Przejdź do treści

Do sieci trafił pamiętnik ośmioletniego chłopca z Mariupola. „Zmarły moje dwa psy, babcia Halia i ulubione miasto”

Do sieci trafił pamiętnik ośmioletniego chłopca z Mariupola. "Zmarły moje dwa psy, babcia Halia i ulubione miasto"
Do sieci trafił pamiętnik ośmioletniego chłopca z Mariupola. "Zmarły moje dwa psy, babcia Halia i ulubione miasto" fot. Chris McGrath, Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Dobrze spałem, obudziłem się i uśmiechnąłem się” – pisze w swoim pierwszym wpisie w pamiętniku ośmiolatek z Mariupola. Jednak później na próżno szukać już podobnych słów. To, co napisał chłopiec, nie tylko chwyta za serce, ale i przeraża. 

Rana na plecach i świętowanie urodzin

„Mam ranę na plecach i rozdartą skórę. Moja siostra ma uraz głowy. Moja mama ma rozerwaną rękę i dziurę w nodze” – pisze Ukrainiec w jednym z kolejnych wpisów w swoim pamiętniku.

Portal Ukraińska Prawda, który cytuje wpisy chłopca, podkreśla, że mimo bardzo trudnych chwil, ośmiolatek nie traci optymizmu. Pisze o nowo poznanej koleżance o imieniu Wika i o tym, że marzy o świętowaniu swoich urodzin. Autor pamiętnika narysował nawet stół z tortem, wokół którego zgromadzili się goście zaproszeni na przyjęcie. Ale to niejedyny rysunek, jaki znalazł się w dzienniku.

Są w nim też znacznie mniej przyjemne obrazy – jak na przykład ten przedstawiający ostrzał Mariupola. Ośmiolatek narysował ludzi z bronią, leżące ciała i płonące budynki. Najsmutniejszy był jednak ostatni wpis. Chłopiec pisze w nim: „zmarły moje dwa psy, babcia Halia i ulubione miasto”.

Widziała, jak ginie jej 12-letnia córka. Obok świadectwa Viktorii trudno przejść obojętnie /fot. Getty Images

„Czytam i płaczę”

Pod wpisem Jewhena Sosnowskiego, fotografa z Mariupola, który umieścił zdjęcia pamiętnika, pojawiło się bardzo dużo komentarzy – szczególnie od osób, którzy sami są rodzicami i są w stanie sobie wyobrazić, przez co może przechodzić ośmiolatek w czasie wojny.

„Czytam i płaczę. Jakie to przerażające, kiedy dzieci piszą takie pamiętniki. Kiedy siedzieliśmy w piwnicy w Mariupolu, mój 10-letni syn też bawił się najlepiej, jak potrafił. Robił żołnierzyki z gałązek, jeździł na zardzewiałym trójkołowym rowerze, zbierał odłamki bomb, na pamiątkę. Mój dorosły, 10-letni syn” – tak brzmi jeden z nich.

​​Wiadomo, że chłopiec mieszkał w Mariupolu z 38-letnią matką i 15-letnią siostrą. Los rodziny jest nieznany.

Źródło: TVN24, Ukraińska Prawda

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: