Pobrali się jako żołnierze Pułku Azow, zginęli, broniąc Mariupola. Małżeństwo osierociło syna
się ten artykuł?
„Pobrali się jako żołnierze Pułku Azow. Ich rodzina tu się narodziła i tu się powiększała. Ich syn przyszedł na świat w Mariupolu” – tak o Witaliju i Ałłie Tarans mówił w poniedziałek zastępca dowódcy Pułku Azow Swiatosław Pałamar. O miłości dwojga ludzi, którzy zginęli, broniąc Mariupola, opowiedział z okazji obchodzonego niedawno Międzynarodowego Dnia Rodzin.
Małżeństwo zginęło, broniąc Mariupola
Co roku 15 maja obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Rodzin. Jego celem jest podkreślenie znaczenia rodziny w kształtowaniu więzi międzynarodowego społeczeństwa. Tegoroczne obchody w Ukrainie różniły się jednak od obchodów we wcześniejszych latach. Trudno bowiem świętować dzień rodzin, gdy te giną z powodu rosyjskiego ostrzału. Opowiedział o tym Swiatosław Pałamar, zastępca dowódcy Pułku Azow.
Jedną z takich rodzin byli Taransowie. Ałła w przeszłości pracowała jako fryzjerka i manikiurzystka. Jak mówi Swiatosław Pałamar, cytowany przez radę miejską Mariupola na jej oficjalnym kanale w serwisie Telegram, „zawsze chciała, aby wszystko wokół niej było piękne”. Witalij natomiast „martwił się zawsze o innych bardziej niż o siebie i dobrze śpiewał”.
„On zginął 15 kwietnia. A potem, 8 maja, bomba zabiła ją. Dziecko zostało sierotą. Dwoje bohaterów zginęło. Cała rodzina przepadła. I nic nie mogłem zrobić… Ja, całe dowództwo, wszyscy walczymy 24 godziny na dobę, by ocalić naszych żołnierzy. To jest historia o tylko jednej rodzinie. Ale musicie zrozumieć, że mnóstwo rodzin tu zginęło” – opowiedział Pałamar.
Małżeństwo osierociło syna.
Mariupol nadal się broni
Mariupol jest oblężony przez Rosjan od 2 marca. Obecnie na terenach zakładów Azowstal, które się tam znajdują, walczy Pułk Azow i 36. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej. Rosjanie nieustannie szturmują i ostrzeliwują te tereny.
„Azowstal był budowany w czasach zimnej wojny, miał zapewnić możliwości przeniesienia produkcji pod powierzchnię ziemi na czas konfliktu zbrojnego (…). Zakład dysponuje tak skonstruowanymi podziemiami, żeby wytrzymały uderzenia bomby jądrowej” – wyjaśniał dziennikowi „Fakt” generał Waldemar Skrzypczak.
Do niedawna na terenie zakładów Azowstal mogło przebywać nawet 600 ciężko rannych żołnierzy, pozbawionych dostępu do leków i odpowiedniej opieki medycznej. To się jednak zmienia. W poniedziałek, 16 maja, rozpoczęła się ewakuacja 53 ciężko rannych żołnierzy. Zabrano ich do placówki medycznej w Nowoazowsku.
„Kolejnych 211 obrońców ewakuowano do Ołeniwki korytarzem humanitarnym, a następnie wrócili na terytorium kontrolowane przez Ukrainę w ramach procedury wymiany” – przekazał w komunikacie Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.