysłuchania i próbę wspierania dziecka w poszukiwaniu i dochodzeniu do tego, kim ono jest.

Pamiętam jakiś rodzaj szyderstwa, z którym spotkała się opowieść Margot o tym, kim jest. Również osoby, które szanowałam, nie mogły zrozumieć tego, o czym ona mówi, łatwiej im było wyrazić dezaprobatę

Często można usłyszeć, że szukanie tożsamości płciowej to fanaberia młodych osób, które próbują w ten sposób zwrócić na siebie uwagę.

Tavi Hawn mówi, że dziecko może za kilka miesięcy uznać, że nie jest niebinarne albo transpłciowe, a potem, że jest heteronormatywne. Ludzka seksualność jest płynna. Dziecko, tak jak osoba dorosła, ma prawo poszukiwać.

Gdy jesteśmy nastolatkami, nie wiemy, kim chcemy zostać w przyszłości. Nie potrafimy do końca wybrać zawodu, raz nam się wydaje, że chcemy być aktorką, później reżyserką, a za chwilę, że jednak lekarką. Tożsamość płciowa też się zmienia w czasie. Słuchajmy swojego dziecka i pozwalajmy mu opowiadać o tym, co czuje. To bardzo ważne.

Tavi Hawn mówi też, że my, jako rodzice, często mamy jakieś wyobrażenia o tym, kim ma być nasze dziecko, jakie ono ma być, co ma robić, jak powinno się zachowywać, bo – jak nam się wydaje – to jest dla niego dobre. A to nieprawda. Najważniejsze dla dziecka jest to, czego ono potrzebuje. Oczywiście, może mieć potrzebę zrobienia czegoś, co jest dla niego groźne, może mieć pomysł, żeby na przykład skoczyć z balkonu, z drugiego piętra wprost na krzak, wtedy musimy użyć swojego dorosłego rozumu i mu nie pozwolić. Ale powinniśmy pozwolić dziecku na podążanie za własnymi odczuciami. Nie mówić mu: „To nieprawda”, „Przejdzie ci”, nie zabraniać się malować, jeśli przy narodzeniu wpisaliśmy mu w dokumenty, że jest chłopcem. Pozwólmy dziecku podejmować własne decyzje. Towarzyszmy i próbujmy wspierać we wszystkim, co będzie przechodziło.

I ostatnia rzecz, którą bym radziła, to żeby miłość do dziecka była większa niż strach, który się pojawia, gdy ono mówi coś, co nas zaskakuje, co nas przeraża – to też cytat z Tavi Hawn.

„Tata i mama pochodzą z małej miejscowości, nie mają wyższego wykształcenia, ale nigdy nie byli zamkniętymi ludźmi. Wystarczyło im powiedzieć, że nie mówi się̨ ‘pedał’ nawet do telewizora, a co dopiero do kogoś, i od razu to przyjęli” – mówi Carla. Właściwie wszystkie osoby, które występują w pani książce, zostały zaakceptowane przez rodzinę. Poznała pani te, które z uwagi na niebinarność zostały odrzucone przez rodziców?

Osoba, która ostatecznie nie występuje w książce, nie była akceptowana przez rodziców. To dla mnie trudna historia. Rozmawiałam z nią i parę razy się pomyliłam, użyłam niewłaściwego zaimka. To ją bardzo zabolało, zwłaszcza że chwilę wcześniej opowiadała mi, że mama nieustannie się myli i nie może zaakceptować imienia, które ta osoba dla siebie wybrała. Wycofała się po jakichś dwóch miesiącach, powiedziała, że to, że się myliłam, sprawiło jej ból, że byłam nieprzygotowana do tej rozmowy. Myślę, że u podstaw tej reakcji było poczucie, że rodzice nie przyjęli do wiadomości jej niebinarności i uporczywie lekceważą prośby o używanie nowego imienia. To dramatyczna historia. Sądzę, że myląc się, dołożyłam jej cierpienia i poczucia bycia odrzuconą.

Ważne jest, żebyśmy nie my opowiadali o osobach niebinarnych, ale żeby one dostawały głos i mogły mówić w swoim imieniu

Co by pani powiedziała osobom, które w każdy możliwy sposób uprzykrzają życie osobom niebinarnym i wszystkim innym, które mają odwagę szukać swojej tożsamości, nie tylko płciowej?

Myślę, że w bardzo wielu przypadkach, jeśli nie w większości, odrzucenie, niechęć i niewiara w to, że istnieją tożsamości inne niż moja, bierze się z niewiedzy i niezrozumienia. Zdarzają się przypadki skrajne, gdy przyjmuje to formę czystej złośliwości czy wręcz agresji ze strony osób homofobicznych, pełnych uprzedzeń, tych, które – jak sądzę – mają mnóstwo własnych problemów i zamiast je rozwikłać, wybierają agresję. Nie wiem, czy to zadziała, nie wiem, czy każdy ma taką okazję, ale zachęcam do przeprowadzenia przynajmniej jednej rozmowy, wysłuchania się w to, co mówią osoby niebinarne. To może sprawić, że przestaniemy je widzieć jako te, które nie mieszczą się w naszym pojęciu, a zobaczymy ludzi. Innych niż my, ale – jak się zastanowić – nie ma drugiej osoby, która jest taka sama jak ja. Osoby niebinarne mają po prostu inną tożsamość płciową, nie mieszczą się w tym, co my uznaliśmy za normę.

Tavi Hawn mówi, że gdy rodzice osób niebinarnych pytają ją, skąd mogą się dowiedzieć czegoś więcej, odsyła ich do pamiętników osób niebinarnych, do książek. Wczucie się w to, jak myśli, co czuje, jak widzi się w świecie osoba niebinarna, może nas do niej przybliżyć. Nie rozmawiamy wtedy o tym, że niebinarność jest zjawiskiem, którego nie rozumiemy, bo oto mamy przed sobą osobę, która chce żyć, kochać, być kochana, ma talenty i pasje. Jest taka jak my, tyle że niebinarna – nie chce nazywać siebie ani kobietą, ani mężczyzną, jest gdzieś pomiędzy, gdzieś poza płcią. I tak chce być widziana.

 

Renata Kim – dziennikarka „Newsweeka”, zajmuje się przede wszystkim tematami społecznymi. Wcześniej pracowała w tygodniku „Wprost” i „Przekrój”, a także w rozgłośniach radiowych, w tym m.in. Sekcji Polskiej BBC oraz Trójce.

Książka „Pomiędzy. Historie osób niebinarnych” ukazała się 24 kwietnia nakładem Wydawnictwa Luna. Hello Zdrowie objęło ją swoim matronatem medialnym.

Okładka książki „Pomiędzy. Historie osób niebinarnych” - Hello Zdrowie

Okładka książki „Pomiędzy. Historie osób niebinarnych” / materiały wydawnictwa

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: