„Nie dotykałam wiertarki, bo miałam poczucie, że na pewno wszystko zrobię źle”. Rozmowa z Agą Wiśniewską i Ulą Adamczyk z fundacji Bardzo Dobra Robota
– Moja mama potrafi zrobić wszystko, tylko że wiedzę przekazała mojemu bratu. Ja do niedawna potrafiłam zrobić niewiele, żeby nie powiedzieć nic, mimo że z Ulą jesteśmy życiowo samodzielnie i bardzo niezależne – mówi Aga Wiśniewska, współtwórczyni fundacji Bardzo Dobra Robota. – Naszym założeniem jest to, żebyśmy potrafiły sobie poradzić w różnych sytuacjach. Żeby drobne naprawy nie stanowiły problemu – dodaje Ula Adamczyk.
Ewa Podsiadły-Natorska: Czym jest Bardzo Dobra Robota?
Aga Wiśniewska: To warsztaty praktyczno-techniczne dla dziewczyn.
Od kiedy je organizujecie?
Aga: Od 2020 roku. Rok wcześniej przeprowadziłam się do Warszawy i poczułyśmy z Ulą, że chciałybyśmy zrobić coś wspólnie. Miałyśmy ogromną potrzebę działania społecznego. Po burzy mózgów doszłyśmy do wniosku, że nasza potrzeba krąży bardzo mocno wokół napraw i remontów, czyli twardych umiejętności, ale przede wszystkim skupiałyśmy się na więzach i dziewczyńskiej samopomocy. Bardzo nam na tym zależało.
Ula Adamczyk: W pandemii Agnieszka i jej przyjaciółka organizowały dziewczyńskie kolacje. To też była forma samopomocy, żeby w tej zupełnie nowej sytuacji nie zwariować. Powstała tam świetna energia, bliskość, przyjaźń. I my tę pomoc przekułyśmy w umiejętności techniczne. Pierwsze warsztaty zorganizowałyśmy we wrześniu 2020 roku; rok wcześniej kupowałam rower w warszawskiej Antymaterii, gdzie pracowali bardzo pomocni, sympatyczni ludzie. Opowiedziałam im o naszych planach związanych z prowadzeniem warsztatów technicznych i zgodzili się nam pomóc.
Warsztaty Fundacji Bardzo Dobra Robota
Zamysł był taki, żeby przestać obracać się wokół stereotypów, że coś jest dla dziewczyn, a coś dla chłopaków?
Aga: Dokładnie tak. To wszystko wzięło się z bardzo prozaicznej przyczyny. Kiedy przeprowadziłam się do Warszawy, dotarło do mnie, że wszyscy moi znajomi i mój brat zostali we Wrocławiu. Zaczęłam się zastanawiać, do kogo bym się zwróciła, gdybym potrzebowała przykręcić sobie półkę. Którego z kolegów poprosiłabym o pomoc? Sfrustrowałyśmy się z Ulą: dlaczego zawsze z takimi sprawami kierujemy się do kolegów? To prawda, że bardzo często takich rzeczy nie umiemy zrobić – a byłoby super się ich nauczyć! Szczególnie ciekawe jest to, że obie z Ulą mamy wzorzec bardzo silnej kobiety w rodzinie. Moja mama potrafi zrobić absolutnie wszystko, tylko że wiedzę starała się przekazać głównie mojemu bratu. A ja do niedawna z technicznych rzeczy potrafiłam zrobić niewiele, żeby nie powiedzieć nic, mimo że z Ulą jesteśmy życiowo samodzielnie i bardzo niezależne. Ale już wiertarka – o nie, miałam poczucie, żeby jej nie dotykać, bo na pewno wszystko zrobię źle.
Ula: Jeśli chodzi o zajęcia postrzegane jako męskie i kobiece, to ta granica zaczyna się pomału zacierać, nasze pokolenie podchodzi już do tego inaczej. Bardziej naszą uwagę zwróciła luka w wiedzy. Naszym ogólnym założeniem jest to, żebyśmy potrafiły sobie poradzić w różnych sytuacjach. Żeby drobne naprawy nie stanowiły problemu.
Czego dotyczyły pierwsze warsztaty?
Aga: To były warsztaty rowerowe, one do tej pory odbywały się najczęściej. Chodziło o to, żeby przygotować rower do zimy i do lata, jak o niego dbać, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach, czyli jak wymienić dętkę i jak sobie poradzić ze spadającym łańcuchem, a także jak przeprowadzić podstawowe naprawy rowerowe. Chłopaki z Antymaterii mocno zwracają uwagę na to, że znaczną część rzeczy można zrobić samemu! Tylko ludzie nie wiedzą jak, dlatego jadą do serwisu. Na naszych warsztatach był też już samochód, była hydraulika – to jest nasze podstawowe trio. A w tym roku porywamy się na elektrykę.
Czyli ta wiertarka?
Aga: Czyli ta wiertarka (śmiech). Nie mogę się doczekać, choć hydraulika ekscytuje mnie równie mocno, podobnie jak naprawa samochodu.
Warsztaty Fundacji Bardzo Dobra Robota
Jak często organizujecie spotkania?
Ula: Tak często, jak to możliwe. Zależy od sezonu, dostępności miejsca i od naszych ekspertów, którzy mają swoje prace, życie, hobby. Dotychczas organizowałyśmy warsztaty kilka razy w roku, ale pracujemy nad tym, żeby odbywały się regularnie. Marzy nam się zrobienie kalendarza z góry na pół roku albo nawet na cały rok. Małymi kroczkami zaczynamy do tego dochodzić.
Na ile osób są to warsztaty?
Aga: Warsztat samochodowy był na osiem miejsc, hydraulika na dwanaście, tak samo jak rowery. Super fajne jest to, że warsztaty najczęściej nam się wyprzedają. Znajdujemy chętne i otwarte na nasz projekt dziewczyny, które chcą do nas dołączyć. Tak naprawdę, gdy zaczynałyśmy, nie miałyśmy pojęcia, czy na zajęcia przyjdzie choć jedna osoba, czy może będziemy tylko we dwie. A może będziemy musiały zaprosić koleżanki, żeby nie było pusto? Natomiast okazało się, że jest więcej dziewczyn, kobiet, które chcą poprawić swoje umiejętności, zwiększyć swoją samodzielność, żeby móc liczyć tylko na siebie.
Ile to kosztuje?
Ula: W ubiegłym roku to było ok. 200–350 zł za cały dzień warsztatów z wyżywieniem. Wszystkie zajęcia organizujemy na zasadzie zwrotu poniesionych kosztów, dlatego staramy się o różnego rodzaju granty, np. z Funduszu Feministycznego. Szukamy też sponsorów i partnerów gotowych nas wspomóc.
Aga: Wspaniałe jest to, że nasi eksperci zgadzają się poświęcić cały dzień ze swojego napiętego grafiku i poprowadzić warsztaty, mimo że – póki co – zarobią na tym niewiele albo wcale. I cały czas znajdujemy ludzi, którzy są naszym pomysłem bardzo podekscytowani, wspierają nas zniżkami albo udaje nam się zrobić coś zupełnie za darmo. Znajdujemy matronki i patronów naszych wydarzeń. Ale mamy dalekosiężne plany, dlatego chcemy się rozwijać. Marzy nam się własne miejsce, jednak na to potrzebujemy większego budżetu.
Warsztaty Fundacji Bardzo Dobra Robota
Jakie są motywacje uczestniczek waszych warsztatów? Co mówią o sobie, kim są?
Aga: Nie wiedziałyśmy, kto na nasze warsztaty przyjdzie. Spodziewałyśmy się dziewczyn w naszym wieku albo trochę młodszych, bo naszym głównym medium jest Instagram i Facebook, tam się ogłaszamy. Tymczasem były u nas późne nastolatki i młode studentki, miałyśmy dziewczyny po czterdziestce czy nawet po pięćdziesiątce. Był nasz ukochany duet matka–córka, które na nasze warsztaty przyszły razem, choć my przez cały dzień nie wiedziałyśmy, że to jest matka i córka, bo wyglądały jak koleżanki. Były przecudowne. Miałyśmy też dziewczynę po rozwodzie, która musiała nauczyć się samodzielności, bo wcześniej wszystko robił jej mąż. Były dziewczyny, które mają własne biznesy i remontują lokale; nie chcą, żeby pan Janusz w opadających spodniach mówił im, że niczego nie potrafią. Co osoba, to motywacja.
Powtarzają się panie, które przychodzą na wasze warsztaty?
Aga: Tak!
Ula: Niektóre dziewczyny są z nami od pierwszych warsztatów i pytają, kiedy będą kolejne. Dla nas to znak, że robimy coś dobrze.
Macie informację zwrotną po spotkaniach? Jakie słyszycie komentarze?
Aga: Oj, nie było warsztatów, po których nie miałybyśmy ciepłego odzewu. Wiadomo, że ta wiedza gdzieś jest, można sobie obejrzeć filmiki na YouTubie, ale przecież dużo fajniej jest siedzieć w jednej ławce z dziewczyną, która też chce się czegoś nauczyć, a może czuje się podobnie zagubiona, i dzielić z kimś tę energię, niż robić coś samej czy samemu. Bardzo dbamy o atmosferę naszych warsztatów. Chcemy dać dziewczynom fajne doświadczenie, dodać sobie i im odwagi. Widzimy, że dziewczyny bardzo szybko się ze sobą dogadują. Z wieloma uczestniczkami zostajemy w kontakcie po warsztatach i one nam potem wysyłają zdjęcia, pokazują, co naprawiły. Powstaje społeczność.
Wspomniałyście, że macie dalekosiężne plany, chcecie się rozwijać.
Aga: Naszym największym marzeniem z Ulą – i najbardziej osiągalnym – jest to, o czym już powiedziałyśmy: żeby zaplanować kalendarz na pół roku albo na rok do przodu i mieć pewność, że regularność naszych warsztatów będzie utrzymana. A własne miejsce, na którym bardzo nam zależy, rozwiązałoby problem kwestii lokalowych. Bo miałybyśmy miejsce na stałe, do którego dziewczyny mogłyby przyjść, napić się kawy. Na środku w centralnym miejscu stałby stół, na którym odbywałyby się wszelkie naprawy. Siedziałybyśmy razem, rozmawiałybyśmy, dzieliły się życiem.
Ula: Teraz na każde warsztaty podnajmujemy lokal. A tak mogłybyśmy częściej organizować zajęcia, zainwestować w więcej narzędzi, nie być tak zależne od pogody czy terminarza lokalizacji.
A czym zajmujecie się na co dzień?
Aga: Ja prowadzę szkołę języka angielskiego.
Ula: A ja prowadzę kanały social mediowe dla jednego z warszawskich barów. Jednak obie jesteśmy zgodne co do tego, że teraz Bardzo Dobra Robota jest tym, co pochłania nas najbardziej.
Warsztaty Fundacji Bardzo Dobra Robota
Odwiedź: Bardzo Dobra Robota na Instagramie i Bardzo Dobra Robota na Facebooku
Zobacz także
Jeden z najlepszych szpitali na świecie znajduje się w Krakowie. „Za konsolą robota i chirurg, i chirurżka mają taką samą doskonałość”, mówi prezeska Joanna Szyman
„Niektórym słowo 'medyczka’ wydaje się niepoważne, bo kojarzy się ze zdrobnieniem”. O feminatywach w medycynie mówi językoznawczyni dr Agata Hącia
Pilotka LPR: Zdarzyło się, że pacjenci nie kryli obaw na mój widok, mówiąc: „O Boże! Pani będzie mnie wiozła?!”
Polecamy
Elizabeth Gilbert: „Kobiety, które nie mają dzieci i męża, żyją dłużej niż mężatki z dziećmi. Mają więcej pieniędzy, są zdrowsze”
Taylor Swift ogłosiła, kogo popiera w wyborach prezydenckich. Swoje oświadczenie podpisała: „bezdzietna kociara”
Katarzyna Zillmann: „Odbiera się nam prawa, ale nie zmniejsza zakresu obowiązków, płacimy te same podatki, często nawet wyższe”
Długie kolejki do damskich toalet to nie powód do żartów, tylko przejaw dyskryminacji. Ministra ds. równości chce zmian
się ten artykuł?