Dramatyczna sytuacja kobiet w Afganistanie. „Muszę spalić wszystko, co udało mi się osiągnąć przez 24 lata mojego życia”
Talibowie po ponad dwóch dekadach ponownie przejmują władzę w Afganistanie. Miliony dziewcząt i kobiet z dnia na dzień tracą możliwość chodzenia do szkoły, pracy oraz uczestniczenia w życiu gospodarczym i społecznym kraju. „Jako kobieta czuję, że jestem ofiarą politycznej wojny, którą rozpoczęli mężczyźni” – mówi jedna z afgańskich studentek na łamach brytyjskiego „The Guardian”.
Kobiety zniknęły z ulic
Sytuacja w Afganistanie przybrała dramatyczny przebieg. W niedzielę talibowie zdobyli stolicę kraju, Kabul. Zdesperowani Afgańczycy szturmują lotnisko w Kabulu w nadziei, że uda im się wydostać z kraju. Rosną obawy o sytuację kobiet pod rządami talibów. Media na całym świecie obiegła fotografia, na której widać, jak mężczyzna zamolowuje reklamy z wizerunkami kobiet na szybach sklepu. Afganki boją się, że powróci koszmar sprzed 2001 roku, kiedy to nie mogły uczyć się, pracować, zostały wymazane z życia społecznego, obowiązywał je nakaz noszenia burki, z domu mogły wyjść tylko w towarzystwie mężczyzny.
„Jestem głęboko zaniepokojony doniesieniami, że talibowie nakładają surowe ograniczenia praw człowieka na obszarach, które kontrolują” – wypowiadał się szef ONZ, Antonio Guterres. „Szczególnie przerażający i rozdzierający serce jest widok utraty praw, ciężko wywalczonych przez afgańskie dziewczęta i kobiety” – podkreślił.
„Afgańskie kobiety wiele poświęciły dla tej odrobiny wolności, którą miały”
Dramatyczną sytuację kobiet w Kabulu potwierdza relacja jednej z afgańskich studentek. W rozmowie z brytyjskim „Gurdianem” powiedziała, że w niedzielę rano, gdy szła na uniwersytet, spotkała przed akademikiem grupę kobiet. Usłyszała od nich, że zostały ewakuowane przez policję, bo „do Kabulu przybyli talibowie i będą bić kobiety bez burek”. Chciały wrócić do domów, ale nie mogły skorzystać z komunikacji miejskiej, bo kierowcy nie wpuszczali ich do autobusu, nie chcąc brać odpowiedzialności za pomoc w przemieszczaniu się po mieście.
„Wokół widziałam tylko przerażone i przestraszone twarze kobiet i brzydkie twarze mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet, którzy nie chcą, aby kobiety się kształciły, pracowały i miały wolność. Najbardziej druzgocący dla mnie był widok tych, którzy wyglądali na szczęśliwych i wyśmiewali się z kobiet. Zamiast stać po naszej stronie, stanęli po stronie talibów i dali im jeszcze więcej władzy. Afgańskie kobiety wiele poświęciły dla tej odrobiny wolności, którą miały” – opowiada.
Studentka jest świadoma, że wraz z wtargnięciem talibów, jej dotychczasowe życie nie tyle się zmieniło, co skończyło. Wykształcenie, które zdobywała mimo problemów finansowych, miało być jej przepustką do lepszego życia. Miało, bo teraz stanowi dla niej zagrożenie.
„Prawie ukończyłam dwa kierunki na dwóch najlepszych uniwersytetach w Afganistanie. W listopadzie powinnam była ukończyć Amerykański Uniwersytet Afganistanu i Uniwersytet Kabulski, ale tego ranka wszystko przeleciało mi przed oczami” – mówi. „Pracowałam tak wiele dni i nocy, by stać się osobą, którą jestem dzisiaj, a dziś rano, gdy dotarłam do domu, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłyśmy z moimi siostrami, było ukrycie naszych dowodów osobistych, dyplomów i świadectw. To było druzgocące. Dlaczego miałybyśmy ukrywać rzeczy, z których powinnyśmy być dumne? W Afganistanie nie możemy być teraz osobami, którymi jesteśmy” – wskazuje.
Studentka podkreśla, że ona i inne dziewczęta muszą teraz zacierać ślady swojej dotychczasowej działalności.
„Wygląda na to, że muszę spalić wszystko, co udało mi się osiągnąć przez 24 lata mojego życia. Posiadanie jakichkolwiek legitymacji czy nagród z amerykańskiego uniwersytetu jest teraz ryzykowne, nawet jeśli je zachowamy, nie będziemy mogły z nich korzystać. W Afganistanie nie ma dla nas pracy. Kiedy prowincje upadały jedna po drugiej, myślałam o moich pięknych, dziewczęcych marzeniach. Razem z moimi siostrami nie mogłyśmy spać całą noc, wspominając historie, które opowiadała nam mama o czasach talibów i o tym, jak traktowali kobiety” – relacjonuje.
Kobieta przyznaje, że czuje się ofiarą „politycznej wojny, którą rozpoczęli mężczyźni”. „Czuję, że nie mogę już śmiać się głośno, nie mogę słuchać moich ulubionych piosenek, nie mogę spotykać się z przyjaciółmi w naszej ulubionej kawiarni, nie mogę już założyć mojej ulubionej żółtej sukienki ani użyć różowej szminki. I nie mogę już chodzić do swojej pracy ani skończyć studiów, na które pracowałam latami” – mówi studentka.
„Czekam, aż przyjdą i mnie zabiją”
Teraz afgańskie kobiety obawiają się, że nadejście władzy talibów oznacza dla nich nie tylko koniec dotychczasowej względnej wolności, ale początek strachu o życie swoje i swoich najbliższych.
Zafira Ghafari, najmłodsza burmistrzyni z Afganistanu, powiedziała w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Bild”, że szuka drogi ucieczki z kraju, jest bowiem przekonana, że jeśli pozostanie w kraju, grozi jej bardzo duże niebezpieczeństwo
Rozwiń„Siedzę i czekam, aż przyjdą. Nie ma nikogo, kto mógłby pomóc mi ani mojej rodzinie. Po prostu siedzę z nimi i moim mężem. Przyjdą po ludzi takich jak ja i zabiją. Nie mogę opuścić rodziny. A poza tym gdzie bym poszła?” – powiedziała serwisowi inews.com.uk.
Media na całym świecie obiegło zdjęcie Clarissy Ward, amerykańskiej dziennikarki telewizyjnej, która obecnie jest główną korespondentką międzynarodową CNN. Fotografia pokazuje, jak z dnia na dzień zmieniła się jej praca, a w szerszym ujęciu sytuacja kobiet w Kabulu.
Na pierwszym ujęciu, zrobionym jeszcze przed ofensywą talibów, dziennikarka nie ma nakrycia głowy, na kolejnym jest ubrana w abaję i hidżab. Korespondentka na swoim profilu na Twitterze podkreśliła, że na pierwszej fotografii stoi na hotelowym balkonie, na drugim na ulicy. „Wychodząc na ulice Kabulu, zawsze zakładałam na głowę hidżab lub szalik” – zaznaczyła, dodając, że po ofensywie talibów uzupełniła swój ubiór o abaję. „Jest więc różnica, ale nie aż tak wyraźna” – dodała.
„Afgańscy dziennikarze, zwłaszcza kobiety, są całkowicie zdruzgotani. Od wielu lat robią niesamowite, odważne reportaże, a teraz istnieje bardzo realna obawa, że mogą spotkać się z odwetem albo już nigdy więcej nie będą w stanie wykonywać swojej pracy”- powiedziała w rozmowie z Adweek.com.
Mimo zaostrzającego się konfliktu Ward chce kontynuować relacje z Kabulu. CNN na ten moment pozwala jej pozostać w Afganistanie.
Rozwiń
Do sytuacji kobiet w Afganistanie odniosła się polska dziennikarka. Anna Kalczyńska w swoim poście na Instagramie pisze wprost: „powinno nas zawstydzać, że na pierwszej linii szaleństwa fundamentalnego terroru pozostawiliśmy afgańskie kobiety i dziewczynki”.
Rozwiń„To im dano nadzieję. To one uwierzyły, że zachodnie wartości, które przyniosła ze sobą koalicja państw NATO (nie tylko Ameryka!) ugruntują się w Afganistanie na dobre: zaczęły pracować, uczyć się, wychowywać dzieci w duchu otwartości i tolerancji. To nie była rewolucja, ale powolna zmiana – pomału przez dwie dekady wykształciło się nowe pokolenie: Afganki stawały się dziennikarkami, lekarkami, nauczycielkami, kosmetyczkami” – podkreśla Kalczyńska.
Rzecznik talibów o prawach kobiet
Suhail Shaheen w wywiadzie dla BBC zapewnił, że talibowie będą „szanować prawa kobiet” po przejęciu władzy w Afganistanie.
„Nasza polityka zakłada dostęp do edukacji i pracy dla kobiet oraz noszenie hidżabu” – wyjaśnił.
Jednak kiedy dziennikarz zapytał rzecznika talibów o karanie afgańskich kobiet, ten nabrał wody w usta. „To zależy od sądów, czy polityka dotycząca kar, takich jak egzekucje, kamienowanie i amputacje, będzie dozwolona w ramach reżimu talibów” – dodał.
RozwińZobacz także
Magda Mołek: My, polskie kobiety, jesteśmy wychowywane w kulturze oceny, w kulturze „nie popełniam błędów”, „jestem idealna”
HELLO PIONIERKI: Jak Alicja Dorabialska tłumaczyła komunistom, że Marks i Engels nic nie wnieśli do chemii fizycznej
Indonezyjska armia rezygnuje z „testu na dziewictwo”. Kandydatki do wojska nie będą już poddawane poniżającej praktyce
Polecamy
Taylor Swift ogłosiła, kogo popiera w wyborach prezydenckich. Swoje oświadczenie podpisała: „bezdzietna kociara”
Katarzyna Zillmann: „Odbiera się nam prawa, ale nie zmniejsza zakresu obowiązków, płacimy te same podatki, często nawet wyższe”
Zabronili kobietom odzywania się w miejscach publicznych. Nowy kodeks cnót i występków w Afganistanie
O niej mówią „Kamala”, o nim „Trump”. Dlaczego tak się dzieje? Wyjaśnia Martyna F. Zachorska
się ten artykuł?