Przejdź do treści

Intuicja, czyli dziwny głos w twojej głowie. Wierzyć jej czy nie?

Intuicja – wierzyć jej czy nie? Pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

‒ Nie spotykaj się z tym mężczyzną, dobrze ci radzę. Nie jedź tym autobusem, tylko następnym. Przyjmij tego człowieka do pracy, dobrze na tym wyjdziesz – słyszysz głos w swojej głowie. Intuicja. Dla niektórych coś, na czym warto polegać, dla innych – wymysł pseudoekspertów i tajemniczy głos z innego wymiaru. A jak jest w rzeczywistości.

Intuicja nie ma nic wspólnego z magią

„Przeczucie, zdolność przewidywania” i „Narzucające się przekonanie, którego nie można w pełni uzasadnić” – tak intuicję definiuje internetowy Słownik Języka Polskiego PWN. I właśnie dlatego intuicja zyskała w powszechnym mniemaniu cechy „magiczne” – nie jest do końca wytłumaczalna, a przecież wiele osób się na nią powołuje.

‒ Intuicja nie jest tajemną dyspozycją organizmu dostępną nielicznym ludziom ani przejawem magii, kontaktem z wyższymi siłami. To po prostu inny sposób naszego myślenia niż ten, którym zwykliśmy się w sposób świadomy posługiwać. To wiedza, przeczucie, którego doświadczamy jako zaskakującego błysku, olśnienia – tłumaczy psycholożka Sylwia Woronowicz.

Intuicja działa na poziomie podświadomym. Przez całe życie gromadzimy informacje, doświadczenia, które później mózg przetwarza, tworząc różne skojarzenia. „Lekarz pracujący wiele lat w swoim zawodzie często wie, jakie badania zrobić, patrząc na pacjenta. Podobnie psycholog nie musi często robić setek kwestionariuszy i testów, by wiedzieć, gdzie może leżeć główna przyczyna wyzwań klienta. Nie inaczej jest z poszukiwaczem złota, wędkarzem, grzybiarzem, konsultantem biznesowym czy handlującym z pasją jakimś produktem sprzedawcą” – pisze na swoim blogu majewska-opielka.pl psycholog Iwona Majewska-Opiełka.

W obecnym świecie silnie zakorzenione jest pojęcie „kobiecej intuicji”. Eksperci przyznają, że panie chętniej korzystają z „wewnętrznego głosu”, ale to wcale nie dlatego, iż mają w tym aspekcie większe umiejętności od mężczyzn. „Mężczyźni potrafią być silnie intuicyjni, mają te same możliwości, co kobiety. Jednak w naszej kulturze postrzegamy intuicję jako coś, co jest ciepłe i rozmyte, a już na pewno nie męskie, więc panowie często tracą kontakt z tymi uczuciami” – mówi psychiatra prof. Judith Orloff z University of California w Los Angeles w rozmowie z Colleen Oakley na portalu WebMD.com.

Od mężczyzn oczekuje się myślenia chłodnego, stabilnego i w powszechnym rozumieniu logicznego.

Co lepsze: „szkiełko i oko” czy „czucie i wiara”?

Nad intuicją pochylali się wielokrotnie naukowcy. Z badania przeprowadzonego przez profesora Gerarda Hodgkinsona z Leeds University Business School wynika, że doświadczamy intuicji szczególnie w tych momentach, w których cierpimy na nadmiar informacji, jesteśmy w stanie zagrożenia i świadoma analiza sytuacji byłaby dla nas utrudniona lub wręcz niemożliwa. Eksperci zaznaczają jednak, że trudno porównywać myślenie na poziomie świadomym i podświadomym, a tym bardziej stwierdzać, które z nich jest „lepsze” lub bardziej wiarygodne.

‒ Dużym i niebezpiecznym uproszczeniem jest czarno-białe podejście do sposobu podejmowania przez nas decyzji: wybrać mickiewiczowskie „szkiełko i oko” czy też „czucie i wiarę”. Chodzi o to, abyśmy z równą biegłością korzystali zarówno z dyspozycji racjonalnych, jak i intuicyjnych, brali pod uwagę oba rodzaje informacji – radzi Sylwia Woronowicz.

Zbyt silne przekonanie o nieomylności własnej intuicji może nas jednak wpakować w kłopoty. Profesor Seymour Epstein z University of Massachusetts Amherst przeprowadził wraz ze współpracownikami eksperyment, który wykazał, że bazując na własnym przeczuciu, jesteśmy w stanie zignorować niepodważalne wnioski płynące np. z wiedzy matematycznej.

Uczestnicy badania mieli do dyspozycji słoik z 10 fasolkami (9 białych i 1 czerwona) i ze 100 fasolkami (93 białe i 7 czerwonych). Zadaniem było wyciągnąć czerwoną fasolkę. Mimo że prawdopodobieństwo wyciągnięcia czerwonej fasolki było większe w przypadku słoika z 10 fasolkami, uczestnicy chętniej sięgali po większy słoik. Jak twierdzili twórcy badania na łamach „Journal of Personality and Social Psychology”, uczestnicy doskonale wiedzieli, że to irracjonalne, kierowali się jednak swoim przeczuciem mówiącym, że większa liczba fasolek to większa szansa na odniesienie sukcesu.

Jak „nie przegiąć” w kontakcie z wewnętrznym głosem?

Warto wejść ze swoją intuicją w wewnętrzną dyskusję. Francis P. Cholle na blogu w „Psychology Today” przywołuje przykład czerwonego ubioru. Podświadomość radzi, by na rozmowę o pracę założyć coś czerwonego. „Czy czerwony nie jest zbyt agresywny?” ‒ zastanawiasz się. Podświadomość tłumaczy, że czerwony kolor wprawia cię w dobry nastrój. Jak twierdzi Cholle, w ten sposób zakładając coś czerwonego, możemy zwiększyć swoją pewność siebie i wypaść na rozmowie kwalifikacyjnej o wiele lepiej. Na poziomie czysto logicznym, świadomym, moglibyśmy w ogóle nie wpaść na taki pomysł.

‒ W mojej praktyce psychoterapeutycznej chętnie uczę pacjentów, że intuicja istnieje, uprzytamniam im, że jako dzieci po prostu z niej korzystali i teraz jako dorośli mogą po prostu tę umiejętność odtworzyć i ponownie jej używać – mówi Sylwia Woronowicz.

Są sytuacje, w których myślenie intuicyjne jest czymś, co szczególnie powinniśmy brać pod uwagę.

‒ Jest wiele dziedzin życia, w których racjonalne, świadome, analityczne, algorytmiczne myślenie po prostu się nie sprawdza. Do najbardziej oczywistych należą relacje międzyludzkie, do mniej ‒ takie obszary życia jak ekonomia, medycyna czy też polityka – twierdzi psycholożka.

Zamiast walczyć i uciszać swój wewnętrzny głos, pozwól mu na pełne wybrzmienie. Nie zawsze musisz się z nim zgadzać i sugerować w podejmowaniu decyzji, ale jest to doradca, którego warto „zapytać” o zdanie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: