Przejdź do treści

W chaosie wojny kwitnie handel dziećmi. „Handlarze wkraczają do sierocińców, korzystając z braku nadzoru”

Matka trzyma na rękach dziecko. Stoją przed pociągiem
W chaosie wojny kwitnie handel dziećmi. "Handlarze wkraczają do sierocińców, korzystając na braku nadzoru"/ Photo by Diego Herrera Carcedo/Anadolu Agency via Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Co roku ofiarą handlu ludźmi pada ponad 40 mln osób. Około 70 proc. z nich to kobiety, a 25 proc. dzieci, które są uprowadzane w coraz młodszym wieku. Jest to 'branża’ warta 250 mld dolarów, a jej wartość wciąż rośnie” – mówi Bob Unanue, prezes amerykańskiej spółki Goya Foods, która prowadzi fundację Goya Cares. 

Handel dziećmi w trakcie wojny

Od wybuchu wojny w Ukrainie granicę polsko-ukraińską przekroczyło ponad 3,57 mln uchodźców. Jak informuje Straż Graniczna, to głównie kobiety i dzieci. Uciekając przed wojną, mogą stać się ofiarami handlu ludźmi.

Fundacje walczące ze współczesnym niewolnictwem alarmują, że obecnie w samej Ukrainie ponad 3 mln dzieci potrzebuje pomocy humanitarnej. Według szacunków 60 proc. z nich było zmuszonych opuścić swoje domy. Jak informuje James Zumwalt z grupy Aerial Recovery, na chaosie związanym z przemieszczaniem się ludności korzystają handlarze ludźmi.

„W miejscach, gdzie dochodzi do różnego rodzaju katastrof czy wojen, handlarze ludźmi wkraczają do sierocińców, korzystając na chaosie i braku nadzoru. Kiedy uda im się zdobyć paszporty dla tych dzieci, tracimy je na zawsze. Temu właśnie chcemy zapobiegać, rejestrując te dzieci i bezpiecznie przewożąc je na zachód, pod nadzorem ukraińskiego rządu” – mówi.

Dzieci z okupowanych terytoriów w Ukrainie są również wywożone do Rosji, gdzie kontakt z nimi urywa się. Doradczyni prezydenta Ukrainy ds. praw dziecka Daria Herasymczuk w połowie maja poinformowała, że wojska rosyjskie wywiozły przymusowo do Rosji ok. 2,5 tys. ukraińskich dzieci.

„Liczba osób, które padły ofiarami handlu ludźmi w tym regionie, prawdopodobnie sięga już ok. 200 tys. Ludzie są wywożeni do Rosji bądź przekraczają granicę i tam albo trafiają w dobre ręce, albo są wykorzystywani – mówi agencji Newseria Biznes Bob Unanue, prezes amerykańskiej spółki Goya Foods, która prowadzi fundację Goya Cares.

I dodaje, że na granicy działają również grupy osób, które wykorzystują uchodźców i odbierają im dokumenty.

„Branża warta 250 mld dolarów”

Jak podają UNICEF i UNHCR, najmłodsi stanowią połowę wszystkich uchodźców. Do naszego kraju uciekło 1,5 mln dzieci. Mali uchodźcy znaleźli również schronienie w Rumunii, Mołdawii, Czechach oraz na Węgrzech i Słowacji. Ponadto 2,5 mln ukraińskich dzieci zostało przesiedlonych wewnątrz kraju. Wśród uchodźców notuje się również dzieci bez opieki. Zaledwie między 24 lutym a 17 marca br. zidentyfikowano ponad 500 samotnych dzieci, które z Ukrainy przedostały się do Rumunii.

„Co roku ofiarą handlu ludźmi pada ponad 40 mln osób. Około 70 proc. z nich to kobiety, a 25 proc. dzieci, które są uprowadzane w coraz młodszym wieku. Jest to 'branża’ warta 250 mld dolarów, a jej wartość wciąż rośnie” – mówi Bob Unanue.

Wyjaśnia również, że rozwiązanie problemu handlu ludźmi jest szczególnie trudne, kiedy granice między państwami są otwarte.

„Możliwe, że w tej chwili te liczby są jeszcze wyższe, bo handel ludźmi kwitnie, kiedy mamy otwarte granice, tak jak między Ukrainą a Polską i innymi krajami. Dlatego wspólnie z wieloma organizacjami staramy się ochronić tak wiele kobiet i dzieci, jak to tylko możliwe” – dodaje Bob Unanue.

Dzieci przewożone do bezpiecznych miejsc

Aerial Recovery zaraz po rozpoczęciu wojny w lutym br. zaczął aktywnie działać w Ukrainie. Grupa pomaga dzieciom, które nie mają rodziców, i ewakuuje je do zachodnich państw w bezpieczne miejsca znajdujące się pod kontrolą ukraińskiego rządu. Z ostrzeliwanych terenów uratowano już ponad 700 podopiecznych domów dziecka.

„Przybyliśmy na miejsce już pięć dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. Nawiązaliśmy kontakt z władzami regionalnymi i jeździliśmy we wskazane przez nie miejsca, zabieraliśmy dzieci z odpowiednimi dokumentami i przewoziliśmy do bezpiecznych lokalizacji utworzonych przez ukraińskie władze, gdzie otrzymywały żywność, ubrania, leki i spotykali się z nimi psychologowie kliniczni specjalizujący się w traumie dziecięcej” – tłumaczy.

Zumwalt zwraca również uwagę na skalę problemu. Jak podaje, jeszcze przed wojną w Ukrainie liczba sierot stanowiła duży problem.

„Dla porównania w USA mamy ok. 400 tys. sierot na 336 mln ludzi, a w Ukrainie jest 200 tys. sierot w domach dziecka i pod opieką zastępczą na 44 mln ludzi” – podaje.

Źródło: Newseria

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: