Przejdź do treści

HELLO PIONIERKI: Jak Wilhelmina Iwanowska patrzyła w górę, by udowodnić, że wszechświat jest dwa razy większy, niż sądzono

Wilhelmina Iwanowska
Wilhelmina Iwanowska / grafika Joanna Zduniak
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Dzięki jej badaniom polska astronomia zaczęła liczyć się w świecie, a stworzona przez nią nowa skala odległości we wszechświecie sprawiła, że stał się on dwa razy większy. Specjalnie dla niej uniwersytet w Toruniu otworzył Katedrę Astrofizyki, a ona sama była pierwszą w Polsce profesorką tej dziedziny nauki. Przedstawiamy Wilhelminę Iwanowską!

 

Urodziła się w Wilnie 2 września 1905 roku w zubożałej rodzinie szlacheckiej jako druga córka Konstancji i Jana Iwanowskiego. Ojciec Wilhelminy był mechanikiem, a matka na utrzymanie rodziny zarabiała szyciem. Wilhelmina rozpoczęła edukację w klasie wstępnej rosyjskiego gimnazjum w Wilnie, jednak dopiero po I wojnie światowej trafiła do polskiego gimnazjum Walerii Czarnockiej, które prowadziły siostry nazaretanki. Szkoła słynęła z wysokiego poziomu nauczania przedmiotów humanistycznych.

„W zupełnym zaniedbaniu były wówczas w tej szkole przedmioty matematyczno-fizyczne. I jak na przekór postanowiłam pójść na studia matematyczne. Decyzja przyszła nagle i nieodwołalnie na zasadzie jakiegoś wewnętrznego nakazu i powrotu do dawnych zamiłowań. Wybrałyśmy wraz z jedną z koleżanek, Hanką Gierżodówną, matematykę z myślą o zawodzie nauczycielskim i z cichym (u mnie) marzeniem o studiowaniu równoczesnym astronomii dla własnej przyjemności” – opisywała lata szkolne w swojej autobiografii opublikowanej w 1981 roku.

Choć bez problemu dostała się na Wydział Matematyczno-Przyrodniczy Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, zaległości z przedmiotów ścisłych były u niej tak duże, że zdecydowała się powtarzać rok. W kolejnych latach studiowała matematykę nie opuszczając też żadnych zajęć z astronomii. Jej zamiłowanie i talent do tej dziedziny nauki zauważono na trzecim roku – prof. Władysław Dziewulski zaproponował jej asystenturę.

„Zgodziłam się bez wahania, a co przeżywałam trudno opisać: był to najszczęśliwszy dzień w moim życiu” – opisywała.

Okres międzywojenny był bardzo dobry dla polskiej astronomii. Rozwojowi badań nad wszechświatem sprzyjał postęp techniczny – naukowcy korzystali z aparatów fotograficznych i obserwowali niebo za pomocą coraz bardziej precyzyjnych urządzeń.

„Obserwacje lubiłam zawsze, dawały one bowiem bezpośredni kontakt z tą największą Przyrodą, jaką jest Wszechświat — najbardziej naturalne środowisko człowieka. Do lunet i teleskopów odnosiłam się jak do żywych, przyjaznych istot” – pisała astrofizyczka.

Fotometria fotograficzna była przedmiotem pracy doktorskiej Wilhelminy Iwanowskiej, a badania pulsacji gwiazd były kontynuowane przez wiele lat. Iwanowska prowadziła je m.in. w Obserwatorium Sztokholmskim, gdzie mogła korzystać z supernowoczesnego jak na ówczesne czasy teleskopu ze spektrografem. W Polsce takich urządzeń jeszcze nie było.

Dzięki prywatnym kontaktom, krótko przed wybuchem II wojny światowej astronomom z Wilna udało się kupić i uruchomić aparaturę do badań spektroskopowych. Kiedy w nocy z 17 na 18 września 1939 roku do Wilna wkroczyły wojska radzieckie, uniwersytet zamknięto, a niedługo później naukowcy dostali zakaz korzystania ze sprzętu i pomieszczeń.

Tuż po wojnie, w ramach akcji przesiedleńczej, Wilhelmina Iwanowska razem z matką,  owdowiałą siostrą i jej dziećmi dołączyli do dwustuosobowej grupy byłych pracowników wileńskiego uniwersytetu, którzy zostali przesiedleni na ziemie polskie, by otwierać uczelnie wyższe.

Do Torunia razem z Iwanowską trafiło dwóch innych wybitnych astronomów, pozwoliło to szybko utworzyć katedry astronomii i astrofizyki, a Iwanowska z marszu została pierwszą w Polsce profesorką astrofizyczką.

„Wszystko trzeba było zaczynać od stanu zerowego: nie mieliśmy książek, narzędzi, materiałów i sami byliśmy przez pięć lat wojennych odcięci od literatury naukowej” – wspominała ten czas profesorka.

Pierwsze pomoce naukowe do prowadzenia zajęć dostała od kolegów po fachu z Poznania, oprócz atlasów astronomicznych i katalogów przywiozła także obiektyw, który był pierwszym narzędziem w przyszłym obserwatorium astronomicznym.

Nie wyobrażano sobie, by Wydział Astronomii w mieście Mikołaja Kopernika na uczelni jego imienia nie był placówką badawczą z prawdziwego zdarzenia, a do tego potrzebne było obserwatorium. Bardzo szybko na terenie byłego majątku Piwnice, kilkanaście kilometrów od Torunia, rozpoczęto budowę przyszłego ośrodka badawczego, a naukowcy amerykańscy przysłali używane, ale sprawne obiektywy. Iwanowska w tym czasie szlifowała wiedzę w Szwecji i Stanach Zjednoczonych. Miała tam okazję oglądać jeden z pierwszych prototypów komputerów elektronicznych: „Zajmował on parę pokoi zastawionych stojakami, wypełnionymi od góry do dołu lampami elektronowymi i mnóstwem przewodów” – opisuje w swojej biografii.

Choć w USA kariera naukowa stała przed nią otworem, zdecydowała się wrócić do Polski: „Decydowało u mnie jednak, obok względów rodzinnych i patriotycznych, przekonanie, że życie w Polsce jest ciekawsze i w pewien sposób bogatsze niż w zamożnych krajach Zachodu. Tak myślę do dziś” – pisała już na emeryturze.

Przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych badania opracowała już w Toruniu. Ich efektem było ustalenie nowej skali odległości we wszechświecie. Dzięki zastosowaniu tej skali wszechświat okazał się być dwa razy większy! Odkrycie to jest uważane za najważniejsze osiągnięcie naukowe prof. Iwanowskiej.

Po powrocie zaangażowała się w pracę dydaktyczną i naukową. Był to czas narodzin radioastronomii – dziedziny nauki wykorzystującej do badań promieniowania radiowego wysyłanego przez obiekty kosmiczne specjalnych anten radarowych. Dzięki staraniom Iwanowskiej w obserwatorium w Piwnicach stanął 32-metrowy radioteleskop, a profesorka do końca zawodowego życia nie ustawała w badaniach i kształceniu następców.

„W miarę wzrostu placówki byłam coraz bardziej uwikłana w prace organizacyjne i administracyjne oraz kształcenie młodej kadry, a coraz mniej czasu miałam na własną pracę naukową — wykonywałam ją niemal ukradkiem, głównie w czasie wakacji” – podsumowała.

Toruńską astrofizyką prof. Iwanowska kierowała przez 30 lat, do czasu przejścia na emeryturę w 1976 roku. W tym czasie wypromowała 19 doktorów, a ośmiu jej uczniów zostało profesorami astrofizyki. Została też doktorem honoris causa trzech uniwersytetów – w Winnipeg w Kanadzie, w Leicester w Anglii i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Oprócz wieloletnich badań astrofizycznych Iwanowska w szczególny sposób interesowała się postacią Mikołaja Kopernika. Dzięki jej staraniom, na 500-lecie urodzin polskiego astronoma, Międzynarodowa Unia Astronomiczna zorganizowała w Polsce swój zjazd, odbyło się także wiele sympozjów i konferencji na całym świecie. Iwanowska przez całe życie była gorącą admiratorką Kopernika, uważała, że kościół powinien go beatyfikować za jego zasługi dla świata.

„Przede wszystkim wypada mieć na uwadze, że Mikołaj Kopernik był osobą głęboko wierzącą i dobrze znającą Pismo Święte. Ale to jeszcze niecała prawda. On po prostu uwielbiał Boga, zachwycał się Jego wielkością i wielkością Jego stworzenia. Piękno i harmonia Wszechświata autentycznie go urzekały. A sprawcę tego piękna i harmonii jednoznacznie widział w Bogu. Ów zachwyt i uznanie dla Stwórcy są wszechobecne na kartach 'O obrotach sfer niebieskich’” – mówiła w jednym z wywiadów.

Siebie samą także definiowała jako osobę głęboko wierzącą: „Źródłem i motywem mojej wiary była z jednej strony Przyroda — Wszechświat — tak ciekawy w poznawaniu, a wciąż niepojęty, z drugiej — ideał etyczny zawarty w Ewangelii, słowem to, co wypowiedział Kant w słowach: 'gwiazdy nade mną i prawo moralne we mnie’” – napisała.

„Uważam, że życie moje było bardzo szczęśliwe, chociaż nie brakowało w nim cierni: cztery pogrzeby w najbliższej rodzinie — oprócz Rodziców i Siostry — przedwczesna śmierć młodszej Siostrzenicy i osierocenie dwóch nieletnich chłopaków były dla mnie przeżyciem bardzo bolesnym. Dwie straszne wojny i opuszczenie 'miłego miasta’ , którego nie sposób zapomnieć, dopełniły przeznaczoną mi czarę cierpienia. Ale bez tego życie moje nie byłoby 'ludzkie’” – podsumowała historię swojego życia w opublikowanej w 1981 roku autobiografii.

Wilhelmina Iwanowska zmarła w Toruniu 16 maja 1999 roku. Jej imieniem nazwano jedną z ulic w tym mieście, a także odkrytą w 2005 roku planetoidę 198820. Wybitna astronomka patronuje także programowi wyjazdowemu dla doktorantów organizowanemu przez Narodową Agencję Wymiany Akademickiej.

Korzystałam z opracowania Wilhelminy Iwanowskiej „Mój życiorys naukowy” opublikowanego w Kwartalniku Historii Nauki i Techniki opublikowanego w 1981 roku.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: