Przejdź do treści

„W życiu stomika wszystko zaczyna się od bielizny” – mówi Marianna Kowalewska, aktorka i właścicielka sklepu z bielizną dla stomiczek

„W życiu stomika wszystko zaczyna się od bielizny“
Marianna Kowalewska. Zdj: materiały prasowe
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Większość znanych mi stomików i stomiczek to osoby zupełnie niepogodzone z tym, co ich spotkało. Stomia niesie za sobą dużo żalu, złości, buntu i smutku, który trzeba w pewnym momencie przepracować. Osoby nieakceptujące swojej sytuacji, rzadko kiedy zastanawiają się, co mogą zrobić, by poprawić swój komfort i samopoczucie – mówi Marianna Kowalewska, aktorka i właścicielka Tutti Store, pierwszego w Polsce sklepu, który w swojej ofercie ma m.in. bieliznę dla stomiczek.

Marianna Fijewska: Tutti to po włosku „wszyscy”.

Marianna Kowalewska, aktorka: Zgadza się. Nazwa jest dla nas niezwykle ważna. Jesteśmy pierwszym w Polsce sklepem, który prócz sukienek i klasycznej bielizny koronkowej oferuje również specjalistyczną bieliznę dla stomiczek. Nasza misja jest prosta: jednoczyć kobiety w różnym wieku, o różnym kształcie, z różnymi doświadczeniami. W Tutti nie ma miejsca na wykluczenie i naznaczenie. Chcemy być bezpieczną przystanią dla historii każdego ciała.

Czym charakteryzuje się bielizna dla kobiet ze stomią?

Przede wszystkim jest to bielizna posiadająca wysoki stan. Została wykonana z niezwykle trwałych, mocnych mieszanek materiałów, które zapewniają uczucie trzymania, ale nie uciskania. Po wewnętrznej stronie, bielizna posiada specjalnie wszyte taśmy zabezpieczające, dzięki czemu woreczek pozostaje w jednym miejscu przez cały dzień. Poczucie bezpieczeństwa i komfort – tak opisałabym naszą bieliznę.

Stomia (źródło - www.gettyimages.com)

Kiedy zdecydowałaś, że założysz Tutti?

W głowie pomysł zrodził się właściwie zaraz po operacji wyłonienia stomii, którą przeszłam w 2016 roku z powodu wrzodziejącego zapalenia jelita. To było lato. Pamiętam, że niedługo po wyjściu ze szpitala kupiłam sobie kilka par krótkich spodenek z wysokim stanem. Szybko zorientowałam się jednak, że garderoba zewnętrzna właściwie nie ma takiego znaczenia, bo w życiu stomika wszystko zaczyna się od bielizny. Ta z niskim stanem sprawiała, że ubranie stawało się niewygodne, nie chciało się układać, a ja po ulicy chodziłam spięta i niezadowolona. Tak więc do sklepu powędrowałam raz jeszcze – tym razem w poszukiwaniu bielizny z wysokim stanem. Wchodziłam do znanych sieciówek, a panie ekspedientki z uśmiechem dopytywały, czy chodzi mi o seksowny styl Maryline Monroe, czy raczej o skąpy pin-up? Ja, z rumieńcami na policzkach, mówiłam, że bardzo dziękuję, sama czegoś poszukam. Niestety, nigdy nie znalazłam. Bieliznę z wysokim stanem zamawiałam więc przez internet – z Australii, USA i Anglii. Komfort był oczywiście zdecydowanie lepszy, ale dla mnie to wciąż nie było to.

I postanowiłaś wziąć sprawy w swoje ręce.

Tak. Bo w przypadku stomiczek bielizna to nie tylko kwestia komfortu i bezpieczeństwa, ale też poniekąd całego poczucia własnej wartości.

Od czego zaczęłaś własną produkcję bielizny dla stomiczek?

Pierwszym krokiem był rysunek. Dla Tutti wszystko projektuję sama. W tym przypadku nie było inaczej: narysowałam szkice i zaczęłam szukać konstruktora. Najprościej tłumacząc, konstruktor, to osoba zajmująca się tworzeniem wykroju, na podstawie którego, w kolejnym etapie szwalnia może wyszyć dany produkt w hurtowych ilościach. W przypadku marki odzieżowej konstrukcja to kluczowy krok, niemożliwy do pominięcia. W naszym przypadku już na tym etapie rozpoczęły się schody. Wszyscy pytali: „Cholera, co to jest?!”, „W życiu czegoś takiego nie wdziałem!”, „Ja tego nie rozumiem”, „Nie podejmę się tego, nie ma mowy!”, „Co to jest, ta stomia?”, „Kim jest stomik?”. Miałam momenty zwątpienia, dziesiątki znaków zapytania w głowie – czy to w ogóle ma sens. Szczęśliwie, znaleźliśmy naszego bohatera – Pan Bartosz, podjął się konstrukcji i pełnego wyszycia bielizny Tutti. W szwalni przeszliśmy w sumie przez kilkanaście prototypów. Musiałam mieć pewność, że ostateczny projekt będzie pasował na każde ciało i każdą stomię. Przy każdym kolejnym prototypie notowałam ewentualne uwagi do materiału, kroju, czy przeszyć. Zastanawialiśmy się wspólnie, co jeszcze można ulepszyć. Po ponad rocznych próbach powstała finalna wersja produktu, który dziś sprzedajemy.

Mówisz „my”, bo sklepu nie prowadzisz sama.

Tutti to wspólny projekt mój i mojego narzeczonego Miłosza, bez którego z całą pewnością nie dałabym rady.

Macie w planach stworzenie bielizny również dla mężczyzn?

Rozmawiamy o tym, ale jeszcze się wstrzymujemy- moje założenie dotyczące Tutti jest niezmienne. Chcę, by był to sklep dedykowany wyłącznie kobietom. Na ten moment skupiamy się więc na rozszerzaniu oferty – więcej sukienek, nowe kolekcje bielizny i strojów kąpielowych.

Liczba zamówień rozminęła się z waszymi oczekiwaniami, czy zainteresowanie jest dokładnie takie, jakiego się spodziewaliście?

Zainteresowanie zdecydowanie przerosło nasze oczekiwania. Co ciekawe, około 40 proc. zamówień na bieliznę dla stomiczek, jest składane przez ich bliskich- partnerów, rodzeństwo i przyjaciół. Razem z zamówieniami dociera do nas mnóstwo historii, np.: „Moja żona właśnie przeszła operację, jest załamana, chciałbym jej jakoś pomóc i kupić bieliznę, w której poczuje się lepiej”, albo: „Pomocy! Mojej siostrze wyłoniono stomię, teraz nie chce wychodzić z domu”.

Jak to rozumiesz?

Szczerze? Większość znanych mi stomików i stomiczek to osoby zupełnie niepogodzone z tym, co ich spotkało. Stomia niesie za sobą dużo żalu, złości, buntu i smutku, który trzeba w pewnym momencie przepracować. Osoby nieakceptujące swojej sytuacji, rzadko kiedy zastanawiają się, co mogą zrobić, by poprawić swój komfort i samopoczucie. Przygnieceni rzeczywistością, tkwią w poczuciu niesprawiedliwości i wstydu. Wtedy może pomóc rodzina i bliscy.

Magda i Sylwia - bohaterki sesji „Stomia to symbol zwycięstwa”

W Polsce żyje ponad 50 tys. osób z wyłonioną stomią, ale to wciąż tabu?

Cholerne tabu. Stomicy i stomiczki boją się wychodzić ze swoimi potrzebami do świata. I nic w tym dziwnego. Bo przecież o stomii się nie mówi. To jedno, wielkie zamknięte koło. Społeczeństwo, które o stomii wie niewiele i stomicy żyjący w strachu przed brakiem zrozumienia.

Ale ty się nie boisz.

Nie i mam nadzieję, że ten temat zacznie kiełkować w nas wszystkich. Mówię głośno o moich potrzebach – jako kobiety i jako stomiczki. Jako młodej dziewczyny, która nie miała wyboru i wygrała swoją własną wojnę. Nie bitwę, a wojnę. Mam wrażenie, że to jest taka nasza kobieca moc. Kiedy z upadku podnosimy się o własnych siłach, jesteśmy nie do przezwyciężenia.

Krzyczysz i swoim krzykiem zaczynasz dialog, którego dotąd w Polsce nie było. Częścią tego dialogu była sesja, podczas której razem z grupą stomiczek, pozowałyście do zdjęć w bieliźnie Tutti. Z tych fotografii bije niesamowita moc! 

Wszystko zaczęło się od  naszego spotkania z fundacją StomaLife. Pomysłów na sesję było wiele. Ja chciałam jednak pokazać prawdę o sobie, o tych kobietach, o ich pasjach, marzeniach, smutkach. Żadna dodatkowa scenografia nie była potrzebna. Wystarczyła prawda w oczach. To by się nie udało, gdyby nie nasza wspaniała ekipa-  fotografka Adrianna Zielińska, stylistka Paula Jarosz oraz wizażyści-  Dominka Wronowska, Maria Jeleniewicz i Przemysław Smoliński.  Nieprzypadkowo wymieniam te nazwiska. W pracy przy tak delikatnych projektach atmosfera na planie musi być intymna. To szczęście mieć przy sobie ludzi, którzy to rozumieją i wspierają całym sercem.

Co było dla ciebie najbardziej poruszające podczas całego dnia zdjęciowego?

Sesja trwała wiele godzin. Udało mi się porozmawiać z niektórymi dziewczynami. Usłyszałam dużo, bardzo wzruszających historii. Na przykład od dziewczyny, która tuż przed operacją musiała zaliczyć szereg najtrudniejszych w swoim życiu egzaminów – od nich zależało, czy zostanie prawniczką. Mimo ciężkiego stanu zdrowia, zawzięcie się uczyła, później pojechała na zaliczenie, a stamtąd na operację. Obudziła się w szpitalu, po czym odebrała telefon, że udało jej się zdać.

W jednym momencie stała się prawniczką i stomiczką. Dlaczego ta historia jest dla ciebie wyjątkowa?

Bo tam w szpitalu starły się dwie rzeczywistości- walka o pozycję w branży kontra walka o życie i zdrowie. Te dwie rzeczywistości dla wielu kobiet mających stomię, są trudne do pogodzenia. Po operacji wycofują się z życia i nie potrafią na nowo odnaleźć w sobie siły, która pozwoliłaby im na wymarzoną pracę i realizację pasji.

A ty jak odnalazłaś się po operacji?

Nigdy nie traktowałam stomii jako problemu. Nie pytałam: „Boże, czemu ja? Za co mnie to spotkało?”. Miałam podejście pełne spokoju i akceptacji. Nie buntowałam się, nie miałam pretensji, bo do kogo? Wrzodziejące zapalenie jelita grubego, to choroba autoimmunologiczna, co oznacza, że organizm atakuje sam siebie. W walce o zdrowie, przy tego typu zaburzeniach, niezwykle ważna jest równowaga i przede wszystkim, spokój. Moja codzienna praca jest przepełniona ludźmi. Rozmawiam z nimi, przyglądam się im. My jako społeczeństwo nie jesteśmy w ogóle nauczeni miłości do siebie samych. Szukamy byle wymówek, żeby móc usprawiedliwić swój brak akceptacji. Wystarczą krzywe zęby, rozstępy, blizna, brak gęstych włosów, aparat na zębach czy piegi. Obrażanie siebie samego nie jest cool. To powszechny problem, który często zaczyna się już w szkole. Uważam, że jeśli człowiek naprawdę się kocha, nic nie będzie w stanie tego zmienić. Bo miłość jest bezwarunkowa. Przecież tego uczymy nasze dzieci. Żeby kochać niezależnie od wszystkiego. Teraz pozostaje tylko uwierzyć w to samemu.

A ci, którzy się kochają, będą się kochać nawet w chorobie.

Dokładnie tak. I nie będą obwiniać się za chorobę, bo tu nikt nie jest winny. Taka zwyczajna  dobroć dla siebie samego, podczas choroby jest kluczowa.

I będą się kochać nawet w show-biznesie, gdzie tak dużą wagę przykłada się do bycia perfekcyjnym?

Show – biznes jest trudnym środowiskiem. Jeśli ty sam w siebie wątpisz, to wywróci cię już pierwszy podmuch wiatru. Radziłabym wszystkim, by stąpali mocno po ziemi, a jednocześnie byli pełni pokory. By robili swoje i nie czytali komentarzy na swój temat. Żyjemy w takich czasach, że wszystko może stać się powodem do hejtu. Nie chcę nikomu udowadniać, że umiem grać, że mam coś wartościowego do powiedzenia i że nie mówię o stomii, żeby „wywołać skandal”. Kto mnie zna, kto we mnie wierzy, ten wie. Zawsze znajdą się tacy, którzy oplują i wyśmieją, ale nie dla nich robię to, co robię.

Od wielu aktorów słyszałam, że sam akt gry może być terapeutyczny. Ty też tak to widzisz?

Ja na aktorstwo patrzę bardziej, jak na misję, a nie terapię. Jeśli mam coś do przepracowania, przepracowuję to za kurtyną. To wydaje mi się fair w stosunku do widza. Scena czy plan filmowy to dla mnie miejsca bezkarnego opowiadania prawdy. Jestem bardzo wdzięczna, że mój zawód daje mi możliwość mówienia o tak wielu ważnych rzeczach.

Czego byś chciała od stomiczek? Jaka jest twoja idealna wizja, jeśli chodzi o ich podejście do siebie i do świata?

Wspaniale byłoby, gdyby każda stomiczka potrafiła porozmawiać ze sobą, w ciszy, na temat tego, przez co przeszła. Każda historia ma swoje czułe miejsce, a każda operacja, niezależnie od powodów, to zawsze ogromna dawka bólu, któremu z czasem trzeba po prostu spojrzeć w oczy i oswoić go, by żyło się lepiej.

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.