Pia Klemp: Nie ma takiej opcji, żebym trafiła do więzienia za pomaganie ludziom. To niedorzeczne na wielu różnych poziomach
Za pomoc uchodźcom grozi jej 20 lat więzienia i wielotysięczna grzywna. – Ratowanie tonących to obowiązek kapitana. Powinno to być zrozumiałe dla Europejczyków takich jak my, mających za dużo przywilejów – mówi Pia Klemp, jedna z nielicznych na świecie kapitanek statku. Jej łódź uratowała przed zatonięciem kilkanaście tysięcy ludzi.
O młodej Niemce zrobiło się głośno wiosną, kiedy włoski rząd skonfiskował łódź, którą uratowano prawie 4 tys. uchodźców. Media obiegły zdjęcia wytatuowanej w ośmiornice, ryby i albatrosy aktywistki, która głośno mówi o hipokryzji bogatego świata. Pod petycją o jej uniewinnienie podpisało się ponad 400 tys. osób.
Pia Klemp urodziła się w 1983 roku w Bonn-Beuel w Niemczech. Tam wychowała się i podjęła studia biologiczne. Przez dwa lata pracowała jako instruktorka nurkowania i brała udział w projektach ochrony środowiska w Europie i Azji.
”Ratowanie tonących to obowiązek kapitana. Powinno to być zrozumiałe dla Europejczyków takich jak my, mających za dużo przywilejów”
W 2011 roku dołączyła do organizacji Sea Shepherd pracującej na rzecz ochrony środowiska. Pracowała na pokładach różnych łodzi przez 6 lat pełniąc kolejne funkcje, od kucharza przez pomoc pokładową do drugiego majtka, by wreszcie zdobyć patent kapitana. Po przepłynięciu 1200 godzin i zdobyciu uprawnień radiooperatora i ratownika zdała niezbędne egzaminy i zaczęła zarządzać własną łodzią. Większość członków załogi Sea Shepherd nie jest profesjonalnie szkolona, to wolontariusze, którzy pracują w czasie wakacji.
W 2015 roku Pia Klemp ufundowała organizację Aquascope, która ściga przypadki kłusownictwa i nielegalnego połowy ryb. „Im dłużej nurkowałam, tym bardziej widziałam, jak zaślepia nas chciwość, jak polujemy, aż wybijemy wszystkie osobniki, zanieczyszczamy wodę i niszczymy całe ekosystemy” – mówiła w mediach.
W 2017 roku Klemp zdecydowała się na dołączenie do niemieckiej organizacji pozarządowej Jugend Rettet, która zajmuje się patrolowaniem morza.
Była to odpowiedź na postępujący kryzys migracyjny obejmujący ponad milion uciekinierów z Syrii, Afganistanu i Iraku. Jako kapitanka statku „Iuventa” współpracowała z włoskim Centrum Koordynacji Ratownictwa Morskiego. Podczas patroli szukano pontonów i łodzi pełnych uchodźców i później przekazywano ich włoskiej straży przybrzeżnej.
Organizacje pozarządowe zostały poinstruowane, by przekazywać uchodźców do libijskiej straży przybrzeżnej. Zgodnie z prawem międzynarodowym kapitan jest jednak zobowiązany do udzielenia pomocy ludziom, którzy znajdują się w niebezpieczeństwie na morzu transportując ich do bezpiecznego portu. Wielu kapitanów uznało porty w Libii za niebezpieczne i nadal wracało do Włoch.
„Ratowanie tonących to obowiązek kapitana. Powinno to być zrozumiałe dla Europejczyków takich jak my, mających za dużo przywilejów”
Włochy od lat starały się sabotować i wpływać na pracę organizacji zbierających uchodźców z morza. Wraz z wprowadzeniem kontrowersyjnego zakazu wpływania łodzi migrantów do włoskich portów przez ministra Matteo Salviniego, Klemp została oskarżona o handel ludźmi a po dwóch udanych misjach, dzięki którym uratowano prawie 4 tys. osób, jej łódź została skonfiskowana przez włoski rząd.
„Nie potrzebujemy, by autorytety mówiły nam kto jest „bohaterem” a kto jest „nielegalny”. Nie mają do tego ani podstaw ani prawa. Wszyscy jesteśmy równi”
Od tamtej pory Pia Klemp i dziewięciu członków jej załogi stali się obiektem śledztwa. Ujawniono, że wiele statków różnych organizacji znajdowało się na podsłuchu. Ona sama była świadkiem potwornej tragedii na morzu. Podczas ratowania uchodźców libijska straż przybrzeżna uszkodziła przeciążone pontony. W rezultacie życie straciło 40 osób, kolejne 40 zostało zabranych do Libii a 60 pozostało na statku Klemp. Jak wspomina, wyłowili z wody dwuletnie dziecko, którego ciało musieli schować do zamrażarki. Przez kilka dni żaden port w Europie nie chciał przyjąć statku.
„Zastanawiałam się, co powinnam powiedzieć kobiecie, której dziecko leży w zamrażarce o Unii Europejskiej, która dostała pokojową Nagrodę Nobla”
W lipcu 2019 roku została odznaczona prestiżowym Grand Vermeil Medaille de la Ville de Paris za swoje zasługi i odwagę, ale odrzuciła wyróżnienie. Władzom Paryża i burmistrzowi zarzuciła hipokryzję: „Wasza policja kradnie koce od ludzi, których zmusza do spania na ulicach, kiedy wy pacyfikujecie protesty i robicie kryminalistów z ludzi, którzy walczą o prawa migrantów i poszukiwaczy azylu. Chcesz dać mi medal za zrobienie rzeczy, z którą walczysz”.
”Nie potrzebujemy, by autorytety mówiły nam kto jest bohaterem, a kto jest nielegalny. Nie mają do tego ani podstaw ani prawa. Wszyscy jesteśmy równi”
W czerwcu 2019 roku Włochy zarzuciły Klemp przemyt ludzi, który jest zagrożony karą 20 lat więzienia lub grzywną w wysokości 15 tys. ero za każdą osobę, którą sprowadzono na teren kraju. Pia Klemp zapowiedziała, że i ona, i jej załoga są gotowi na długą walkę o swoje racje, także w sądzie.
„Nie ma takiej opcji, żebym trafiła do więzienia za pomaganie ludziom. To niedorzeczne na wielu różnych poziomach”
W Internecie rozpoczęła się zbiórka pieniędzy na pokrycie kosztów grzywny oszacowanej na pół miliona euro. Powstała także petycja postulująca zwolnienie Klemp i jej załogi z zarzutów. Podpisało ją już 400 tys. osób. Jak zauważył autor, oskarżenie kapitanki równa się z „bezwarunkowym odrzuceniem człowieczeństwa w Europie”. Ona sama mówi: „Zawsze mogę wrócić do mojego doskonałego, malutkiego, pełnego przywilejów świata w Niemczech. Ci ludzie nie mają dokąd iść”.
Krytycy Klemp uważają, że choć jej działaniom nie można zarzucić braku altruizmu, mają fatalne konsekwencje. Agencja Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców szacuje, że śmiertelność uchodźców próbujących przedostać się przez Morze Śródziemne gwałtownie wzrosła z 0,3% w 2015 do 1,95% w 2018 roku. Jak się ocenia, może to być efektem ubocznym zwiększonej obecności statków ratowniczych, takich jak jako „Iuventa” Klemp. Świadomość ich obecności wzbudza u uchodźców nadzieję na powodzenie ucieczki.
Polecamy
Jakub Ćwiek, pisarz z Głuchołaz, przeznaczy pieniądze ze sprzedaży swojej książki na powodzian. „To był odruch”
Dzieci próbowały przeprawić się przez wezbraną rzekę. Utknęły na drzewie. Strażacy apelują: ”Nie ryzykujcie!”
„To, co mnie w 1997 roku zdumiało, to nieprawdopodobna wręcz solidarność ludzi. Wrocław pokazał całej Polsce, że fali powodziowej można się przeciwstawić”
„Wiecie, co to jest? To jest kolejka do schroniska”. Oławianie ocalili bezdomne zwierzęta przed powodzią
się ten artykuł?