Przejdź do treści

Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci? Wyjaśnia psychoterapeutka

Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci
Monika Kaczmarczyk. Zdj: archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Sama decyzja, czy dziecko ma uczestniczyć w pogrzebie jest kwestią rozmowy. Nie tylko między samymi dorosłymi, ale dorosłych i dziecka, któremu najpierw opiszemy to, co będzie dziać się w trakcie uroczystości, a potem, gdy będzie wiedziało, czego się spodziewać, zapytamy, czy chce uczestniczyć w ceremonii – mówi Monika Kaczmarczyk psycholożka, psychoterapeutka w Fundacji Nagle Sami, pracująca z dziećmi i młodzieżą po stracie.

Nina Harbuz: Kto ma większą trudność w  rozmawianiu o śmierci, dzieci czy dorośli?

Monika Kaczmarczyk: Gdybym miała pokusić się o generalizację, to powiedziałabym, że dorośli. Mam poczucie, że czasem chcielibyśmy widzieć świat dzieci jako radosny, niewinny, wolny od wszelkich z trosk – i być może dlatego czasem tak bardzo się obawiamy tę „beztroskę” naruszyć. Tymczasem dzieci żyją w tym samym świecie, co my, dorośli.  Choroby, przemijanie, śmierć po prostu są jego częścią. A to roślinka więdnie, a to babcia gorzej się czuje i nie ma tyle siły na zabawę, co kiedyś, a to ukochana świnka morska nagle zniknęła. Dla dzieci to kolejne zdarzenia w ich życiu i często mają potrzebę zwyczajnie dowiedzieć się, co takiego się zadziało. Chcą o tym rozmawiać, jak o każdej innej nowej rzeczy, czy doświadczeniu.

Zatem czekać aż dziecko samo się zaciekawi i zapyta, czy zainicjować rozmowę, gdy będzie ku temu dobra okazja?

Zawsze warto podążać za dzieckiem, jego ciekawością. I jak najbardziej, warto jest wykorzystywać naturalne okazje, by rozmawiać z dzieckiem także na takie tematy. Trudno mi wyobrazić sobie kilkulatka, który nie zada żadnego pytania, o to, co się stało z jego zwierzątkiem, które było i nagle zniknęło, nie zapyta o zmiany pór roku czy o to, dlaczego liście spadają z drzew. Warto wykorzystywać takie momenty do oswajania tematu przemijania. W przyszłości może zdarzyć się w rodzinie czyjaś choroba lub śmierć. Wtedy nawet takie pozorne, codzienne rozmowy mogą okazać się dobrą bazą do rozmowy o tym.

Ważne jest, żeby zdawać sobie sprawę z tego, że dziecko widzi i rozumie znacznie więcej niż nam się wydaje. Nawet wtedy, gdy jest to dwu czy trzylatek. Maluch zauważa, że rodzice są mniej zaangażowani, mają mniej energii na zabawę, wyczuwa niepokój, klimat emocjonalny panujący w rodzinie

Monika Kaczmarczyk, psycholożka i psychoterapeutka

Co byś odpowiedziała dziecku, pomiędzy trzecim, a piątym, szóstym rokiem życia, na pytanie, co się dzieje ze spadającymi liśćmi albo z kotem, który chorował i umarł?

Nie mam w głowie gotowych odpowiedzi. To, co starałabym się przekazać jest bardzo proste. Powiedziałabym np., że w życiu tak jest, że w pewnym momencie czas roślin i zwierząt się kończy. Najpierw rosną, są piękne, możemy się nimi cieszyć. Z czasem rośliny tracą swój kolor, kształt, zwierzęta – siłę, sprawność. Byłabym ciekawa, co dziecko myśli, czuje, o co zapyta. I znów, podążałabym za nim.

Użyłaś określenia „czas się kończy”. Rodzicom zdarza się powiedzieć, że ukochany pies czy kot albo członek rodziny zasnęli albo odeszli. Takie sformułowania dają nadzieję na obudzenie albo powrót.

Tak, to jest językowa furtka, w którą czasem wpadamy. Dobrze jest nazwać rzeczy po imieniu. Powiedzieć, że roślinka zwiędła, zwierzątko umarło. I wyjaśnić co to znaczy. Np. powiedzieć, że po śmierci zostaje ciało, ale ono już nie oddycha, nie czuje, nie może poderwać się do biegu, nie może się poruszyć.

Dziecku to wystarczy, taka informacja je uspokoi, czy raczej będzie wystraszone?

To może być wystraszające, ale mam też takie doświadczenie, że dzieci często przyjmują tego typu informacje, jako kolejne wyjaśnienie świata, w którym żyją. Często nawet nie potrzebują drążyć tematu, choć zdarza się, że zadają pytania, nad którymi sami nigdy wcześniej się nie zastanawialiśmy. Jeśli nie znamy odpowiedzi, po prostu mówmy, że nie wiemy.  Jeśli pytanie zahacza o poglądy lub wiarę, tłumaczmy mu w oparciu o to, w co wierzymy, co jest nam bliskie. Czasem dziecko uspokaja sama możliwość rozmowy z dorosłym i nasze pytania, jak się czuje z tym, co od nas słyszy.

Okresowe nieokazywanie smutku czy innych uczuć przez dziecko w żałobie nie musi być niczym niepokojącym. Dziecko pozostaje dzieckiem i również w tak trudnej sytuacji ma potrzebę zabawy

Monika Kaczmarczyk, psycholożka i psychoterapeutka

Wśród pytań stawianych przez dziecko może pojawić się to, które dla rodziców jest szczególnie trudne, czyli, czy oni też umrą.

Albo czy dziecko umrze. Mam poczucie, że to są właśnie te pytania, których rodzice boją się najbardziej. A odpowiedź znów wydaje mi się bardzo prosta i brzmi ona, że tak, kiedyś umrzemy   ja i ty. Ale mam nadzieję, że nie będzie to teraz, kiedy razem mamy tyle planów. Byłabym przy tym uważna na uczucia dziecka, a gdybym usłyszała od niego albo sama zauważyła, że się przestraszyło powiedziałabym, że rozumiem jego lęk i czasem też się tego boję. Po czym starałabym się  wrócić do tu i teraz, mówiąc np., że teraz jesteśmy razem, że możemy się przytulić, zaplanować wyjście na plac zabaw. Zapewniłabym też, że kiedy tylko ten temat do dziecka wróci, zawsze możemy o nim porozmawiać.

Kiedy umiera ktoś w rodzinie,  czasem zdarza się, że dorośli tak mocno pogrążeni są we własnej żałobie, że trudno im znaleźć w sobie przestrzeń na emocje dziecka i sprawdzenie, jak ono się czuje. Jak byś pomogła w poradzeniu sobie z taką sytuacją?

Ważne jest, żeby zdawać sobie sprawę z tego, że dziecko widzi i rozumie znacznie więcej niż nam się wydaje. Nawet wtedy, gdy jest to dwu czy trzylatek.  Maluch zauważa, że rodzice są mniej zaangażowani, mają mniej energii na zabawę, wyczuwa niepokój, klimat emocjonalny panujący w rodzinie. Dobrze więc by było, gdyby rodzic lub inna bliska dziecku osoba porozmawiała z nim o tym, co się dzieje w rodzinie, odpowiedziała na jego pytania. Nie należy zakładać, że dziecka nie dotyczy śmierć członka rodziny, bo kilkulatek zainteresowany jest jedynie zabawą. Owszem, z zewnątrz tak to może wyglądać, ale dziecko słyszy o czym rozmawia się w domu, a emocje domowników udzielają się także jemu. Nie warto zostawiać go w sferze domysłów, niepewności, samotności. Poza tym, rozmowa zdejmuje napięcie nie tylko  z tego małego człowieka, ale i z dorosłego, który coś przed dzieckiem stara się „ukryć”.

Niektórzy rodzice starają się ukryć przed dziećmi rozpacz, smutek, starają się być dzielni, bo sadzą, że jeśli będą trzymać się w garści, to ochronią w ten sposób dziecko. Pytanie, czy naprawdę je chronią?

Rzeczywiście, niektórzy rodzice podejmują takie próby i odczytuję je jako wyraz troski. Jeśli jednak naprawdę chcemy chronić nasze dziecko, to starajmy się raczej być w żałobie razem z nim. Żeby mogło poczuć się częścią rodziny, która zmaga się z trudnym doświadczeniem straty. To oczywiście nie znaczy, że dziecko ma wiedzieć o każdym szczególe czy być „zalane” żalem dorosłych.  Ważne jest szukanie złotego środka  i mimo własnego, często rozdzierającego bólu, szukanie sposobów, aby dziecko nie zostało samo ze swoimi przeżyciami. Czasem, gdy dziecko mało płacze, mało mówi o braku osoby, która zmarła, osobom z jego otoczenia może się wydawać, że dziecko radzi sobie nawet lepiej niż dorośli i nie potrzebuje szczególnej uwagi. Jeśli taki stan się utrzymuje, warto się temu przyglądać i zastanowić czy przypadkiem nie wchodzi w rolę dzielnego malca, który nie chce dokładać mamie czy tacie kłopotów. A może wszyscy, jako rodzina, staramy się nie płakać przy innych i robimy to tylko w samotności, każdy w swoim kącie, a dziecko po prostu dostosowuje się do tego. Warto się temu przyglądać pamiętając, że okresowe nieokazywanie  smutku czy innych uczuć przez dziecko w żałobie nie musi być niczym niepokojącym. Dziecko pozostaje dzieckiem i również w tak trudnej sytuacji ma potrzebę zabawy. Poza tym, jak  każdy dorosły początkowo może być w fazie mobilizacji, działania – żałoba nie jest przecież tylko rozpaczą. Różne emocje mogą pojawiać się jeszcze długo po stracie czy pogrzebie.

Rodzice czasem zastanawiają się czy zabierać dziecko na pogrzeb? 

Ważne jest, żeby dziecko miało możliwość pożegnania się. Sama decyzja, czy dziecko ma uczestniczyć w pogrzebie jest kwestią rozmowy. Nie tylko między samymi dorosłymi, ale dorosłych i dziecka, któremu najpierw opiszemy to, co będzie dziać się w kościele albo w trakcie uroczystości i na cmentarzu, a potem, gdy będzie wiedziało, czego się spodziewać, zapytamy, czy chce uczestniczyć w ceremonii. Moje obserwacje z pracy z dziećmi wskazują, że możliwość uczestnictwa w pogrzebie często pomaga w przechodzeniu przez proces żałoby, bo to im daje okazję na pożegnanie zmarłego wspólnie z rodziną. Nie jest to jednak reguła. Warto pamiętać przy tym, że jeśli dziecko chce uczestniczyć w pogrzebie, w trakcie może zmienić zdanie i dobrze, aby był przy nim ktoś, z kim będzie mogło wyjść. Wiedząc, że dla nas samych będzie to emocjonalnie trudny moment, że będziemy pogrążeni w smutku, a tym samym możemy być mało uważni na potrzeby małego człowieka, można poprosić kogoś zaprzyjaźnionego, z kim dziecko dobrze się czuje, o towarzyszenie mu w tym dniu i ewentualne wyjście z kościoła czy cmentarza, gdy maluch będzie tego potrzebować.

Ważne jest, żeby dziecko miało możliwość pożegnania się. Sama decyzja, czy dziecko ma uczestniczyć w pogrzebie jest kwestią rozmowy. Nie tylko między samymi dorosłymi, ale dorosłych i dziecka, któremu najpierw opiszemy to, co będzie dziać się w kościele albo w trakcie uroczystości i na cmentarzu

Monika Kaczmarczyk, psycholożka i psychoterapeutka

W świecie dziecka, jeśli ktoś z dorosłych umiera, to są to ludzie z pokolenia babci i dziadka. Jak wspierasz dzieci które straciły mamę albo tatę?

To jest bardzo szeroki temat i nie ma tu prostych odpowiedzi. Staram się słuchać tego, co dziecko mówi, czym żyje w danym momencie i podążać za nim. Jestem ciekawa tego, co się dzieje w przedszkolu, szkole, w relacjach z kolegami i koleżankami, czy dorosłymi. Są dzieci, które od początku dużo mówią o śmierci rodzica, ale są też takie, u których wypowiedzi na ten temat pojawiają się rzadko. To, co jest ważne to, że w dziecku mogą pojawić się różne emocje, na które  staram się być otwarta. Nie tylko na smutek, żal czy rozpacz, ale także na złość na rodzica, którego może czasem przeżywać jako kogoś, kto go zostawił, porzucił.  Z drugiej strony, w przeżyciach dziecka może pojawiać się także poczucie winy, żal, że czegoś rodzicowi nie powiedziało, czegoś nie zrobiło. Staram się pracować tak, żeby w naszej relacji było miejsce na wszystkie emocje i przyjmuję je. Na uczucia nie nakładam „cenzury”, dziecko ma prawo czuć się tak, jak się w danym momencie czuje i mówię mu o tym.

Myślę, że to co jest najtrudniejsze, to gdy śmierć rodzica jest śmiercią samobójczą. Jak o tym rozmawiać?

Choć to niezwykle trudne i może budzić duży lęk i wątpliwości, ważne jest, aby także w takiej sytuacji powiedzieć dziecku, co się wydarzyło. Dziecko nie musi oczywiście wiedzieć wszystkiego, znać każdego szczegółu. Starajmy mu się odpowiadać,  nie odsyłać go – bo trudno mi sobie wyobrazić, by dziecko nie miało pytań.  Pracując z takimi rodzinami,  mogę powiedzieć, że poziom emocji, który w nich jest, po tym, co się wydarzyło, jest tak duży, że ukrycie prawdy pewnie jest możliwe, ale odbywa się ogromnym kosztem. Mam też poczucie, że dziecko widząc dramat i zaskoczenie członków rodziny będzie w ogromnym lęku, jeśli nie wytłumaczy mu się, co się z stało z mamą lub tatą, których przecież dopiero, co widziało. Jeśli pytasz, jak dokładnie przekazać taką informację, nie mam tu gotowego scenariusza, nikt z nas go nie ma. Nie należy się jednak bać powiedzieć dziecku, że nie wszystko się wie i rozumie. Warto zadbać o spokojne miejsce, być może poprosić też innego, bliskiego dziecku dorosłego, by był wtedy w domu, aby mógł nas wspomóc w tej rozmowie, gdy np. emocje wezmą nad nami górę.  Gdy rozmawiam z dzieckiem, które potrzebuje wyjaśnienia, porozmawiania o samobójstwie czasem zaczynam od tego, że są różne choroby, cierpienia, które niektórzy z nas w sobie noszą. Czasem boli nas głowa, brzuch, noga, a czasem gdzieś w środku komuś może być tak okropnie źle, samotnie, że to też, aż boli. I niestety czasem taka osoba może sama nie dostrzegać żadnego sposobu by sobie pomóc. A inni mogą też nie widzieć, że coś jest nie tak. Komuś, kto nigdy tak nie miał, jest bardzo trudno to zrozumieć, ale czasami zdarza się, że ten ból w środku może być tak wielki i nie do wytrzymania, że ktoś samemu sobie odbiera życie.

Jak towarzyszyć dziecku w żałobie? Dużo mówiłaś o podążaniu za jego emocjami, ale zastanawiam się, czy pomocne będzie przypominanie dobrych chwil, które spędziło z osobą, której już nie ma albo oglądanie wspólnych zdjęć?

Jak najbardziej. Można zadać sobie pytanie, co nam pomaga i zaproponować dziecku udział w tym. Jeśli mamy ochotę pojechać na cmentarz, zapytajmy syna czy córkę, czy chcą nam towarzyszyć. Jeśli czujemy potrzebę, żeby pooglądać zdjęcia, możemy to zrobić w samotności, ale jeśli stwierdzimy, że wspólne oglądanie fotografii będzie dobrym doświadczeniem, zaprośmy do tego rodzinę, w tym najmłodszych. Jest jeszcze jedna rzecz, którą można wykorzystać, nie tylko w chwili przeżywania żałoby. Warto sięgać po dziecięce książki i filmy  dotykające tematu przemijania, które stwarzają naturalną przestrzeń do rozmowy na ten temat. Mogą stać się kolejnym sposobem oswajania przemijania i śmierci.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: