Przejdź do treści

Nie rób zdjęć uchodźcom! „Celowanie aparatami w twarze uchodźców łamie podstawowe zasady udzielania pomocy”

Już milion osób z Ukrainy znalazło schronienie w Polsce
Medyka, Poland Marc h 5, 2022: Refugees walk into Medyka, Poland after crossing the border from Ukraine Saturday. Refugees were given food and clothing and were taken to a shelter nearby. (Wally Skalij/Los Angeles Times via Getty Images)
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Uciekają przed wojną. Są zmęczeni, przestraszeni, często straumatyzowani. Wiele osób niosących pomoc robi zdjęcia uchodźcom i wstawia je do sieci. Często nie zastanawiając się, dlaczego nie należy tego robić. No właśnie – dlaczego?

Słowo klucz: godność

Polacy na każdym kroku pokazują, że są solidarni z Ukrainą. Wielu z nich jeździ na granicę z darami, oferuje bezpłatny transport czy czeka na Ukraińców z gorącą herbatą.

A potem… wrzuca zdjęcia uchodźców do sieci. Tysiące wyczerpanych kobiet i przestraszonych dzieci idących w długiej kolumnie to niecodzienny widok. Tak samo jak setki łóżek polowych, na których odpoczywają w punktach recepcyjnych. Każdy ma w ręku telefon i pokusę, żeby taki obrazek uwiecznić.

Robienie zdjęć uchodźcom wstrząsnęło Karoliną Wierzbińską, która jest redaktorką naczelną HelloZdrowie.pl i członkinią Homo Faber, organizacji zajmującej się obroną praw człowieka, która ma pod swoją opieką cztery przejścia graniczne i 12 punktów recepcyjnych.

– W Horodle jest ogromna sala gimnastyczna, w której mieści się kilkaset łóżek polowych. Na trybunach są porozkładane rzeczy zebrane podczas zbiórek. Nie są to warunki sprzyjające intymności i wyciszeniu. I proszę wyobrazić sobie w tym miejscu kobietę, która uciekła ze swojego kraju z dzieckiem i w tych warunkach zastanawia się na przykład, co się teraz dzieje z jej mężem – opowiada Wierzbińska. – Te osoby są w bardzo trudnym położeniu psychicznym, czasem w szoku. Może się zdarzyć, że nie będą w stanie zaprotestować, kiedy ktoś podejdzie i zrobi im zdjęcie – dodaje.

Jak tłumaczy Wierzbińska, trzeba sobie uzmysłowić, że brak wyraźnego protestu nie oznacza zgody na robienie zdjęć, a tym bardziej udostępnianie ich w internecie.

– Widziałam, kiedy osoby prywatne zgłaszające chęć transportu lub nawet wolontariusze robili zdjęcia uchodźcom. Po prostu celowali aparatami w ich twarze. Uważam to za skandaliczne. Jedną z podstawowych zasad udzielania pomocy humanitarnej jest refleksja nad godnością osoby, której niesiona jest ta pomoc – przekonuje Wierzbińska.

"Modlę się, żeby nie zabrakło jedzenia". Kristina relacjonuje codzienne życie w Kijowie

Dlaczego to robimy?

– Mamy wielką chęć pomocy. Zdjęcia, które robimy uchodźcom, mają być ilustracją albo nawet dowodem na to, że robimy coś dobrego – tłumaczy psycholog Piotr Zagdański.

Zaznacza, że zwykle przyświecają nam dobre intencje. – Publikowanie zdjęcia staje się dla nas argumentem, żeby sprowokować, poruszyć emocje. Gdzieś zapominamy o dobrym smaku, dając np. zdjęcie umorusanego dziecka. Być może pokazujemy je w takich okolicznościach, żeby chwycić za serce – przypuszcza Zagdański.

– Wydaje mi się, że tym właśnie kieruje się człowiek robiący to zdjęcie: chce poruszyć resztę. Na przykład ludzi, którzy dzięki temu dołączą do zbiórki – mówi Piotr Zagdański i zauważa, że chętniej pomagamy, kiedy wiemy, kim jest ta osoba lub widzimy jej twarz.

W czasach gdy wszyscy fotografują wszystko, a aparat zawsze mamy pod ręką w telefonie komórkowym, łatwo zapomnieć, że robienie zdjęć może w niektórych sytuacjach naruszać dobre obyczaje czy granice intymności. Jak się w tym połapać? Najłatwiej odnieść się do własnych doświadczeń – ile i ilu z nas chciałoby być sfotografowanym z zapłakaną twarzą, bez pytania, w momencie, kiedy ważą się nasze losy?

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: