„Konsekwencje pracoholizmu to wyczerpanie fizyczne i emocjonalne”. Kiedy za bardzo kochasz swoją pracę?
Zastępuje ci seks, hobby, urlop, wyjścia z rodziną i przyjaciółmi. Myślisz o niej w dzień, śnisz o niej w nocy. Chcesz jej poświęcać jak najwięcej czasu. Gdyby tylko doba miała więcej godzin… O czym mowa? O twojej miłości, obsesji, a jednocześnie największym przekleństwie – pracy.
Przedstawiam ci typowego pracoholika Jana Kowalskiego. Jan ma obsesję na punkcie swoich obowiązków zawodowych. Spędza w pracy ponad 50 godzin w tygodniu. Dzieci widuje tylko wieczorami, i to najczęściej wtedy, kiedy już śpią. Nie pamięta już, kiedy był z żoną na randce. Śpi z telefonem służbowym przy uchu.
‒ Pracoholik ma poczucie wewnętrznego przymusu pracowania – mówi life coach i psycholog Kinga Ślużyńska. ‒ Praca pochłania go tak bardzo, że zaniedbuje inne sfery życia, nie potrafi odpoczywać, a czas bez pracy określa jako zmarnowany – dodaje.
W książce „Pracoholizm. Uzależnienie czy pasja” terapeutka Lucyna Golińska zwraca uwagę, że pracoholizm jest sposobem ucieczki od trudów i problemów w życiu prywatnym. Zamiast do kieliszka lub do strzykawki Jan Kowalski zagląda więc… do biura.
Błędne koło
Według ostrożnych szacunków co dwudziesta osoba na świecie jest pracoholikiem. Jednak najnowsze badania norweskiego uniwersytetu w Bergen opublikowane w sierpniu 2014 r., wykonane na próbie tysiąca osób, wskazują, że problem dotyka już nieco ponad ośmiu procent pracujących Norwegów. Dlaczego aż tylu? Ulegnięcie nałogowi jest dość proste.
Dr Kamila Wojdyło w swoim tekście dla „Nowin Psychologicznych”, powołując się na badania Mentzela, Oatesa i Wackera, wyróżnia trzy fazy: wstępną, krytyczną oraz najgorszą – chroniczną. W początkowej fazie Kowalski zwiększa ilość czasu spędzanego na pracy. W efekcie jest wyczerpany, odczuwa zaburzenia koncentracji. W fazie krytycznej objawy uzależnienia stają się silniejsze, mimo że próbuje jeszcze wyznaczać sobie pewne granice. Faza chroniczna to już podporządkowanie całego życia zawodowym obowiązkom. Życie Jana Kowalskiego ogranicza się do spania, jedzenia i pracy.
Przez pracę do śmierci
‒ Konsekwencje pracoholizmu to wyczerpanie fizyczne i emocjonalne – ostrzega Kinga Ślużyńska. ‒ Ciągła praca prowadzi do zaburzeń koncentracji i snu, alergii, bólów w klatce piersiowej, zaburzeń lękowych i seksualnych, a nawet zawałów serca ‒ dodaje psycholog.
W najgorszym wypadku Jan Kowalski może (dosłownie!) poświęcić swoje życie dla pracy. W Japonii mają już nawet na to słowo – karoshi, czyli nagła śmierć z przepracowania. Ofiary karoshi zazwyczaj są zdrowe i chętnie podejmują wyzwania. Praca przez 60‒70 godzin tygodniowo i ciągły stres powodują jednak, że pewnego dnia zamiast do pracy, pracoholicy trafiają na cmentarz.
Pracoholizm drogą do… bezrobocia?
Paradoksalnie, pracoholizm i bycie dostępnym 24/7 wcale nie sprawia, że Jan Kowalski jest lepszym pracownikiem. Wręcz przeciwnie – to pogarsza jego wyniki! Leslie Perlow z Harvard Business School przeprowadziła prosty eksperyment. W The Boston Consulting Group niektórzy pracownicy spędzali na zawodowych obowiązkach ponad 65 godzin tygodniowo, nie licząc 20 godzin spędzonych na ciągłym sprawdzaniu służbowych smartfonów. Perlow nakazała im zaplanować całą jedną noc w tygodniu bez myślenia o pracy. W rezultacie, ku swojemu zaskoczeniu, byli bardziej produktywni i dostarczali lepsze rozwiązania swoim klientom.
Samodyscyplina to podstawa!
‒ Pracoholik często zaprzecza istnieniu i wadze uzależnienia. Dlatego pierwszym krokiem do wyjścia z nałogu jest przyznanie się przed sobą: tak, mam problem i potrzebuję wsparcia – twierdzi Kinga Ślużyńska.
Psychiatra dr n. med. Bohdan T. Woronowicz radzi, by ustawić wyraźne granice między pracą a życiem osobistym. Pracoholik musi wyznaczyć godziny i dni, które poświęci wyłącznie na sprawy niezwiązane z pracą. W egzekwowaniu tego mogą pomóc najbliżsi. Jan Kowalski musi sobie przypomnieć, co kiedyś sprawiało mu przyjemność i w jaki sposób spędzał wolny czas przed nałogiem.
Pracodawca powinien dostać jasny sygnał, by kontaktował się z Janem Kowalskim po godzinach pracy tylko w sytuacjach naprawdę koniecznych. Dlatego Kowalski nie powinien też brać ze sobą na urlop służbowego telefonu i laptopa. Czasami konieczne jest jednak drastyczne rozwiązanie – zmiana miejsca pracy.
Nierzadko pracoholik ląduje na terapii u specjalisty. Może też uczęszczać na spotkania… Anonimowych Pracoholików. W Polsce funkcjonuje już kilka takich grup wsparcia. Ważne, by pracoholizm potraktować jako realny, a nie wyimaginowany problem. Jako nałóg, przy wychodzeniu z którego wsparcie jest niezbędne.
A jeszcze lepiej w ogóle do rozwoju tego uzależnienia nie dopuścić. Dlatego, by nie wpaść w szpony pracoholiczego nałogu, po napisaniu niniejszego tekstu autor udaje się na spoczynek. Zasłużony!
Zobacz także
„Jeśli szef ma ochotę zostawać po godzinach, jest to jego zdrowie psychiczne. Ty martw się swoim”. O zagrożeniach wynikających z pracy „po godzinach” mówi psycholog Jadwiga Grech
Jak wyłączyć się z trybu „praca” i przełączyć w tryb odpoczynku? Podpowiadamy
Katarzyna Miller o toksycznym szefie: zostawi nas w złym stanie, żebyśmy się potem musieli pozbierać łyżeczką do kupy
Polecamy
„Widok zalanego miasta to trudne doświadczenie”. Od dziecka do seniora – bezpłatne wsparcie psychologiczne dla powodzian
Fuga dysocjacyjna – jak się objawia? Przykłady fugi dysocjacyjnej
Emetofobia przeszkadza w prowadzeniu normalnego życia
Mizofobia. Jak obsesyjny lęk przed zarazkami kształtuje zachowania?
się ten artykuł?