„Im bardziej jesteśmy zestresowani, tym częściej chorujemy, tym częściej ulegamy kontuzjom” – mówi Agnieszka Bonar-Sadulska, trenerka rozwoju osobistego
Mamy prawo czuć wszystkie emocje. To jest ważne dla naszego zdrowia. Jako dzieci często nie dostawaliśmy na to przyzwolenia, ale teraz jako dorośli możemy się tym zająć. Jak je odnaleźć w swoim ciele, mówi Agnieszka Bonar-Sadulska – trenerka rozwoju osobistego, założycielka CORrelation.
Marta Chowaniec: Prowadzi pani warsztat „Historia zapisana w ciele – jak słuchać o czym ciało do nas mówi?”. Jak odczytywać historię zapisaną w ciele?
Agnieszka Bonar-Sadulska: Im mniej w nas słów, a więcej otwartości na „czucie poza słowami”, gotowości na przyjęcie różnych doznań i odczuć cielesnych, tym większa szansa, że uda nam się ciało usłyszeć, a z czasem – zrozumieć historię jaką w sobie zapisało. Łagodność, akceptacja, czas, otwartość, wyjście poza schematy oraz porzucenie oczekiwań, że ciało “coś nam da” – to podstawy wczytania się tę historię. Widzę tu analogię do sytuacji, kiedy siadamy obok bawiącego się dziecka i po prostu mu towarzyszymy. Nie pytamy „co robisz, jak i dlaczego?”. Po prostu jesteśmy obok. Tak samo z ciałem: zamieńmy się w słuchacza i obserwatora. Nie zadawajmy za dużo pytań, bo pytając zwykle już sugerujemy, jakiej odpowiedzi oczekujemy. Jest to swego rodzaju przygoda, zaciekawienie się tym, „co zapisało moje ciało”. Słyszałam też takie porównanie – wsłuchiwanie się w ciało to wyciąganie ze studni kryształowych figurek, mając na rękach grube skórzane rękawice. Nie jest to proste i na pewno wymaga delikatności, wyczucia i pokory. To przede wszystkim gotowość do zobaczenia poprzez żywe własne doświadczenie, czym jest świadomość ciała.
”Wsłuchiwanie się w ciało to wyciąganie ze studni kryształowych figurek, mając na rękach grube skórzane rękawice. Nie jest to proste i na pewno wymaga delikatności, wyczucia i pokory”
W takim razie czym jest świadomość ciała?
Mówiąc formalnie, to subiektywne, czyli właściwe każdemu z nas, uprzytamnianie sobie doznań cielesnych. Zarówno tych, które powstają pod wpływem bodźców z zewnątrz, jak tych, które pochodzą z wnętrza ciała. Od czego zacząć przygodę ze świadomością ciała? Po prostu, pytamy siebie „co ja czuję? Teraz. Nie kiedyś tam, nie za chwilę, ale teraz”. Staramy się unikać takich wyrażeń, schematycznych określeń jak: ból, skurcz, podekscytowanie, radość, przyjemne, niemiły. „Łapiemy” pojawiające się doznania jako „czuję coś miękkiego, kujące, pulsujące, to jest przestrzenne, a teraz punktowe”. Jak najwięcej opisów, a jak najmniej szufladkowania według tego, co jest nam znajome.
Lubimy gotowe recepty.
Tak, tymczasem ja podczas warsztatów zatrzymuję uczestników przy ich własnym odczuwaniu. Zachęcam, aby poczekali cierpliwie, co się w nich otworzy. Historie są przecież różne. Tutaj nie ma jednej recepty dobrej dla wszystkich. Mimo że tak bardzo tego pragniemy! Magią naszego ciała jest to, że jest z nami zawsze i na zawsze. Zapisało w sobie nawet takie rzeczy, których nie jesteśmy kompletnie świadomi, ale zawsze jest dobry moment, żeby zacząć z nimi pracować.
Podczas warsztatów uczestnicy w miarę poznawania i oswajania się z odczuciami, czyli w miarę pogłębiania świadomości ciała, doświadczają, że pozostanie nieco dłużej przy tych odczuciach, które uświadamiamy sobie w trakcie ćwiczeń, prowadzi do pojawiania się różnych obrazów, kolejnych doznań, czasami świadomych wspomnień, a czasami wydobycia kompletnie nieznanych nam wcześniej historii. Z czasem, w zależności od tego jak głęboka i stabilna jest świadomość ciała danej osoby, pojawia się też zrozumienie, z czego pewne reakcje ciała wynikają. Uświadamiają sobie co mają na przykład zrobić, żeby ten męczący ucisk w gardle wreszcie zelżał.
Co sugeruje ucisk w gardle?
Jak już wspomniałam, nie jestem zwolenniczką gotowych recept i doświadczenie warsztatowe tylko mnie w tym upewnia. Każdy z nas nosi swoją własną historię i nie ma sensu podpinać się pod inne doświadczenie. Lepiej zostać przy sobie, z szacunkiem i zaufaniem do swoich odczuć. Z moich doświadczeń wynika, że u niektórych osób może to być odzwierciedlenie trudności w wyrażaniu siebie, komunikacji swoich potrzeb oraz w wyjściu „do świata” i powiedzenia, czego potrzebujemy. Boimy się, że zostaniemy odrzuceni, a czasami mamy problem już na tym poziomie, że nawet nie dopuszczamy myśli, że możemy o cokolwiek prosić. Są też osoby, które podczas ćwiczeń obserwują męczący je w codzienności skurcz w oskrzelach, wyczuwają wtedy, czy potrzebują większego wdechu czy raczej swobodnego puszczenia wydechu. Nie uciekając od tych trudnych odczuć, a jednocześnie szanując reakcje swojego ciała, czują na ile mogą zbliżyć się do tego ucisku w gardle czy skurczu w klatce piersiowej. Mają szansę usłyszeć, czego to „coś” potrzebuje. Dzięki temu doświadczeniu odzyskują moc i mogą inaczej organizować się w codzienności.
Zdarza się też, że będąc dłużej przy danym odczuciu np. skurczu w klatce piersiowej czują jeszcze większy skurcz i chcą się wycofać, schować. I to też jest ok, bo za każdym razem odczucia są inne, świeże i inne są potrzeby na ten moment. Stąd wyczulam na uważność na to, czego tu i teraz potrzebujemy, a nie naciskanie na to, co chcemy uzyskać na tym konkretnych warsztacie. Zdecydowanie łatwiej jest wsłuchać się w to, o czym ciało mówi tym z uczestników, którzy potrafią wejść w ćwiczenie z nastawieniem „nie wiem do czego dotrę, nie mam oczekiwań, ale wierzę, że dostanę na ten moment tyle, ile jestem gotowy przyjąć i zobaczyć”. Ważne jest także, aby mieć świadomość, że mamy prawo czuć wszystkie emocje, że to jest ważne także dla naszego zdrowia. Jako dzieci często nie dostawaliśmy na to przyzwolenia, ale teraz jako dorośli możemy się tym zająć. I oczywiście jako dorośli bierzemy też odpowiedzialność za to, jak się obchodzimy z tymi tłumionymi przez lata emocjami, jak będziemy je teraz wyrażać.
”Magią naszego ciała jest to, że jest z nami zawsze i na zawsze”
Skąd ten opór w czuciu niektórych emocji?
Aby przetrwać trudne momenty od dzieciństwa poprzez wiek nastoletni i młodość, musieliśmy czasami zdusić szloch zamykając go w gardle, upchnąć złość wewnątrz ciała, strach czy smutek w brzuchu. Jeśli nie dostawaliśmy na te emocje przyzwolenia od swoich rodziców czy innych ważnych dla nas osób albo nie pozwalamy sobie teraz na ich odczuwanie, to stopniowo „odkładają się” one w nas. Tworzą ochronny pancerz, który widoczny jest w napięciu mięśni, w tym jak się poruszamy, jak mówimy, krzyczymy, jak prosimy, jak dotykamy. Obecnie nauka poprzez poznanie mechanizmów działania pamięci somatycznej wyjaśnia doskonale jak przebiega ten proces. Każdy z nas, tak jak wspomniałam, ma indywidualną historię zapisaną w ciele i warto zadać sobie trud, aby ją odczytać. Im większe zaufanie będziemy pokładać w swoim ciele, tym pełniej się ona otworzy. Nie warto chować się za jakimiś schematami, tylko samodzielnie podjąć pracę.
To ważne: im większy mamy dostęp do wszystkich emocji, tym nasze życie i doświadczanie relacji jest pełniejsze. Jednocześnie we współczesnym świecie niektóre emocje nie są kojarzone szczególnie pozytywnie. Są emocje, które chętnie widzimy u siebie i u innych, a są i takie, które skazujemy na wygnanie. Jeśli mówimy o konkretnej osobie, że jest emocjonalna, to zwykle mamy na myśli, że nie panuje nad swoimi emocjami, że one je „zalewają”.
Zwłaszcza w przypadku kobiet, jeśli chcemy wypowiedzieć się negatywnie, mówi się „ona zareagowała emocjonalnie”
Tak, bycie emocjonalnym nie jest postrzegane jako zaleta. Tymczasem, kiedy głębiej się temu przyjrzymy, to dostrzeżemy, że jeśli dana osoba jest emocjonalna, to znaczy, że ma dostęp do swoich emocji. Do pełnej ich gamy. Oczywiście pytanie czy potrafi się z nimi obchodzić, wyrażać bezpiecznie dla siebie i innych. Jednym słowem, czy bierze za nie odpowiedzialność. Jeśli tak, to możemy się przy takiej osobie poczuć bezpiecznie. Jeśli się złości, to owszem okazuje złość, ale bez podtekstów, dwulicowości, nie wysyła nam sprzecznych sygnałów. Złość w takim „wydaniu” nie rani, nie niszczy, ale jest wyraźnym, konkretnym sygnałem co jest do zrobienia. Jednak większość z nas musi się dopiero nauczyć „obchodzić” ze swoją złością, ale najpierw musi nauczyć się ją czuć.
Gdzie w takim razie mamy najwięcej blokad w ciele?
Najwięcej zablokowanych emocji kryje się w obrębie brzucha, klatki piersiowej i gardła. Zawsze zapraszam do tego, żeby szukać rozwiązania dla siebie, nie porównywać się do innych, nie stawiać sobie konkretnych celów. Trudność polega też na tym, żeby odczuć teraz – jako osoba dorosła – te emocje, które w ciele zostały zapamiętane z poziomu dziecka. Do tego trzeba i czasu, i bezpiecznej przestrzeni, a często towarzyszenia zaufanej osoby. Zawsze zaznaczam, że prowadzę warsztaty, a nie treningi, które są zwykle intensywną i głęboką formą pracy z emocjami, że jestem trenerką, a nie terapeutką i bardzo mnie cieszy, kiedy uczestnicy moich warsztatów, którzy docierają do głębokich zranień, ważnych dla ich emocji i blokad, dają znać, że kontynuują pracę albo na terapii indywidualnej, albo treningach terapeutycznych. Czasami wracają do mnie, aby ponownie pogłębić świadomość ciała w bezpiecznej o komfortowej dla nich przestrzeni jaką dają dwudniowe warsztaty.
Mówimy dużo o czuciu siebie, a co w takim razie z naszym umysłem, z którego jesteśmy tacy dumni?
Na warsztatach zapraszam do integracji ciała i umysłu, ale jest to możliwe dopiero wtedy, kiedy najpierw uda nam się odłożyć głowę na chwilę „na bok” i zanurzyć się w czucie, w doświadczanie, a nie przypuszczanie wszystkiego przez filtr umysłu. Jednak ostatecznym celem jest integracja ciało-umysł.
Jak w takim razie tę głowę odstawić na bok, żeby wreszcie siebie poczuć, a nie tylko o sobie myśleć?
Im bardziej „jesteśmy w głowie”, tym jest nam trudniej. Im jesteśmy bardziej inteligentni, oczytani, im więcej mamy przemyśleń na temat tego czym jest rozwój, w jakim kierunku powinien iść, tym nasz umysł bardziej dominuje. Im większą mamy wiedzę, tym kontrola jest większa, bo tak naprawdę kontakt ze „swoją głową” daje nam duże poczucie bezpieczeństwa. Wiemy, że umysł nas rzadko zawodzi. Tak nam się przynajmniej wydaje, póki nie odkryjemy i nie zaufamy intuicji. Jeśli podczas warsztatów pozwolimy, aby nasze myśli uspokoiły się, to wtedy pojawi się przestrzeń na granicy świadomości i podświadomości. Przestrzeń, w której możemy właśnie dotrzeć do tego, co zapisało nasze ciało. Tutaj też odnajdziemy swoją intuicję. Struktura warsztatów jest tak ułożona, aby najpierw pozwolić umysłowi podziałać, zyskać wiedzę, upewnić się, że jesteśmy bezpieczni i powoli poprzez kolejne ćwiczenia wejść w przestrzeń „czucia”.
Czy nie można pójść na skróty i otrzymać mapy emocji zapisanych w ciele?
Pewnie nawiązuje pani do map emocji zapisanych w ciele, które miałyby być niejako uniwersalne i pokazywać, w którym miejscu jakie emocje są zablokowane. Owszem, takie mapy istnieją i bez trudu można je znaleźć w internecie. Jednak doświadczenie warsztatowe pokazało mi, że nie ma jednego uniwersalnego leksykonu, atlasu, przewodnika, mapy, które po przyjrzeniu pozwolą nam z całą pewnością powiedzieć „ok, to ja już wiem co mi jest, co dalej, wiem jaki jest mój kolejny krok”. Rozumiem jednak tę potrzebę dotarcia do takiej mapy, rozumiem dlaczego tak bardzo chcemy wiedzieć za jaką emocję odpowiada konkretna część ciała. Byłoby to bardzo wygodne i dawałoby spore poczucie bezpieczeństwa.
Ja jednak proponuję, aby podejść do tego nieco inaczej. Tak jak już wspomniałam, każdy z nas ma indywidualną historię zapisaną w ciele. Praca z własnym ciałem pokazuje nam, jak my – właśnie my, a nie ktoś inny – reagujemy na poszczególne emocje, co w nas to porusza, co za tym idzie, jaki jest kolejny krok.
”Świadomość ciała to krok w stronę pozwalania sobie na odczucie wszystkich emocji, nazwanie ich i zareagowanie adekwatnie do potrzeby”
Co daje nam odczytanie emocji zapisanych w ciele?
Czucie siebie, a więc w efekcie odczytywanie historii zapisanych w ciele, pozwala nam uświadomić sobie jak „rodzą się” nasze emocje, jakie doznania somatyczne im towarzyszą, a jakie je tworzą. Pozwala nam zakorzenić się w codzienności na nowo, ale już bez filtrów umysłu, za to z bezpośrednim dostępem do tego, co się dzieje. Świadomość ciała pozwala nam doświadczać życia bezpośrednio, a ono „smakuje” wtedy wyjątkowo! Możemy wtedy osadzić w codzienności adekwatnie do tego co się dzieje, możemy lepiej tworzyć i dbać o relacje, te osobiste i te zawodowe, bowiem im bardziej wzrasta nasza świadomość ciała, tym bardziej stajemy się odpowiedzialni za swoje emocje. Nie jest to równoznaczne z przyzwoleniem, aby kierowały nami. Świadomość ciała to także krok w stronę pozwalania sobie na odczucie wszystkich emocji, nazwanie ich i zareagowanie adekwatnie do potrzeby, a nie z automatu czy przez pryzmat dziecięcych zranień i traum. Bessel van der Kolk, wyjątkowa osoba, naukowiec, badacz traumy mówi wprost, że świadomość ciała daje nam kontakt z naszym wewnętrznym światem, z „mapą organizmu”.
Warto uświadomić sobie także, że im bardziej czujemy siebie, tym bardziej czujemy co to znaczy, że „nasze ciała są mikrokosmosem w makrokosmosie”. To krok ku temu, aby przestać widzieć – i przede wszystkim przestać doświadczać – siebie jako oderwany element, a bardziej jako część całości, a w końcu całość rzeczywistości w której żyjemy. Kiedy przestajemy postrzegać dualnie na zasadzie „ja i świat”, wtedy pojawia się świadomość „jestem tym wszystkim, w czym jestem zanurzony, w całej mojej codzienności”. To niezbędne we współczesnym świecie, w nadwyrężonej przez człowieka naturze.
Na jakim poziomie i jak wcześnie jesteśmy w stanie dotrzeć do naszych historii?
To kwestia, która mnie bardzo interesuje! Na poziomie pracy warsztatowej – bo nie mówię tutaj o psychoterapii – jesteśmy w stanie dotrzeć do dzieciństwa, wieku nastoletniego i zrozumieć, jak się organizujemy i z czego pewne kwestie w naszym życiu wynikają, czyli na przykład, że blokada złości w dzieciństwie była tak silna, że jesteśmy odcięci od odczuwania złości w życiu dorosłym. To ważne odkrycie, ponieważ jesteśmy tak skonstruowani, że jeśli nie czujemy złości, nie poczujemy też w pełni radości. Namierzenie tych miejsc, gdzie blokują się istotne dla nas emocje oraz praca z nimi, po pierwsze poprawia nasz komfort fizyczny, bo przecież napięte mięśnie, np. ramion, mogą powodować ucisk na nerwy, co skutkuje bólami fizycznymi. Łatwiej jest to nam zrozumieć, od kiedy wprowadzono pojęcie „powięzi”. Mamy jogę powięziową, terapeutów pracy z ciałem poprzez powięź, masaż powięziowy. Nawet jeśli do końca nie rozumiemy anatomicznych podstaw powięzi, to pojęcie to zagościło już w naszym słowniku. Dla większości osób blokady w ciele, którymi nie zajmujemy się latami, z czasem prowadzą do psychosomatycznych dolegliwości.
Warsztaty to także okazja do namierzenia konkretnych miejsc w ciele, którymi pora się zająć, które już dawno przestały szeptać, a teraz niemal krzyczą o opiekę. Pamiętajmy, że jak pisze Katie Cannon, nasze ciała to teksty, które przekazują wspomnienia, a więc pamiętanie jest ich ponownym ucieleśnianiem.W oparciu o współczesne badania, które m.in. doskonale prezentuje Candace B.Pert, można powiedzieć, że ciało jest manifestacją umysłu, a umysł jest przepływem informacji w ciele, informacji między układem odpornościowym, hormonalnym i nerwowym. Patrząc na to w ten sposób, zrozumiemy, że jeśli pewnej emocji nie jesteśmy w stanie odczuwać, bo mamy na nią blokadę z dzieciństwa, to znajdzie to swoje odbicie i w funkcjonowaniu układu nerwowego, i odpornościowego, jak i hormonalnego. Przekładając to na naszą codzienność, im bardziej jesteśmy straumatyzowani i zestresowani, tym częściej chorujemy, tym częściej ulegamy kontuzjom, tym większe ryzyko chorób psychosomatycznych.
Nie rozumienie języka jakim ciało do nas mówi, to dosłownie blokowanie przepływu informacji w organizmie. Pora przyjąć, ale też doświadczyć, że jesteśmy całością, stąd moje zaproszenie do integrowania ciała i umysłu oraz do pozostania nieco dłużej niż zwykle przy tym, co się w nas pojawia jak odczucie somatyczne.
Agnieszka Bonar – Sadulska -trenerka rozwoju osobistego, założycielka CORrelation – przestrzeni do odkrywania i pogłębiania świadomości ciała, w ramach której prowadzi warsztaty (Warszawa, Wrocław, Jelenia Góra) rozwijające świadomość ciała i propagujące uważność poprzez ciało. Współtworzy Fundację Willigisa Jagera „Mądrość Wschodu i Zachodu”. Redaktorka bloga WszystkoJedno.
Zobacz także
„Polki pozwalają, żeby bez końca dokładać im obowiązków. A zdrowy egoizm jest po to, żeby czasem powiedzieć nie” – mówi Karolina Cwalina-Stępniak, autorka książki „#girlstalk Dziewczyny, rozmowy, życie”
„Odpuszczanie jest dobre dla ambitnych i konsekwentnych kobiet” – podpowiada psycholożka Anita Kruszewska
„Pieniądze można porównać do zakładania maseczki tlenowej w samolocie. Najpierw zakładasz ją sobie, potem dzieciom. Z finansami jest tak samo” – mówi Dominika Nawrocka, edukatorka finansowa
Polecamy
„Teraz radzę sobie o wiele lepiej”. Amanda Bynes po latach zmagań z problemami zdrowia psychicznego stara się wrócić do formy
„Zdrowie psychiczne to nie tylko brak choroby”. Jak uwolnić się od nadmiernego stresu i paraliżującego lęku, tłumaczy psychoterapeuta Nikodem Ryś
Tysiące nagich osób na moście Story Bridge. „Wszyscy jesteśmy tacy sami”
Fuga dysocjacyjna – jak się objawia? Przykłady fugi dysocjacyjnej
się ten artykuł?