Przejdź do treści

Patricia Kazadi ofiarą body shamingu. „Nie chciało mi się żyć. I taką próbę podjęłam”

Patricia Kazadi ofiarą body shamingu
Patricia Kazadi ofiarą body shamingu. / Zdjęcie: MWMEDIA
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Body shamingu doświadczam w swoim życiu od praktycznie 20 lat” – przyznała Patricia Kazadi. Artystka w poruszającym nagraniu wideo, które opublikowała na swoim profilu na Instagramie, pokreśliła, że ciągła krytyka i oceny ze strony mediów oraz internautów doprowadziły ją na skraj. Próbowała targnąć się na życie. Teraz zapowiedziała, że będzie walczyć z każdym przejawem hejtu pod swoim adresem.

Patricia Kazadi o body shamingu

Patricia Kazadi – jak podkreśliła w rozmowie z Hello Zdrowie – w świat show-biznesu wkroczyła z niesamowitą energią, ale i workiem kompleksów o różnym podłożu. – Począwszy od tego, że kiedy ja dorastałam, nie było zbyt wiele ciemnoskórych dzieci w Polsce. Wyróżniałam się i dlatego w szkole nie mogłam się odnaleźć. Jako wrażliwa artystyczna dusza w otoczeniu ścisłych umysłów nie czułam zrozumienia. Byłam outsiderem. Kolejne kompleksy doszły w okresie dojrzewania, kiedy okazało się, że nie jestem filigranową modelką. W pracy byłam i jestem non stop oceniana i krytykowana – wyjaśniła w rozmowie z naszą dziennikarką.

Gwiazda cztery lata temu postanowiła wycofać się z show-biznesu. Przestała pojawiać się publicznie na eventach, zrezygnowała z kilku projektów, ograniczyła do minimum swoją aktywność w social mediach. W serii nagrań wideo, które opublikowała teraz na swoim instagramowym profilu wyjawiła, że za jej decyzją stała choroba. Aktorka chciała przejść przez ten trudny czas w spokoju, bez atencji mediów i innych ludzi. Zdradziła, że od ponad roku mieszka z mamą, która bardzo pomogła jej stanąć na nogi.

„Odpowiadając na pytania zaciekawionych internautów: „co się stało z Kazadi?” – Kazadi choruje. Kazadi choruje już od dłuższego czasu, ale leczy się i została prawidłowo zdiagnozowana półtora roku temu. Chorowanie podczas pandemii nie było łatwe. Ktokolwiek tak jak ja musiał być hospitalizowany albo musiał przechodzić przez swoje leczenie w trakcie tego wszystkiego, z całego serca wam współczuję i łączę się w bólu, ale też z tego miejsca ogromny ukłon dla naszej służby zdrowia” – zaczęła.

„Będąc w szpitalu dużo ciężej czyta się komentarze, że się roztyłam i jestem obrzydliwa. Nie radziłam sobie z tym najlepiej. Miałam dużo frustracji w sobie. Na moje ciało, na to, że mnie absolutnie nie słucha i sprawia mi tyle bólu. Ale z czasem zyskałam ogromnego szacunku dla mojego ciała za to, ile przeszło i jak pięknie się regeneruje i robi postępy – że mogę siadać, a potem mogę już chodzić, więc nabrałam zupełnie nowej perspektywy” – dodała.

Kazadi wyjaśniła, że powodem dla którego opublikowała w sieci serię nagrań wideo, była lawina obraźliwych komentarzy pod jej zdjęciami z eventu, w którym kilka dni temu wzięła udział. „Ale się spasła”, „czy przygotowuje się do roli hipopotama” – to tylko niektóre z nich. Wokalistka przyznała, że z negatywnymi komentarzami na temat swojego wyglądu zmaga się od 20 lat.

„Najpierw doświadczałam go [body shamingu – przyp. red.] w skali małej, prywatnej, pewnie tak, jak większość z was, czyli np. jadąc w rodzinne strony czy odwiedzając znajomych wysłuchiwałam takich zdań jak 'ojej, zmizerniałaś, może byś coś zjadła’ albo 'ooo, widzę, że się pojadło’, itd. Wiadomo, żadna z tych osób nie miała nic złego na myśli, nie chciała mnie pewnie urazić, ale w momencie, gdy jesteś na etapie dorastania takie zdania cię dotykają. (…) Później doświadczyłam body shamingu na początku mojej kariery zawodowej. (…) Mam koleżanki w branży, które jak słyszą na swój temat jakieś zdania czy komentarze to w ogóle ich to nie rusza, bo świetnie czują się same ze sobą, ale nie wszyscy jesteśmy tacy sami. Ja ewidentnie jestem może dużo bardziej wrażliwa” – wyjaśniła.

Próba samobójcza: „Nie chciało mi się żyć”

Patricia Kazadi w swoim poruszającym nagraniu wideo postanowiła odnieść się do wydarzeń sprzed kilku lat, które silnie odcisnęły się na jej psychice. Jednym z nich był incydent z publikacją jej zdjęć w bieliźnie z występu w „Tańcu z gwiazdami” w 2010 r. Do sieci, a później na okładki gazet, trafiły fotografie, na których było widać pośladki i bieliznę młodej Kazadi.

„Nikt wtedy nie pomyślał, że dotyczy to dziewczyny, która nie wystawiła się specjalnie na ocenę ludzi, pokazując swoją prywatną strefę, że dotyczy to dziewczyny, która dopiero skończyła swoje nastoletnie lata, która wchodzi dopiero w dorosłość, której ciało się zmienia. (…) Nie umiem opisać, co się wtedy ze mną działo. Co innego jest, kiedy robisz to z premedytacją i chcesz, żeby pewne zdjęcia krążyły w sieci, a co innego, kiedy dzieje się to bez twojej zgody, woli i chęci. I co innego, kiedy masz 35, 40 czy 30 lat, kiedy już jesteś świadoma, a co innego, kiedy masz dopiero 20 lat i jeszcze sama walczysz ze swoim ciałem” – tłumaczyła.

Artystka podkreśliła, że to zdjęcie prześladowało ją później latami, ale wtedy, zaraz po publikacji, „rozpoczęło spiralę wyniszczania siebie samej”.

„Nie chciało mi się żyć. Pamiętam, że po prostu położyłam się i chciałam umrzeć. I taką próbę podjęłam. Na szczęście jestem tutaj z wami, ale nie wszystkie dzieciaki, młode dziewczyny i młodzi chłopcy mają to szczęście. Liczba samobójstw z powodu body shamingu i hejtu w Polsce jest zatrważająca. Czas zacząć o tym głośno mówić, czas tego nie lekceważyć, nie wyśmiewać i czas wprowadzać zmiany” – wyznała.

Magda Mołek / zdj. Łukasz Sokół

„Oznaką słabości nie jest przyznanie się do tego, że coś nas zabolało”

Patricia Kazadi odniosła się również do komentarzy, które pojawiły się pod jej zdjęciami w bikini. Podkreśliła, że kiedy prześledziła, kto za nimi stoi, okazało się, że w zdecydowanej większości były to kobiety.

„To są normalne, fajne babki. Też o pełnych kształtach. Matki, które mają małe córeczki, które też kiedyś wejdą w etap dorastania i będą musiały mierzyć się z tym samym. Jaki my dajemy im przykład? Co my w ogóle robimy? Co się dzieje? Zamiast się złościć, zaczęłam współczuć, bo wydaje mi się, że presja jest tak duża, że już kompletnie pogubiliśmy się w tym wszystkim, że mamy coraz mniej empatii i zrozumienia dla drugiej osoby” – zauważyła.

„Każda z nas, bez względu na swój rozmiar czy wygląd, ma prawo czuć się pięknie i seksownie w swoim ciele. Chcę więcej reprezentacji nas kobiet w mediach, w social mediach, wszędzie. I nie skrajności, czyli jak teraz mi wsadzą modelkę plus size na okładkę to już będzie body positive. Nie. Body positive to jest całe spektrum – od bardzo szczupłej dziewczyny, która nie ma dużych piersi, nie ma dużego tyłka, jest bardzo smukła, bardzo szczuplutka. Chcę widzieć wszystkie. (…) Jestem adwokatką tego, żeby być najlepszą wersją siebie, zdrową, dbać o siebie, ale żyć też w zgodzie ze swoimi cechami genetycznymi” – dodała.

Na koniec artystka podkreśliła, że publikując coś w sieci, ma świadomość, że wystawia się na czyjąś opinię, że może to się komuś spodobać lub nie. Nie godzi się jednak na hejt i prosi by osoby, które ją obserwują, znały różnice między hejtem a opinią.

„Opinią nie są takie zdania jak 'jesteś obleśnym tłuściochem’, 'styłaś się’, 'kiedyś byłaś spoko, teraz jesteś obleśna’. To są słowa i mowa nienawiści. Nie można usprawiedliwiać tego typu zdań, że każdy ma prawo do swojej opinii. (…) Nie ma mojej zgody na to, żeby na moim profilu pojawiały się tego typu wypowiedzi” – zaznaczyła.

„Rozmawiajmy. Często rozmawiajmy o tym, co nas boli. Bo oznaką słabości nie jest przyznanie się do tego, że coś nas zabolało, coś nas zraniło. Słabością jest czerpanie szczęścia i satysfakcji z tego, że niszczy się drugą osobę. To jest słabe” – dodała.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: