Przejdź do treści

Protesty w całej Polsce po śmierci ciężarnej Doroty z Nowego Targu. Jej matka wspomina reakcję ordynatora: „On powiedział, że nie wie, dlaczego zmarła”

Protesty w 70 miastach i miasteczkach w całej Polsce to reakcja na śmierć ciężarnej Doroty z Nowego Targu - na zdjęciu kobiety podczas demonstracji trzymają transparent z napisem "My tu umieramy"
W całej Polsce w całej Polsce obyły się protesty będące reakcją na śmierć ciężarnej Doroty, do której doszło na oddziale położniczo-ginekologicznym w szpitalu w Nowym Targu / Zdjęcie: Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Ani jednej więcej” – pod takim hasłem odbyły się środowe protesty zorganizowane przez Ogólnopolski Strajk Kobiet w kilkudziesięciu miastach i miasteczkach w całej Polsce. „Protestujemy przeciw odbieraniu nam prawa do życia, zdrowia i wolności” – napisała organizacja na Facebooku. Jedna z demonstracji odbyła się w Nowym Targu, gdzie pojawiła się między innymi matka zmarłej Doroty. W trakcie protestu szpital, w którym zmarła ciężarna, wydał oświadczenie.

Protesty w obronie praw kobiet

33-letnia Dorota była w dwudziestym tygodniu ciąży, kiedy trafiła do Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Nowym Targu. Lekarz dyżurujący potwierdził, że dziecko żyje, ale stwierdził bezwodzie. Kobieta zmarła po 3 dniach z powodu wstrząsu septycznego. Po doniesieniach medialnych Rzecznik Praw Pacjenta z urzędu wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie śmierci 33-latki.

W środę w 70 miastach w całej Polsce zorganizowane były demonstracje będące reakcją na śmierć ciężarnej Doroty, do której doszło na oddziale położniczo-ginekologicznym w szpitalu w Nowym Targu. „Dorota nie żyje, bo polskie prawo antyaborcyjne zabija, a z lekarzy czyni politycznych sługusów zamiast ekspertów od ochrony zdrowia. Dorota nie żyje, bo lekarze się nie buntują” – napisał na swoim profilu na Facebooku Ogólnopolski Strajk Kobiet, odpowiedzialny za organizację protestów. Podkreślił, że demonstracje są aktem sprzeciwu m.in. wobec „morderstw i tortur na porodówkach”.

„Protestujemy przeciw torturom i śmierci kobiet na porodówkach, w szpitalach i gabinetach ginekologicznych, przeciw zmuszaniu kobiet do noszenia zagrażających i niechcianych ciąż, przeciw rodzeniu pod przymusem, przeciw zakazowi aborcji, zbrodniczym rządom PiS oraz cynizmowi i naruszaniu prawa przez lekarzy. Przeciw odbieraniu nam prawa do życia, zdrowia i wolności” – napisał Ogólnopolski Strajk Kobiet na swoim profilu na Facebooku.

„Nie zejdziemy z ulic, póki nie zmieni się mordercze prawo, póki lekarze będą patrzeć z założonymi (złożonymi?) rękami na wzrastającą temperaturę, pogarszające się wyniki i wreszcie agonię kobiet” – czytamy.

Według organizatorów, protesty odbywały się w Bielsku-Białej, Bolesławcu, Bydgoszczy, Elblągu, Gdańsku, Gliwicach, Gorzowie Wielkopolskim, Górze, Grodzisku Mazowieckim, Kaliszu, Kielcach, Kłodzku, Krakowie, Krośnie, Lublinie, Łomży, Olsztynie, Opolu, Piasecznie, Piotrkowie Trybunalskim, Poznaniu, Pruszkowie, Radomsku, Rawie Mazowieckiej, Rybniku, Rzeszowie, Słupsku, Stalowej Woli, Starachowicach, Szczecinie, Świdnicy, Tczewie, Tomaszowie Mazowieckim, Tarnobrzegu, Toruniu, Warszawie, Wałbrzychu, Wejherowie, Włocławku, Wrocławiu, Zamościu i Zielonej Górze.

Protest w Nowym Targu z udziałem matki zmarłej Doroty

Jedna z demonstracji odbyła się w Nowym Targu, miejscowości, w której przed kilkoma tygodniami zmarła na oddziale położniczym 33-letnia Dorota.

„Niestety żyjemy w czasach, gdzie musimy zamanifestować w obronie kobiet, które zdecydowały się na powiększenie swojej rodziny, a bezlitosne prawo zagraża życiu żon i matek, które zdecydowały się na dziecko – mówił Krzysztof Pierchlak, organizator spotkania w Nowym Targu.

Władze i pracownicy szpitala złożyli rodzinie zmarłej wyrazy współczucia. Osoby obecne na proteście podkreślały, że przyszły w okolice nowotarskiego ratusza, by wyrazić swój żal, poczucie niesprawiedliwości i jednocześnie solidarności ze zmarłą Dorotą. Na demonstracji pojawiła się między innymi matka zmarłej 33-latki, z którą rozmawiali reporterzy „Tygodnika Podhalańskiego”.

„Rano pobiegłam do szpitala i tam pytam się ordynatora: panie ordynatorze, dlaczego moja córka zmarła? Zdziwił się. Powiedział mi tak: 'ja nie wiem’ – mówiła ze łzami w oczach pani Krystyna. „Nikt mi nie złożył kondolencji, nikt mi nie współczuł” – zaznaczyła.

Według jej relacji, personel monitorował stan zdrowia ciężarnej Doroty i nie podejmował dalszych działań.

 „Moja córka zwijała się z bólu. Kiedy ją kierowali na oddział, powiedzieli jej: 'Pani Dorotko, jest w pani jakaś bakteria, ale nie wiemy co to za bakteria'” – mówi, relacjonując, co działo się w szpitalu.

Rodzina informuje o okolicznościach śmierci 33-letniej Doroty, która w 20. tygodniu ciąży trafiła do szpitala w Nowym Targu - czarno-białe zdjęcie, na którym widzimy rękę kobiety z wenflonem

Mec. Budzowska: „Wybrano drogę łatania dziur”

W poniedziałek szef resortu Adam Niedzielski zapowiedział, że powstanie zespół, który przygotuje procedury postępowania w podobnych przypadkach. „To kolejna sytuacja jest dla nas kolejnym czynnikiem, który przesądza o tym, że trzeba wprowadzić rozwiązania propacjenckie” – powiedział minister.

Po kontroli, którą przeprowadził konsultant wojewódzki w nowotarskim szpitalu, głos zabrał także Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec, który ocenił, że „w Nowym Targu doszło do naruszenia praw pacjenta”.

„W szpitalu w Nowym Targu doszło do naruszenia praw pacjentki, naruszenia prawa do udzielania świadczeń zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, do udzielania świadczeń zdrowotnych z należytą starannością i do uzyskania rzetelnej, klarownej informacji o stanie zdrowia i tego, jaki jest plan terapeutyczny wobec pacjentki” – podkreślił.

Mec. Jolanta Budzowska, która reprezentuje rodzinę zmarłej Doroty, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” krytycznie oceniła pomysł powołania zespołu ds. terminacji ciąży.

„Wybrano drogę łatania dziur, a nie generalnego remontu myślenia o procedurze medycznej, jaką jest aborcja. Najprościej byłoby zliberalizować przepisy dotyczące aborcji” – mówi mec. Budzowska.

Prawniczka powiedziała również o zaniedbaniach personelu i relacjach świadków pobytu ciężarnej Doroty w szpitalu w Nowym Targu.

„Wiemy niestety, że działo się niewiele, to znaczy nie wezwano anestezjologa, nie zauważono, jak poważny jest stan pani Doroty, chociaż lekarze i położne – zgodnie z dokumentacją – do niej zaglądali. Wiemy też, bo zgłosili się do nas świadkowie, że stan pani Doroty był zły, że z sali, w której leżała, dochodziły głośne dźwięki, odgłosy świadczące o tym, że cierpi” – powiedziała „Gazecie Wyborczej”.

Szpital wydaje oświadczenie

W czasie, w którym trwał ogólnopolski protest w obronie praw kobiet, Podhalański Szpital Specjalistyczny w Nowym Targu, w którym zmarła 33-letnia Dorota wydał oświadczenie. Przekonuje w nim, że pacjentka przez cały pobyt była otaczana opieką i troską ze strony pracowników.

„Pacjentka przez cały pobyt była otaczana opieką i troską ze strony pracowników. Była również informowana o stanie zdrowia swoim i dziecka. Rozumiała sytuację, jako osoba zawodowo związana ze środowiskiem medycznym. Zadbaliśmy o to, by zarówno ona, jak i rodzina, otrzymała wsparcie ze strony psychologa” – zapewniono.

„Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak trudna jest to sytuacja. Zależy nam na tym, żeby sprawę wyjaśnić, o czym mówimy od samego początku. Prosimy też, by nie ferować wyroków przed ostatecznym zbadaniem i wyjaśnieniem przyczyny tej tragedii” – napisano.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: