„Jako babcia chcę chodzić po górach i jeździć rowerem, więc pilates traktuję jako inwestycję w przyszłość” – mówi Iga Majewska
Marta Chowaniec: W Polsce fala popularności pilatesu zaczęła się, kiedy bohaterka serialu „Magda M.” , grana przez Joannę Brodzik, wybrała się na takie zajęcia. A kiedy ty rozpoczęłaś swoją przygodę z pilatesem?
Iga Majewska: Z tego co pamiętam, to serialowa Magda poszła na „pilates na piłkach”, a piłki nie są stricte pilatesowym sprzętem. Czuję, że mamy w tej rozmowie kilka mitów do obalenia – świetnie! Ja po raz pierwszy na pilates trafiłam 11 lat temu, na studiach w ramach WF-u. Wybrałam wtedy obco brzmiący pilates tylko dlatego, że pasował mi do planu zajęć i nie wymagał noszenia butów na zmianę, a ja nie znoszę dźwigać. Ponieważ mam różne niepożądane krzywizny w kręgosłupie, już jako nastolatka odczuwałam ból pleców na przykład po długich spacerach czy przy nieprawidłowym dźwiganiu. Dzięki tym powolnym, żmudnym ćwiczeniom na macie na WF-ie na Uniwersytecie Warszawskim wreszcie zrozumiałam, że tego dyskomfortu mogę się pozbyć tylko poprzez wzmocnienie brzucha i pleców oraz dbanie o elastyczność, mobilność kręgosłupa, czyli bezpieczne wyginanie go w każdym kierunku.
Co w tej metodzie ćwiczeń cenisz najbardziej
Pilates daje właśnie to wzmacnianie i uelastycznianie. Do tego ta metoda idealnie pasuje do mojego charakteru: jest spokojna, dokładna, wymagająca zaangażowania, skupienia i cierpliwości. Nie odnajduję się na tłocznej siłowni, na aerobiku, na stepie czy na zajęciach ze sztangą przy głośnej muzyce. Polubiłam się ze spokojnym pilatesem i przez lata chodziłam do różnych nauczycieli na pilates na macie i na maszynach, aż poczułam, że chcę wejść głębiej i dotrzeć do wiedzy eksperckiej. Tak przeszłam ze strony klienta na stronę nauczyciela. Początkowo wcale nie zamierzałam uczyć innych, po prostu zamierzałam dowiedzieć się więcej o pilatesie, żeby bezpiecznie ćwiczyć sama w domu. Jednak szkolenia i egzaminy zawierają metodykę nauczania, a ja miałam pomysł na organizowanie pilatesowych eventów, więc w końcu się przełamałam i sama zaczęłam prowadzić grupowe lekcje, które wcześniej tak bardzo lubiłam jako uczestniczka.
Czym jest w takim razie dla ciebie pilates?
Pilates jest dla mnie, człowieka pracującego na co dzień za biurkiem, optymalną aktywnością fizyczną. Takim „must have” jeśli chodzi o ruch, bo rozluźnia to, co spięte i wzmacnia mięśnie utrzymujące nas w pionie, przy czym nie pozwala pójść na skróty, czyli pracować siłą zamachu lub nadużywać i tak silnych już mięśni. Po dobrej lekcji pilates czuję, że wszystkie części ciała wróciły na swoje miejsce, środek ciężkości jest tam, gdzie należy, jestem lekka i długa. Po całym dniu pracy przy komputerze takie hobby to dla mnie skarb. Odkąd ćwiczę regularnie, właściwie zapomniałam już o bólu pleców i mam nadzieję, że dzięki pilatesowej pasji będę jak najdłużej cieszyć się sprawnym ciałem. Jako babcia chcę chodzić po górach i jeździć rowerem, więc pilates traktuję jako inwestycję w przyszłość. Jednocześnie ćwiczenia pomagają skupić się na tu i teraz. Wymagają dużej precyzji, nie ma więc czasu i miejsca na błądzenie myślami, a to w połączeniu z głębokim oddychaniem pomaga się zrelaksować.
Czy pilates może zastąpić rehabilitację przy dużych problemach z kręgosłupem?
Nauczyciele pilatesu nie są lekarzami, nie leczą, a uczą ruchu, dobrych wzorców. Sam pilates nie jest terapią, ale część nauczycieli to fizjoterapeuci lub specjaliści tzw. pilatesu medycznego i treningów zdrowotnych, a więc mają szeroką wiedzę na temat pracy z osobami z dolegliwościami bólowymi, skoliozami czy po operacjach. Wszystko zależy więc od tego, na jaki pilates się trafi. Ten grupowy na macie czy z dużą piłką jest po prostu zdrowym, rozsądnym treningiem ogólnorozwojowym – niekoniecznie dla osób z poważnymi problemami z kręgosłupem. Ten medyczny, najczęściej indywidualny i na maszynach – może odmienić ludzkie życie i np. uchronić przed operacją kręgosłupa! Ekspertką w tej dziedzinie jest np. Magdalena Nowak z Łodzi, która postawiła na nogi już niejedną osobę z dyskopatią, rwą kulszową czy kręgozmykami.
Dla tych z mniejszymi problemami z kręgosłupem pilates to zdrowie, uroda, rzeźbienie ciała?
Dla mnie to po prostu lepsze samopoczucie, ale rozumiem, że każdy może przyjść do studia pilates z innym zamiarem. Tą metodą ćwiczą profesjonalni sportowcy, żeby śrubować wyniki; top modelki, żeby poprawić sylwetkę; ale też np. tancerze po kontuzjach czy osoby starsze, które chcą wrócić do sprawności. Ogromną fanką pilatesu są np. Adele, Cristiano Ronaldo, Michelle Pfeiffer. Ćwiczy też 24-letnia Kendall Jenner i 70-letni Bill Murray. W Polsce to np.: modelka Marta Dyks, pierwsza tancerka Polskiego Baletu Narodowego Yuka Ebihara, profesjonalni piłkarze z Poznania i koszykarze z Krakowa. Myślę, że każdy z nich ma inne cele i ich lekcje pilates są odpowiednio dopasowane do ich potrzeb, żeby te cele zrealizować. Pilates to zdrowie, uroda, kondycja i rzeźba jednocześnie.
”Cały czas walczę m.in. z „żółwią”, wyciągniętą w przód szyją, jaką ma wiele osób pracujących przy komputerze, ale jestem zdecydowanie bardziej wyprostowana niż dawniej i lepiej kontroluję to, co wyprawiam ze swoim ciałem, kiedy zbyt długo siedzę czy chodzę. Zresztą pierwotnie pilates nazywał się właśnie "contrology" – sztuka kontrolowania.”
Twierdzisz, że pilates jest wierny zasadzie „less is more”? Co to właściwie znaczy?
Tu minimalizm jest widoczny na wielu płaszczyznach. W pilatesie nie dźwiga się ciężarów, nie robi się wielu serii ćwiczeń czy powtórzeń, żeby osiągnąć super efekty. Nie ścigamy się z nikim na liczbę wyciśniętych kilogramów, przebiegniętych kilometrów albo spalonych kalorii. Mierzymy się wyłącznie sami ze sobą, do czego w najbardziej podstawowej wersji wystarczy tylko mata i odrobina przestrzeni. Same ruchy są naprawdę proste, ale sęk tkwi w technice ich wykonywania. Często mniejszy i wolniejszy ruch jest o wiele trudniejszy niż te efektowne, zamaszyste ćwiczenia, jakie znamy z fitnessu. Poza tym z zajęć właściwie nigdy nie wychodzi się wykończonym, a raczej naładowanym energią i poskładanym na nowo. Na pilatesie pracuje się mądrze, a nie dużo.
Nie liczymy brzuszków?
Na zajęciach grupowych, dla utrzymania rytmu lekcji i porządku na sali, czasem liczymy liczbę powtórzeń. Ale zdecydowanie nie chodzi tu o ilość, a o jakość tych brzuszków. Im wolniej i dokładniej, tym trudniej i skuteczniej.
Jak często trzeba ćwiczyć?
Nie ma recepty na idealną liczbę treningów w tygodniu czy nawet liczbę powtórzeń danego ćwiczenia w ramach treningu. Myślę, że do pilatesu trzeba podejść jak do każdego innego treningu i przede wszystkim zadbać o regularność. Dobre lekcje pilates 2–3 razy w tygodniu to dobry plan, aby się wzmocnić i zauważyć różnicę.
Czytałam, że twórca tej metody Joseph Pilates opracował ponad 500 rodzajów ćwiczeń, zainspirowanych jogą, baletem i ćwiczeniami siłowymi. Jest zatem w czym wybierać. Które z ćwiczeń pilatesowych są dla ciebie najważniejsze?
Ćwiczeń na matę wymyślił 34, pozostałe to ćwiczenia na sprzętach opracowanych przez Josepha – i uwaga – piłka nie jest jednym z nich. Nie ma jednego ćwiczenia, które cenię najbardziej. Chodzi bardziej o to, jak te ćwiczenia zostały przemyślane i ułożone, jak wzajemnie się uzupełniają. W jednym wzmacniamy brzuch, by w kolejnym go rozciągnąć; w kolejnych ćwiczeniach ustawiamy odpowiednio nogi, barki, żebra, oddech, stopy, by na koniec wykorzystać te wszystkie mniejsze informacje o ciele do wykonania trudniejszego, bardziej kompleksowego. Lubię też płynność pilatesu, przejścia pomiędzy ćwiczeniami, czyli tranzycje. Joseph Pilates pracował w Nowym Jorku z tancerzami i można to zauważyć właśnie w tranzycjach. Jeden ruch wynika z drugiego, a wszystko jest takie eleganckie, pełne gracji.
Czy dzięki pilatesowi zmieniła się twoja sylwetka?
U mnie nie chodziło o sylwetkę, tylko o problemy z bolącymi plecami, ale rzeczywiście odkąd na poważnie zajęłam się pilatesem, widzę, że mój brzuch mocno się zmienił. Cały czas walczę m.in. z „żółwią”, wyciągniętą w przód szyją, jaką ma wiele osób pracujących przy komputerze, ale jestem zdecydowanie bardziej wyprostowana niż dawniej i lepiej kontroluję to, co wyprawiam ze swoim ciałem, kiedy zbyt długo siedzę czy chodzę. Zresztą pierwotnie pilates nazywał się właśnie „contrology” – sztuka kontrolowania.
Spotkałam się też z określeniem, że pilates to „nowy botoks”. To duża przesada?
Pilatesem nie zatrzymamy starzenia, ale ćwicząc regularnie, zachowamy wyprostowaną sylwetkę i siłę na dłużej. Joseph Pilates przez długie lata miał atletyczną sylwetkę i nawet pod koniec życia ponoć poruszał się z większą lekkością niż niejeden dwudziestolatek. Zachowało się jego zdjęcie w wieku 82 lat – Joseph stoi w samej bieliźnie na śniegu i prezentuje nadal umięśnione ciało. Za taki naturalny „botoks” mięśni brzucha czy ud jak u Josepha chyba nikt by się nie pogniewał. (śmiech)
”Joseph Pilates zaczął uczyć tą metodą podczas I wojny światowej, kiedy był osadzony w obozie dla internowanych na brytyjskiej wyspie Man i pracował jako sanitariusz. 100 lat później klasyczne sprzęty do pilatesu nadal są dokładnym odwzorowaniem tych zaprojektowanych przez Pilatesa, dlatego dzisiejsze cadillac czy reformer wizualnie przypominają starodawne łóżka do rehabilitacji”
Czy są jakieś przeciwwskazania do ćwiczeń pilatesu?
Generalnie mówi się, że pilates jest dla każdego, niezależnie od tego, w jakim stanie jest ciało. Jednak to znów zależy od tego, na jaki pilates się wybieramy. Jeśli na grupowe zajęcia na macie albo z drobnym sprzętem, to już regulamin klubu czy studia często mówi o tym, że nie są to zajęcia dla kobiet w ciąży czy po operacjach, a klient ćwiczy na własną odpowiedzialność. Dlaczego? Bo na takiej 20–30 osobowej lekcji instruktor fizycznie nie jest w stanie wyłapać wszystkich niuansów i dawać różnych wariantów ćwiczenia w zależności od schorzenia. Nie demonizowałabym jednak zbiorowych zajęć na macie, bo ćwiczenia pilates to nadal jedna z najbezpieczniejszych i najmądrzejszych opcji treningu grupowego odpowiednia dla większości populacji. Sama prowadzę takie zajęcia i obserwuję jak pięknie rozwijają się ich uczestnicy.
Jeśli natomiast idziemy na lekcję 1 na 1, to ćwiczenia są dostosowane do danego ciała i mają wyprowadzić je z nadmiernych napięć, bólu, wzmocnić w czasie ciąży, usprawnić po kontuzji, itd. Wtedy najważniejsza jest otwartość w czasie wywiadu, jaki nauczyciel pilatesu przeprowadza z klientem. Znając jego potrzeby i problemy, ale też obserwując ciało w czasie wykonywania podstawowych ruchów, dobry nauczyciel dostosowuje trening do możliwości danego klienta i dobiera takie ćwiczenia, aby „wyrównać” jego ciało.
Jak wygląda pilatesowa mapa Warszawy?
W Warszawie jest co najmniej kilkanaście studiów pilates ze sprzętem: są studia małe, przydomowe, do treningu indywidualnego, jak i te większe, gdzie można na maszynach ćwiczyć nawet we trójkę. Poprzez maszyny mam na myśli sprzęt zaprojektowane przez Josepha – np. cadillac, reformer, wunda chair, czyli łóżka i krzesła ze sprężynami, linkami i uchwytami, które wspomagają trening. Niektórym przypominają one sprzęty z sali tortur – mi zdecydowanie plac zabaw. Z kolei na macie można ćwiczyć w luksusowych, butikowych studiach, ale też na zajęciach grupowych w sieciach klubów fitness czy w ustronnych, małych salkach wynajętych na potrzeby pilatesu np. w sali zabaw na osiedlu albo w rodzinnej kawiarni. Kreatywność zapalonych nauczycielek pilatesu nie zna granic, a chętnych na takie zajęcia jest sporo. Ostatnio od dystrybutora sprzętu pilates dowiedziałam się, że w Warszawie jest zdecydowanie mniej studiów pilatesu w przeliczeniu na mieszkańca niż np. w Krakowie, więc myślę, że na prawdziwy boom w stolicy jeszcze przyjdzie pora.
Jaka jest historia maszyn do pilatesu?
Joseph Pilates zaczął uczyć tą metodą podczas I wojny światowej, kiedy był osadzony w obozie dla internowanych na brytyjskiej wyspie Man i pracował jako sanitariusz. Opiekował się m.in. niepełnosprawnymi i wymyślił dla nich system linek i sprężyn, które przymocowane do łóżek czy krzeseł pozwalały wzmacniać ciało, mimo kalectwa lub poważnej kontuzji. Po wojnie wyemigrował do Nowego Jorku, gdzie dopracował swoje sprzęty i, tak jak wspominałam, zaczął na nich ćwiczyć z tancerzami. Jego maszyny wspomagały trening np. kontuzjowanych baletnic, pozwalając na bezpieczne wzmacnianie na leżąco czy na siedząco. 100 lat później klasyczne sprzęty do pilatesu nadal są dokładnym odwzorowaniem tych zaprojektowanych przez Pilatesa, dlatego dzisiejsze cadillac czy reformer wizualnie przypominają starodawne łóżka do rehabilitacji. Obecnie obok maszyn klasycznych produkuje się też te uwspółcześnione, o bardziej nowoczesnym designie i dodatkowych funkcjach.
Trening na maszynach przypomina ćwiczenia na siłowni?
Maszyny na siłowni mają ciężarki, maszyny pilatesowe – sprężyny, które rozciągamy siłą mięśni. W moim odczuciu sprężyny mniej się szarpie niż ciężary, trzeba je rozciągać z uważnością, wręcz czułością, bo inaczej wprowadzimy je w niepożądane drgania. Nie można też dać się gwałtownie pociągnąć sprężynie – a te bywają silne – więc trzeba być bardzo uważnym podczas jej otwierania i zamykania. Maszyny do pilatesu są też bardziej wielofunkcyjne: ich rodzaje można policzyć na palcach, a różnych ćwiczeń na nich są setki!
Pilates na maszynach nie rozbudowuje mięśni nadmiernie jak typowe ćwiczenia na siłowni?
W pilatesie ważny jest zakres ruchu, jego początek i wykończenie, nie chodzi o to, żeby mięśnie paliły z wysiłku. Poprawne wykonywanie pilatesowych ćwiczeń to wzmacnianie i jednocześnie wydłużanie, więc raczej nie ma mowy o rośnięciu wszerz. To trening modelek i tancerek – myślę więc, że możemy być spokojni o to, że na pilatesie nie urosną nam muskuły.
”Pilates na maszynach w Warszawie to żadna nowość, po prostu dotychczas nie było o nim wystarczająco głośno. Marzy mi się, żeby to zmienić, bo studia pilates to samo dobro dla ciała i jednocześnie w 99 proc. to kobiece biznesy, w które wkładane jest całe serce.”
Jak się do takich maszyn „zabrać”? Szczerze mówiąc, nigdy nie korzystałam z takich zajęć.
Wystarczy pójść na lekcję, na początek najlepiej indywidualną. Taka lekcja na maszynach wcale nie jest trudniejsza od treningu na macie – choć patrząc z boku można mieć zupełnie inne wrażenie. Na sprzętach mamy więcej punktów odniesienia: czujemy zagłówek, wklejamy się plecami w oparcie, widzimy szerokość ramy, mamy pod stopami tzw. footbar, a w dłoniach linki stawiające opór albo drążek, który ciągniemy. To pozwala lepiej odnaleźć się w przestrzeni, a więc dokładniej ustawić ciało, lepiej poczuć ćwiczenie i wykonać je bardziej efektywnie.
Jaka jest różnica między zwykłym pilatesem a ćwiczeniem na maszynach?
W studiu ze sprzętem lekcja wygląda np. tak, że zaczynamy od ćwiczeń na macie, podczas których nauczyciel obserwuje, czego potrzebuje nasze ciało. Dopiero potem zabiera nas na maszyny, żeby popracować nad szczegółami. Na jednym sprzęcie otworzy nam klatkę piersiową, na innym wzmocni pośladki, a na jeszcze innym nauczy kontrolować ramiona. Mata i maszyny tworzą spójny system. Zrozumiałe jest jednak, że to sama mata jest bardziej powszechna, bo łatwiej i taniej jest zorganizować grupowe zajęcia na macie i np. z piłką, która ma zastępować pilatesowy sprzęt. Żeby naprawdę poczuć o co chodzi w pilatesie, warto choć raz na jakiś czas wybrać się na maszyny. To spory wydatek, ale daje dużo informacji o tym, jak się ruszamy i jest takim drogowskazem do ćwiczeń robionych na macie w domu czy w klubie fitness.
Czy studia z maszynami do pilatesu to nowość na pilatesowej mapie Warszawy? Czym kierować się wybierając odpowiednie dla siebie? Jakie są kryteria jakości?
Pierwsze medialne wzmianki o pilatesie pojawiły się w Polsce bodaj w 2000 roku za sprawą Marioli Bojarskiej-Ferenc, natomiast najstarsze studio z maszynami w Warszawie to Diamond Studio – założone w 2004 roku przez siostry Ilonę i Bożenę Włodarczyk. To jednocześnie pierwsze takie studio w Polsce. Spory, bo 10-letni staż ma też studio True Pilates dr Moniki Jaworskiej, która sprowadziła do Polski Romana’s Pilates, czyli najbardziej klasyczną formę pilatesu, wierną temu, co wymyślił Joseph i pracująca z nim Romana Kryzanowska.
Pilates na maszynach w Warszawie to żadna nowość, po prostu dotychczas nie było o nim wystarczająco głośno. Marzy mi się, żeby to zmienić, bo studia pilates to samo dobro dla ciała i jednocześnie w 99% to kobiece biznesy, w które wkładane jest całe serce. Na Zachodzie studia pilates ze sprzętem są szalenie popularne i oferują lekcje na reformerze nawet dla kilkunastu osób jednocześnie. Co do kryteriów wyboru: są różne szkoły, odmiany pilatesu i różni producenci maszyn, ale najważniejsze jest, żeby trening dobrze działał na dane ciało, a to można ocenić tylko w praktyce.
A jak wybrać dobrego nauczyciela pilatesu?
Próbować, próbować, próbować. Każdemu odpowiada inny temperament nauczyciela, inne flow lekcji, więc nie ma innej drogi niż testowanie na własnej skórze. Oczywiście warto też zapytać o przebyte szkolenia, o doświadczenie, ale w pilatesie nie ma jasnego systemu certyfikacji, który pozwoliłby odróżnić dobrego nauczyciela od złego.
Zawód instruktora rekreacji ruchowej został w Polsce zderegulowany i nie ma czegoś takiego jak państwowe upoważnienie do wykonywania tego zawodu. Z kolei zawód trenera personalnego nigdy nie był zdefiniowany i uregulowany w ustawie. Pilates, tak jak inne treningi, można więc legalnie prowadzić już po jednym weekendowym szkoleniu lub nawet bez żadnej szkoły i egzaminu. Dlatego myślę, że najlepiej pytać, próbować i znaleźć nauczyciela, któremu się ufa i po którego lekcjach czujemy się dobrze. Dla mnie ważnym kryterium jest to, czy dany nauczyciel cały czas się szkoli, jeździ na warsztaty i wymienia się wiedzą. To świadczy o tym, że ma otwartą głowę, wie, co dzieje się w pilatesowym świecie i przekłada nowo zdobyte informacje na to, jak wygląda u niego lekcja.
Gdzie w Warszawie warto wybrać się na pilates?
Myślę, że każdy sam powinien znaleźć swoje ulubione studio i nauczyciela, który odpowiada jego upodobaniom, a żeby to zrobić, trzeba próbować różnych miejsc i zajęć z różnymi instruktorami. Wiem, że takie szukanie jest czasochłonne, dlatego półtora roku temu podjęłam się testowania studiów pilates na własnej skórze i opisywania swoich doświadczeń w mediach społecznościowych na stworzonym w tym celu profilu Warsaw Pilates. Przez pandemię i wakacje trochę zaniedbałam to recenzowanie, ale zamierzam do tego wrócić, żeby pomóc dziewczynom chcącym ćwiczyć pilates w podjęciu decyzji, gdzie iść. Kiedy dostaję takie pytania, otwieram swoją tabelę w Excelu i polecam znane mi studia. Zmapowałam ich już sporo, niemal w każdej dzielnicy. Jako instruktorka, ale jednocześnie klientka innych nauczycieli, chyba już w miarę ten temat znam i chętnie dzielę się tym, co wiem.
W jakiej warszawskiej dzielnicy pilates jest szczególnie lubiany (śmiech)?
Z mojego Excela wynika, że najwięcej studiów z maszynami jest na południowym zachodzie: na Mokotowie, Ursynowie, Wilanowie. Warszawa to wciąż nasycający się rynek, np. na Bielanach i Żoliborzu znam tylko jedno (!) studio, a to przecież gęsto zaludnione dzielnice mieszkalne, gdzie byłaby masa chętnych na taki mądry trening. Jeśli ktoś zna więcej studiów w tej okolicy, będę wdzięczna za sygnał – mój radar mógł kogoś pominąć.
”Kiedy zaczynamy uważnie układać ciało i poruszamy nim z kontrolą, to przekłada się też na sposób, w jaki dźwigamy zakupy, nosimy noworodka czy zmywamy podłogę. "Pilatesowo" przygotowane ciało jest gotowe na wszelkie wyzwania. Ta metoda pozwala skakać wyżej i biegać szybciej”
Posiadasz spore doświadczenie w organizowaniu eventów sportowych m.in. „Pilates na dachu” czy w Łazienkach Królewskich. Co jest wyzwaniem w takim działaniu?
Na co dzień pracuję w branży startupowej, po godzinach prowadzę pilates – ani jedno, ani drugie z tych zajęć nie wiązało się z organizacją eventów więc to dla mnie nadal nowość i spory stres. Jestem na tych wydarzeniach gospodynią i chcę, żeby uczestniczki zajęć poczuły się zaopiekowane, żeby podczas tej wspólnie spędzonej godziny pokochały pilates. Z jednej strony zachęcam do mądrej aktywności fizycznej, więc bardzo dbam o warstwę merytoryczną każdej prowadzonej lekcji, z drugiej strony umilam czas pięknymi okolicznościami, które bywają nieprzewidywalne. W sytuacjach plenerowych kluczowa jest pogoda – od czerwca do września non stop jak szalona śledzę prognozy na 5 różnych portalach, a i tak nie mam pewności, czy deszcz nie pokrzyżuje mi planów. Na szczęście w tym sezonie tylko raz uciekałyśmy przed burzą.
W miejscach takich jak Pałac na Wyspie czy Teatr Wielki sporym wyzwaniem jest przekonanie tych placówek, że taka oryginalna sportowa inicjatywa ma sens i przynosi wartość obu stronom. Ale jak już się uda, to satysfakcja jest ogromna, a efekty przepiękne! Mam ogromne szczęście do osób, które chcą brać udział w wydarzeniach Warsaw Pilates i najtrudniejszym momentem jest informowanie tych super dziewczyn o braku wolnych miejsc.
Na moje zajęcia często przychodzą koleżanki w parach lub wręcz całe grupy. Są też siostry i mamy z córkami – sama zaprosiłam swoją mamę na pilates w Teatrze Wielkim. Panie wybierają się razem na kawę czy spacer, a ja wierzę, że pilates może być kolejną przyjemną formą wspólnego spędzania czasu. Przyjemne z pożytecznym. Za takie babskie wyjścia podziękują nam nasze kręgosłupy. (śmiech)
Zima zbliża się wielkimi krokami, wiele osób będzie chciało przygotować się do treningu narciarskiego. W jaki sposób pilates może pomóc nam w szusowaniu po stokach?
Pilates wzmacnia mięśnie centrum – brzucha, pośladków, pleców, ud, a więc idealnie przyda się w ustawieniu optymalnej pozycji narciarskiej. Pilates to też ćwiczenia stabilizujące, w tym m.in. staw kolanowy – tak podatny na kontuzje na stoku. Zimowe szaleństwo kojarzy mi się, niestety, z marznięciem i przeziębieniem, więc dodatkową korzyścią będzie też fakt, że regularne treningi o umiarkowanej intensywności, a więc takie jak pilates, według WHO poprawiają odporność.
W jakich innych dyscyplinach sportowych pilates na swoje zastosowanie?
W absolutnie każdej dyscyplinie. Pilates uczy prawidłowych wzorców ruchowych, przywraca zdrowe zakresy ruchu, co można wykorzystać i na łyżwach, i w tańcu, i w dźwiganiu ciężarów, i na basenie. Kiedy zaczynamy uważnie układać ciało i poruszamy nim z kontrolą, to przekłada się też na sposób, w jaki dźwigamy zakupy, nosimy noworodka czy zmywamy podłogę. Zauważyłam, że „po pilatesowemu” aktywuję brzuch nawet podczas jazdy autobusem: gdy ten gwałtownie hamuje, ja kontruję ten ruch mięśniami. „Pilatesowo” przygotowane ciało jest gotowe na wszelkie wyzwania. Ta metoda pozwala skakać wyżej i biegać szybciej. Przy okazji: czy wiesz, że najszybszy człowiek świata Usain Bolt ma dość sporą skoliozę? Nikt nie jest doskonale prosty, ale po odpowiednim wzmocnieniu, dzięki pracy nad podstawami, nasze ciała potrafią robić naprawdę niesamowite rzeczy.
Zobacz także
„Fizjoterapeuci wykonują wspaniałą pracę. Ale zarabiają 1800 zł na rękę i żeby zarobić godnie, pracują po 12 godzin przez 7 dni w tygodniu” – mówi fizjoterapeutka Sandra Osipiuk
Jak wzmocnić organizm jesienią według zasad ajurwedy? „Natura daje nam wszystko”
„Zajęcia jogi śmiechu działają jak masaż twarzy, a przecież śmiech prostuje opadające kąciki ust. Po co myśleć o zmarszczkach? Ważniejsze jest życie pełne radości” – mówi Piotr Bielski, jogin śmiechu
Polecamy
„Nie ma nic złego w byciu cięższą od swojego partnera” – tłumaczy trenerka personalna
W te święta zadbaj o siebie. Pomysły na osobiste gwiazdkowe prezenty, które rozpieszczają i wynagradzają
Charlize Theron stanowczo o tyciu do roli: „Więcej tego nie zrobię”
„Jesteśmy silne, dumne i piękne w działaniu”. O tworzeniu miejsca coworkingu dla Ukrainek mówią współzałożycielki salonu „Harna – Misja Piękna”
się ten artykuł?