Przejdź do treści

Kamery między nogami zawodniczek na MŚ w la w Katarze. „Wszystko mi widać, na przykład pupę”

Kamery na blokach startowych, MŚ w Katarze 2019
Kamery na blokach startowych, MŚ w Katarze 2019 / Fot. Screen z transmisji Eurosportu
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Nowy sposób umieszczenia kamer w blokach startowych na lekkoatletycznych MŚ w Katarze odbiera intymność biegaczkom. Pomysł wywołał oburzenie części zawodniczek. Swój protest wyraziły Tatjana Pinto i Gina Lueckenkemper z niemieckiej reprezentacji. Krytycznie wypowiedziała się również polska sprinterka, Ewa Swoboda.

Organizatorzy Lekkoatletycznych Mistrzostw Świata w Dosze zamontowali kamery w blokach startowych, czyli – mówiąc dosłownie – między nogami biegaczy. W założeniu pomysł miał dostarczyć więcej emocji, sprawić, że ujęcia będą bardziej innowacyjne. W praktyce wzbudził skrępowanie i naruszył prawo do poszanowania intymności.

„Chcemy uchwycić dramaturgię i wybuch energii podczas startu. Czujemy, że widzom brakuje właśnie tego” – tłumaczyło w oficjalnym komunikacie Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych. Kamery, które w zamyśle miały pokazywać emocje towarzyszące sportowcom przed startem, filmują również momenty przygotowań, kiedy zawodnicy kucają, rozciągają się. Jak nietrudno się domyślić takie ujęcia od dołu są, szczególnie dla kobiet, bardzo krępujące.

Zdaniem zawodniczek z reprezentacji Niemiec – Tatjany Pinto i Giny Lueckenkemper – stanie nad kamerą w krótkich spodenkach jest bardzo niekomfortowe. – Gdy wchodzę w bloki nad tą kamerą, mam bardzo nieprzyjemne uczucie. Nie wiem, czy chciałbyś być nagrywany od dołu będąc tylko w bieliźnie – mówiła niemiecka sprinterka Gina Lueckenkemper. – Jako kobieta uznaję to rozwiązanie za po prostu głupie. Wątpię, że kobiety powinny być częścią takiego rodzaju rozwoju technologicznego – dodała.

Kamery na blokach startowych, MŚ w [link id="17337"]Katarze[/link] 2019 / Fot. Screen z transmisji Eurosportu

Po krytycznych słowach swoich zawodniczek niemiecka federacja złożyła do IAAF oficjalne zażalenie. W odpowiedzi usłyszała, że kamery nie znikną z bloków startowych, ale organizatorzy obiecali, że obraz z nich będzie zaczerniony aż do momentu, w którym zawodnicy zajmą miejsca. Natomiast zapis wideo po dobie będzie kasowany z serwerów.

„Odbiera się nam intymność”

Swoje oburzenie dla pomysłu filmowania zawodników od dołu wyraziła również polska biegaczka, Ewa Swoboda. – Jak chodzimy koło bloków, to się schylamy, różne rzeczy robimy i ja ciągle myślałam o tym, że wszystko mi widać, na przykład pupę. No jak się skupić w takich warunkach? To jest szokujące – mówiła w rozmowie ze sport.pl. – Faceci pewnie mają to gdzieś, ale kobiety nie. Rozmawiałyśmy o tym, to nas spina. Myślę, że ludzie z IAAF tak bardzo chcieli iść w przód z nowinką, że o nas wcale nie pomyśleli – tłumaczyła półfinalistka biegu na 100 metrów.

Jej zdaniem kamery mogą być wszędzie, ale nie między nogami, bo relacjonowanie wydarzeń z tej perspektywy odbiera zawodnikom intymność i skupienie. I trudno się z nią nie zgodzić. Od lat wszędobylskie kamery podczas sportowych wydarzeń analizują kobiece ciała centymetr po centymetrze, robiąc zbliżenia na te najbardziej intymne miejsca. Dlatego pomysł, by ku uciesze gapiów nagrywać sportsmenki od dołu, jest próbą grania na niskich uczuciach widzów, w celach czysto sensacyjnych. Dla prawdziwych fanów sportu już sam element rywalizacji jest emocjonujący i bardziej spektakularne jest zwycięstwo ulubionej sportsmenki niż widok jej krocza od dołu.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: