Przejdź do treści

W sieci lawina postów opatrzonych hasztagami #powiedzkomuś i #wyroknakobiety. TK zdecydował w sprawie aborcji ze względu na wady płodu

21.10.2020 Krakow Na Rynku Glownym odbyl sie protest kolejkowy z zachowaniem dystansu spolecznego zorganizowany przez Strajk Kobiet w zwiazku z wyrokiem w sprawie zakazu aborcji jaki Trybunal Konstytucyjny ma wydac 22 pazdziernika . fot. Beata Zawrzel/REPORTER
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

To dzisiaj, 22 października, Trybunał Konstytucyjny decydował o dopuszczalności usunięcia ciąży w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu. Orzekł, że zaskarżone przepisy są niekonstytucyjne, co doprowadzi do niemal całkowitego zakazu legalnej aborcji w Polsce. To pierwsza w historii zmiana w wypracowanym w 1993 roku kompromisie aborcyjnym. Kobiety krzyczą, wrzucając do sieci posty oznaczone hasztagami #wyroknakobiety i #powiedzkomuś. Jest ich coraz więcej. 

Dzisiaj, 22 października, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego głosowali nad ustawą odbierającą możliwość legalnego usunięcia ciąży z powodu nieodwracalnych wad płodu. Według Trybunału aborcja z powodu ciężkich wad płodu jest niezgodna z Konstytucją. Aktywiści pro-choice alarmują, że przegłosowanie ustawy może być również początkiem problemów z dostępnością badań prenatalnych.

Na zakaz aborcji nie zgadzają się tysiące Polek. Wiele z nich publikuje swoje historie na profilach w mediach społecznościowych.

„To był wybór między aborcją, a samobójstwem”

Do akcji #wyroknakobiety przyłączyła się Katarzyna Koczułap – psycholożka i seksuolożka. Jej post jest zlepkiem historii wielu kobiet, które do niej piszą.

„W moim wypadku był to wybór między aborcją, a samobójstwem. Mój stan psychiczny wskazywał mi tylko jedno wyjście”.

„Noszenie w brzuchu dziecka, które zamieniło się w tykającą bombę, to była trauma. Szukanie pomocy w kraju, w którym mimo, że masz wskazania do legalnej aborcji, ale mimo wszystko lekarze nie chcą się tego podjąć to była trauma”.

„(…) płód miał stwierdzoną mutację, zespół Edwarda. Niestety (mama) mieszka na Podkarpaciu i nie mogła znaleźć lekarza, który dokonałby aborcji, bo uwaga – sama poroni, a jak nie, to Bóg tak chciał”.

„Dwa lata temu stanęliśmy przed wyborem, czy zostawić czy usunąć legalnie chorą ciążę. Zdecydowaliśmy się na terminację w 18. tygodniu. Nie żałowałam nigdy. Nawet przez sekundę. Lekarz miał dla nas jedną radę – porozmawiać z rodzicami, które mają takie dziecko. Znalazłam przez internet 10 par, które mają takie dziecko. Każda z nich żałowała, że nie przerwała ciąży. Ich życie to był horror”.

„(…) mam starszą siostrę skrajną wcześniaczkę z szeregiem wad rozwojowych + MPD, człowiek-roślina. Gdzie są ci wszyscy prolejferzy dla ludzi niezdolnych do samodzielnej egzystencji? Siostra ma się utrzymać i leczyć za 925 zł miesięcznie. A ile dzieci przyszło na świat, bo lekarz wiedząc o wadach płodu, zataił je przed matką? Kto im teraz pomaga?”” – czytamy w poście psycholożki.

„Możliwe, że […] Trybunał (nie)Konstytucyjny wyda wyrok na kobiety (i wszystkie osoby z macicami). Skaże nas na rodzenie śmiertelnie chorych dzieci, które będą żyły dni, tygodnie, miesiące. Będą umierać, a rodzice będą skazani na to patrzeć. Nie będzie różowych pokoików, maleńkich bucików i sesji noworodkowych. Będzie ból, rozpacz, załamanie psychiczne, gniew, żal i nieopisane cierpienie. To sadyzm” – pisze Katarzyna Koczułap.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

„W moim wypadku był to wybór między aborcją, a samobójstwem. Mój stan psychiczny wskazywał mi tylko jedno wyjście”. „Noszenie w brzuchu dziecka, które zamieniło się w tykającą bombę, to była trauma. Szukanie pomocy w kraju, w którym mimo, że masz wskazania do legalnej aborcji, ale mimo wszystko lekarze nie chcą się tego podjąć to była trauma”. „(…) płód miał stwierdzoną mutację, zespół Edwarda. Niestety (mama) mieszka na Podkarpaciu i nie mogła znaleźć lekarza, który dokonałby aborcji, bo uwaga – sama poroni, a jak nie, to Bóg tak chciał”. „Dwa lata temu stanęliśmy przed wyborem, czy zostawić czy usunąć legalnie chorą ciążę. Zdecydowaliśmy się na terminację w 18 tygodniu. Nie żałowałam nigdy. Nawet przez sekundę. Lekarz miał dla nas jedną radę – porozmawiać z rodzicami, które mają takie dziecko. Znalazłam przez Internet 10 par, które mają takie dziecko. Każda z nich żałowała, że nie przerwała ciąży. Ich życie to był horror”. „(…) mam starszą siostrę skrajną wcześniaczkę z szeregiem wad rozwojowych + MPD, człowiek-roślina. Gdzie są ci wszyscy prolejferzy dla ludzi niezdolnych do samodzielnej egzystencji. Siostra ma się utrzymać i leczyć za 925zł miesięcznie. A ile dzieci przyszło na świat, bo lekarz wiedząc o wodach płodu, zataił je przed matką? Kto im teraz pomaga??”. . Możliwe, że za 3 dni Trybunał (nie)Konstytucyjny wyda #wyroknakobiety (i wszystkie osoby z macicami). Skaże nas na rodzenie śmiertelnie chorych dzieci, które będą żyły dni, tygodnie, miesiące. Będą umierać, a rodzice będą skazani na to patrzeć. Nie będzie różowych pokoików, maleńkich bucików i sesji noworodkowych. Będzie ból, rozpacz, załamanie psychiczne, gniew, żal i nieopisane cierpienie. To sadyzm. . W 2019 roku w Polsce wykonano 1110 legalnych aborcji, w tym 1074 aborcji z powodu nieodwracalnych wad płodu. Wykluczenie tego wyjątku z tego i tak już robaczywego (nie)kompromisu aborcyjnego, to praktycznie zakaz aborcji w Polsce. A aborcji się zakazać nie da. Da się zakazać bezpiecznej aborcji. I to właśnie się dzieje. . Media milczą, zakaz będzie wprowadzony po cichu, dlatego #powiedzkomuś! Chociaż jednej osobie. Polski rząd za chwilę zafunduje nam piekło. Obojętność to pozwolenie.

Post udostępniony przez Kasia Koczułap (@kasia_coztymseksem)

„Aborcja uratowała mi zdrowie i życie”

Swoją historią związaną z poddaniem się aborcji podzieliła się też fotografka Daria Grzegorska. 

„W 2016 roku zaszłam w upragnioną wtedy ciążę. W 8. tygodniu dowiedziałam się o tym, że ciążę trzeba przerwać z powodu wady płodu. Miałam aborcję. Aborcja uratowała mi zdrowie i życie. Nie wyobrażam sobie cierpienia, jakie musiałabym przeżyć, gdyby zabroniono mi usunąć płód, który nie rozwijał się prawidłowo. Przy okazji chciałabym opowiedzieć o tym, jak wyglądało całe to wydarzenie. Bo samo usunięcie ciąży nie było traumą. Wiedziałam, że takie sytuacje się zdarzają, że trzeba to zrobić. Cierpiałam tylko z powodów niespełnionych marzeń.

Najpierw lekarz, który miał potwierdzić, że ciążę należy przerwać, zaglądając mi między nogi opowiadał o tym jaka to ja podobna nie jestem do mojej mamy. To mnie bardzo zabolało. Wyobrażałam sobie wtedy, że dziecko, które mogłam mieć, też może byłoby do mnie podobne. Lekarz wykonujący zabieg powiedział na głos, że powinni mnie zamknąć, bo jestem psychiczna, ponieważ płakałam z bólu po tabletkach na wymuszenie poronienia.

Po zabiegu, kiedy byłam przytomna już, ale jeszcze pod wpływem „głupiego Jasia” pielęgniarka zapytała się jak się czuje, odpowiedziałam, że wspaniale na co ona, że no jak się jutro obudzę to do mnie wszystko dotrze i minie mi dopiero jak urodzę dziecko. Minęło szybciej, wyleczyłam się z traumy i obsesji na punkcie dziecka dzięki terapii u psycholożki.

Nie tylko podejście do aborcji w Polsce musi się zmienić, ale także to, jak traktuje się osoby, które tej aborcji potrzebują. Jestem nazywana morderczynią przez członków mojej rodziny, przez znajomych, osoby zasiadające na ważnych miejscach w sejmie. To się naprawdę musi zmienić” – pisze @nudria_.

View this post on Instagram

W 2016 roku zaszłam w upragnioną wtedy ciążę. W 8 tygodniu dowiedziałam się o tym, że ciążę trzeba przerwać z powodu wady płodu. Miałam aborcję. Aborcja uratowała mi zdrowie i życie. Nie wyobrażam sobie cierpienia jakie musiałabym przeżyć gdyby zabroniono mi usunąć płód, który nie rozwijał się prawidłowo. Przy okazji chciałabym opowiedzieć o tym jak wyglądało całe to wydarzenie. Bo samo usunięcie ciąży nie było traumą. Wiedziałam, że takie sytuacje się zdarzają, że trzeba to zrobić. Cierpiałam tylko z powodów niespełnionych marzeń. Najpierw lekarz, który miał potwierdzić że ciążę należy przerwać, zaglądając mi między nogi opowiadał o tym jaka to ja podobna nie jestem do mojej mamy. To mnie bardzo zabolało. Wyobrażałam sobie wtedy, że dziecko które mogłam mieć też może byłoby do mnie podobne. Lekarz wykonujący zabieg powiedział na głos, że powinni mnie zamknąć bo jestem psychiczna, ponieważ płakałam z bólu po tabletkach na wymuszenie poronienia. Po zabiegu, kiedy byłam przytomna już ale jeszcze pod wpływem "głupiego Jasia" pielęgniarka zapytała się jak się czuje, odpowiedziałam, że wspaniale na co ona, że no jak się jutro obudzę to do mnie wszystko dotrze i minie mi dopiero jak urodzę dziecko. Minęło szybciej, wyleczyłam się z traumy i obsesji na punkcie dziecka dzięki terapii u psycholożki. Nie tylko podejście do aborcji w Polsce musi się zmienić, ale także to jak traktuje się osoby które tej aborcji potrzebują. Jestem nazywana morderczynią przez członków mojej rodziny, przez znajomych, osoby zasiadające na ważnych miejscach w sejmie. To się naprawdę musi zmienić. #miałamaborcję #aborcja #aborcjaprawemkobiet #aborcjaprawemczłowieka #aborcjabezgranic #5dnidowyroku #powiedzkomuś @aborcyjnydream Fot. @powietsza

A post shared by Spółka (Daria i jej) zoo. (@nudria_) on

„Sama miałam zabieg i jestem za pełnym prawem do decydowania o sobie”

Swoje zdanie wyraziła też aktywistka Joanna Jezierska, prowadząca istagramowy profil @missjeziersky.

„Sama miałam zabieg i jestem za pełnym prawem do decydowania o sobie. Ale nawet większość Polaków twierdzi, że w przypadku najcięższych wad polegających na braku organów wewnętrznych, kręgosłupa lub mózgu, gdy dziecko nie ma szans na życie, nie wolno zmuszać do rodzenia.

To musi być wybór. Decyzja rodziny otoczonej opieką, rodziny która ma siłę i środki, by zmierzyć się z takim wyzwaniem. Na wniosek posłów PiS bez debaty, w środku pandemii, fanatycy chcą skazać rodziców i najsilniej upośledzone dzieci na niewyobrażalne cierpienie” – pisze kobieta.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Za 3 dni Trybunał ma wydać wyrok uniemożliwiający usuwanie ciąży w przypadku śmiertelnych, nieodwracalnych wad płodu. O sprawie mają orzekać sędziowie znani z publicznych wystąpień antyaborcyjnych. PiS i Ordo Iuris liczą, że w natłoku innych wydarzeń tego nie zauważymy. Po cichu chcą skazać kobiety na bestialskie tortury, fizyczne i psychiczne katowanie. Sama miałam zabieg i jestem za pełnym prawem do decydowania o sobie. Ale nawet większość Polaków twierdzi, że w przypadku najcięższych wad polegających na braku organów wewnętrznych, kręgosłupa lub mózgu, gdy dziecko nie ma szans na życie, nie wolno zmuszać do rodzenia. To musi być wybór. Decyzja rodziny otoczonej opieką, rodziny która ma siłę i środki, by zmierzyć się z takim wyzwaniem. Na wniosek posłów PiS bez debaty, w środku pandemii, fanatycy chcą skazać rodziców i najsilniej upośledzone dzieci na niewyobrażalne cierpienie. Nie pozwólmy na to. Zróbmy hałas i nie dajmy odebrać sobie praw #wyroknakobiety #prochoice

Post udostępniony przez Joanna Jezierska (@missjeziersky)

W 2019 roku w Polsce wykonano 1110 legalnych aborcji, w tym 1074 aborcji z powodu nieodwracalnych wad płodu. Teraz, gdy Trybunał zdecyduje o zakazie, kobiety nie będą miały nic do powiedzenia. 

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: