Przejdź do treści

„Ciała kobiet i dzieci przepływały obok nas”. Wstrząsające relacje ocalałych osób z powodzi w Libii

Libijski chłopiec próbuje przedostać się przez zabłocone ulice Derny, miasta, które najbardziej ucierpiało w wyniku powodzi w Libii - w tle zniszczone budynki i poprzewracane samochody, wszystko w błocie HelloZdrowie
Libijski chłopiec próbuje przedostać się przez zabłocone ulice Derny, miasta, które najbardziej ucierpiało w wyniku powodzi w Libii / Zdjęcie: Hamza Al Ahmar/Anadolu Agency via Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Rośnie tragiczny bilans ofiar śmiertelnych powodzi w Libii. Do tej pory potwierdzono zgon ponad 11 tys. osób, ale burmistrz Derny Abdulmenam Al-Ghaithi przekazał lokalnym mediom, że z powodu niszczycielskiego żywiołu życie mogło stracić nawet 18-20 tys. osób. „Woda zniszczyła wszystko na swojej drodze” – mówią mieszkańcy najbardziej dotkniętego kataklizmem miasta. Ocalonym brakuje żywności, schronień, podstawowych środków do życia. Przepełnione są szpitale i kostnice.

„Wszędzie słychać płacz małych dzieci”

Niszczycielskie, ale przede wszystkim śmiercionośne powodzie wywołał w niedzielę i poniedziałek cyklon Daniel, który kilka dni wcześniej dotknął też Grecję, Turcję i Bułgarię. Żywioł przetoczył się przez wschodnie wybrzeże Libii, zrywając dwie tamy umiejscowione przed stutysięcznym miastem Derna. Woda zalała ulice, zrywając z chodników asfalt, wyrzucając samochody, zmiotła domy, biurowce, kilkupiętrowe budynki, wreszcie całe dzielnice wraz z mieszkańcami z mapy. Johr Ali, reporter BBC, powiedział, że z 10 dzielnic geograficznych Derny tylko 3 przetrwały powódź. Dodał, że na ulicach nieprzerwanie słychać płacz małych dzieci, które w wyniku kataklizmu straciły swoich rodziców, rodzeństwo, sąsiadów i domy.

„Jest mnóstwo ludzi bez dachu nad głową, bez jedzenia, bez czystej wody. Ludzie sami starają się sobie pomagać” – mówił Ali.

10-letnia Ghufran straciła w wyniku powodzi oboje rodziców i dwójkę rodzeństwa - na zdjęciu dziewczynka ubrana w żółtą sukienkę, oszołomiona skalą tragedii oczekuje pod szpitalem na wieści o swojej siostrze HelloZdrowie

10-letnia Ghufran straciła w wyniku powodzi oboje rodziców i dwójkę rodzeństwa / Zdjęcie: Alice Martins/For The Washington Post via Getty Images

Media na całym świecie obiegło zdjęcie oszołomionej i przerażonej skalą tragedii 10-letniej Ghufran. Dziewczynka w bezruchu oczekuje pod szpitalem na wieści o swojej starszej siostrze przebywającej na oddziale intensywnej terapii.

Jej historię opisuje „Washington Post”. Jak czytamy, w wyniku powodzi Ghufran straciła oboje rodziców i dwójkę rodzeństwa. Ocalała wraz z siostrą tylko dlatego, że zostały wyrzucone przez okno, gdy zawaliły się ściany ich domu. 52-letnia Shaeri znalazła dziewczynki przyczepione do dachu samochodu.

„Zaopiekowanie się dziewczynkami to teraz nasze zadanie” – powiedziała w rozmowie z „Washington Post”. „Próbuję je uspokoić, staram się, aby poczuły naszą miłość” – dodała.

„Liczba ofiar może wynieść od 18 do 20 tys.”

Na miejscu wciąż pracują ekipy ratunkowe, zwłoki ofiar znajdowane są niemal wszędzie. Wolontariusze Libijskiego Czerwonego Półksiężyca a także inne zespoły od kilku dni przeszukują stosy gruzu w poszukiwaniu tysięcy wciąż zaginionych osób. Sytuację utrudnia fakt, że przez zniszczone drogi i mosty, a także uszkodzone przez wodę linie energetyczne pomoc niesiona jest z dużym opóźnieniem.

„Infrastruktura została zniszczona, co bardzo utrudnia ratownikom medycznym dotarcie do tych obszarów” – powiedział Basheer Omar, rzecznik Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Libii.

Komitet ogłosił w czwartek, że wysłał do regionu dodatkowe zespoły w celu dystrybucji pomocy humanitarnej. Dodał też, że „dostarczył także 6000 worków na zwłoki”. Światowy Program Żywnościowy poinformował, że rozpoczął dostarczanie pomocy dla ponad 5 tys. rodzin, które przesiedlono w wyniku powodzi.

„Szacunkowa liczba ofiar w libijskim mieście Derna po katastrofalnej powodzi może wynieść od 18 do 20 tys.” – przekazał lokalnym mediom burmistrz Derny Abdulmenam Al-Ghaithi.

Osama Ali, rzecznik służby ratunkowej, powiedział, że szpitale w mieście są już pozamykane, a kostnice przepełnione, co powoduje, że zwłoki są pozostawiane na chodnikach.

Margaret Harris, rzeczniczka Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), podkreśliła w oświadczeniu, że powódź, która w niedzielę nawiedziła libijskie wybrzeże, „to ogromny kataklizm”. Zaznaczyła, że dotkniętych powodzią zostało 1,8 mln osób. „W tej chwili chodzi głównie o to, by dostarczyć na miejsce to, co najpilniej potrzebne. Niestety wśród najpotrzebniejszych dziś rzeczy są także worki na ciała, ale nadal potrzebne są też zestawy pierwszej pomocy – wymieniła.

Na zdjęciu kadr z trzęsienia ziemi w Maroku

„Obudzili się i zobaczyli swoje domy otoczone wodą

Mieszkańcy Derny, najbardziej dotkniętego kataklizmem miasta, podkreślają, że nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Zaczęło się od lekkiego deszczu, który jeszcze w niedzielę wieczorem nie wzbudzał niepokoju. „Ludzie spali, obudzili się i zobaczyli swoje domy otoczone wodą” – opowiadał w rozmowie z Reutersem mieszkaniec Derny, Saleh al-Obaidi. Dodał, że udało mu się uciec z rodziną przed powodzią, ale domy położone niżej w pobliżu miasta zawaliły się.

Husam Abdelgawi, 31-letni księgowy z Derny, w rozmowie z BBC przyznał, że pierwszym sygnałem, że coś jest nie tak, było głośne szczekanie psów, które go wybudziło. Zszedł na dół sprawdzić, co się dzieje. Kiedy otwierał frontowe drzwi, poczuł wodę pod stopami. Ta napłynęła do wnętrza domu, wyrywając drzwi z zawiasów. Porwała także Husama i jego brata Ibrahima. Mężczyznom udało się chwycić pływających kabli energetycznych i wspiąć do pobliskiego budynku, a następnie przedostać się do innego pięciopiętrowego bloku, by na dachu przeczekać powódź.

„Ciała kobiet i dzieci przepływały obok nas. Prąd porwał samochody i całe budynki mieszkalne. Niektóre ciała zostały zniesione przez wodę do naszego domu” – wspominał w rozmowie z BBC Husam.

Jak podaje „The New York Times”, Ruba Hatem Yassine, jej ciężarna siostra i kilku starszych krewnych ocaleli tylko dlatego, że wspięli się po drabinie sąsiada na dach, aby nie porwał ich nurt rwącej powodzi. Skakali z dachu na dach, aż wreszcie znaleźli schronienie w małym magazynie na jednym z dachów, skąd obserwowali, jak woda zalewa miasto. Zeszli dopiero, kiedy wody powodziowe nieco opadły.

„Wyszliśmy boso i widzieliśmy, jak wokół nas umierali nasi przyjaciele i sąsiedzi” – powiedziała. „I nie mogliśmy nic zrobić”.

Ci, którzy przeżyli, podkreślają, że nie dostali żadnych ostrzeżeń ani polecenia, by się ewakuować, a jedynym sygnałem, że tamy puszczają, był odgłos ich pękania. Choć przed tym, że tamy są w złym stanie miejscowi inżynierowie ostrzegali od miesięcy. Zresztą zniszczenia było widać gołym okiem, co podkreślili mieszkańcy miasta w rozmowie z „The Washington Post”. „Na tamach pojawiły się pęknięcia. Gmina miała budżet, żeby je naprawić, a oni tego nie zrobili” – mówił jeden z mężczyzn.

Światowa Organizacja Meteorologiczna Narodów Zjednoczonych stwierdziła w czwartek, że tej tragedii można było uniknąć.

„Mogli wydać ostrzeżenie, a władze zarządzające sytuacjami kryzysowymi byłyby w stanie przeprowadzić ewakuację ludzi i moglibyśmy uniknąć większości ofiar w ludziach” – powiedział Petteri Taalas, szef WMO, cytowany przez „The Washington Post”.

Źródła: bbc.com, nytimes.com, washingtonpost.com, PAP

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: