Przejdź do treści

Katarzyna Miller o toksycznym szefie: zostawi nas w złym stanie, żebyśmy się potem musieli pozbierać łyżeczką do kupy

Jak sobie radzić z toksycznym szefem
Instrukcja obsługi toksycznych ludzi
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Kontrola, podejrzliwość, nieufność to podstawowe cechy ludzi toksycznych – podkreśla Katarzyna Miller. Psycholożka i psychoterapeutka wyjaśnia, jak postępować z szefem, partnerem czy rodzicem, który zatruwa nam życie i wykańcza nas psychicznie. Podpowiada, jak nie ulegać wpływom toksycznych osób i wychodzić obronną ręką z kryzysowych sytuacji.

Marta Dragan: Problem toksyczności w relacjach z otoczeniem jest na tyle powszechny, że wymaga instrukcji obsługi?

Katarzyna Miller: Oczywiście, że tak. Gdy ludzie pytali, nad czym teraz pracuję i odpowiadałam, że przygotowuję „Instrukcję obsługi toksycznych ludzi”, to słyszałam najbardziej entuzjastyczne reakcje, jakie mogłam sobie wyobrazić. „Oj tak, tak to jest bardzo potrzebne”, „A czy tam będzie o moim szefie?”, „A czy przeczytam o mojej teściowej, mężu?” – słyszałam od wszystkich.

Toksyczny czyli jaki?

Nie do wytrzymania. Wredota. Nie lubimy się z taką osobą. Nie czujemy się dobrze w jej towarzystwie. Mamy kłopot z tym, w jaki sposób reagować na jej zachowania i teksty. Mamy poczucie niesprawiedliwości, że jesteśmy źle traktowani. Czujemy, że raz – ta osoba nas nie rozumie, dwa – chce nas celowo doprowadzić do złego stanu. Że ktoś jest na przykład celny w dokuczaniu, w ironicznych docinkach, w sarkastycznym sposobie bycia, w napaściach czy podkreślaniu niepowodzeń. Cieszy się z naszego nieszczęścia albo z czegoś, co nie wyszło nam, jak trzeba. Podważa nasze zdanie, nie szanuje, nie troszczy się. Przede wszystkim gówno go obchodzi, co my czujemy, a wręcz lubi, żebyśmy się czuli źle. Oczywiście nie każdy jest na tyle przytomny czy świadomy, że do niego dociera, że to o to chodzi, ale każdy się źle czuje.

Katarzyna Miller. Zdj: materiały prasowe

Jak żyć z toksycznym szefem

Nierzadko spotykamy na swojej drodze osoby, które wzbudzają w nas negatywne czy mieszane uczucia, ale nie zawsze są to osoby toksyczne, a jedynie takie, z którymi trudno jest nam się porozumieć. Kiedy zatem powinna nam się zapalić czerwona lampka ostrzegawcza?

Owszem, jest różnica między tym, że trudno jest nam się porozumieć, a tym, że przeważnie albo wręcz zawsze ktoś nas zostawi w złym stanie. Żebyśmy się potem musieli – jak ja to mówię – pozbierać łyżeczką do kupy.

Jak kontrolować stres?

Czy toksyczna osoba przybiera jakieś maski, które sprawiają, że trudniej ją rozpoznać?

Jeśli nawet, to po jakimś czasie i tak się wyda, że jest toksyczna. Są umniejszacze, czyli osoby, które nas umniejszają, powiększając siebie. Oni wyczuwają, kto w siebie nie wierzy, kto siebie nie lubi. Dla nich cudowne są ofiary, które biorą wszystko na siebie. Jak to wygląda w praktyce? Ano „powiedział mi, że źle wyglądam, to na pewno tak jest, bo ja zawsze źle wyglądam” albo „powiedział mi, że źle wypadałam, no przecież ja zawsze źle wypadam. A przynajmniej bałam się, że źle wypadnę, a on to potwierdził, więc jakby oczywiście, wszystko się zgadza. Wydało się, że źle wypadłam”. Krótko mówiąc, ofiary całą winę przejmą na siebie, dając tym samym pole do popisu osobie toksycznej.

Wszyscy, którzy byli skrzywdzeni w jakiś sposób w życiu, wybierają strategię, jak sobie z tą krzywdą radzić. I niektórzy są ofiarami, winę za wszystko biorą na siebie. A inni chcą oddać, wyrzucić, wyrzygać i rzygają na innych po prostu, bawiąc się w kata, napastnika, oceniacza czy wysoki sąd. Uważają, że przecież mają rację, przecież mają prawo. Są tacy toksyczni ludzie, którzy zawsze sobie udowodnią, że działają w słusznej sprawie.

Toksyczny szef przeważnie albo zawsze zostawi nas w złym stanie, żebyśmy się potem musieli pozbierać łyżeczką do kupy

Gdzie grasują toksyczne osoby, jakie stanowiska zajmują w pracy?

Tak naprawdę wszędzie. W pracy często są szefami, ponieważ dorobili się grubej skóry. Do siebie nie biorą, w związku z czym, jeżeli ktoś ich nawet – że tak powiem – poleje czymś, to oni się otrzepią, powiedzą „ty skur****nu” i pójdą dalej. Wlecą przez okno, wlezą przez dach, przez komin, bo chcą udowodnić, jacy są ważni, potrzebni, nieomylni. Oczywiście uważają, że skoro oni potrafią zmusić się do wysiłku, to każdy może i to jeszcze do większego.

Krótko mówiąc – toksyczne osoby nie akceptują różnorodności. Różnic w tempie pracy, odmiennych zainteresowań. Wszystkich mierzą swoją miarą?

Zgadza się. Na przykład taki sztywny typ, który widzi tylko jedną słuszną drogę. Jego.

Jak takie osoby przechodzą proces rekrutacyjny? Muszą wykazać się nie lada sprytem, żeby zakamuflować swoje prawdziwe oblicze.

Z tym to może bywać różnie, bo pewnie są i mniej sprytni, i bardziej sprytni. Są bardzo inteligentni, którzy wiedzą za jakie sznurki pociągać, żeby przekonać do siebie ludzi. Znają swoje mocne strony i je eksponują podczas rozmów. Wiedzą, czym przekonać innych do siebie. Potrafią przybrać odpowiednią maskę na czas rekrutacji, by później siać ferment w zespole, ale dla tych ważnych, wysoko postawionych być nadal profesjonalistami. I to są ci sprytni, ale są też tacy toksyczni, którzy niczego się nie dochrapali, a sieją naokoło nienawiść.

Znam takiego pana z kiosku. Nie można tego nazwać jakąś szaloną karierą, aczkolwiek może to być miła spokojna praca, do której ludzie przychodzą i serdecznie się ze sobą komunikują. Tymczasem ten mężczyzna zachowuje się tak obrzydliwie, że nie sposób wrócić do niego po kolejną gazetę. Spotkałam kontrolera biletów, który wrzeszczał do wsiadających do autobusu ludzi: „Bydło włazić szybciej, bo mnie tu zaraz krew zaleje”. Miał rzeczywiście czerwoną twarz i wiedziałam, że go kiedyś krew zaleje. Ludzie zresztą często mówią, co im się stanie, nawet nie wiedząc, że sami sobie diagnozę wystawiają. Ale do autobusu na szczęście wsiada się po to, żeby zaraz wysiąść. Przemieszczamy się nim z miejsca w miejsce. A weź miej takiego tatusia!

Co sprawia, że ludzie stają się toksyczni? To się dziedziczy, to się nabiera z czasem?

Bo właśnie wychowywały ich i uczyły osoby toksyczne. Niektórzy się tego nauczyli, a inni obrali to sobie jako strategię na inną toksynę. Nikt wychowywany i traktowany w sposób mądry, zdrowy, ciepły i serdeczny nie będzie próbował uprzykrzyć innym życia. Nie ma toksyny bez toksyny.

Archiwum Hello Zdrowie

Osoby toksyczne wbrew pozorom nie lubią same siebie i dlatego chcą mieć kogoś gorszego, żeby czuć się lepiej

Czy toksyczna osoba w pracy może zachowywać się zupełnie inaczej niż w domu?

Może oczywiście. Typ cwańszy będzie – dla wyższych i ważnych, i dla tych, od których zależy jego awans czy pozycja społeczna – „politically correct” (politycznie poprawny), a w domu może zachowywać się jak tyran. W pracy też pewnie miły i ciepły to on nie jest, ale wie przynajmniej, że nie wolno się specjalnie wychylać. Jego pracownicy nie powiedzą o nim, że jest miłym czy empatycznym szefem. Prędzej, że jest bardzo surowy i wymagający.

Jakie relacje w zespole buduje toksyczny szef?

Wszystko zależy od jego poziomu wiedzy i wyczucia na temat innych ludzi. Bo może to być szef, który świetnie potrafi pogonić ludzi do roboty, żeby za niego pracowali. Może nawet specjalnie nie chwalić, bo chwalić, to trzeba już umieć i lubić. Natomiast przeważnie to typ „dziel i rządź”, czyli raczej zintryguje ludzi, podpuści przeciwko sobie. Rozłoży pracę mało sprawiedliwie, żeby skłócić zespół. Ale ludzie mając takiego wstrętnego szefa, często integrują się przeciwko niemu. On przeciwdziała temu, szczując, zastraszając, podważając kompetencje. I jest ohydna atmosfera w pracy. Przyjaźnie na dłuższą metę przy takim szefie nie są możliwe. Prędzej czy później albo rzucimy tę pracę, albo damy się wciągnąć w gierkę szefa i zapomnimy o dawnych znajomościach.

Jak postępować z takim szefem?

Najlepiej poszukać nowej pracy.

Czasami zwyczajnie nie możemy pozwolić sobie na zmianę. Co wtedy?

Wtedy trzeba próbować nie narażać się. Być „politically correct”. Nie podlizywać się, być po prostu w porządku wobec pracy. Podchodzić do obowiązków zadaniowo. Nie oczekiwać pochwał. Jak pojawią się nagany, podkreślać, że zadaną pracę wykonaliśmy.

Taki szef przecież zawsze może przecenić możliwości swoich pracowników i nałożyć taką ilość obowiązków, że nawet ci, którzy do tej pory wyrabiali się ze swoją pracą, będą odczuwali przeciążenie.

Trzeba robić taki zabieg, który często podsuwam swoim pacjentom, czyli stworzyć atmosferę totalnego zapracowania. Obłożyć się, załóżmy stertą dokumentów, zawołać szefa i powiedzieć, że chcemy zrobić, jak najwięcej rzeczy, ale wszystkiego nie damy rady i prosimy o ustalenie priorytetów.

A jeśli szef będzie na tyle perfidny, że poprosi o szczegółowy rozkład naszego dnia pracy? Rozpisania następujących po sobie obowiązków, oszacowania dokładnego czasu pracy na każde zadanie? Bo jest nieufny i chce mieć wszystko pod kontrolą.

Włącznie z przerwą na siusiu?

Na przykład.

To to jest już kompulsja, inaczej czynności natrętne. Takie polecenie pracownik odbiera jako bezsensowne, uporczywe i nie dające się opanować. A wszelkie próby wytłumaczenia toksycznemu szefowi irracjonalności jego poleceń oraz próby powstrzymywania się od wykonywania czynności natrętnych, powodują kumulowanie się napięcia emocjonalnego. Koło się zamyka, szef odbija nasze argumenty, a my mamy poczucie nierozwiązanego problemu i kompulsje powracają.

Taki model działania może przyjąć ktoś, kto jest strasznie sztywny – mało tego – najprawdopodobniej również bardzo lękowy, dlatego wydaje mu się, że musi mieć kontrolę nad wszystkim, co jest oczywiście skrajnie toksyczne. Kontrola, podejrzliwość, nieufność to podstawowe cechy ludzi toksycznych.

Jak postępować z takim szefem?

Widziałam niedawno w takim serialu – nie pamiętam tytułu – sposób jednego pracownika na szefową. Zrobił jej przepalenie łączy. Mianowicie, wiedział, że będzie miał z nią spotkanie na temat bardzo ważnych decyzji, które będą miały wpływ na pracę całego zespołu. Postanowił powiedzieć o tym spotkaniu innym pracownikom, żeby również zabrali głos. Wszyscy jak jeden mąż wygłosili swoje uwagi i zakomunikowali potrzeby. Krótko mówiąc, każdy z osobna coś od szefowej chciał. Ten pracownik dokładnie wiedział, że jego przełożona jest bardzo ambitna i jeśli weźmie się ją z zaskoczenia, to może nie unieść ciężaru. I tak się stało. Był z siebie zadowolony, bo nie wziął całego ciężaru na siebie i nie dał się zgnębić swojej szefowej. A ona dokładnie zrozumiała, co ta sytuacja miała znaczyć, że nie wolno szukać sobie czarnej owcy w zespole, czyli stawiać jednej osoby przeciwko całemu zespołowi. Można mieć różne sposoby. Można się bronić wprost albo enigmatycznie.

Toksyczni nie mają bliskich relacji, poczucia bezpieczeństwa, spokoju. Mają tylko czasem satysfakcję, że komuś dopieprzyli albo udała im się jakaś intryga

Kobieta

Jak taka osoba mimo tylu wad może wzbudzać zaufanie otoczenia?

Może być inteligentna, pewna siebie, wygadana, świetnie wyglądać. Wreszcie może być majętna, mogą ludzie ją podziwiać i jednocześnie uważać, że ktoś kto ma takie walory, ma prawo być niemiły, złośliwy, wybuchowy, może wymagać i może oceniać. Można jeszcze zazdrościć i się uczyć, prawda? I są tacy, co się uczą. Jeśli szef w pracy, dyrektor w szkole, mama w domu się tak zachowuje, a jest dla mnie poniekąd jakimś autorytetem albo wpojono mi, że takim autorytetem być powinien, to od niego czy niej biorę. To przypatruję się i naśladuję. Rzadko kto potrafi się takim osobom postawić, zachować własną niezależność. Co więcej, można odnieść mylne wrażenie, że złapało się Pana Boga za nogi, bo ktoś taki na mnie w ogóle spojrzał czy zatrudnił mnie.

Ofiary toksycznych osób mogą mieć zatem poczucie niezrozumienia wśród bliskich?

Ależ oczywiście, że tak. „Szef nie jest mobberem jest pewnie tylko wymagający, a ty nie dajesz rady” – może powiedzieć mąż do narzekającej żony. Własna mamusia w domu mówi, „ale przecież tatuś was kocha”, chociaż was zlał po raz któryś. I takim sposobem mamusia robi dzieciom wodę z mózgu, a dzieci potem uczą się, że kochanie to przecież nic innego jak dostać wciry. I jeżdżą do tych domów rodzinnych po te wciry i słyszą od kochanego tatusia w święta „kiedy ty ku**a pracę porządną znajdziesz, żebym się przestał ciebie wstydzić?”. Cudowne, rodzinne, polskie święta.

Jedna z moich pacjentek niedawno powiedziała, że tatuś dał jej zegarek na święta. Ona się wzruszyła, już się chciała ucieszyć, że dostała nareszcie od ojca coś porządnego, ładnego, a on jej mówi „no masz to, żebyś wiedziała, jak ci czas tyka, bo ty coraz starsza się robisz i ciągle ani męża, ani dzieci”.

I w takich sytuacjach robimy dobrą minę, bo przecież święta, a w środku aż nas rozrywa z bólu.

Jesteśmy przyzwyczajeni, że nas ciągle coś boli, bo jak się od dziecka to ma, to po pewnym czasie to uczucie staje się normalnością. Jak nam dopieprzy kolejny szef, koleżanka czy małżonek to zagryzamy usta, zaciskamy zęby, ładnie się ubieramy i udajemy, że wszystko jest w porządku.

Żeby uchronić się przed łajdakami, to najpierw trzeba jakiegoś spotkać na dłużej, aby przekonać się, że jest nam z nim niedobrze

Czy możemy uchronić się przed toksycznymi osobami?

Toksycznej osobie należy pokazać, że się nie dajemy, ale nie każdy to potrafi. Niestety, żeby uchronić się przed łajdakami , to najpierw trzeba jakiegoś spotkać na dłużej, aby przekonać się, że jest nam z nim niedobrze. Zdarzają się też takie typy, że są na zmianę cudni i niefajni. I taka relacja jest bardzo trudna, bo dochodzi do tak zwanego nieregularnego wzmacniania, które trzyma dużo mocniej niż to, gdyby on zawsze był niefajny.

Niech pani zobaczy, że w Polsce to raczej kobiety się rozwodzą niż mężczyźni. I niesamowita liczba kobiet porzuca właśnie takich łajdaków, którzy je tylko niszczą. Ale jak on jest raz słodki, raz gorzki, raz błaga o przebaczenie i przekupuje prezencikami, a później ją leje, to ona daje mu kolejną i kolejną szansę i tak tkwi w toksycznym związku.

Dlaczego ludzie sobie nie radzą z prostym rozgraniczeniem co jest toksyną, a co jest troską?

Bo usprawiedliwiają, tłumaczą, racjonalizując, że on miał powód, bo ważny projekt, bo mamusia mu niedawno umarła 10 lat temu, bo miał ojca tyrana. To jest oczywiście ważne i na pewno wpłynęło na jego życie, ale nie może tym usprawiedliwiać swoich toksycznych zachowań. Powinien zdać sobie sprawę z tego, że kupa ludzi poszkodowanych wcale nie jest toksycznych. Bo wzięli się za siebie, bo poszli do lekarza, poddali się terapii i nie są łajdakami, którzy niszczą innych ludzi.

Wracając do relacji toksyczny szef i pracownik. Jakimi ludźmi otacza się toksyczny szef?

Słabszymi, głupszymi, mniej wiedzącymi. Taki klucz przeważnie obiera sprytny szef, który chce wykorzystać pracowników do umocnienia swojej pozycji. Osoby toksyczne wbrew pozorom nie lubią same siebie i dlatego chcą mieć kogoś gorszego, żeby czuć się lepiej. Ale są tacy, którzy się obstawią specjalistami, ludźmi o niezwykłych zdolnościach tylko po to, by ciągnąć z tego zysk, by zyskać przychylność zarządu, by zrobić wokół siebie dużo szumu.

Nie ma toksyny bez toksyny.

Jak toksyczni uwalniają emocje? Czy to, że zarządza ludźmi, że od czasu do czasu może dać sobie upust, krzycząc na pracownika sprawia, że dla domowników jest potulny?

Jednemu wystarcza, drugiemu nie wystarcza. Na pewno nie są wyluzowani. Oni mogą mieć jedynie taką „schadenfreude”, co po niemiecku oznacza radość z cudzej krzywdy. Na zasadzie, że mu się udało, wygrał z kimś, jego racja była na górze.

Co robią po godzinach?

Myślę, że często są pracoholikami. Mogą też być znawcami życia, czyli bardzo o siebie dbać, dogadzać sobie, mościć, żyć hedonistycznie na ile to tylko możliwe, a szczególnie jak mają za co. W kinie mamy bardzo dużo takich przykładów gangsterów i szefów mafii. Oni są ludźmi bez skrupułów. I niektórzy z nich żyją sobie po pańsku, karmiąc się przy okazji krzywdą innych.

Jakie mają priorytety?

Dla siebie, dla siebie, dla siebie. Toksyczni nie mają bliskich relacji, poczucia bezpieczeństwa, spokoju. Mają tylko czasem satysfakcję, że komuś dopieprzyli albo udała im się jakaś intryga.

Książka Katarzyny Miller „Instrukcja obsługi toksycznych ludzi” / Archiwum Hello Zdrowie

Zobacz także

Najnowsze w naszym serwisie

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: