„W czasie miesiączki lubię się zaszyć, spać, regenerować, obejrzeć coś miłego i pozwolić sobie czuć wszystko, co wtedy do mnie przychodzi” – mówi Barbara Pietruszczak, współautorka fanpage „Pani Miesiączka”
Specjalizuje się w tematyce ciała, seksualności i związanymi z nimi przekonaniami oraz tabu. Od lat darzy wielką miłością wszystko, co dotyczy miesiączki. Niedawno Barbara Pietruszczak stała się drugą prowadzącą fanpage „Pani Miesiączka”. Z nami rozmawia o krwi menstruacyjnej, wyjaśnia co powinno nas w niej zaniepokoić i opowiada o tym, jak celebrowano okres w dawnych czasach.
Magdalena Bury: Jaka jest twoja miesiączka?
Barbara Pietruszczak: Dla mnie to, jaka jest moja miesiączka, jest przede wszystkim barometrem, który pokazuje mi czy przez ostatni miesiąc byłam na siebie uważna i czy żyłam w zgodzie ze sobą.
Jeżeli piłam zdecydowanie za dużo kawy, jadłam tylko pizzę, pracowałam dużo przy komputerze (czyli kumulowałam napięcia w obrębie miednicy) i mało się ruszałam, to mogę być pewna, że sama sobie zgotowałam Armagedon.
A jeśli jeszcze tłumiłam w sobie emocje, czym dodatkowo się napinałam, to już w ogóle mogę być pewna, że w czasie okresu to całe napięcie przyjmie postać silnego bólu. Wtedy też bardzo puchnę przed miesiączką, bolą mnie piersi.
Bardzo boli?
Kiedy o sobie zapomnę – tak. Dla mnie to niesamowite jak inna może być miesiączka, kiedy jem „lepiej” (dużo zielonych warzyw!), a przede wszystkim, gdy jestem uważna na siebie emocjonalnie i daję sobie dobry ruch. Ale to nie jest jakaś wiedza, która sama na mnie spłynęła.
A skąd?
Ogromnie dużo dała mi książka Natalii Miłuńskiej i Voci Ilnickiej „7 sposobów na bolesne miesiączki, czyli jak przemienić ból w przyjemność”, którą polecam wszystkim, kiedy tylko mam okazję. Bo naprawdę zmienia życie.
Po co nam książki o miesiączce?
Żeby lepiej siebie zrozumieć i wiedzieć, co właściwie dzieje się w naszych ciałach. Bo kilka godzin na lekcji biologii to zdecydowanie za mało, żeby to przyswoić. Poza tym dorastając w ogólnie nie uczymy się o tym, jak w czasie cyklu zmienia się poziom hormonów i jak to na nas oddziałuje, nie poznajemy zdrowych norm, nie dowiadujemy się nawet, że stosując antykoncepcję hormonalną tak naprawdę nie mamy miesiączki. Tylko tzw. „krwawienie z odstawienia”.
Tych białych plam jest zdecydowanie za dużo. Przypominają trochę mapę świata z XV wieku. A przecież żyjemy w XXI i codziennie możemy przez internet oglądać własną planetę z satelity. Jednak to ciało wciąż pozostaje dla nas jedną z największych tajemnic.
Celebrujesz miesiączkę?
Nie wiem czy to celebrowanie, ale ja po prostu staram się pozwolić sobie odpuścić i odpocząć. Poleżeć z czymś ciepłym na plecach albo brzuchu. Lubię się wtedy dosłownie „zaszyć”, spać, regenerować, obejrzeć coś miłego i pozwolić sobie czuć wszystko, co wtedy do mnie przychodzi.
Robię to, bo potrzebuję: często w czasie okresu mój poziom energii dramatycznie spada. Siłowanie się ze sobą przynosi tylko odwrotny skutek. Dla mnie to dobry moment na podsumowanie mijającego miesiąca. Raczej nie cisnęłabym teraz, że „kobiety mają celebrować miesiączkę”, bo jest w tym dla mnie jakaś sztuczność. Najważniejsze chyba to bycie w niej w zgodzie ze sobą.
Czy miesiączka może nam powiedzieć coś o naszym zdrowiu?
Jej kolor zależy od obfitości krwawienia i może zmieniać się z cyklu na cykl. Na samym początku i na końcu wydzielina miesiączkowa – bo to nie tylko krew, ale też fragmenty złuszczającego się endometrium, czyli wyściółki macicy – może być np. czarna, brązowa.
Dwie pierwsze są sygnałem, że krew jest „stara” i opuszczenie przez nią macicy zajęło jej trochę czasu. Mogą to być nawet ostatki poprzedniej miesiączki. Krew zdążyła więc już się utlenić i zmienić kolor. Zaś wydzielina jasnoczerwona wpływa z macicy szybko i „na bieżąco”, więc nie ma czasu, żeby się utlenić.
Jaki kolor miesiączki jest niepożądany?
Jest nim zdecydowanie szary. Może być objawem infekcji i warto skonsultować go z lekarzem.
A co ze skrzepami?
Przyjmuje się, że skrzepy są jak najbardziej ok. Zazwyczaj najwięcej ich jest w 2. i 3. dniu krwawienia. Jeżeli jednak mają większą średnicę niż ok. 3 centymetry (czyli są większe od monety 5-złotowej) lub jest ich więcej czy też są większe niż zwykle, to warto skonsultować się z lekarzem.
Co jeszcze powinno nas skłonić do pójścia do ginekologa?
Wszystko, co według obserwacji odbiega od naszej własnej normy. W końcu to my jesteśmy najlepszymi ekspertkami od swoich ciał. Poza tym: miesiączki bolesne, nieregularne, obfite, trwające dłużej niż 7 dni. Brak miesiączki, bolesne owulacje.
Obfite, czyli?
To zależy – u każdej osoby obfitość krwawienia może być zupełnie inna. Średnia to 35 – 50 mililitrów. To mniej więcej tyle, ile mieści się w połowie filiżanki do espresso. Ale norma jest szeroka i każde krwawienie pomiędzy 5 a 80 ml jest ok. Krwawienie powyżej 80 ml jest uznawane za obfite i wymaga konsultacji z lekarzem.
Wraz z Kamilą Raczyńską-Chomyn prowadzisz fanpage „Pani Miesiączka”. Mówienie o menstruacji dalej wzbudza obrzydzenie?
Zacznę od tego, że i tak już jest zdecydowanie lepiej. Kobiety dorastające jedno czy dwa pokolenia temu często nie miały pojęcia co się z nimi dzieje, gdy dostawały pierwszą miesiączkę. Przeżywały szok, myślały, że umierają. Z tego, co wiem, to też jeszcze czasami się zdarza, ale na szczęście już o wiele, wiele rzadziej.
Obrzydzenie, o którym mówisz, wynika z wielu kwestii, ale główne podwaliny takiego stanu rzeczy leżą w religii. W Starym Testamencie możemy przeczytać, że kobieta, która miesiączkuje jest „nieczysta” i nieczyste będzie wszystko i wszyscy, którzy jej dotkną. Kobieta w czasie miesiączki musiała więc być wykluczona ze społeczności.
Niektóre hipotezy twierdzą, że to wyłączenie miesiączkujących kobiet wzięło się z tego, że na samym początku ludzkości miesiączka była święta. To w końcu jedyna krew, która nie pochodzi z rany czy z przemocy. Jest raczej symbolem życia niż śmierci. Uważano, że w tym czasie kobiety mają dostęp do wielkiej mądrości. Dlatego spędzały miesiączkę w odosobnieniu, aby skontaktować się z tą mocą. A potem wracały do społeczności z darami mądrości, które przyniosła im krew.
Jednak w historii coś musiało się wydarzyć, że z sacrum miesiączki zostało tylko profanum. Czyli to, że miesiączkująca kobieta jest właśnie „nieczysta”.
A jak jest teraz?
Współcześnie bardzo wiele niedobrego robią reklamy podpasek i tamponów, które na masową skalę przekonują, że miesiączkę przede wszystkim trzeba ukryć. Więc kobiety w reklamach tańczą, chodzą ubrane całe na biało, dużo się śmieją, czyli są zupełnym zaprzeczeniem tego, czym naprawdę dla większości kobiet jest miesiączka.
Taki przekaz daje jasny sygnał: jeżeli masz miesiączkę musisz się zachowywać tak, jakbyś jej nie miała. To bardzo dziwne. Dopiero od kilku lat trend się zmienia, a miesiączka przestaje być pokazywana i traktowana tak infantylnie.
To w końcu możemy marudzić i mówić, że jest nam źle, bo mamy okres czy nie?
Żeby żyć prawdziwie i autentycznie warto mówić, jak się naprawdę czujemy. Nie widzę powodów, żeby to ukrywać. Szczególnie, że niemówienie o miesiączce sprawia, że kobiety i dziewczyny często nie wiedzą, jakie są normy, ani jak mogą sobie pomóc. W każdym obszarze życia brak komunikacji jest destrukcyjny.
A jak było w dawnych czasach?
Przede wszystkim kobiety miesiączkowały o wiele mniej. Obecnie w wyniku diety dziewczynki coraz wcześniej dostają okres, żyją dłużej, a do tego nie są cały czas w ciąży i połogu. Badacze i badaczki podejrzewają, że kobiety przez dużą część czasu krwawiły prosto w halki i ubrania. Z resztą „na bieliźnie” to jedno ze starych określeń miesiączki.
Poza tym używały tego, co miały pod ręką: porwanych prześcieradeł czy szmatek. Chociaż wiemy, że w XIX-wiecznej Polsce panowały przesądy, żeby nie zmieniać bielizny w czasie menstruacji, nie podmywać się, a tym bardziej nie używać niczego w rodzaju podpasek.
Uważano, że mogą zaburzać i hamować krwawienie. W różnych XIX-wiecznych wydawnictwach medycznych pisano też, że te wszystkie gałganki powodują nieprzyjemne otarcia. Wydaje się więc, że nie były szczególnie funkcjonalne.
Zobacz także
„Jestem jedną z setek tysięcy kobiet cierpiących na tę chorobę. Nasze życie to permanentny fizyczny i psychiczny ból” – blogerka opowiada o swojej walce z endometriozą
„Kobiety powinny cieszyć się seksem i zapewnić sobie jak najwięcej satysfakcji”. Nowa kampania #Vulvalution edukuje i uświadamia
„Lubię na masturbację mówić samomiłość”. Rozmowa z Kamilą Raczyńską-Chomyn, edukatorką seksualną
Polecamy
Depresja zwiększa ryzyko bólu menstruacyjnego. „Lepsze zrozumienie tych relacji może przynieść duże korzyści milionom kobiet”
Zbadają ból menstruacyjny u nastolatek. „Mówienie im, by po prostu się z tym pogodziły, nigdy nie będzie pomocne”
„Dlaczego Kubuś Puchatek zawsze jest gotowy na badanie cytologiczne? Bella Humphries bawi i edukuje o cyklu miesiączkowym
„Pogadamy jutro, dostałam okresu”. Ewa Swoboda zwraca uwagę na pomijany aspekt kobiecych zmagań
się ten artykuł?