Przejdź do treści

Stop przemocy. Dlaczego społeczeństwo wciąż przyzwala na bicie dzieci

dziecko
Stop przemocy. Dlaczego społeczeństwo wciąż przyzwala na bicie dzieci Caleb Woods/Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Żyjemy w społeczeństwie z wysoką akceptacją zachowań przemocowych. Dlaczego wciąż wiele osób uważa bicie za metodę wychowawczą? Co robić, jak reagować, gdy wiemy, że jakieś dziecko jest bite? Psycholog odpowiada na pytania. 

Przemoc wobec dzieci

Jeśli masz dzieci, może widujesz „niegrzecznych” uczniów na podwórku, placu zabaw. Jeśli korzystasz z internetu, na pewno czytujesz takie artykuły: nastolatka uciekła z domu, uczniowie znęcali się nad kolegą czy nawet nad nauczycielem.

I na pewno widujesz lub słyszysz też komentarze na ten temat: „wina bezstresowego wychowania”, „gdyby dostał od nauczyciela linijką po łapach, oduczyłby się złych zachowań”, „parę pasów na goły tyłek i nauczyłby się szacunku”.

Przemocowe zachowania wciąż są akceptowane. Wiele osób uważa bicie za metodę wychowawczą. Fakt, że jest prawnie zakazane, postrzegają jako „bzdurę”, „złe wzorce” z Zachodu. Sprawcy przemocy wobec dzieci nie tylko usprawiedliwiają swoje zachowania, ale wręcz je gloryfikują. Stawiają się na pozycji nie kata, ale dobroczyńcy, który swoją karzącą ręką nie tylko wymierza sprawiedliwość, ukierunkowuje dziecko we właściwą stronę.

Szczególnie w przypadku zachowań przemocowych wobec dzieci, często przytaczany jest argument, że skoro ja dostawałem czy dostawałam w tyłek od rodziców i mi to nie zaszkodziło, to i mojemu dziecku nic nie będzie. Mówi się, że dzieci muszą znać granice, że bezstresowe wychowanie jest źródłem większych problemów niż klaps. Dochodzi tu do koszmarnego pomieszania pojęć – przestrzega psycholog Kinga Mirosław – Szydłowska.

Zdrowe granice

Oczywistym jest to, że dzieci potrzebują granic, żeby czuć się bezpiecznie. Obowiązkiem rodziców jest umiejętne ustanawianie tych granic, a ich brak jest często mylony z tzw. „bezstresowym wychowaniem”. Jednakże stosowanie przemocy nie jest w żadnym stopniu odpowiedzią na problemy wychowawcze – zwraca uwagę psycholog Kinga Mirosław – Szydłowska. – Brak nam, jako społeczeństwu, często podstawowych kompetencji wychowawczych, a swoje zachowania opieramy na doświadczeniach z własnego dzieciństwa. Często usprawiedliwiamy w ten sposób swoje zachowania, w których nietrudno doszukać się przemocy fizycznej, emocjonalnej czy ekonomicznej.

Dzieci doświadczające przemocy przeżywają trudności w nauce, w relacjach z rówieśnikami, częściej cierpią z powodu depresji, zaburzeń odżywiania, zachowań autodestruktywnych i ryzykownych, sięgają po substancje odurzające, targają się na swoje życie. Polska zajmuje już drugie miejsce w Europie pod względem liczby samobójstw osób nieletnich.

Zapominamy czasem, że przemoc to nie tylko bicie. Może dotyczyć także przestrzeni psychicznej, ekonomicznej, seksualnej. Przemoc to umniejszanie kogoś, lekceważenie, odbieranie jego własności, nie zaspokajanie potrzeb, manipulowanie. Przemoc ma niezliczone oblicza.

Przyzwolenie na przemoc

Przemocowe zachowania są mocno zakorzenione w polskiej rzeczywistości. Dzieci są bite przez rodziców. Rówieśnicy również znęcają się nad słabszymi kolegami. Na takie sytuacje często nie reagują nawet rodzice ofiary, którzy wychodzą z założenia, że dzieci „muszą się dogadać”. Są nawet tacy, którzy nie dają dziecku „przyzwolenia” na słabość – dodatkowo poniżają je, wiedząc, że nie radzi sobie w grupie rówieśniczej.

Cyberprzemoc, jak dowodzą statystyki, jest niemal powszechna. Dzieci, których nikt nie nauczył poczucia własnej wartości, bardzo źle radzą sobie z internetowym hejtem. Przemocy doświadczają w sieci, ale cierpią w realnej rzeczywistości. Ich obraz samych siebie zostaje zaburzony, skrzywiony, zmieniony na niekorzyść.

Na społeczne przyzwolenie i akceptację stosowania przemocy ma wpływ wiele czynników. Początek możemy znaleźć w przekonaniach typu „w czyjeś życie nie należy się wtrącać”, „własne brudy pierze się we własnym domu”, co jest znakomitym usprawiedliwieniem biernej postawy i braku reakcji w sytuacji bycia świadkiem takich zachowań – wymienia Kinga Mirosław – Szydłowska.

Doskonale to widać w przypadku tragedii nagłaśnianych przez media: dopóki nie dojdzie do nieszczęścia, które kończy się hospitalizacją lub śmiercią dziecka, „nikt nic nie wie”. Gdy już coś się stanie, sąsiedzi chętnie dzielą się z dziennikarzami informacjami, co działo się w tym domu, że był alkohol, przemoc, krzyki. Nie reagował jednak nikt.

Jeszcze trudniej jest, gdy sprawca przemocy nie jest osobą z kręgu uważanego za „patologię”. Dziecko nawet skarżące się na rodzica, który jest osobą znaną i poważaną, bywa lekceważone. Dotyczy to także przemocy seksualnej. Bardzo często sprawca jest dziecku kimś bliskim i na tyle poważanym w otoczeniu, że sygnały ze strony dziecka są bagatelizowane.

Dotyczy to w dużej mierze również przemocy wobec kobiet. Znane z mediów przypadki nagłaśniania przemocy, jak choćby historia Weroniki Rosati, wciąż powodują szereg negatywnych emocji – kierowanych w stronę ofiary, a nie sprawcy. Obwinianie osoby doświadczającej przemocy dodatkowo ją stygmatyzuje, utrudnia nagłaśnianie problemu lub uniemożliwia ewentualną interwencję.

Jak pokonać przemoc

Na stosowanie przemocy, czy to fizycznej, psychicznej, ekonomicznej czy seksualnej, nie może być zgody. Niektórzy rodzice, chociaż chcą dla dzieci jak najlepiej, bywa, że łapią się na tym, że krzyczą, a nawet uderzają. Jeśli mają świadomość tego, że jest to złe, mają szanse to zmienić.

Jeśli zaczniemy podchodzić do stosowania różnorakich form przemocy jako oznak bezradności wobec wyzwań wychowawczych, będzie to najszybsza droga do tego, aby sięgnąć po stosowną lekturę, zapisać się na warsztaty czy poszukać wsparcia pedagoga, czy psychologa – podpowiada Kinga Mirosław – Szydłowska.

Trudniej jest wpłynąć na osobę, którą podejrzewamy lub co do której mamy pewność, że stosuje przemoc wobec bliskich. Wynika to z faktu, że zarówno sprawcy, jak i ofiary ukrywają informacje o zachowaniach przemocowych. Dziecko, zależne od rodzica, będzie z nim „grać do jednej bramki”. Nawet jeśli spotyka się z krzywdą.

Bardzo często te dzieci, które w domu doświadczają przemocy, odwzorowują później podobne zachowania w przestrzeni zewnętrznej. Dziecko „niegrzeczne” nie zasługuje na karę, ale na uwagę i pomoc.

Gdy mamy taką wiedzę lub nawet gdy tylko przypuszczamy, że w naszych otoczeniu jest ktoś, kto może być ofiarą przemocy, nie tylko powinniśmy reagować, ale jesteśmy do tego zobowiązani. Bierność otoczenia jest największym sprzymierzeńcem sprawców przemocy. Jeżeli interwencja i rozmowa ze sprawcą przemocy nie przynosi żadnego efektu lub nie chcemy czy boimy się podjąć takiej próby, mamy szereg instytucji, do których takie zdarzenia należy zgłaszać, m.in. policja, ośrodki pomocy rodzinie, centra interwencji kryzysowej. Jeżeli mamy wątpliwości, zawsze można skorzystać z doradztwa osób profesjonalnie zajmujących się pomocą ofiarom przemocy np. Niebieska Linia czy Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę – wymienia Kinga Mirosław – Szydłowska.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: