Nie rób zdjęć uchodźcom! „Celowanie aparatami w twarze uchodźców łamie podstawowe zasady udzielania pomocy”
Uciekają przed wojną. Są zmęczeni, przestraszeni, często straumatyzowani. Wiele osób niosących pomoc robi zdjęcia uchodźcom i wstawia je do sieci. Często nie zastanawiając się, dlaczego nie należy tego robić. No właśnie – dlaczego?
Słowo klucz: godność
Polacy na każdym kroku pokazują, że są solidarni z Ukrainą. Wielu z nich jeździ na granicę z darami, oferuje bezpłatny transport czy czeka na Ukraińców z gorącą herbatą.
A potem… wrzuca zdjęcia uchodźców do sieci. Tysiące wyczerpanych kobiet i przestraszonych dzieci idących w długiej kolumnie to niecodzienny widok. Tak samo jak setki łóżek polowych, na których odpoczywają w punktach recepcyjnych. Każdy ma w ręku telefon i pokusę, żeby taki obrazek uwiecznić.
Robienie zdjęć uchodźcom wstrząsnęło Karoliną Wierzbińską, która jest redaktorką naczelną HelloZdrowie.pl i członkinią Homo Faber, organizacji zajmującej się obroną praw człowieka, która ma pod swoją opieką cztery przejścia graniczne i 12 punktów recepcyjnych.
– W Horodle jest ogromna sala gimnastyczna, w której mieści się kilkaset łóżek polowych. Na trybunach są porozkładane rzeczy zebrane podczas zbiórek. Nie są to warunki sprzyjające intymności i wyciszeniu. I proszę wyobrazić sobie w tym miejscu kobietę, która uciekła ze swojego kraju z dzieckiem i w tych warunkach zastanawia się na przykład, co się teraz dzieje z jej mężem – opowiada Wierzbińska. – Te osoby są w bardzo trudnym położeniu psychicznym, czasem w szoku. Może się zdarzyć, że nie będą w stanie zaprotestować, kiedy ktoś podejdzie i zrobi im zdjęcie – dodaje.
Jak tłumaczy Wierzbińska, trzeba sobie uzmysłowić, że brak wyraźnego protestu nie oznacza zgody na robienie zdjęć, a tym bardziej udostępnianie ich w internecie.
– Widziałam, kiedy osoby prywatne zgłaszające chęć transportu lub nawet wolontariusze robili zdjęcia uchodźcom. Po prostu celowali aparatami w ich twarze. Uważam to za skandaliczne. Jedną z podstawowych zasad udzielania pomocy humanitarnej jest refleksja nad godnością osoby, której niesiona jest ta pomoc – przekonuje Wierzbińska.
Dlaczego to robimy?
– Mamy wielką chęć pomocy. Zdjęcia, które robimy uchodźcom, mają być ilustracją albo nawet dowodem na to, że robimy coś dobrego – tłumaczy psycholog Piotr Zagdański.
Zaznacza, że zwykle przyświecają nam dobre intencje. – Publikowanie zdjęcia staje się dla nas argumentem, żeby sprowokować, poruszyć emocje. Gdzieś zapominamy o dobrym smaku, dając np. zdjęcie umorusanego dziecka. Być może pokazujemy je w takich okolicznościach, żeby chwycić za serce – przypuszcza Zagdański.
– Wydaje mi się, że tym właśnie kieruje się człowiek robiący to zdjęcie: chce poruszyć resztę. Na przykład ludzi, którzy dzięki temu dołączą do zbiórki – mówi Piotr Zagdański i zauważa, że chętniej pomagamy, kiedy wiemy, kim jest ta osoba lub widzimy jej twarz.
W czasach gdy wszyscy fotografują wszystko, a aparat zawsze mamy pod ręką w telefonie komórkowym, łatwo zapomnieć, że robienie zdjęć może w niektórych sytuacjach naruszać dobre obyczaje czy granice intymności. Jak się w tym połapać? Najłatwiej odnieść się do własnych doświadczeń – ile i ilu z nas chciałoby być sfotografowanym z zapłakaną twarzą, bez pytania, w momencie, kiedy ważą się nasze losy?
Polecamy
Okaleczone weteranki i weterani wojenni wzięli udział w Ukraińskim Tygodniu Mody. „Są niezłomni, a bez kończyn też mogą być stylowi”
Z ich rodziny po ataku na Lwów ocalał tylko mąż i ojciec. „Żona i trzy córki zostały zabite we własnym domu”
„Niesamowicie piękny człowiek”, „Moje serce jest w kawałkach”. Internauci poruszeni niezwykłymi zdjęciami weterana wojennego
Onkologiczny szpital dziecięcy w gruzach po rosyjskim ataku w Ukrainie. „Bardzo ważne, by świat teraz nie milczał” – apeluje Wołodymyr Zełenski
się ten artykuł?