Przejdź do treści

Agresja i fałszywa troska na profilu „Fit Matki Wariatki”. Przyszedł czas na pato-fitness. Hello Zdrowie mówi temu nie!

Fit Matka Wariatka / Facebook
Fit Matka Wariatka / Facebook
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Fit Matka Wariatka. Pali, przeklina, obraża, dyskryminuje – to profil pierwszej polskiej pato-trenerki, która bez cienia zażenowania, przy aplauzie wielotysięcznej armii wyznawczyń, krytykuje osoby ze względu na wygląd. Na swoim facebookowym profilu Fit Matka Wariatka, bo o niej mowa, regularnie urządza sobie festiwale nienawiści a jej ofiarami są raz osoby otyłe, raz kobiety, które po porodzie nie mogą zrzucić kilogramów. Fatshamingowi mówimy stanowcze nie!

Fit Matka Wariatka – kim jest?

„Fit Matka Wariatka”to pseudoblog prowadzony przez Joannę Kajsturę. 

Sądziłyśmy, że zainicjowana przez nasz serwis, krytyka kampanii Outdoor jest Cool! AMS „Jedz ostrożnie”, która w imię promocji zdrowego żywienia postanowiła piętnować na polskich ulicach otyłość za pomocą hasła „Nie żryj”, utnie w zarodku kolejne próby podkopywania psychiki osób otyłych. Tak się jednak nie stało.

Ignorancja, autoagresja, wulgaryzmy, przemoc słowna – to wszystko znajdziemy na pseudoblogu o nazwie Fit Matka Wariatka, prowadzonym przez Joannę Kajsturę. Jej profil na Facebook’u obserwuje ponad 275 tys. osób. Sama o sobie mówi, że jest pasjonatką ćwiczeń, która z treningów postanowiła uczynić sposób na życie. Pochodząca z Pszczyny 40-latka od przypadkowej wizyty na siłowni, zrobienia „w międzyczasie” kursów, stała się internetową wyrocznią fitnessu. W swoich nagraniach i postach nie przebiera w słowach. Pod płaszczykiem fałszywej troski pozwala sobie na niewybredne komentarze wobec osób otyłych.

Dyskryminacja otyłości w wydaniu polskiej pato-trenerki

Wpis Fit Matki Wariatki sprzed kilku dni, dokładnie z 28 czerwca, to najgorszy przejaw dyskryminacji ze względu na wygląd, jaki przyszło nam czytać. Jest tak wulgarny i poniżający, że zacytujemy go jedynie fragmentarycznie. Post pato-trenerki w zaledwie kilka godzin stał się viralem. Doczekał się ponad 200 udostępnień i blisko 4 tys. reakcji, w tym – co wyraźnie nas niepokoi – 2,8 pozytywnych reakcji. Autorka swój post zaczyna od promocji siebie i swojego stylu życia. Wymienia, że nigdy w życiu nie była na żadnej diecie, nie liczyła kalorii i niczego sobie nie odmawiała.

„Możesz sobie to tłumaczyć genetyką, metabolizmem, czym chcesz. Tłumaczysz jedynie swoje lenistwo” – zwraca się do osób otyłych i kontynuuje: „Jest między nami kilka różnic. Wydawałoby się, nieznaczących, a w rzeczywistości, zmieniających życie. Ja korzystam ze swojego mózgu. Jem na co mam ochotę, ale nie przeżeram się, jak tucznik, który jutro ma wylądować na stole królewskiego dworu. Nie w głowie mi diety i aplikacje do liczenia kalorii. Mam to w dupie i mogę, bo rozumiem, o co w tym chodzi – systematyczny ruch pozwala mi żonglować jedzeniem dokładnie tak, jak mi się zamarzy. Ty albo wpier***asz, jakby to co masz na stole było Twoją ostatnią wieczerzą, albo nie jesz nic, bo przecież już jesteś gruba” – pisze na swoim profilu „trenerka”.

W dalszej części swojego wpisu Fit Matka Wariatka w skandaliczny sposób odnosi się do dwóch zaburzeń odżywiania – niepohamowanego jedzenia i całkowitej rezygnacji z niego. Padają w nim takie porównania jak „prędzej umrzesz gruba, jak słonica w ciąży, niż przytyjesz z racjonalnego odżywiania się” albo „ociężała i pełna, jak śmietnik przed wywozem odpadów”. Jej oburzające, zwracające uwagę na gabaryty i nawyki żywieniowe, karykaturalne przedstawienie osób otyłych, zamiast motywować do jakichkolwiek zmian – zawstydza, upokarza, stygmatyzuje i potęguje wykluczenie.

„Słowa, które w nim padają, naruszają znacznie więcej – dobry smak, zasady pożycia społecznego i godność osób z otyłością. A przy okazji zdradzają smutną prawdę o autorce wpisu – zinternalizowaną nienawiść do samej siebie. To stąd bierze się potrzeba negatywnej oceny innych. Ze szczególnym okrucieństwem wobec osób otyłych zwracają się te osoby, które same borykają się z problemami samooceny. (Nie zapominajmy przy tym, że obsesyjne dbanie o ciało to także zaburzenie psychiczne – bigorexia zbiera żniwo na siłowniach, prowadząc do chorobowych zmian sylwetki.)” – piszą administratorki profilu Dziewuchy Dziewuchom i informują, że zgłosiły post pato-trenerki jako naruszający standardy FB. My też to zrobiłyśmy i Was również o to prosimy.

UWAGA – to naprawdę długi post.O tym, że dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło, pisałyśmy już w wielu kontekstach:…

Gepostet von Dziewuchy Dziewuchom am Montag, 1. Juli 2019

Co więcej, zdaniem pato-trenerki wspomniane dwa przykłady zaburzeń odżywiania w ogóle nie dotyczą osób chorych. „Czuję się w obowiązku dopisać, iż post ten kierowany jest do osób ZDROWYCH. Dziwnym trafem personalnie odebrały go tylko te chore. Nie było moim celem urażenie osób z zaburzeniami, bo nie do takich kieruję swoje słowa” – dodała pato-trenerka już po fali negatywnych komentarzy, jaka na nią spłynęła po publikacji. Chcąc się wytłumaczyć, znów obraziła i przy okazji pokazała ignorancję dla otyłości, skądinąd jednostki chorobowej. Swój post blogerka skierowała do osób zdrowych, ale w istocie opisała w nim zaburzenia odżywiania. Możemy to skomentować tylko w jeden sposób – hipokryzja i brak merytorycznej wiedzy na temat, którego autorka się podejmuje.

Czuję się w obowiązku dopisać, iż post ten kierowany jest do osób ZDROWYCH. Dziwnym trafem personalnie odebrały go tylko…

Gepostet von Fit Matka Wariatka am Freitag, 28. Juni 2019

Czym jest otyłość?

Pani Joanno, my czujemy się w obowiązku wyjaśnić, czym jest otyłość, o czym zdaje się pani nie wiedzieć. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) definiuje otyłość jako nieprawidłową i nadmierną akumulację tłuszczu, która stanowi zagrożenie dla ludzkiego zdrowia. Nie zawsze otyłość jest bezpośrednią konsekwencją przejadania się i braku aktywności fizycznej – jak próbowała pani w chamski i wulgarny sposób sugerować w swoim poście. Otyłość ma nie tylko podłoże metaboliczne i środowiskowe, ale również genetyczne i psychologiczne. Pani Joanno, dla pani informacji przypomnimy również, że wyróżnia się dwa rodzaje otyłości: pierwotną i wtórną. Pierwsza wynika w głównej mierze z czynników środowiskowych, do których można zaliczyć: zmniejszoną aktywność fizyczną i nieprawidłowe nawyki żywieniowe. Zaś otyłość wtórna jest następstwem innych chorób tj. niedoczynność tarczycy, zespół policystycznych jajników czy innych chorób genetycznych.

Jesteśmy w stanie przymknąć oko na rynsztokowy charakter pani wpisu. Każdy ma swój styl, pani ma najwidoczniej taki, ale nie możemy milczeć, kiedy „trenerka”, którą obserwuje nie 10 a 275 tys. osób, publicznie poniża innych ze względu na wygląd. Poniża, nie znając de facto istoty problemu, o którym pisze. Osoby, których doświadczenia z jedzeniem nie wyglądają tak, jak pani, nie są gorsze. Nie tkwią w „swojej głupocie”, jak pani sugeruje. Nie są jak „śmietnik”. To osoby, które być może potrzebują pomocy, ale po taką pomoc raczej się nie zgłoszą, bo swoim wpisem utwierdziła je pani w poczuciu beznadziei i nienawiści do swojego ciała.

– Osoby borykające się z problemem nadwagi, otyłości czy zaburzeń odżywiania, zazwyczaj cechują się dużą koncentracją na swoim wyglądzie – uświadomioną lub nie. Wszelkie komentarze dotyczące ich wyglądu, wagi, odbiegania od szeroko pojętej normy kulturowej, traktują bardzo personalnie i śmiertelnie poważnie. Ma to oczywiście bezpośredni wpływ na ich samoocenę – wyjaśnia  psycholożka i terapeutka, Karina Milan-Szymańska. – Brak poczucia akceptacji potęguje wykluczenie. Pojawia się poczucie bycia nieodpowiednim, gorszym. To prosta droga do zaburzeń odżywiania lub depresji – dodaje nasza rozmówczyni.

Nie godzimy się na propagowanie nienawiści, agresji i pogardy pod przykrywką promowania zdrowego stylu życia. Na budowanie imperium fitnesowego na dyskryminacji osób, które nie lądują w kanonie wymiarów jego właścicielki i na walkę o lajki w internecie kosztem osób otyłych. Mówimy stanowcze nie ocenianiu, tak samo jak jedzeniu fast foodów.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: