„Joga to nie wyścig. Chodzi tylko o to, żeby się czuć dobrze w swoim ciele, nauczyć się je szanować i akceptować” – mówi Aldona Filipiuk, instruktorka Ashtanga joga
– Wbrew temu, co niektórzy sądzą, nazwa Ashtanga (Asztanga) nie pochodzi od sztangi. Słowo Ashtanga w sanskrycie oznacza „osiem gałęzi”, czyli ośmiostopniową ścieżkę rozwoju, która prowadzi do duchowej wolności – mówi Aldona Filipiuk, joginka, instruktorka Ashtanga joga i podróżniczka.
Marta Chowaniec: Dzisiaj nasze myślenie kształtuje Instagram, a na nim królują m.in. gwiazdy fitness i jogi, szczególnie w Stanach. Mówi się wręcz o zjawisku „joga porn” jak o „food porn”. Jak się do tego odnosisz?
Aldona Filipiuk: Takie mamy aktualnie czasy, że Instagram w dużej mierze kształtuje wizerunek jogi. Ja to zjawisko akceptuję. Myślę, że te same rzeczy, które jednych zniechęcają do jogi, to innych przyciągają. Spotkałam wiele osób, które przyszły na zajęcia jogi właśnie po to, żeby nauczyć się robić szpagat, albo inne pozycje, które ładnie wyglądają na Instagramie. Niezależnie od tego jaką kto ma pierwotną motywację do rozpoczęcia przygody z jogą, to na każdego joga wpłynie pozytywnie fizycznie i psychicznie. Myślę, że dzięki temu zjawisku joga staje się coraz bardziej popularna, bo influencerzy wyznaczają trendy. Jak tylko jakaś gwiazda pokaże, że ćwiczy jogę, to od razu pojawiają się nowe osoby na zajęciach. Takie czasy, że mamy potrzebę coś osiągać i chwalić się swoimi osiągnięciami publicznie, więc nie oceniam tego zjawiska negatywnie.
Joga to nie wyścig. Chodzi tylko o to, żeby się czuć dobrze w swoim ciele, nauczyć się je szanować i akceptować
Ważne natomiast jest, żeby pokazywać też i tę drugą stronę, że joga to nie tylko akrobacje, i że te akrobacje nie są tak naprawdę najważniejsze. Najważniejsza w jodze jest praca z oddechem, żeby nauczyć się świadomie kontrolować oddech i pogłębiać go w takich momentach życia, które są dla nas trudne. Aby się tego nauczyć, na zajęciach jogi wykonujemy trudne pozycje, żeby postawić siebie w takiej sytuacji, która jest dla nas wyzwaniem. Natomiast poziom trudności tych pozycji jest zawsze dostosowany do poziomu zaawansowania ucznia.
Czyli kiedy wybiorę się na jogę, to nie będę od razu stawała na głowie czy wykonywała szpagatu? Bo nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić i ogólnie za trudne czy się boję itp. Jak z takimi argumentami rozmawiać i zmienić je na wyzwanie czy cel?
Nikt nie będzie namawiał osoby, która pierwszy raz przychodzi na zajęcia jogi, do stawania na głowie. Ale na pewnym poziomie warto stawiać sobie takie wyzwanie, żeby uczyć się, jak można oswajać lęk oddechem. Stopniowo wykonujemy coraz trudniejsze pozycje, aby ciągle stawiać sobie nowe wyzwania, ale wszystko powoli. Jeśli dla danej osoby wyzwanie stanowi stanie na jednej nodze, to nie będzie jeszcze namawiany do stawania na głowie. Te wyzwania są odpowiednio dostosowane dla każdego. Na zajęciach uczymy się, jak oddechem wpływać na nasz system nerwowy tak, aby wysyłał informację dla ciała, że wszystko jest w porządku i można się rozluźnić, co skutkuje pokonywaniem lęków i większą odpornością na stres w życiu codziennym. Taka umiejętność relaksowania ciała powoduje również większe rozciągnięcie ciała, ale jest to tak naprawdę skutkiem ubocznym, a nie celem. Gdy nauczymy się rozluźniać mięśnie, to rozciąganie staje się przyjemne i daje poczucie satysfakcji, dlatego niektórzy dochodzą potem do zakresów, które dla przeciętnej osoby wyglądają ekstremalnie. Ale to ich wola, a nie obowiązek. Takie rozciągnięcie nie jest niezbędne do tego, aby odczuwać zbawienne efekty jogi dla dobrego zdrowia i samopoczucia. Wystarczy, że przyjdziesz na zajęcia i będziesz oddychać. Nie jest ważne jak głęboko wchodzisz w daną asanę. Na tym polega praca z dobrym nauczycielem jogi, że daje on uczniowi do wykonania asany, które są dla niego odpowiednie.
Oczywiste jest, że osoba początkująca nie będzie się od razu uczyła stania na głowie. Najpierw trzeba przyzwyczaić się do pozycji, w której przebywamy z głową w dole – na przykład stojąc w skłonie z głową w dół. Potem trzeba wzmocnić mięśnie, a dopiero potem można zaczynać stawać na głowie. Przy czym zawsze jest to wola ucznia i decyzja nauczyciela, który stwierdza, że uczeń jest gotowy.
”W środowisku jogowym popularne jest przekonanie, że kobiety podczas menstruacji nie mogą wykonywać pozycji odwróconych, bo płyny menstruacyjne cofną się do środka. Tak naprawdę to przekonanie nie ma żadnego medycznego uzasadnienia”
Dobry nauczyciel jogi będzie też podkreślał, że joga to nie wyścig i że chodzi o pracę nad sobą, ze swoimi słabościami, a nie porównywanie się z innymi. Ja też często podkreślam, że każdy z nas ma inne ciało i nie wszyscy mają jednakową łatwość w rozciąganiu. Co oznacza, że nie wszyscy po określonej liczbie godzin rozciągania będą mieli takie same efekty, dlatego porównywanie się nie ma sensu. Chodzi tylko o to, żeby się czuć dobrze w swoim ciele, nauczyć się je szanować i akceptować. Za takie podejście ciało odwdzięczy się nam zdrowiem.
Na swoim blogu napisałaś, że Ashtanga joga to była miłość od pierwszego wejrzenia. Co w niej takiego jest?
Zacznę od tego, że praca z ciałem zawsze była mi bliska. Od dziecka kochałam taniec i różne formy ruchu pojawiały się w moim życiu. Joga pojawiła się trochę przez przypadek, podczas takich różnych poszukiwań. Niestety muszę przyznać, że moje pierwsze spotkanie z jogą nie zachwyciło mnie, ale wtedy to była joga Iyengara. Nie chce krytykować żadnego stylu ani generalizować, że wszystkie zajęcia w danym stylu wyglądają tak samo. Uważam, że każdy styl jest dobry, tylko nie każdy dla każdego, więc każdy powinien odnaleźć swój własny bez kierowania się opiniami innych. Myślę, że bardzo dużo zależy od nauczycieli, których się spotyka. Mi akurat ten styl się nie spodobał, bo na zajęciach słyszałam, że muszę trwać w pozycji pomimo tego, że jest mi w niej niewygodnie i wszystko mi drętwieje, bo to jest praca nad sobą. Jako osoba, która całe życie kochała ruch, nie mogłam się z tym pogodzić i nie chciałam tego robić. Wolałam robić coś, co sprawia mi przyjemność. Dlatego właśnie zakochałam się w Ashtandze, bo najbardziej przypominała mi taniec.
W Ashtandze wszystkie ruchy są płynne i połączone z oddechem. Jest to jasno określone, kiedy należy zrobić wdech, a kiedy wydech, i do oddechu przywiązuje się największa wagę. W asanach pozostaje się zwykle tylko pięć oddechów, a potem płynnie przechodzi się do kolejnych pozycji, które ułożone są w sekwencje. Dlatego nazywa się tę praktykę jogą dynamiczną, choć nie oznacza to, że wykonuje się w niej jakiekolwiek gwałtowne ruchy. Dzięki krótszemu pozostawaniu w pozycjach i płynnymi przejściami między nimi ciało jest bardziej rozgrzane, więc wchodzenie w pozycje i rozciąganie jest zdecydowanie przyjemniejsze. Do tego dzięki płynności i koncentracji na oddechu praktyka staje się medytacją w ruchu. W tym czasie, kiedy poznałam Ashtangę, interesowałam się już medytacją, ale nie bardzo mogłam się zmotywować do tego, żeby siadać i medytować. Medytacja w ruchu stała się dla mnie wspaniałym rozwiązaniem. W tym samym czasie mogłam pracować z ciałem i medytować.
Nazwa Ashtanga nie pochodzi od sztangi
Czego się nauczyłaś podczas tej praktyki?
Dnia by nam nie starczyło, jakbym zaczęła opowiadać o wszystkim, czego się nauczyłam podczas tej praktyki! Zmieniłam się bardzo i to oczywiście na lepsze. Przede wszystkim nauczyłam się, jak pracować z lękiem i tę umiejętność wykorzystuję często w życiu codziennym. Zamiast unikać rzeczy, których się boję, specjalnie stawiam im czoło, bo wiem, że jak to zrobię, to lęk zniknie.
Poza tym stałam się też dużo bardziej świadoma. Dużo lepiej rozumiem siebie oraz ludzi i akceptuję ich takimi, jakimi są, dając im prawo do dokonywania swoich wyborów i popełniania swoich błędów. Akceptuję też wszystkie doświadczenia, które mi się przytrafiają. Mocno wierzę, że są dla mnie ważne i dobre, nawet jeśli nie są przyjemne. Wierzę, że wszystko dzieje się tak, jak być powinno. Wierzę także w to, że energia, którą wysyłamy w świat, do nas wraca, oraz że im bardziej lubimy siebie samych, tym bardziej świat wydaje nam się przyjazny.
Sama nazwa Ashtanga joga mówi chyba o rozwoju?
Wbrew temu, co niektórzy sądzą, nazwa Ashtanga (Asztanga) nie pochodzi od sztangi. Słowo Ashtanga w sanskrycie oznacza „osiem gałęzi”, czyli ośmiostopniową ścieżkę rozwoju, która prowadzi do duchowej wolności. Ścieżka ta została opisana w traktacie Jogasutry Patańdźalego, który najprawdopodobniej powstał około II wieku n.e., ale według niektórych badaczy powstał nawet kilka wieków wcześniej. Ta ścieżka pokazuje osiem ważnych elementów w praktyce jogi. W tym ośmiostopniowym systemie joga to nie tylko praktyka pozycji (Asany), ale także oddech (Pranayama), koncentracja (Dharana), medytacja (Dhyana), zdolność do kontroli zmysłów (Pratyahara), uwolnienie się od przywiązania oraz odpowiedni stosunek do świata (Yamy) i siebie samego (Niyamy). Wszystkie te elementy prowadzą do „Samadhi” – duchowego wyzwolenia.
”Dobry nauczyciel jogi będzie podkreślał, że joga to nie wyścig i że chodzi o pracę nad sobą, ze swoimi słabościami, a nie porównywanie się z innymi.”
Czyli jest to styl również dla początkujących, a zwykle pojawia się opinia, że tylko dla osób zaawansowanych w jodze.
Tak, niestety jest to bardzo popularna opinia, ale jest ona bardzo krzywdząca dla tej praktyki. Myślę, że może wynikać z tego, że Ashtanga daje możliwość rozwoju, który się nigdy nie kończy. To znaczy, że asan jest bardzo dużo i są też tak zaawansowane, że niewiele osób na świecie jest w stanie wszystkie wykonać. Ale to przecież nie znaczy, że każda osoba początkująca musi wykonywać te zaawansowane asany. Wręcz przeciwnie. W tym systemie to nauczyciel decyduje, czy uczeń może spróbować wykonać trudniejszą asanę. Asany ułożone są w sekwencje i ich poziom zaawansowania wzrasta stopniowo.
Najpierw zaczynamy od nauki podstawowej sekwencji Powitania Słońca, która jest bardzo podobna w różnych stylach jogi. I nawet w ramach stylu Ashtanga Jogi można ją wykonywać na różnych poziomach zaawansowania. Najpierw zaczynamy od nauki wersji najprostszej i dopiero potem, obserwując uczniów, stopniowo utrudniamy. Po nauce sekwencji Powitania Słońca następuje nauka sekwencji pozycji stojących, które również są bardzo podobnie wykonywane w różnych stylach jogi. Jedyna różnica jest taka, że przejścia pomiędzy pozycjami połączone są w sekwencję i nie zostaje się w pozycjach dłużej niż pięć oddechów. Z mojego punktu widzenia jest to nawet bardziej odpowiednie dla osób początkujących, niż pozostawanie w pozycji po kilka minut, jak to bywa w innych odmianach. W każdym razie na zajęcia Ashtangi czasem przychodzą też osoby starsze, nawet 70-letnie, które sobie świetnie radzą. To chyba jest najlepszy dowód na to, że Ashtanga jest dla każdego.
”Nikt nie będzie namawiał osoby, która pierwszy raz przychodzi na zajęcia jogi do stawania na głowie. Ale na pewnym poziomie warto stawiać sobie takie wyzwanie, żeby uczyć się, jak można oswajać lęk oddechem”
Czytałam, że szczególnie ważne dla kobiet z rad praktycznych jest to, że w czasie menstruacji zalecana jest 2-, 3-dniowa przerwa w praktyce, czy tak to wygląda?
W systemie Ashtanga Jogi tradycyjnie praktykuje się 6 dni w tygodniu. Dodatkowo każda kobieta ma prawo do 2-, 3-dniowej przerwy w praktyce, ale jest to jej prawo, a nie obowiązek. Każda kobieta trochę inaczej doświadcza menstruacji. I też te doświadczenia mogą się od siebie różnić z miesiąca na miesiąc. W środowisku jogowym popularne jest przekonanie, że kobiety podczas menstruacji nie mogą wykonywać pozycji odwróconych, bo płyny menstruacyjne cofną się do środka. Tak naprawdę to przekonanie nie ma żadnego medycznego uzasadnienia. Za odpływ płynów odpowiedzialne są skurcze a nie grawitacja, co potwierdzają badania na astronautkach, także nie ma żadnego realnego niebezpieczeństwa w wykonywaniu pozycji odwróconych. Natomiast może być tak, że kobieta jest osłabiona czy obolała i wtedy jak najbardziej zalecany jest odpoczynek. Ja osobiście należę do kobiet, które dobrze się czują podczas menstruacji i zawsze wykonuję swoją praktykę w całości. Powiem więcej, lepiej się czuję, jeśli praktykuję. Ale nikogo nie namawiam. Myślę, że każda kobieta powinna decydować sama o sobie, czy chce praktykować. Ma prawo do zrobienia przerwy bez wyrzutów sumienia, ale osobiście sprzeciwiam się zakazowi praktyki.
Jak przygotować się do zajęć?
Najważniejsze jest, aby przed praktyką nie jeść dużego posiłku. Wyobrażając sobie siebie w skłonach i w skrętach przy ściśniętym brzuchu, dosyć łatwo sobie wyobrazić dlaczego. Najlepiej jest praktykować na czczo, ale jeśli to nie jest możliwe, to zalecana jest przerwa 3h od posiłku. Poza tym warto mieć wygodny strój, który nie będzie zbyt ciepły i będzie dobrze odprowadzał pot. Podczas praktyki Ashtangi dążymy do tego, żeby się pocić, bo pot jest detoksem dla ciała. Dlatego dużo się ruszamy i dlatego na sali jest zawsze ciepło. Nie polecam więc spodni dresowych ani bluzek z długim rękawem, bo w takim ubraniu może być za gorąco. Osobiście wolę też materiały dobrze odprowadzające wilgoć, czyli nie bawełniane, bo te wchłaniają pot i stają się ciężkie.
W systemie Ashtanga Jogi tradycyjnie praktykuje się 6 dni w tygodniu.
Ważna jest też dobra, antypoślizgowa mata. Taka, która będzie dobrze przylegała do podłoża i taka, na której nie będą się ślizgać dłonie i stopy, kiedy zaczniemy się pocić. Najlepsze są maty z naturalnego kauczuku albo pokryte powłoka poliuretanową. Podczas zajęć ani tuż przed zajęciami nie pijemy wody, aby nie gasić wewnętrznego ognia i aby nie zmuszać organów wewnętrznych do pracy podczas praktyki jogi.
Warto, aby na macie prowadził nas znakomity nauczyciel. Każda ze szkół jogi ma swoich instruktorów czy większość fitness clubów prowadzi zajęcia jogi. Proszę o doradzenie. Sama chodziłam na różne zajęcia jogi i przyznam, że ich poziom czasem mnie rozczarowywał. Jak wybrać odpowiedniego nauczyciela?
Chyba tak naprawdę trzeba szukać aż się znajdzie. Każdy nauczyciel ma inną osobowość i różnym osobom mogą różne rzeczy się podobać. Myślę że nie ma jednej recepty dla wszystkich. Na pewno staż ma znaczenie. W każdym zawodzie jest tak, że im ktoś ma większe doświadczenie, tym lepiej wykonuje swoją pracę, więc można to potraktować jako wskazówkę. Myślę też, że lepsi nauczyciele pracują w szkołach jogi, choć nie chcę generalizować, bo są i tacy, którzy pracują i w szkołach jogi, i w klubach fitness. Ale właściciele szkół jogi sami są joginami, więc mają większe kompetencje w doborze odpowiednich pracowników, niż właściciele czy managerowie klubów fitness. Ale tak jak mówię, nie chciałabym generalizować, tylko podpowiedzieć coś, co może być wskazówką. A poza tym to trzeba próbować i obserwować. Patrzeć, na ile nauczyciel jest zainteresowany tym, co robią uczniowie, czy tylko pokazuje i chwali się tym, co potrafi, czy obserwuje uczniów, czy potrafi dać wskazówki jak wykonać daną asanę, czy potrafi wyjaśnić, co powinno pracować w danej asanie, czy potrafi podpowiedzieć odpowiednie modyfikacje dla osób, które mają trudność z jakąś pozycją, czy ma pozytywne nastawienie, czy wspiera, czy motywuje…
To co lubię w nauczaniu Ashtanga Jogi, to że nauczyciel nie wykonuje asan razem z uczniami. Nie ma takiej potrzeby, bo asany wykonuje się według tej samej sekwencji. To znaczy: nauczyciel podchodzi i pokazuje nowe asany, ale potem skupia się tylko na obserwacji, podpowiadaniu oraz na pomaganiu w lepszym, bądź głębszym wchodzeniu w pozycję, co nazywamy korektami. Choć prowadzę różne zajęcia, także takie, podczas których ćwiczę z uczniami, to lubię tę metodę, bo daje mi możliwość poświęcenia 100 proc. mojej uwagi uczniom.
Aldona Filipiuk – absolwentka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Wydziału Psychologii Uniwersytetu SWPS. W życiu joginka i podróżniczka. Redaktorka portalu BosoNaMacie.pl, autorka magazynu Yoga&Ayurveda, i twórczyni bloga aldonayoga.com. Uczy jogi w Astanga Yoga Studio oraz Joga Studio Saska Kępa. Jest doświadczonym nauczycielem E-RYT 500 zarejestrowanym w Yoga Alliance. Została również autoryzowana do nauczania przez Sharatha Joisa w Krishna Pattabhi Jois Asthanga (poprawnie Ashtanga) Yoga Institute w Indiach. Prowadzi również kursy nauczycielskie dla nauczycieli jogi certyfikowane przez Yoga Alliance.
Polecamy
Menopauza może wywołać zaburzenie funkcji poznawczych. Wiadomo, jak temu przeciwdziałać
Top trzy asany na bolesne miesiączki. Małgorzata Kobus: „Przyniosą ci ulgę i zmniejszą dolegliwości”
Koniec jogi ze szczeniakami. „Ta decyzja nie ma sensu. Nikt nie przyszedł sprawdzić, co dzieje się podczas zajęć”
Jak walczyć z halitozą? Domowe sposoby na nieświeży oddech
się ten artykuł?