Przejdź do treści

Hello Pionierka: Jak Barbara Duhl zostawiła karierę naukową, żeby pracować dla innych jako pediatra i opozycjonistka

Barbara Duhl / fot. ze zbiorów IPN, ilustracja Joanna Zduniak
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

W Rzeszowie ceniono ją za działalność w czasach „Solidarności” i zorganizowanie systemu leczenia nerek. Wychowana w rodzinie lekarzy, bez wahania włączyła się w obalenie PRL-u. „Cieszyłam się, że to, co wymarzyli sobie kiedyś moi rodzice, może uda się spełnić” – mówiła. Oto Barbara Duhl!

 

Krótko po zakończeniu II wojny światowej jej rodzice, Janina i Stanisław Duhlowie osiedlili się w Łańcucie. Wcześniej, w 1939 roku, obydwoje ukończyli studia medyczne, a później pracowali w Instytucie do Badań nad Tyfusem Plamistym pod kierownictwem prof. Weigla. Pod przykrywką badań produkowali szczepionki na tyfus – najgroźniejszą wówczas chorobę żołnierzy. Niedługo po zakończeniu wojny wyjechali do Łańcuta, by stworzyć tam szpital. „Moja babcia była nauczycielką, bardzo pilnowała tradycji, zaszczepiła w nas miłość do ojczyzny, tradycje narodowościowe. Moja mama i ja, wychowane w takiej atmosferze, działałyśmy w harcerstwie, a w czasie II wojny światowej w ruchu oporu” – opowiadała Barbara.

Dzięki zaangażowaniu Duhlów łańcucki szpital szybko stał się najważniejszym ośrodkiem leczenia chorób zakaźnych na Rzeszowszczyźnie, obecnie kontynuuje te tradycje jako oddział kliniczny Centrum Medycznego.

Barbara spędziła w nim całe dzieciństwo i, choć odradzano jej zawód lekarza, poszła w ślady rodziców. „Ostrzeżenia skończyły się tym, że już tylko medycyna dla mnie istniała. Znałam bolączki tej profesji. Ciągłe dyżury, telefony, nagłe wezwania do chorych. Ojciec zmarł przecież w 1976 roku, w wieku 60 lat, na zawał. Tego dnia przeprowadził w szpitalu ostatni zabieg…” – wspominała w wywiadzie dla pisma Biznes i Styl w 2019 roku.

Choć w czasie studiów interesowała ją chirurgia, ostatecznie poświęciła się pediatrii. Zanim wróciła w rodzinne strony, by podjąć pracę na Oddziale Dziecięcym Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie, odbyła staż w Instytucie Mikrobiologii na Akademii Medycznej w Krakowie, gdzie zrozumiała, że jej miejsce jest wśród ludzi, a nie w laboratorium. „Miałam trochę zacięcia naukowego, pewnie zrobiłabym karierę w tej dziedzinie. Ale to nie ma znaczenia, czy taka kariera czy działalność dla innych, bo zawsze najważniejsze jest to, żeby coś zrobić dla innych” – mówiła w wywiadzie dla TVP Rzeszów w 1918 roku.

W rzeszowskim szpitalu zajęła się leczeniem nerek. „Po kilku latach na polecenie szefa otworzyłam poradnię chorób nerek i starałam się rozwijać w tym kierunku. Efektem tego było stypendium zagraniczne, na które wyjechałam do Włoch w latach 70-tych – jak opisywała, był to czas, kiedy w jej życiu na poważnie zagościła polityka.

„Sporo wiedziałam. Wcześnie czytałam 'Katyń’, bo Adam Moszyński, który redagował tę książkę, pochodzi z naszej rodziny. To kuzyn babci. W domu mieliśmy też mnóstwo przedwojennych książek, w których historię przedstawiano inaczej niż w PRL-u. Wiedzieliśmy też, że o tym nie wolno mówić. Ta obawa, żeby nie powiedzieć za dużo, została na całe życie” – mówiła w wywiadzie. Kiedy w 1980 roku powstała „Solidarność”, była jedną z pierwszych członkiń związku w Rzeszowie, uczestnicząc w budowaniu struktur „Solidarności” służby zdrowia.

„Wiedziałam, co to jest za ustrój i że jeżeli tylko nadejdzie na to pora, trzeba będzie się mu odpowiednio przeciwstawić. Działając w strukturach związku, czułam na sobie odpowiedzialność, ale jednocześnie cieszyłam się, że to, co wymarzyli sobie kiedyś moi rodzice, może uda się spełnić. To był dla mnie bardzo ważny czas, choć trochę zagubiony w nawale codziennych spraw, które były trudne do załatwienia – braku leków, sprzętu medycznego” – mówiła.

Po ogłoszeniu stanu wojennego zaangażowała się w organizowanie pomocy medycznej internowanym i ich rodzinom i kolportażem podziemnych wydawnictw. „Do więzienia przekazywałam różne rzeczy. Kontaktowałam się z rodzinami. Przewoziłam informacje o internowanych. Przez bernardynów nawiązałam kontakt z kościołem św. Marcina w Warszawie. To był kolejny punkt w naszej siatce informacyjnej. Kiedy był transport z chorym dzieckiem do Krakowa, ja też jechałam” – jak wspominała, wielokrotnie „towarzyszyli” jej w tych działaniach funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa.

Już w wolnej Polsce nie chciała sprawdzać swojej teczki. „Po co mam to wiedzieć. I tak bym to robiła, i tak. […] Nie mogę oceniać tak ludzi, w których skórze nie byłam. 1989 rok to było dla nas wielkie zwycięstwo, wielka rzecz. To, że udało się bezkrwawo zmienić system. Uważam, że bez względu na to, jakie były działania dodatkowe, czy sprzeniewierzono się ideałom, czy nie, to zmiana była jednak ważna i dobrze, że do niej doszło” – mówiła.

Po wyborach w 1989 roku Barbara Duhl zaangażowała się w organizowanie samorządu lekarskiego i uczestniczyła w jego pracach przez wiele lat. Do końca życia pozostała aktywna zawodowo, pracując w Domu Hospicyjnym dla Dzieci w Rzeszowie. Była także członkinią Komisji Etyki Rady Lekarskiej w Rzeszowie. Zmarła w lutym 2021 roku w wieku 77 lat.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: