Przejdź do treści

Rumeysa Gelgi mówi o wadach bycia najwyższą kobietą na świecie. „Rozumiem, że ludzie są mnie ciekawi”

Rumeysa Gelgi
Rumeysa Gelgi mówi o wadach bycia najwyższą kobietą na świecie. "Rozumiem, że ludzie są mnie ciekawi"/ Fot. Orhan Kuzu/Anadolu Agency via Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Wzbudza ciekawość wszędzie, gdzie się pojawi, jest rekordzistką Guinessa, nie może podróżować na siedząco, a linie lotnicze musiały zmodyfikować dla niej samolot. Okrzyknięta najwyższą kobietą na świecie Rumeysa Gelgi przyznała, że jej życie „nigdy nie było łatwą podróżą”. „Chciałabym, by ludzie nie oceniali innych po wyglądzie. Wierzę, że coś negatywnego można przekuć w dobro” – przyznała w rozmowie z portalem 7Life.

Najwyższa kobieta świata

Nie mieści się w samochodzie, potrzebuje sześciu miejsc w samolocie i nie może znaleźć pasujących na siebie ubrań. Urodzona w Turcji Rumeysa Gelgi jest najwyższą kobietą na świecie, jednak jej życie „nigdy nie było łatwą podróżą”, jak przyznała w rozmowie z portalem 7Life. 26-latka od urodzenia cierpi na syndrom Weavera, niezwykle rzadki zespół wad wrodzonych objawiający się m.in. nadmiernym wzrostem czy specyficznym wyglądem twarzy. U chorych występuje hiperteloryzm, czyli charakterystyczne szerokie rozstawienie oczodołów, oraz retrognacja – wada zgryzu związana z zahamowaniem doprzedniego wzrostu żuchwy.

I choć Gelgi stała się niezwykle popularna w mediach społecznościowych, przez chorobę bywa jej w życiu niezwykle trudno. Mierząca niemal 216 cm kobieta wyznała, że niechętnie wraca w szczególności do wspomnień z dzieciństwa. Turczynka już w wieku 6 lat mierzyła 172 cm, przez co czuła się „jak dziecko uwięzione w ciele dorosłego”. Musiała przez cały czas także brać leki, bez których byłaby jeszcze wyższa. W konsekwencji choroby i częstych wizyt w szpitalu Rumeysa rzadko chodziła do szkoły i zdecydowała się na naukę indywidualną. Z tego powodu jej kontakty w rówieśnikami były mocno ograniczone.

Nie miałam przyjaciół, bo różniłam się od pozostałych dzieci, ale dałam radę. Moi rodzice byli moim największym wsparciem, a ja miałam niesamowitych nauczycieli” – przyznała w rozmowie z portalem 7Life.

Gelgi postanowiła jednak wykorzystać swoją chorobę do czegoś pozytywnego. Kiedy miała 17 lat, usłyszała o rankingu najwyższych nastolatków, do którego się zgłosiła. Turczynka zdobyła pierwsze miejsce, co zachęciło ją do dalszych działań. W 2021 r. uzyskała tytuł najwyższej kobiety na świecie, a rok później uznano, że ma największe dłonie, najdłuższe palce i kręgosłup. Została wpisana również do Księgi Rekordów Guinessa.

„To było dla mnie bardzo ważne, aby mój wzrost został uznany za rekord” – powiedziała i dodała: „Urodziłam się z poważną chorobą i ludzie zawsze postrzegali to jako wadę. Ale teraz chcę pokazać, że można wziąć coś negatywnego i zamienić to na swoją korzyść”

„Chciałabym, by ludzie nie oceniali innych po wyglądzie”

Najwyższa kobieta świata dzieli się szczegółami ze swojego życia w mediach społecznościowych. Jak wyjaśniła, każdego dnia przez chorobę zmaga się z wieloma problemami. Zmuszona jest m.in. do zamawiania mebli i ubrań na wymiar oraz nie mieści się do normalnego auta, co znacznie utrudnia jej przemieszczanie się. Jeśli chce gdzieś pojechać, musi korzystać ze specjalnie przystosowanego vana. Turczynka przyznała, że od la marzyła o tym, by polecieć do Stanów Zjednoczonych, gdzie mogłaby pracować jako programistka. Do tej pory było to jednak niemożliwe, ponieważ lot trwa ok. 14 godzin.

Mam pręty i śruby w kręgosłupie, więc nie mogę siedzieć prosto dłużej niż dwie lub trzy godziny” – tłumaczyła.

W 2022 r. jej marzenie jednak się spełniło. Tureckie linie lotnicze zgodziły się zarezerwować sześć miejsc w samolocie, dzięki czemu 26-latka mogła mogła położyć się na specjalnych noszach i w ten sposób odbyć podróż.

„Przyciągałam spojrzenia, ale kilku pasażerów zadało sobie trud, podchodząc i pytając, czy wszystko w porządku. Rozumiem, że ludzie są mnie ciekawi, dopóki ktoś nie gapi się na mnie za długo” – opowiadała.

Gelgi obecnie pracuje w Kalifornii i stara się edukować ludzi na temat zespołu Weavera. Dotkniętych tą chorobą jest obecnie tylko około 150 osób na całym świecie, a lekarze wciąż wiedzą zbyt mało na jej temat.

„Chciałabym, by ludzie nie oceniali innych po wyglądzie. Wierzę, że coś negatywnego można przekuć w dobro” – podsumowała.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez RUMEYSA GELGI (@rumeysagelgi)

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: