Przejdź do treści

Matthew Perry był o krok od śmierci. „Lekarze powiedzieli, że mam 2 proc. szans na przeżycie”

Matthew Perry był o krok od śmierci. "Lekarze powiedzieli, że mam 2 proc. szans na przeżycie"
Matthew Perry był o krok od śmierci. "Lekarze powiedzieli, że mam 2 proc. szans na przeżycie"/ fot. David M. Benett, Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Podłączono mnie do maszyny ECMO, która wykonuje wszystkie czynności oddechowe. Nikt tego nie przeżywa” – tak w rozmowie z magazynem „People” Matthew Perry wspomina prawdopodobnie jedne z najgorszych, ale też najbardziej przełomowych chwil w swoim życiu. Niedługo ukaże się autobiografia serialowego Chandlera, w której opowiada m.in. o tym, do czego doprowadziło go uzależnienie od opioidów.

Matthew Perry był bliski śmierci

Matthew Perry, gwiazda „Przyjaciół”, od lat zmaga się z uzależnieniem od narkotyków, opioidów i alkoholu. Problemy z uzależnieniem miał już podczas kręcenia kultowego serialu. Jak wspomniał w jednym z wywiadów, trzech lat nagrań w ogóle nie pamięta – było to „gdzieś pomiędzy trzecim a szóstym sezonem”.

Niedługo ukaże się autobiografia Perry’ego, w której aktor po raz pierwszy opowiada, do jak ciężkiego stanu doprowadziły go uzależnienia. Jak wyjaśnia Perry w ostatnim wywiadzie dla magazynu „People”, ukazałaby się ona wcześniej, ale musiał poczekać, aż będzie „całkiem bezpiecznie trzeźwy” i „z dala od aktywnej choroby alkoholizmu i uzależnienia – aby to wszystko zapisać”. „Wierzę, że to pomoże innym” – stwierdził Perry, który w rozmowie z magazynem uchylił rąbka tajemnicy na temat tego, co znajdziemy w książce.

Rozpoczyna się ona od wyznania, które wstrząsnęło fanami aktora – że cztery lata temu był bliski śmierci. Winne temu było uzależnienie od opioidów. Zdarzało się, że aktor dziennie przyjmował nawet 55 tabletek Vicodinu – leku zawierającego hydrokodon, który ma 1,5 razy mocniejsze działanie od morfiny. W wyniku nadużywania opioidów Perry schudł do 58 kg (przy wzroście 183 cm). U aktora doszło też do pęknięcia okrężnicy, co mogło mieć tragiczne skutki.

Dyskoteka

„Nikt tego nie przeżywa”

 „Lekarze powiedzieli mojej rodzinie, że mam 2 proc. szans na przeżycie. Podłączono mnie do maszyny ECMO, która wykonuje wszystkie czynności oddechowe. Nikt tego nie przeżywa” – wyznał w wywiadzie aktor.

Udało mu się jednak wygrać walkę o swoje życie – po dwóch tygodniach śpiączki, pięciu miesiącach w szpitalu i dziewięciu miesiącach używania worka stomijnego.

„Mój terapeuta powiedział: 'Następnym razem, gdy pomyślisz o zażyciu OxyContinu, to wyobraź sobie, że będziesz miał worek kolostomijny do końca swojego życia’. I otworzyło się małe okienko, przez które przeczołgałem się i nie chcę już więcej tego brać” – powiedział.

Aktor był na odwykach aż 15 razy, teraz zapewnia, że jest już całkiem zdrowy, a o ciężkich momentach przypominają mu pooperacyjne blizny na brzuchu.

– Działa to jako przypomnienie, by zachować trzeźwość. Wystarczy, że spojrzę w dół – stwierdził.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?