Przejdź do treści

„Trzeba stać się wodą, połączyć się z nią, scalić, żeby poczuć balans na SUP-ie”. O praktyce jogi na tafli wody mówi instruktorka SUP jogi, Olga Paprocka

fot. Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Jezioro tego dnia było puste, otaczała mnie natura i zachęcona tym klimatem spróbowałam przenieść ruchy, które dobrze znałam z maty na niestabilną powierzchnię deski unoszącej się na wodzie. Zaczęłam od pozycji leżących, potem w podparciu, aż wykonałam całe powitanie słońca – o tym, jak ćwiczyć jogę na wodzie mówi Olga Paprocka.

 

Od ponad 5 tysięcy lat ludzie praktykowali jogę, żeby zbliżyć się i poczuć sama, czyli równowagę i spokój umysłu. Popularność jogi w zachodnim świecie splatała się z kolejnymi modami na szukanie balansu, na co raz to nowych i mniej stabilnych powierzchniach. Yoga Slackers ćwiczyli na slacklinie, czyli mocnej, sprężynującej taśmie rozwieszonej między dwoma stabilnymi punktami. Amatorzy acroyogi połączyli praktykę asan z akrobatyką, a aerial jogi dokonali mariażu jogi, stretchingu, pilatesu i elementów tańca z szarfami.

W latach 90. XX wieku szkoły surfingu na Hawajach, w dni, kiedy fale były zbyt małe, żeby surfować, zaczęły oferować pierwsze zajęcia na SUP-ach. Dekadę później zaczęła pojawiać się SUP joga i szybko zdobyła popularność w Stanach Zjednoczonych i Europie. – Moja rodzinna miejscowość, gdzie zaczęłam przygodę z pływaniem na SUP-ach i z jogą na SUP-ie, jest otoczona jeziorami. Któregoś dnia, nie znając techniki wiosłowania, wypłynęłam na wodę – wspomina Olga Paprocka – instruktorka jogi i SUP jogi w szkole SUP Academy by WRC.

Olga Paprocka / fot. archiwum prywatne

– Szybko złapałam balans na desce i stanęłam na niej stabilnie. Jezioro tego dnia było puste, otaczała mnie natura i zachęcona tym klimatem spróbowałam przenieść ruchy, które dobrze znałam z maty na niestabilną powierzchnię deski unoszącej się na wodzie. Zaczęłam od pozycji leżących, potem w podparciu, aż wykonałam całe powitanie słońca. Zobaczyłam, że jest to możliwe i zdecydowałam się sprawdzić w internecie, jak to wychodzi innym. Okazało się, że SUP joga jest już bardzo popularna za zachodzie Europy i w Stanach. Zaczęłam więc krok po kroku przenosić swoje umiejętności z maty na SUP i uczyć innych.

Mam poczucie, że spadanie i odpuszczanie to najważniejsza lekcja, jaką można wyciągnąć z ćwiczenia na desce. Czemu? Ponieważ upadanie jest tym, co się w życiu zdarza i raz na jakiś czas powinniśmy pozwolić sobie na utratę równowagi i upadek

SUP jogę mogą zacząć praktykować osoby zarówno niemające doświadczenia na SUP-ach, jak i w jodze. Początki zawsze wyglądają podobnie – szuka się balansu. Uspokaja się ciało, oddech, umysł, żeby utrzymać się na desce. Kiedy uda się wstać i czuć stabilnie, możliwe jest poruszanie się, a nawet podskoki na desce.

– Osoby ćwiczące ashtangę wiedzą, że przechodzi się z jednej asany do drugiej, skacząc – tłumaczy Olga. – Taki ruch na wodzie jest bardziej agresywny, wytwarza się więcej fal wokół SUP-a. Ja wolę płynne ruchy, które są zestrojone z wodą. Gdy przestajemy czuć się stabilnie na desce, oznacza, że straciliśmy kontakt z akwenem i warto wtedy posłuchać, co mówi do nas woda. Może trzeba wziąć głębszy oddech, albo położyć się na SUP-ie, żeby uspokoić drgania wywołane ruchami naszego ciała. Bruce Lee mawiał: Be water my friend. I faktycznie, trzeba stać się wodą, połączyć się z nią, scalić, żeby poczuć balans na SUP-ie.

Ćwiczenia jogi na pływającej desce zaczynają się od ćwiczeń w pozycji siedzącej w siadzie skrzyżnym, czyli svastikasana. Rozgrzewa się obręcz barkową, ramiona, szyję, wykonuje skręty. Kolejnym krokiem jest przeniesienie rąk do przodu i wykonanie klęku podpartego, co na początku bywa pewnym wyzwaniem. Wygina się plecy w koci grzbiet, po czym unosi jedną rękę do przodu i w górę, a następnie przeciwległą nogę, tracąc tym samym podparcie dwóch punktów ciała na desce.

Gdy udaje się utrzymać balans, można przejść do wyższych pozycji, choć wciąż podpartych na obu dłoniach i stopach – np. psa z głową do dołu adho mukha svanasana. Trwając w tej asanie, również można unosić nogi naprzemiennie w górę. – Może nie brzmi to zbyt karkołomnie, ale dla osób początkujących tracenie punktu podporu bywa na początku trudne. Nie ustajemy jednak w dalszych poszukiwaniach balansu. Zaczynamy pomału przemieszczać się na desce, wędrując stopami w stronę dłoni. Czasem wprowadzam mały element zaskoczenia i stajemy z uczestnikami zajęć w pozycji krzesła, czyli utkatasana, podnosząc ręce do góry, prostując kręgosłup. I przychodzi zdziwienie, bo okazuje się, że jest to do zrobienia, choć jeszcze chwilę wcześniej wydawało się niemożliwe, żeby stanąć dwiema stopami stabilnie na ruchomej desce.

Leżąc na deskach, gdy ruch wody nas unosi w górę i w dół, kołyszą nas fale, to taki relaks z zamkniętymi oczami, nawet w centrum Warszawy czy innego dużego miasta, jest czymś niezapomnianym. Ten odnaleziony na moment azyl i chwila ciszy na savasanę to nagroda za życie w mieście, które ma bardzo szybkie tempo

Okazuje się, że wcale nie jest to aż takie trudne. Lubię ćwiczenia pozycji drzewa, gdy uczestnicy stają w jednej linii na swoich SUP-ach. Co druga osoba podnosi nogę do góry, a pozostałe stają się podporą i asekuracją. To daje poczucie wspólnoty i pracy grupowej.

Bardziej wymagające, aczkolwiek osiągalne dla praktykujących są pozycje odwrócone – świeca sarvangasana, stanie na głowie sirsasana, czy pozycja kruka bakasana. Praktykę jogi na SUP-ach, podobnie jak na macie kończy pozycja relekasacyjna savasana. – Leżąc na deskach, gdy ruch wody nas unosi w górę i w dół, kołyszą nas fale, to taki relaks z zamkniętymi oczami, nawet w centrum Warszawy czy innego dużego miasta, jest czymś niezapomnianym. Ten odnaleziony na moment azyl i chwila ciszy na savasanę to nagroda za życie w mieście, które ma bardzo szybkie tempo.

Ćwiczenie jogi na desce SUP to nie tylko rozciąganie i wzmacnianie mięśni. To także, podobnie jak na macie, choć na wodzie w większym natężeniu, praktyka uważności i skupienia. Błądzenie umysłu może skończyć się wpadnięciem do wody. – Spadanie z deski też jest dobre – mówi Mary Lou Cerami, nauczycielka SUP jogi w Chicago. – Mam poczucie, że spadanie i odpuszczanie to najważniejsza lekcja, jaką można wyciągnąć z ćwiczenia na desce. Czemu? Ponieważ upadanie jest tym, co się w życiu zdarza i raz na jakiś czas powinniśmy pozwolić sobie na utratę równowagi i upadek. To dobre ćwiczenie na życie, a upadając do wody, można przynajmniej miękko wylądować.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: