Demi Moore: „Żyjemy w czasach ciągłego osądzania. Ludzie mogą oceniać się nawzajem zupełnie anonimowo w naprawdę okrutny sposób”
Jej okładkowe nagie zdjęcie w zaawansowanej ciąży w 1991 roku stało się obyczajowym skandalem, na potrzeby kolejnych ról morderczo trenowała , głodziła się, goliła włosy. Główną rolą w filmie „Substancja” Demi Moore znowu zabiera głos w bardzo potrzebnej nam wszystkim dyskusji o ageizmie. To bardzo ważny głos.
Demi Moore a właściwie Demetria Gene Guynes urodziła się w 1962 roku w Roswell w amerykańskim stanie Nowy Meksyk. Jej rodzice wielokrotnie przenosili się z miejsca na miejsce, uciekając przed kłopotami i długami. Jak mówiła po latach, konieczność ciągłego adaptowania się do nowych miejsc i ludzi nauczyła ją dopasowywać się do różnych oczekiwań, by zasłużyć na przychylność otoczenia, co miało to wpływ na przebieg jej kariery.
Matka Demi, Virginia King, była alkoholiczką. Jako jedenastoletnia dziewczynka Demi wyjęła jej z ust tabletki, ratując ją od samobójstwa. „W tamtej chwili coś głęboko we mnie przeskoczyło i nigdy nie wróciło na miejsce. Moje dzieciństwo dobiegło końca. Zrozumiałam, że nie mogę liczyć na rodziców” – mówiła w późniejszych wywiadach.
Kiedy miała 15 lat, została zgwałcona przez przyjaciela matki, jak przypuszczała, za jej cichym przyzwoleniem. „To był gwałt i niszcząca zdrada. Nie sądzę, że to była czysta transakcja, ale wciąż – dała mu do mnie dostęp, naraziła mnie na krzywdę” – przyznała po latach w wywiadzie dla Good Morning America.
Niedługo po tym wydarzeniu porzuciła szkołę i dom, wyszła za mąż za gitarzystę rockowego zespołu The Kats i rozpoczęła karierę modelki. Choć małżeństwo trwało krótko, pierwszemu mężowi zawdzięcza używane przez całe życie nazwisko Moore. Modeling uświadomił jej, że o wartości świadczy jej nienaganny wygląd: „Trafiłam do świata jakby specjalnie stworzonego po to, by obniżyć moją samoocenę. Trafił mi się zawód, w którym liczyło się wyłącznie to, jak wyglądam i jaki noszę rozmiar, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jestem tyle warta, ile warta jest moja atrakcyjność” – napisała w swoich wspomnieniach wydanych w Polsce w 2020 roku.
W ślad za sukcesami na wybiegu przyszły pierwsze role filmowe. W wieku 19 lat Demi Moore zagrała w filmie „Wybór” a rozpoznawalność przyniosła jej kręcona krótko później opera mydlana „Szpital miejski”. Napięcie i stres sprawiły, że sięgnęła po alkohol i używki. ”Moim problemem było to, że kiedy już piłam, nie umiałam przestać” – wspominała. Choć pójście na odwyk w tych czasach było tematem tabu, zdobyła się na to, by zagrać w filmie „Ognie św. Elma”. W ślad za sukcesem tego filmu przyszły kolejne propozycje, ale też obsesja, by jej ciało wyglądało nienagannie, dokładnie tak, jak oczekiwali od niej reżyserzy.
Znaczący zwrot w karierze i postrzeganiu show biznesu przyniosła jej rola w głośnym filmie „Uwierz w ducha”, w którym zagrała kobietę, z którą z zaświatów kontaktuje się zamordowany mąż, by pomóc w wyjaśnieniu zagadki swojej śmierci. Choć film do dziś zajmuje ważne miejsce w światowej kinematografii, wówczas nie był kasowym sukcesem, a jej rola została skrytykowana. „’Uwierz w ducha’ miało straszne recenzje. Pamiętam, że obejrzałam film i myślałam, że jest świetny, a potem pojawiły się recenzje. Czułam, jakbym wyszła ze swojego ciała. Mam ufać sobie, że było dobrze?” – komentowała po latach.
Innym filmem, który wzbudził spore emocje był „Striptiz”, który, choć także nie uznania krytyków, dla aktorki był przełomowy. „Dla mnie przyjęcie takiej roli było przerażające przez to, że musiałam być na scenie i portretować striptizerkę, rozbierać się. Ale to doświadczenie dodało mi siły, bo nie chodziło tylko o taniec, ale przede wszystkim sprawdzanie samej siebie” – mówiła.
W latach 80. i 90. ub. wieku Demi Moore była niekwestionowaną ikoną seksu. Zarabiała ogromne pieniądze, ale czuła się poniżana i niedoceniana. Jej drugi mąż Bruce Willis za kultowe role w kolejnych odsłonach „Szklanej pułapki” otrzymywał gaże dwukrotnie wyższe od niej, choć ona na potrzeby ról decydowała się na wiele upokarzających ustępstw. Tak było z kręceniem zdjęć do filmu „Niemoralna propozycja” w 1991 roku. Demi Moore zaledwie kilka miesięcy wcześniej urodziła córeczkę, tymczasem na planie oczekiwano od niej nienagannej figury. Jak wspomina, by szybko stracić kilogramy, codziennie o świcie jeździła na rowerze i pracowała po 12 godzin, a nocami karmiła dziecko piersią.
„Spójrz, żyjemy w czasach ciągłego osądzania” – mówiła w niedawnym wywiadzie dla „The Guardian. „Ludzie mogą oceniać się nawzajem zupełnie anonimowo w naprawdę okrutny sposób. Moim zdaniem często jest to odzwierciedleniem czyjegoś nieszczęścia lub sposobem na poprawienie sobie samopoczucia. Kiedy takie rzeczy zdarzają się mnie, nauczyłam się po prostu nie zwracać na to uwagi.” I dodaje: „Myślę, że to, jak się do nich odnoszę, najlepiej świadczy o mnie. Jeśli daję czemu wagę i przypisuję temu wartość, to będzie je miało. Jeśli uznam coś za nieznaczące, to takie właśnie będzie. Innymi słowy: pilnujcie lepiej swojego nosa”.
W filmie, który można właśnie oglądać w kinach, Demi Moore wciela się w rolę Elizabeth Sparkle, starzejącej się celebrytki, która w pogoni za przemijającą młodością decyduje się na „kurację” specjalnym lekiem przywracającym młody wygląd, ale narażającym ją też na potworne konsekwencje fizyczne i psychiczne.
Jak przyznaje reżyserka filmu, Coralie Fargeat, nie mogła lepiej wybrać odtwórczyni głównej bohaterki. Demi Moore w swojej długiej karierze doświadczyła sławy, krytyki, poniżania, wyśmiewania i doskonale wiedziała, jak trudno pozostać sobą w wymagającym i bezlitosnym świecie gwiazd. „Wierzę, że rzeczy, które wypychają cię ze strefy komfortu, dają ci największą szansę na rozwój” – mówiła po premierze filmu podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto.
W wywiadach towarzyszących premierze „Substancji” Demi Moore podkreśla, że przestała gonić za nieosiągalnymi standardami urody. Teraz, kiedy ma 61 lat, ma wobec swojego ciała więcej wyrozumiałości niż dawniej. Sceną w filmie, którą uznaje za niezwykle symboliczną w tym kontekście, jest moment, gdy grana przez nią bohaterka patrzy w lustro i wciąż widzi coś, co chce poprawić. „Każdy zna to ze swojego życia” – mówiła w rozmowie z „Guardianem” aktorka. „Patrzymy w lustro i widzimy te drobne rzeczy, których nikt inny nie dostrzega. Jesteśmy tak skupione na tym wszystkim, czym nie jesteśmy. Jeśli zaczniemy myśleć, że nasza wartość opiera się wyłącznie na wyglądzie, to nas to w końcu zniszczy”.
„Substancja” to ważny głos w dyskusji o kulcie młodości, który w naszej kulturze cały czas ma się dobrze. Demi wspomina, jak do roli w „G.I. Jane” w 1997 roku musiała wykazać się nieprzeciętną sprawnością fizyczną, a kiedy skończyła 40 lat zainteresowanie jej osobą drastycznie spadło, bo reżyserzy wyrzucili ją z kategorii „seksownych”.
W czasach jej największych sukcesów aktorki będące matkami nie miały łatwo. Dziś jej nagie zdjęcie w zaawansowanej ciąży na okładce „Vanity Fair” nie wywołałoby emocji, jednak w 1991 roku spadła na nią fala krytyki i oskarżeń o ekshibicjonizm a redakcja, w obawie przez skandalem, zasłoniła fotografię białą obwolutą. Ciężarnej kobiecie nie wypadało wówczas eksponować swojej seksowności. Demi złamała ten niepisany zakaz, w ślad za nią poszły inne znane aktorki, przyczyniając się do publicznej dyskusji o macierzyństwie na świeczniku.
Prywatnie Demi Moore jest mamą trzech córek. Ojcem Rumer, Tallulah i Scout jest Bruce Willis, który był jej mężem przez 11 lat. Para pozostaje w dobrych stosunkach także teraz, kiedy Bruce Willis cierpi na otępienie czołowo-skroniowe.
Jej trzeci mąż Ashton Kutcher był od niej 15 lat młodszy, co dla brukowców stało się kolejnym powodem do kreowania skandali. Kiedy jako 42-latka w 6. miesiącu ciąży urodziła martwą córeczkę, presja była tak duża, że znowu sięgnęła po alkohol i opiaty.
Także jej relacje z córkami nie zawsze były dobre. W autobiografii opisuje imprezę, podczas której w obecności najstarszej córki Rumer sięgnęła po narkotyki i dostała zapaści. „Czy gdybym trzeźwo myślała, zdecydowałabym się na branie narkotyków w obecności własnego dziecka? Oczywiście, że nie. Niesamowicie wystraszyłam Rumer – kiedy zobaczyła mnie półprzytomną na podłodze, myślała, że umieram. Po imprezie poszła w ślady młodszych sióstr i przestała się do mnie odzywać” – napisała. Córki zarzucały jej, że nie poświęca im dość uwagi, koncentrując się na ratowaniu rozpadającego się małżeństwa. Po rozwodzie w świetle kamer potrzebowała lat, by naprawić relacje z córkami i poradzić sobie z uzależnieniem. Obecnie Demi wiedzie życie singielki i spełnia się w roli babci.
W filmie „Substancja” pokazuje nam siebie: „To ja i moje 61-letnie ciało, w którym przeżyłam całe swoje życie” – stara się nam powiedzieć z ekranu. Film jest dosadnym komentarzem do panoszącego się w naszym świecie ageizmu i kultu młodości. „Mam nadzieję, że ‘Substancja’ wywoła dyskusję na temat negatywnego postrzegania siebie, czego doświadcza wiele osób. Chcę, by doprowadziła do zmiany kulturowej” — mówiła Demi Moore przed premierą i wydaje się, że ten cel już został osiągnięty, bo film wywołuje ogromne kontrowersje.
Cytaty w tekście pochodzą z książki Demi Moore „Intymnie” wydanej przez Wydawnictwo Agora w tłumaczeniu Dariusza Zukowskiego.
Zobacz także
Polecamy
Nie poleciały w upragnioną podróż, bo miały na sobie crop topy. „Zostałyśmy potraktowane jak przestępczynie”
Kate Winslet: W dojrzałym wieku stajemy się bardziej kobiece, silniejsze i seksowne. Odnajdujemy swój głos
„Koty mają więcej wolności”. Poruszające słowa Meryl Streep o losie afgańskich kobiet
Dr hab. Magdalena Formanowicz: „Używanie form męskich sygnalizuje niewidzialność kobiet i często jest tak interpretowane”
się ten artykuł?