Przejdź do treści

„Mizoginistyczny język dba o to, byśmy nie zapominały, gdzie nasze miejsce, że nasze ciało to przedmiot” – Kayaszu o ocenianiu kobiecej seksualności

Tekst o uprzedmiotowieniu kobiet i mizoginistycznym języku. Na zdjęciu: Mężczyzna i kobieta w bieliźnie - HelloZdrowie
Zdjęcie: iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Kayaszu, czyli Kaja Szulczewska, założycielka profilu Ciałopozytyw Polska tym razem wypowiedziała się na swoim prywatnym Instagramie. O tym, jak od wczesnej młodości oceniane jest kobiece ciało i jak – w kontekście seksualności – kobiety widzi się jako bierne, pozbawione decyzyjności. 

„Od wczesnej nastoletniości oceniano moje ciało”

Kayaszu już niejednokrotnie zwracała uwagę na to, że wychowanie w świecie męskich norm wpływa na postrzeganie kobiet i ich ciała. Że zawsze powinno być ono piękne, czyli bez rozstępów, cellulitu, no i gładkie. A gdy kobieta za dobrze się w tym ciele (zwłaszcza jednak niewydepilowanym!) poczuje, można ją zawstydzić, stosując bodyshaming. Teraz Kaja Szulczewska pisze o tym, że – w kontekście seksu – kobiety zawsze widziane są jako przedmioty mające służyć męskiej przyjemności, a nigdy jako samodzielnie podejmujące decyzje osoby. Są obiektami uwielbien albo znienawidzenia. Widać to w używanym na co dzień języku.

– Szara myszka, nerd 3/10 albo znowu nimfomanka 9/10 – jakkolwiek mnie oceniali, zawsze słyszałam to w kategoriach wyśmiania, obwinienia, uprzedmiotowienia, zawsze byłam widziana przez pryzmat swojej ruchalności – pisze Kayaszu. Bo na tej skali są przecież przedmioty, a nie ludzie, a konkretnie – kobiety. Ich winą jest to, że przespały się nie z tym, kim powinny, że zrobiły to nie tak – i nie kiedy! – miały. Czy wreszcie – że śmiały odmówić seksu mężczyźnie.

Jak pisze Kayaszu:

 

Nie myślcie, że uprawiałam seks, że podejmowałam jakieś decyzje. Byłam nimfomanką, wulgarną, niewyżytą seksoholiczką, ale także zbyt powściągliwą wieczną dziewicą. Zawsze świętą i ladacznicą, więc można było obrażać mnie na dwóch frontach.

Kobieta? Przecież ona nie może chcieć się zabawić

„On się z nią przespał”, „On ją przeleciał”, „On się z nią zabawił” – język polski pełen jest sformułowań, które jak na dłoni pokazują, że kobiet nie traktuje się w kategoriach seksu jako niezależnych, świadomych i decyzyjnych bytów.

Dziewczyna, która poderwała faceta, bo po prostu chciała? Kobieta, która uprawia seks dla przyjemności, a nie z obowiązku? Nic z tych rzeczy, jak zauważa Kayaszu.

– Nie że ja chciałam się zabawić, zaliczyć sobie tak jak facet, albo po prostu stworzyć związek czy poczekać lub odrzucić. Nie, to nie ja. Ja tak nie mogę. Jako kobieta nie mam takich praw i przywilejów. Nie mam takiego ciała, przyjemność i wygoda nie są dla mnie – dodaje Kayaszu.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń
Cunnilingus

„Moim zadaniem było z pokorą przyjmować oskarżenia”

Kobieca seksualność jest zawsze na celowniku. Kayaszu wymienia, za co zdarzyło się jej oberwać: a to, że „szczuła cycem”, a to, że nikt jej nie zechce, a to nagrano ją masturbującą się pod prysznicem. I to ona, a nie ci, którzy ją podpatrywali i film nakręcili, miała się za to wstydzić, przyjmować z pokorą komentarze, że „sama się o to prosiła”, pochylać głowę.

Wpis Kayaszu doczekał się wielu komentarzy od innych kobiet. Jedna opisywała, jak na drugiej randce przespała się – z własnej woli, na skutek świadomej decyzji – z chłopakiem, a „przyjaciółka” stwierdziła, że się „zeszmaciła” i że nie chce znać kogoś o takiej reputacji. Inne do dzisiaj słyszą wyzwiska, doświadczają bodyshamingu. Wiele kobiet zaznacza jednak, że w końcu – jak i Kayaszu – zrozumiały, że mają prawo do samoakceptacji, mają prawo się z tym nie zgadzać. Odważyły się tym patriarchalnym normom powiedzieć stop i „wypowiedzieć służbę”.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: