Przejdź do treści

Okaleczanie żeńskich narządów płciowych w końcu uznane ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu. W tle tzw. konwencja antyprzemocowa

Na zdjęciu cztery kobiety z różnych krajów- HelloZdrowie
Ta brutalna praktyka spotykana jest w Afryce, Azji i na Bliskim Wschodzie pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Już 15 sierpnia 2023 roku brzmienie przepisu Kodeksu karnego dotyczącego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ulegnie zmianie. To efekt dostosowania polskiego prawa do wymogów tzw. Konwencji Stambulskiej, która ma chronić kobiety przed wszystkimi formami przemocy. A jedną z nich jest tzw. obrzezanie kobiet. Nad nowelizacją przepisu art. 156 §1 Kodeksu karnego pochyliła się Martyna F. Zachorska na swoim profilu na Instagramie.

Ból, infekcje, a nawet śmierć

Zazwyczaj bez znieczulenia, w sposób brutalny i w niehigienicznych warunkach: mimo XXI wieku tzw. obrzezanie kobiet wciąż się odbywa w wielu zakątkach świata, także  w Europie. I ma dla nich dramatyczne konsekwencje.

Jak zauważa Martyna F. Zachorska, znana w sieci jako Pani od Feminatywów, od 15 sierpnia 2023 roku obowiązywać będzie nowa postać definicji ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, tj. wycięcie, infibulacja lub inne trwałe i istotne okaleczenie żeńskiego narządu płciowego (art. 156 § 1 pkt 3 Kodeksu karnego).

Zmiana ta wynika z Konwencji Stambulskiej (art. 38), która wymaga uznania okaleczenia kobiecych narządów płciowych (FGM, ang. Female Genital Mutilation) za ciężki uszczerbek na zdrowiu.

Okaleczaniem żeńskich narządów płciowych określa się wszystkie procedery polegające na częściowym lub całkowitym usunięciu zewnętrznych genitaliów kobiety lub inne urazy żeńskich narządów płciowych, przeprowadzone z powodów niemedycznych.

Jak pisze Pani od Feminatywów, szacuje się, że w Unii Europejskiej mieszka obecnie ok. 600 tys. kobiet będących ofiarami tego procederu.

„Są to w przeważającej mierze członkinie społeczności imigranckich. Ale w XIX wieku pewien rodzaj FGM- wycinanie przypalanie łechtaczek było obecne na Zachodzie poza społecznościami imigrantów” – zauważa.

Jak podaje UNICEF, na całym świecie około 200 milionów kobiet zostało poddanych tej brutalnej praktyce.

Pani od Feminatywów przypomina, że okaleczanie żeńskich narządów płciowych powoduje szereg dramatycznych dla zdrowia konsekwencji: ból, infekcje, problemy ze współżyciem, problemy z oddawaniem moczu, komplikacje przy porodzie. Bywa, że ten proceder kończy się śmiercią.

W swoim wpisie przywołała pionierów tych nieludzkich praktyk z ubiegłych stuleci. W XIX-wiecznej Anglii prym wiódł Isaaac Baker Brown, autor pracy „O leczeniu szczególnych przypadków obłędu, epilepsji i histerii u kobiet”, w której zalecał usunięcie łechtaczki jako lekarstwo na cały wachlarz schorzeń, np. nieregularnych miesiączek czy krwotoków z macicy. W 1865 roku Brown został przewodniczącym Towarzystwa Medycznego w Londynie, jednak jego kariera skończyła się po tym, jak odkryto, że wykonywał zabiegi również bez zgody pacjentek.

Z kolei John Harvey Kellogg (kojarzycie to nazwisko, prawda?), który wiódł prym w USA w tego typu brutalnych praktykach, „kobietom cierpiącym na histerię” zalecał polewanie łechtaczki kwasem karbolowym. Tę metodę opisał w publikacji ” Plain Facts for Old and Young”.

Zmiana w Kodeksie karnym wynika z ratyfikowanej przez Polskę Konwencji Stambulskiej, zwanej również konwencją antyprzemocową.

Obrzezanie kobiet / James Fulker/DFID / Wikimedia Commons

Pani od Feminatywów: kto się kryje za tym profilem?

Pani od Feminatywów to Martyna F. Zachorska – językoznawczyni, doktorantka na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, nauczycielka, tłumaczka z języka angielskiego. Prowadzi badania nad użyciem feminatywów. Popularyzatorka nauki – na Instagramie jako @paniodfeminatywow. Jej profil obserwuje ponad 31,4 tys. osób.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: