Przejdź do treści

„Ofiary gwałtu są zawsze winne. Kiedy okazują emocje, słyszą, że są zbyt emocjonalne. Kiedy ich nie okazują, że nic się nie stało” – mówi aktywistka Maja Staśko

Maja Staśko
"Ofiary gwałtu są zawsze winne. Kiedy okazują emocje, słyszą, że są zbyt emocjonalne. Kiedy ich nie okazują, że nic się nie stało" - mówi aktywistka Maja Staśko/ Archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Jaka by nie była reakcja kobiety na gwałt, to i tak będzie jej problem. Czy miała sukienkę krótką, długą czy dżinsy i tak usłyszy, że go sprowokowała, sama tego chciała, mogła się bronić, krzyczeć. Tymczasem bardzo dużo kobiet w sytuacji zgwałcenia nie krzyczy i nie wyrywa się, bo ich ciało właśnie tak reaguje na stres – o emocjach i traumach kobiet, które doświadczyły gwałtu, mówi Maja Staśko.

Ewa Wojciechowska: Jak wygląda walka zgwałconej kobiety?

Maja Staśko: To głównie walka z systemem. Kiedy zaczęłam się tym zajmować, byłam przekonana, że problemem jest sam gwałt. Tak, jest problemem, ale to, co dzieje się po nim, z czym kobiety muszą się mierzyć, niezależnie od tego, czy miały dość siły, by zgłosić się na policję czy nie, to tak naprawdę wtórna inscenizacja.

Gwałtu dokonuje oprawca, który powinien być w więzieniu. Tymczasem to skrzywdzona kobieta musi odpowiadać na pytania, w co była ubrana i jak się zachowywała. Kobiety, które są w związku z gwałcicielem i mieszkają z nim w jednym domu, słyszą, że widocznie im się to podoba.

To system nakłada na kobiety nakaz, żeby radziły sobie z tym same, bo to jest sfera prywatna. My mówimy, że krzywda każdej z nas, jest krzywdą wszystkich kobiet i jest sprawą publiczną. Dlatego walka z gwałtami to właściwie walka z całym systemem, który obwinia kobiety i sprawia, że przemoc jest usprawiedliwiana.

Stowarzyszenie ForgetMeNot

Poczucie winy jest dominującym uczuciem pokrzywdzonej kobiety?

Jaka by nie była reakcja kobiety, to i tak gwałt będzie jej problemem. Czy miała sukienkę krótką, długą czy dżinsy i tak usłyszy, że go sprowokowała, sama tego chciała, mogła się bronić, krzyczeć. Tymczasem bardzo dużo kobiet w sytuacji zgwałcenia nie krzyczy i nie wyrywa się, bo ich ciało właśnie tak reaguje na stres. Często też nie zapamiętują zbyt wielu szczegółów towarzyszących zgwałceniu, bo pamięć wyrzuca to, co traumatyczne. Kiedy nie pamiętają szczegółów, słyszą, że są niewiarygodne i zmyślają. Kiedy okazują emocje, dowiadują się, że są zanadto emocjonalne. Kiedy ich nie okazują, że nic się nie stało.

Takie błędne koło…

Całe społeczeństwo mówi nam, że jesteśmy winne przemocy, której doświadczamy. Czy to napastowanie cielesne czy werbalne, czyli rzekome komplementy, wszystko wokół wpędza nas w poczucie winy. Nawet same kobiety zaczynają zastanawiać się, czy rzeczywiście nie są winne.

Tym bardziej, że gwałcicielami są najczęściej osoby znane ofiarom, bardzo rzadko jest to obcy mężczyzna wyskakujący zza krzaków. Często kobiety czują, że skoro to ktoś znajomy, skoro się nie wyrywały, to nie był to gwałt. Zaczynają to bagatelizować, ich wspomnienia nakładają się na siebie, wszystko staje się niejasne, nieczyste. Okazuje się, że po gwałcie można z oprawcą rozmawiać, zrobić mu śniadanie, mimo tego, co się wydarzyło, odebrać dziecko ze szkoły.

Najczęstsze gwałty to te od obecnych i byłych partnerów. Przeważnie zdarzają się we własnym mieszkaniu, a gwałciciel nie jest patologicznym zabójcą, nie ma wypisane na twarzy, że jest socjopatą czy psychopatą

Maja Staśko

Tę historię – kobiety, która robi gwałcicielowi śniadanie – zamieściłaś na swoim blogu. Musiała cię poruszyć.

Dla wielu osób uświadomienie sobie, że takie reakcje są dla niektórych kobiet normalne, jest szokiem. Przerażające jest już samo wyobrażenie sobie, że osoba bliska może nas skrzywdzić. To zawalenie się całego świata, utrata zaufania do wszystkich. Dlatego reakcja taka, jak to opisane zrobienie śniadania gwałcicielowi, to poszukiwanie codzienności, próba ochrony siebie i odbudowy zaufania do świata.

Musimy mówić o tym, że najczęstsze gwałty to te od obecnych i byłych partnerów. Przeważnie zdarzają się we własnym mieszkaniu, a gwałciciel nie jest patologicznym zabójcą, nie ma wypisane na twarzy, że jest socjopatą czy psychopatą. Gwałcicielem może być znajomy, może być ksiądz, któremu ufasz, może być ktoś bardzo znany i szanowany. Wybielanie tych osób jest potwornie niesprawiedliwe wobec każdego, kto doświadczył gwałtu.

Wiele zgwałconych kobiet słyszy o gwałcicielu, że jest przecież świetnym kolegą, doskonałym współpracownikiem, kompanem do piwa. Te kobiety, szczególnie w mniejszych miejscowościach, zamykają się w czterech ścianach. Tymczasem ich oprawcy wychodzą z domu i mają wielu kompanów od piwa, znają sędziów, prokuratorów, którzy będą trzymać ich stronę. Można mnożyć wiele takich historii, kiedy „sprawiedliwość” oparta jest na kolesiostwie i wspiera oprawcę a nie ofiarę. Częste są historie, kiedy pokrzywdzone wykonują pracę za śledczych i gromadzą materiały dowodowe za prokuratorów.

Walka ofiary z gwałcicielem jest nierówna?

Bardzo. Wprawdzie kobieta ma zapewnione pewne prawa, np. składa zeznania przed kamerą, żeby później nie powtarzać ich jeszcze raz, ale postępowania przygotowawcze trwają wiele miesięcy. Jeśli sprawa trafi do sądu, a bardzo często nie trafia, to proces potrafi ciągnąć się latami. Niezwykle rzadko zdarza się, by sprawca był od razu aresztowany. Jeszcze rzadziej, kiedy kobieta decyduje się zgłosić przestępstwo po kilku miesiącach albo po roku.

Najgorsze, że kiedy postępowanie się toczy, gwałciciel jest na wolności, nierzadko mieszka ze swoją ofiarą, często ona jest na jego utrzymaniu. Prawdopodobieństwo, że zostanie skazany jest też bardzo małe. Jak pokazują statystyki, 60-70 proc. spraw dotyczących zgwałceń jest umarzanych, a ze spraw, które kończą się wyrokiem, 40 proc. wyroków jest w zawieszeniu. Najczęstszy wymiar kary to ok. 2 lat więzienia, z czego większość i tak jest zaskarżana.

dziewczyna z lustrem

Dodatkowo oskarżonemu przysługuje adwokat z urzędu.

Tak, bo w naszym prawie obowiązuje domniemanie niewinności. Zdarzyło mi się spotkać zgwałconą kobietę, która została skazana za składanie fałszywych zeznań, bo oskarżony, broniąc się wszelkimi możliwymi sposobami, dowiódł jej złej woli.

Uważam, że każda osoba w tej sytuacji powinna mieć pomoc adwokata z urzędu. Kobiety po gwałcie często nie zgłaszają przestępstwa, bo wiedzą, że bez wsparcia prawnego nic nie zrobią, a na płatnego adwokata ich nie stać.

I zostają z tym same w ciągłym strachu.

Zastraszenie jest bardzo silne na wszystkich poziomach. Zdarzają się werbalne groźby, ale często wystarczy to, że gwałciciel jest w pobliżu, nie został skazany na areszt albo po prostu wyszedł np. po 48 godzinach. Niektóre kobiety z tego powodu w ogóle nie jeżdżą komunikacją miejską, bo boją się, że spotkają swojego oprawcę. Albo widzą jakiegoś mężczyznę, który im go przypomina i zaczyna się u nich atak paniki. Jest wiele sytuacji, kiedy gwałciciel wcale nie musi stosować wielkiej przemocy, by skrzywdzona przeżywała traumę na nowo.

Gwałt to także problem systemu rodzinnego pokrzywdzonej kobiety. Gwałciciel jest jeden, ale z jego powodu cierpi kobieta, jej dzieci, najbliżsi krewni, bliscy czy dalsi współpracownicy, którzy nie wiedzą, jak się zachować. Wszyscy oni są obciążeni emocjonalną odpowiedzialnością i chcieliby jakoś wesprzeć pokrzywdzoną, ale nawet mając najlepsze intencje, nie wiedzą jak. To przerażające, że jeden człowiek może zrobić takie spustoszenie, że krzywdzi tyle osób.

Gwałtu dokonuje oprawca, który powinien być w więzieniu. Tymczasem to skrzywdzona kobieta musi odpowiadać na pytania, w co była ubrana i jak się zachowywała.

Maja Staśko

Co może zrobić kobieta będąca w związku z mężczyzną, który ją zgwałcił? To np. jej mąż, od którego nie może się wyprowadzić.

Są instytucje do których może się zgłosić, choćby Centra Interwencji Kryzysowej, które działają różnie w zależności od miasta. Każdy akt przemocy, czy to seksualnej, fizycznej czy psychicznej taka osoba ma prawo zgłosić na policję, funkcjonariusze mają obowiązek przyjechać, przyjąć zgłoszenie i najczęściej założyć Niebieską Kartę, kiedy rzecz dotyczy przemocy domowej. Ta sieć działa, ale bardzo specyficznie.

Są kobiety, które opowiadały mi, że ich oprawcy zeznawali na policji, że to one ich krzywdzą, żeby mieć alibi na przykład na wypadek sprawy rozwodowej. Tworzą w ten sposób wrażenie, że to były po prostu awantury, że przemoc była obopólna.

Jest instytucja Asystenta Osoby Pokrzywdzonej, ale na ustanowienie go muszą zgodzić się obie strony. Jest wreszcie dużo organizacji feministycznych, do których można się zgłosić. Centra Praw Kobiet mają tymczasowe schronienia dla kobiet po aktach przemocy. Oczywiście to jest niesprawiedliwe, że kobiety po przemocy muszą uciekać, bo policja nie ma prawa nakazać sprawcy opuszczenia lokalu, zwłaszcza jeśli jest jego właścicielem.

Mam nadzieję, że wreszcie dojdzie do przyspieszenia procesów postępowania w sprawie przemocy domowej, która pozwoli policjantom nakazać sprawcy opuścić mieszkanie. To absolutna podstawa, jeśli chodzi o walkę z przemocą domową, która najczęściej łączy się z gwałtem. Absolutną podstawą są także mieszkania socjalne dla wszystkich skrzywdzonych, bo większości tych ludzi nie stać na to, żeby wynająć coś na wolnym rynku. Zmuszanie kobiety do mieszkania ze swoim oprawcą pod jednym dachem to tortury. To coś niewyobrażalnego w jakimkolwiek demokratycznym kraju.

O tym piszesz w swojej nowej książce?

Moja książka nie będzie o wielkich, kryminalnych intrygach, ale właśnie o codzienności, o tym, jak przemoc psychiczna i ekonomiczna wiążą się z przemocą seksualną. Opowiadam o świecie, w którym funkcjonujemy. Nie o patologii czy wielkiej zbrodni, ale o naszej codzienności, która jest straszna, pełna poniżenia i gwałtu.

Po to powstało nasze stowarzyszenie, by skrzywdzone kobiety mogły zyskać pewność, że cokolwiek się wydarzy, nawet gwałt, ale także każda inna forma przemocy czy krzywdy, to nie będą z tym same. Kiedy zaczniemy wspierać osoby skrzywdzone, to pomożemy im odzyskać zaufanie do świata.

Nie chcemy być już dłużej usuwane na dalsze plany przez system, który chroni gwałcicieli. Większość z nas nie jest z Warszawy, ale niewielkich miejscowości z całej Polski. Chcę pokazać, że to te osoby mają najtrudniej. Nie mają dostępu do prawników, mediów, ani pieniędzy na prywatne wizyty u lekarzy czy terapeutów. Musimy pamiętać, że kiedy poprawi się sytuacja tych najgorzej sytuowanych, poprawi się sytuacja każdej z nas.

 


Jesteś ofiarą gwałtu? Ktoś Cię skrzywdził lub regularnie krzywdzi psychicznie lub fizycznie?
Pamiętaj, nie jesteś sama! Gdzie zgłosić się po pomoc?

  • Ogólnokrajowy bezpłatny telefon zaufania dla kobiet – 1800 341 900 (czynny całą dobę)
  • Ogólnopolski Telefon dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia” – 801 120 002
  • Centrum Praw Kobiet – TELEFON ZAUFANIA (22) 621 35 37; TELEFON INTERWENCYJNY 600 070 717

 

Spotkała cię trudna sytuacja? Chcesz zwrócić uwagę na problem, który dotyczy kobiet? Uważasz, że powinnyśmy o tym napisać w Hello Zdrowie?

Napisz do mnie: e.wojciechowska@hellozdrowie.pl. Postaram się pomóc! 

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: