Przejdź do treści

Katarzyna Figura: Kobiety zostały zniewolone i wsadzone w klatkę emocjonalną. Tkwią w więzieniu swojego ciała, umysłu i uczuć

Katarzyna Figura: Kobiety zostały zniewolone i wsadzone w klatkę emocjonalną. Tkwią w więzieniu swojego ciała, umysłu i uczuć /fot. kadr z filmu "Victoria"
Katarzyna Figura: Kobiety zostały zniewolone i wsadzone w klatkę emocjonalną. Tkwią w więzieniu swojego ciała, umysłu i uczuć /fot. kadr z filmu "Victoria"
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Takiego filmu w Polsce jeszcze nie było. 50-letnia kobieta z 30-letnim stażem małżeńskim odkrywa, czym jest orgazm. „Nie chodzi tylko o orgazm seksualny, ale o orgazm życiowy. Przez wiele lat w głównej bohaterce nie było życia, pragnienia, tej radości, bo się zamknęła, co przełożyło się również na ciało i sferę zmysłowości” – mówi reżyserka Karolina Porcari. Wraz z aktorkami Małgorzatą Bogdańską i Katarzyną Figurą pokazują w filmie „Victoria”, że na wyzwolenie się i emancypację nigdy nie jest za późno.

 

Ewa Wojciechowska: Co było inspiracją do pochylenia się nad tematem seksualności dojrzałych kobiet?

Karolina Porcari: Inspiracja przyszła z życia i jest nią historia mojej przyjaciółki, która po latach małżeństwa i z dwójką dzieci czuła się nieszczęśliwa. Z osoby żywiołowej, kochającej życie, rozwój osobisty i swoją pracę, zmieniła się w kobietę powoli usychającą, więdła z roku na rok coraz bardziej. Wszystko to przekładało się również na jej życie seksualne, które w zasadzie przestało istnieć. Postanowiłam jednak opowiedzieć o historii osoby starszej od pierwowzoru głównej bohaterki, która straciła więcej, w związku z czym ma także większy potencjał odnowienia się z dużym impetem. Nie chodzi tylko o orgazm seksualny, ale o orgazm życiowy. Przez wiele lat nie było w niej życia, pragnienia, tej radości, bo się zamknęła, co przełożyło się również na ciało i sferę zmysłowości.

W pierwszej scenie filmu „Victoria”, kiedy słyszmy dyszenie, każdy oczekuje, że zobaczy zaraz kobietę w trakcie stosunku. Widzimy jednak główną bohaterkę, która dźwiga siatki z zakupami i sapie ze zmęczenia…

Katarzyna Figura: Po Krakowskim Festiwalu Filmowym, na którym wyświetlano nasz film, poszłam z córką do restauracji. Spotkałyśmy w niej członków jury i jeden z nich pochodzący z Wielkiej Brytanii, który widział nasz film, pogratulował mi „bardzo zabawnej komedii”. Osłupiałam, bo naturalnie w filmie występuje motyw komiczny, jednak mówimy o historii kobiety, która przez 30 lat trwa w fazie powolnego umierania. Odebrana i pogrzebana jest jej energia i radość z życia, a ona sama zostaje wciśnięta w samotność, co przekłada się na zdrowie nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne. To jest bardzo dramatyczna sytuacja, z którą może utożsamić się mnóstwo kobiet. Historia Amelii odzwierciedla się również w moim życiu osobistym. Mogę powiedzieć, że rozumiem to osamotnienie. Jest to więc coś bardzo dramatycznego, a jednocześnie mężczyzna odbiera to jako komedię.

Małgorzata Bogdańska: Podczas premiery uśmiech wywoływała np. reakcja Antoniego – męża Amelii, kiedy oburza się na widok wibratora i mówi: „co ty Amelia, ty tego używałaś?”. A to przecież nie jest odosobniony przypadek. Śmiech towarzyszył również scenie rozmowy Amelii i Wioli przy trąbce, kiedy główna bohaterka dziękuje za to, co przyniósł jej wibrator, a Wiola odpowiada: „na zdrowie”. Mnie ta scena bardzo wzrusza i miałam łzy w oczach przy tym dialogu, a ludzi to bawi. Przeżywam tę scenę bardzo boleśnie mimo tego, że w niej grałam. Dla mnie działa ona oczyszczająco, że sąsiadka Amelię wręcz uwolniła z tej udręki.

kadr z filmu "Victoria"

kadr z filmu „Victoria”

Pani Katarzyna mówiła ostatnio o tym, jak kobieta w pewnym wieku może zniknąć. Bohaterki „Victorii” nie są kobietami, które znikają. Myślicie panie, że rozpoczyna się rewolucja seksualna na polskim podwórku i seks oraz gadżety erotyczne przestaną być zarezerwowane jedynie dla osób przed 40.?

Katarzyna Figura: Obawiam się, że na razie nie jest to możliwe. Nie mam wielkiej nadziei, że kobiety się uratują. Z pewnością nie możemy się zatrzymać i mówię to też jako matka dwóch młodych, dorastających kobiet. Daję swoim córkom wolność, ale nasze życie pokazało im, jakie mogą być relacje damsko-męskie. Dobrze, że coś się dzieje i racja kobiet zaczyna coraz bardziej rozpychać się w naszym świecie, powstaje coraz więcej filmów z punktu widzenia kobiet. Cieszę się, że to rusza kobiety, że przestają być pokazywane jako dodatek do męskiego świata.

Małgorzata Bogdańska: Czasami sztuczny.

Katarzyna Figura: Niestety wiele kobiet wciąż mocno wpisuje się w ten układ męskiego świata. Mówię tu przykładowo o operacjach plastycznych, które często są dyktowane dostosowywaniem się do narzuconego kanonu urody. Kobieta ma mieć takie usta, takie piersi, być blondynką albo brunetką. Kiedy pracowałam nad „Trojankami” w reżyserii Jana Klaty w teatrze Wybrzeże, analizowaliśmy to, co Eurypides napisał ponad 400 lat przed naszą erą. Już tam pojawia się ta presja mężczyzn i pokazuje, jakie kobieta ma miejsce w tym układzie, włącznie z Heleną Trojańską, którą grałam. Młoda kobieta istniała, mogła być kochanką. W momencie, kiedy rodziła dziecko, wchodziła w jakąś smugę cienia. To trwa od wieków i dużo jeszcze czasu przed nami, zanim to zmienimy.

Karolina Porcari: Ja nie jestem tak pesymistyczna jak Kasia. Uważam, że to bardzo powolny proces, który jednak trwa. Obserwuję w swoim pokoleniu mężczyzn, którzy bardzo starają się wejść w nową rolę, ale jednak nie wiedzą, jak to zrobić, jaka ona powinna być, jak się zachowywać. Mój mąż również często jest trochę w takiej pułapce. Chciałby współuczestniczyć we wszystkich obowiązkach dotyczących domu i dzieci, ale gdzieś coś go gryzie, że jednak może nie powinien robić pewnych rzeczy. Mężczyźni nie znaleźli sobie jeszcze miejsca. Natomiast wydaje mi się, że już pokolenie naszych dzieci czy wnuków odnajdzie się w tym nowym modelu.

Małgorzata Bogdańska: Mój syn ma 33 lata i jestem pełna podziwu, kiedy zostaje z dwójką małych dzieci, przewija je i wszystko przy nich robi. Moja mama zastanawiała się, jak on sobie da radę i najchętniej zrobiłaby wszystko za niego.

Karolina Porcari: Moi rodzice reagują identycznie. Kiedy mój mąż został sam na tydzień z naszym półtorarocznym synem, byli zachwyceni. Kiedy ja zajmowałam się nim sama przez dwa miesiące, dla nikogo nie było w tym nic niezwykłego. Na tym właśnie polega problem, że nawet kiedy mężczyzna podejmuje próbę, to najczęściej społeczeństwo jest albo zdziwione, albo oczekuje od niego czegoś innego, albo się zachwyca. Nadal nie jest to czymś naturalnym.

Przytoczę jeden z komentarzy pod artykułem o waszym filmie: „Wolę córkę, która szanuje swoje ciało i nie uprawia seksu w wieku 14 lat, niż małą galeriankę, której wszystko wolno”. Odnoszę wrażenie, że ta walka z mizoginą chyba nie ma końca…

Katarzyna Figura: To jest przerażające, że pisze to kobieta, która prawdopodobnie mówi o własnej córce, co jest największym dowodem na to, że najprawdopodobniej nie zna w ogóle swojej córki.

Małgorzata Bogdańska: Ja z kolei natknęłam się na komentarz o tym, że kobiety nie będą teraz uprawiać seksu z mężczyznami, tylko używać gadżetów erotycznych. Autor z przekąsem napisał, że to będzie dopiero prawdziwa więź. Mogę się tylko domyślać, że to był mężczyzna podobny do Antoniego i ocenił wibrator jako zagrożenie.

Karolina Porcari: Antoni należy do tej części społeczeństwa, który za wszelką cenę broni tradycyjnych wartości i uważa, że kobieca przyjemność jest efektem ubocznym męskiej penetracji. Każdy inny rodzaj dostępu do samozadowolenia wydaje się niebezpieczny, bo wtedy ten mężczyzna poza standardowym aktem seksualnym musi się najzwyczajniej w świecie starać.

kadr z filmu „Victoria”

Kobiety też często same boją się tej oceny. Słyszałam ostatnio rozmowę dwóch pań w okolicach 60., z których jedna była wdową od 20 lat. Ona zwierzała się koleżance, że zakończyła znajomość z mężczyzną, ponieważ on chciał czegoś więcej, a jej nie był potrzebny partner do wspólnego mieszkania, tylko chciała mieć z kim wyjść do kina czy pojechać na wycieczkę.

Katarzyna Figura: Kobiety zostały zniewolone i wsadzone w taką klatkę emocjonalną. Tkwią w więzieniu swojego ciała, umysłu i uczuć. Tak jak na początku naszej rozmowy powiedziałam, to jest potworny stan psychofizyczny kobiet i w naszym filmie to jest świetne, że pokazujemy wyjście z tej sytuacji. Niezależnie od wieku to wciąż możliwe, by żyć pełnią życia, a nie dalej wegetować.

Małgosia Bogdańska: Tutaj trzeba wspomnieć o scenie Kasi, w której stoi przed lustrem w łazience, wkłada czerwoną płachtę i ją zawiązuje. Można powiedzieć, że rusza wtedy swoją la stradą na podbój życia. Gdyby te kobiety ruszyły, podjęły tę decyzję, to potem już będzie łatwiej, lepiej.

Karolina Porcarci: Nie bez kozery na końcu umieściłyśmy tę scenę z tańcem, bo jest on kolejnym krokiem do wyzwolenia ciała, momentem, kiedy ciało może znowu zacząć żyć.

Tajemnicza paczka znaleziona pod drzwiami obudziła w bohaterce filmu namiętność. 50-letnia kobieta z 30-letnim stażem małżeńskim dowiaduje się, czym jest orgazm.

Karolina Porcari: Tę przemianę idealnie pokazuje scena, o której wspomniała Małgosia, ta z czerwoną płachtą. Nazywałyśmy ją „sceną Batmana” z pomocą naszej drugiej reżyserki Anny Kaśnickiej, która to wymyśliła. We wszystkich filmach o Batmanie jest moment, kiedy główny bohater przebiera się i staje się inną osobą. W naszym filmie Amelia staje się trochę Victorią.

Katarzyna Figura: I ten kolor burgundu, ta czerwień jest kolorem ognia i siły.

Małgorzata Bogdańska: To ważna scena, ponieważ my kobiety jesteśmy zaprogramowane tak, żeby skupiać się na tych nieszczęśliwych momentach, te szczęśliwe nam gdzieś uciekają. Sama kiedy oglądam siebie na ekranie i widzę, że miałam np. sińce pod oczami, to potrafię przypisać tę scenę do trudniejszych momentów w swoim życiu.

Katarzyna Figura: Marek Koterski zawsze powtarza aktorom, żeby korzystać z kondycji danego dnia. Dzięki temu później oglądamy film i widzimy coś, co nie zostało zapisane w scenariuszu. Aktorstwo nie jest o tym, żeby założyć maskę i przedstawiać coś, co ludzie znają i oczekują. Trzeba szukać w ciele i budować na tym, co jest tam w środku, może jakiś konflikt, ból. Wtedy odbiorca ma dostęp do czegoś nieoczekiwanego. Z tego powodu scenę orgazmu Amelii zdecydowałyśmy się zrobić prawdziwą.

Co pani wtedy czuła? Wyobrażam sobie, że wiele kobiet wciąż odczuwa wstyd na myśl o wibratorze. Pani odkryła się przed tysiącami ludzi…

Katarzyna Figura: Byłam szalenie ciekawa – jako kobieta, ale tutaj był też diablik aktorski – tego, co się wydarzy. W kilku filmach grałam sceny orgazmu, m.in. w  „Ajlawju” czy „Żurku”. Tym razem chciałam sprawdzić, czy zobaczę coś więcej, jeżeli dokonam masturbacji przed kamerą. Tylko ja, kamera i wibrator. Ciekawiło mnie, co pojawi się na twarzy, jak reaguje ciało kobiety i jakie są te prawdziwe uczucia. Byłam zaskoczona tym, co zobaczyłam.

Karolina Porcari: Inspirowałyśmy się tutaj zdjęciami brazylijskiego fotografa Marcosa Alberti, który fotografował kobiety na różnych kontynentach, z różnych krajów i w różnym wieku przed, w trakcie i po orgazmie. Każda z tych kobiet osiągała orgazm na skutek masturbacji. Zdjęcia pokazywały amplitudę tego, co rysuje się na twarzy kobiety. Wspólne w nich było to, że na końcu wszystkie kobiety wyglądały jak po masażu relaksacyjnym i epatowały blaskiem. Przyjęłam więc propozycję Kasi z otwartymi ramionami, ponieważ jest to niesamowita odwaga, żeby podzielić się taką szczerością i prawdą.

Katarzyna Figura: Mówi się, że oczy to jest dusza, że człowiek jest w twarzy. To, co się z nami dzieje, o czym myślimy, co przeżywamy, wszystkie choroby i doznania, to wszystko ujawnia się tutaj, w takim akcie, kiedy ciało zostaje uwolnione, kiedy nie mamy tej maski na twarzy czy zbroi. Pojawiają się też łzy i nawet pościel pobrudzona jest makijażem. Amelia płacze i śmieje się jednocześnie.

Małgorzata Bogdańska: Tak kobiety przecież często przeżywają orgazm. Potrafią płakać, mają w sobie światło po nim, nie wiedzą, że tak to może na nie wpływać.

Karolina Porcari: Myślę, że nasza bohaterka po tej scenie również ma to światło w sobie, ale to jest dopiero pierwsze światełko w tunelu. To kobieta, która przechodzi przez proces wyzwolenia się, na który nigdy nie jest za późno.

KIOM, czyli Krótka Instrukcja. O Menopauzie

KIOM, czyli Krótka Instrukcja. O Menopauzie, powstała, żeby wspierać wszystkie kobiety, które przechodzą menopauzę, i te, które czują, że aktualnie doświadczane przez nie objawy mogą być z nią związane. Powstała także z myślą o osobach, które po prostu chcą się lepiej przygotować do tego etapu: czy dla siebie samych, czy po to, by wiedzieć, jak wspierać bliskie sobie kobiety.

Instrukcja jest po to, aby życzliwie, z troską i w sposób rzeczowy przedstawić Ci zagadnienia związane z menopauzą. Myślimy o niej jak o przyjaciółce, która już przeszła drogę, którą masz przed sobą. Dzieli się z Tobą wiedzą, doświadczeniem, podpowiada możliwości działania tak, żebyś mogła nawigować przez ten etap jak najlepiej dla siebie.

Instrukcję stworzyłyśmy wspólnie z ekspertkami wielu dziedzin, które w sposób jasny, ciekawy i merytoryczny wyjaśniły wiele aspektów menopauzy, a także wspólnie z kobietami, które podzieliły się doświadczeniem tego okresu.

Krótka Instrukcja. O Menopauzie jest darmowa. Możesz przeczytać ją na stronie krotkainstrukcja.pl lub pobrać ją w formie PDF-a.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: