Przejdź do treści

Lubisz oglądać stare zdjęcia? Uważaj, żeby wspomnieniom nie poświęcać za dużo czasu!

Ostrożnie ze wspomnieniami Pexels.com
Podoba Ci
się ten artykuł?

Wszystkie myśli, które przechodzą przez naszą głowę, można podzielić na trzy grupy: dotyczące przeszłości, aktualnej sytuacji i przyszłości. – Z perspektywy zdrowia psychicznego polecam strategię, w której najmocniej koncentrujemy się na tym, co dzieje się teraz, czyli na chwili obecnej. Trochę rzadziej patrzymy do przodu, choć oczywiście nie zapominamy o planowaniu i przygotowaniu się na to, co nas spotka. I najrzadziej patrzymy wstecz – podpowiada psycholog Piotr Paszkowski. – Zbyt częste wspominanie przeszłości może być źródłem wielu rozczarowań – ostrzega. Dlaczego?

Bo przeszłości już nie ma

Przynajmniej z perspektywy psychologii rozwoju. – Klasycy psychologii, tacy jak Erik Erikson czy Jean Piaget, mówią, że do późnej starości przechodzimy przez kolejne fazy i stadia rozwojowe – mówi Piotr Paszkowski. Efekt jest jeden: każdy z nas może się podpisać pod zdaniem: „Dzisiejszy ja i ja sprzed pięciu lat to dwie różne osoby”. – Rozwój dotyczy zarówno naszej fizyczności, jak i mentalności, intelektu czy moralności – dodaje.

Ma to konsekwencje dla wspominania. – Rozmawiam często z pacjentami, którzy skarżą się na to, że wspomnienia doprowadziły ich do rozczarowania, a czasami nawet frustracji – przyznaje psycholog Renata Pawlik. Oto jeden z przykładów: 30-latek w czasie urlopu postanawia odbyć sentymentalną podróż do miasta, w którym się urodził i mieszkał do końca szkoły podstawowej. Ma w pamięci przystanek autobusowy, gdzie wysiadał z mamą, która odprowadzała go na lekcje. Ma we wspomnieniach obraz sklepu spożywczego, w którym babcia kupowała mu jego ulubione drożdżówki, i boisko na podwórku, na którym udawał swojego idola – piłkarza, który obecnie jest już na sportowej emeryturze. – Przez całą podróż ten mężczyzna wizualizował sobie wszystkie miejsca, które chce odwiedzić: szkołę, podwórko, osiedle, na którym mieszkał. Wyobraża sobie długie popołudnie spędzone na spacerze. A potem okazuje się, że całą tę trasę przeszedł w pół godziny, a rozmiar tych miejsc – od boiska aż po całe osiedle – wydawał mu się bardzo mały – mówi Renata Pawlik.

Jak to wytłumaczyć?

– Z jednej strony na pewno te miejsca trochę się zmieniły. Ale przede wszystkim zmienił się on i jego perspektywa. To, co było dla niego całym światem w czasach, gdy jego życie ograniczało się do kilku miejsc, takich jak dom, szkoła i boisko, teraz jest jak mały wycinek przestrzeni, który można dokładnie obejrzeć w ciągu kilkudziesięciu minut – dodaje psycholog. – Punkt widzenia tego mężczyzny na pewno zmieniło też to, że od kilku lat pracuje w dużym mieście, ma kontakt z wieloma ludźmi, często podróżuje. To ten sam człowiek, ale nie taki sam jak kiedyś. I to wpłynęło na jego odbiór tego miejsca. I niestety na rozczarowanie – przyznaje Renata Pawlik.

„Jak ja mogłam tak wyglądać?”

Kolejny przykład: oglądanie starych filmów i zdjęć. – Obserwuję modę na wspominanie lat dziewięćdziesiątych. Są osoby, które chętnie sięgają do albumów rodzinnych z tamtych czasów, i to też w efekcie wywołuje w nich frustrację – mówi Piotr Paszkowski. – Znam kobietę, która była w ogromnym szoku, gdy oglądając rodzinny film, przypomniała sobie, w jakim stroju była na spacerze w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych: to były luźne spodnie i bluza z kapturem kupione prawdopodobnie w jednym z popularnych wtedy sklepów z używaną odzieżą. Ta bizneswoman, która dzisiaj tropi najnowsze okazje modowe w internecie i zamawia ubrania z innych krajów, nie mogła uwierzyć, że miała na sobie coś takiego, i głośno mówiła, że jest jej wstyd za to, co wydarzyło się kilkanaście lat temu. A teraz nie założyłaby takiego stroju, nawet gdyby była sama w domu – wspomina psycholog.

Przykłady można mnożyć. Kilkanaście lat temu wakacje w domu wczasowym nad Bałtykiem były szczytem marzeń. Teraz pobyt w kilkugwiazdkowym hotelu w Hiszpanii nie robi na nas wielkiego wrażenia. Dziesięć lat temu telefon komórkowy z kolorowym wyświetlaczem jawił się jako obiekt pożądania. Dziś zdarza nam się nie doceniać, jak skomplikowanym i nowoczesnym urządzeniem jest smartfon, który trzymamy w kieszeni. Po prostu tak się do niego przyzwyczailiśmy.

kobieta na wydmach

Pamięć jak piwnica

Psychologowie porównują czasami ludzką pamięć do domowej piwnicy. W środku jest dużo słoików z konfiturami stojących na wyciągnięcie ręki, zaraz przy drzwiach wejściowych. Inne są głęboko schowane i mamy spory problem, żeby je znaleźć. – Te pierwsze są jak wspomnienia dotyczące pozytywnych wydarzeń. Są pod ręką. Ich silnym wyzwalaczem jest miły zapach, na przykład aromat domowego ciasta. Te drugie to często nieprzyjemne zdarzenia, o których nie chcemy pamiętać – przekonuje Renata Pawlik. Zdarza się też, że jesteśmy przekonani, iż w tej piwnicy coś jest, a tak naprawdę… tego w ogóle tam nie ma. To tak zwane fałszywe wspomnienia.

Amerykańska psycholog Elizabeth Loftus przeprowadziła badanie ‒ grupie dorosłych dała listy zdarzeń, które przytrafiły im się w dzieciństwie. Na każdej z tych list dodała jedno fałszywe wspomnienie. O tym, co – jak zapewniali rodzice i bliscy badanego – nigdy nie miało miejsca. Mogło ono dotyczyć na przykład pływania na żaglówce, zgubienia się w centrum handlowym czy wycieczki do odległego miasta. Wynik pokazał jedno: co czwarty uczestnik badania stwierdził, że pamięta to wymyślone przez psycholog zdarzenie. Wielu z nich zaczęło je też szczegółowo opisywać… – Nasza pamięć jest podatna na wskazówki i sugestie. Pamiętamy nie tylko to, co się wydarzyło, ale też, często mocniej, to, co słyszeliśmy, że się wydarzyło, lub nasze wyobrażenie o tym wydarzeniu – mówi Piotr Paszkowski. – Także dlatego nie polecamy zbyt długiego przebywania w świecie wspomnień, bo to w dużej mierze świat iluzji – dodaje.

Karolina L. Jarmołowicz / fot. Dorota Porębska

Co zrobić ze wspomnieniami?

Bywają wspomnienia, które intensywnie do nas wracają. Są też takie, które zwyczajnie lubimy snuć w naszych głowach. Bo dzięki nim po prostu robi się nam przyjemniej. – Zachowujmy je. Traktujmy jak coś ekstra, na specjalną okazję. Pamiętajmy jednocześnie, że jesteśmy tu i teraz i tylko z chwilą obecną możemy coś sensownego zrobić – radzi Renata Pawlik.

Psychologowie używają często pojęcia „punkt zwrotny”. The turning point. Każdy z nas może w swojej biografii znaleźć takie punkty. To momenty, kiedy coś ważnego do nas dotarło, kiedy uświadomiliśmy sobie, że chcemy lub możemy coś zrobić. Kiedy przyszedł nam do głowy nowy pomysł, który zrealizowaliśmy i który wpłynął na nasze życie. Lub moment, w którym zerwaliśmy ze starym sposobem myślenia. Lub mieliśmy kryzys, w czasie którego coś zmieniliśmy. I potem wyszliśmy na prostą. – Wspominając, warto mieć na uwadze te punkty zwrotne. Na zasadzie: pamiętam, jak dwa lata temu wiosną wylałam kawę na komputer i potem musiałam radzić sobie tydzień bez laptopa. Od tamtej pory przyrzekłam sobie, że będę bardziej ostrożna, i kubek z kawą trzymam co najmniej trzy metry od komputera – wyjaśnia psycholog. – Do takich chwil warto wracać w pamięci, bo one nas dyscyplinują. I dzięki nim, obserwując różnicę między tym, jak było kiedyś, i tym, jak jest dzisiaj, widzimy, jakie zrobiliśmy postępy – dodaje.

Krótko mówiąc: wspomnienia mogą być bardzo dobrą odskocznią od teraźniejszości. Czymś niemal odświętnym. Psychologowie ostrzegają tylko, żebyśmy nie zanurzali się w nie za bardzo i za często. – Traktujmy je jak papierek lakmusowy, który pokazuje, że idziemy do przodu. Że dużo przeżyliśmy. Że daliśmy sobie radę, zdaliśmy maturę, znaleźliśmy pierwszą, drugą i trzecią pracę i zrobiliśmy mnóstwo fajnych rzeczy. Ale uważajmy na jedno – ostrzega Piotr Paszkowski. – Nie oceniajmy przeszłości i naszych dawnych zachowań, w tym wpadek i niezręczności, jakby wydarzyły się dzisiaj. To prosta droga do frustracji – mówi psycholog.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?