Przejdź do treści

Natalia Kocur: Wokół tematu śmierci jest bardzo dużo niepotrzebnej ostrożności. Niesłusznie traktujemy ją jako absolutne sacrum

Natalia Kocur: Wokół tematu śmierci jest bardzo dużo niepotrzebnej ostrożności. Niesłusznie traktujemy ją jako absolutne sacrum
Natalia Kocur: Wokół tematu śmierci jest bardzo dużo niepotrzebnej ostrożności. Niesłusznie traktujemy ją jako absolutne sacrum / archiwum prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Wraz z początkiem listopada i odwiedzaniem grobów naszych bliskich, często razem ze smutkiem i żalem pojawia się w nas też… lęk. O tym, dlaczego boimy się śmierci i jak sobie z tym poradzić rozmawiamy z Natalią Kocur, psycholożką i psychoterapeutką oraz założycielką Centrum Psychoterapii Pokonaj Lęk. „Wszyscy mamy w sobie lęk przed śmiercią i nie ma w tym absolutnie nic dziwnego, nienormalnego, grzesznego ani złego” – mówi w rozmowie z Hello Zdrowie. 

 

Ewelina Kaczmarczyk: Z pani obserwacji wynika, że w pandemii lęk przed śmiercią się w nas spotęgował?

Natalia Kocur: Nie znam takich badań statystycznych, natomiast mogę powiedzieć o moim doświadczeniu osobistym jako psychoterapeutki. I tu faktycznie jest tak, że u większej liczby pacjentów pojawiły się strategie kontroli dotyczące zdrowia i śmierci. Częściej występowały zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, hipochondria i silny lęk przed śmiercią. Dużo mówiło się o tym, że jak wiele było zgonów z powodu COVID-19 i prawie każdy z nas znał kogoś, kto zmarł na tę chorobę. To w dość naturalny sposób wyzwalało w ludziach myśli o śmierci i lęk.

Wydaje mi się, że często nie tyle boimy się samej śmierci, co różnych innych rzeczy, które się z nią wiążą. Jakie obawy kryją się za lękiem przed śmiercią?

Różne osoby różnie rozumieją lęk przed śmiercią. Po pierwsze, może się on objawiać katastrofizowaniem na własny temat. Pojawiają się takie myśli, jak: „dużo rzeczy ominie mnie, gdy umrę”, „to będzie straszne dla mojej rodziny”, „mój mąż sobie z tym nie poradzi”, „nikt nie będzie za mną tęsknił”. Drugi obszar lęku przed śmiercią to potrzeba kontrolowania jej – czyli de facto chęć opanowania tego, co jest niekontrowalne. Niektórzy chcą mieć wpływ na to, w jaki sposób umrą. Na przykład, jeśli nie chcą stracić życia w katastrofie lotniczej, to ograniczają wszystkie sytuacje, które mogą do tego prowadzić. Jest to dla nich forma przeciwdziałania lękowi, ale tak naprawdę to błędne koło, bo prowadzi do namnażania się lęków, na przykład w tym wypadku może pojawić się agorafobia.

Lęk przed śmiercią może objawiać się też obawami egzystencjonalnymi. Co ciekawe, pojawiają się one już w wieku 5-7 lat i są naturalnym zjawiskiem rozwojowym. To, że dzieci w tym wieku rozmyślają przed snem, jak to jest po śmierci, co się z nimi stanie i gdzie trafią, jest bardzo naturalne dla tego okresu. Dorośli też mają często takie egzystencjonalne rozważania. Kolejną formą lęku jest obawa na temat tego, jak będziemy umierać. Dla niektórych samo wyobrażenie procesu starzenia się i zbliżania do śmierci jest przerażające. Często wiąże się ono z nadmiernym lękiem przed utratą zdrowia lub świadomości, bólem, zależnością od innych czy samotnością w momencie śmierci.

Zdarza się, że dzieci otrzymują od rodziców komunikat, że śmierć to coś strasznego. I to jest w pewnym sensie prawda. Tyle że takie przedstawienie śmierci zwykle nie jest równoważone stwierdzeniem, że umieranie to przecież też coś naturalnego

Nasuwa mi się taki wniosek, że to, jakie mamy obawy związane ze śmiercią, mocno wiąże się z naszymi przekonaniami. Na przykład „matka Polka”, która przez całe życie poświęca się dla innych, będzie bała się, że jej rodzina sobie bez niej nie poradzi.

Zgadza się. To, w którą stronę pójdą nasze myśli, jest uzależnione od tego, jakie mamy przekonania kluczowe – czyli takie, które mówią nam samym, jacy jesteśmy. Ta „matka Polka”, która się cały czas poświęca, może myśleć, że jest kompletnie nieważna jako osoba. I nawet w kontekście śmierci to nie ona jest ważna, tylko inni. Nie jest istotne to, że umrze, tylko to, że inni będą cierpieć po jej śmierci.

Z drugiej strony wyobrażam sobie osobę, która ma na swój temat wielkościowe przekonanie. Ona w kontekście śmierci może obawiać się, że nie zostawi nic po sobie, albo że wszyscy o niej zapomną. Może się bać, że nikt nie będzie uważał jej za wystarczająco ciekawą i istotną, żeby przyjść na jej pogrzeb i o niej pamiętać. Taka osoba będzie wkładać bardzo dużo energii w to, żeby inni zapamiętali ją jako wyjątkową po jej śmierci.

Skąd bierze się w nas lęk przed śmiercią?

Każdy nasz lęk, również ten przed śmiercią, to informacja, że to, czego się boimy, jest dla nas czymś ważnym. A lęk przed śmiercią to jest coś, co czujemy wszyscy, bo jako ludzie mamy świadomość, że umrzemy. Szczególnie w takie święta, kiedy przewija się temat śmierci, mamy prawo silnie go odczuwać. Natomiast do naszego Centrum Psychoterapii Pokonaj Lęk zgłaszają się osoby, dla których lęk przed śmiercią jest już zaburzeniem.

Lęk w formie zaburzenia ma swoje źródło w naszych przekonaniach, a przekonania kształtują się od najwcześniejszego dzieciństwa pod wpływem tego, co nam przekazują najbliżsi. Wielu rodziców uważa na przykład, że śmierć to coś, co należy ukrywać przed dziećmi, nie wolno nawet przy nich o niej rozmawiać. Zdarza się też, że dzieci otrzymują od rodziców komunikat, że śmierć to coś strasznego. I to jest w pewnym sensie prawda – śmierć to koniec życia, to strata dla otoczenia, trudne doświadczenie. Tyle że takie przedstawienie śmierci zwykle nie jest równoważone stwierdzeniem, że umieranie to przecież też coś naturalnego. Rzadko kiedy oswajamy dzieci z myślą, że doświadczenie śmierci jest smutne, trudne i przytłaczające, ale ostatecznie jest nieuniknione i warto umieć sobie z nim radzić.

Jeśli więc ktoś z dzieciństwa wyniósł przekonanie, że śmierć to temat, z którym sobie nie poradzi, i jeszcze umiera ktoś mu bliski, to może zacząć nadmiernie kontrolować swoje życie i zdrowie oraz unikać tematu śmierci. I wtedy już mówimy o zaburzeniu lękowym.

Najsilniej lęk przed śmiercią odczuwają osoby w wieku 20-25 lat. Naukowcy tłumaczą to zjawisko odkryciem, że w tym właśnie wieku ludzie najwyżej cenią swoje życie, bo mają wyobrażenie swoich nieskończonych możliwości

A jaką rolę odgrywa tu wiara? Łatwiej jest oswoić lęk przed śmiercią osobom wierzącym czy ateistom?

To jest bardzo skomplikowany temat. Związek pomiędzy religijnością a lękiem przed śmiercią jest badany w psychologii od lat i wnioski nie są jednoznaczne. Duża część badań mówi, że osoby, które rozwijają swoją duchowość – czyli wierzą w coś, co daje im otuchę – i czują głęboki emocjonalny związek z religią, faktycznie odczuwają mniejszy lęk przed śmiercią. Natomiast ci, którzy podchodzą do religii rytualnie i nie przeżywają jej duchowo, mogą nie znajdować w niej otuchy. A to może prowadzić do zwiększenia lęku przed śmiercią.

Są jakieś etapy życia, kiedy lęk przed śmiercią może być szczególnie duży?

Tak, i tutaj wyniki badań są dosyć jednoznaczne. Najsilniej lęk odczuwają osoby w wieku 20-25 lat. Naukowcy tłumaczą to zjawisko odkryciem, że w tym wieku ludzie najwyżej cenią swoje życie, bo mają wyobrażenie swoich nieskończonych możliwości. Później, w miarę zbierania życiowego doświadczenia, zaczynają widzieć, że może nie mają aż tylu możliwości i zaczynają bardziej akceptować nieunikniony koniec. Co ciekawe, z badań wynika również, że lęk przed śmiercią nie wzrasta u osób coraz starszych.

A wydawać by się mogło, że to właśnie oni najsilniej czują lęk przed śmiercią, bo są najbardziej świadomi, że nieuchronnie się zbliża.

Tak, ale tu wchodzą w grę inne czynniki. Ważne są też między innymi doświadczenia życiowe czy stosunek do życia. Badania mówią na przykład, że osoby, które mają silne pragnienie, żeby wiele w życiu osiągnąć i mocno inwestują w swoje życie, bardziej boją się śmierci.

Justyna Tomska / Archiwum prywatne

Kiedy kończy się lęk, który mamy w sobie wszyscy i który jest całkowicie normalny, a zaczyna się zaburzenie, które wymaga pomocy specjalisty?

O zaburzeniu mówimy wtedy, kiedy odczuwamy lęk zbyt silnie, zbyt często i nasze zachowania w reakcji na lęk zaczynają zaburzać nam życie.

Odczuwanie lęku silnie i często możemy najłatwiej zaobserwować w ciele. Kręci nam się w głowie, mamy napięte mięśnie (czasem aż do bólu), pocimy się, robi się nam gorąco, serce wali, oddech przyśpiesza. Dodatkowo mamy natłok różnego rodzaju strasznych myśli na temat śmierci. Najistotniejsze jest jednak to, jak sobie radzimy z lękiem – jeśli pod jego wpływem robimy rzeczy, które są niepotrzebne, zbyt wymagające lub wręcz szkodliwe dla nas, to wtedy jest to z całą pewnością zaburzenie.

Jakie to mogą być rzeczy?

Pod wpływem lęku ludzie najczęściej albo za bardzo kontrolują siebie i swoje otoczenie, albo nadmiernie unikają różnych sytuacji. Na przykład wtedy, kiedy ktoś tak bardzo nie chce zginąć w wypadku samochodowym, że albo w ogóle przestaje jeździć samochodem albo stawia takie warunki, że jeżdżenie staje się i tak praktycznie niemożliwe. Podobnie z unikaniem – z lęku przed śmiercią można unikać po prostu cmentarzy, ale można iść dalej i unikać tematu umierania w rozmowach, mediach, filmach, serialach i książkach. Proszę sobie wyobrazić, jak trudne staje się wówczas normalne życie.

To odcinanie się od tematu śmierci jest prostym mechanizmem podtrzymywania lęku. Bo jeśli na przykład nie przeczytamy artykułu o śmierci, to nie przekonamy się, że w trakcie czytania nic nam się nie stało i że jesteśmy w stanie wytrzymać swoje myśli na ten temat.

PProf. dr hab. Paweł Łuków o pośmiertnym zapłodnieniu: mamy prawo decydować o tym, co się stanie z naszym ciałem po śmierci

Hipochondria to też oznaka chorobliwego lęku?

Hipochondria często współwystępuje z tanatofobią, czyli lękiem przed śmiercią. Niektórym osobom zmagającym się z lękiem o zdrowie wydaje się, że jak maksymalnie skontrolują swoje potencjalne choroby, to unikną śmierci. Ale nie zawsze jedno łączy się z drugim.

A jak możemy sobie poradzić sami z lękiem przed śmiercią – takim, który nie wymaga jeszcze pomocy terapeutycznej?

Możemy pracować nad tym, jak myślimy – czyli zastanowić się, jakie przekonania na temat śmierci najczęściej pojawiają się w naszej głowie, co nas najbardziej w tym temacie przeraża, a później spróbować popatrzeć na to bez emocji i włączyć logikę. Można zadać sobie pytania: „Czy to naprawdę jest takie straszne? Czy ja mogę to kontrolować? Co moje zachowanie zmienia?”. Warto przyjrzeć się też tzw. myśleniu magicznemu, które często pojawia się w kontekście śmierci. Polega ono na tym, że wydaje nam się, że nasze myśli lub słowa działają jak zaklęcia – wydarzy się to, co pomyślimy lub wypowiemy.

Jedno z ćwiczeń terapeutycznych polega na tym, żeby powiedzieć o swojej najukochańszej osobie: „Chcę, żeby umarła”. Większość ludzi nie jest w stanie tego zrobić. W temacie śmierci mamy wszyscy bardzo dużo niepotrzebnej ostrożności. Niesłusznie traktujemy ją jako absolutne sacrum, którego nie wolno dotykać. Warto więc przyjrzeć się swoim przekonaniom i sprawdzić, czy nie przeszkadzają nam w radzeniu sobie z naturalnym lękiem przed śmiercią.

Wszyscy mamy w sobie lęk przed śmiercią i nie ma w tym absolutnie nic dziwnego, nienormalnego, grzesznego ani złego

No tak, o śmierci nie rozmawia się łatwo. To wciąż temat tabu, a tego, czego nie znamy, się boimy.

Dokładnie. Często, gdy 5-latki przychodzą do rodziców i pytają, co z nimi będzie, gdy umrą, słyszą: „Nie rozmawiamy na ten temat! W tym wieku nie powinno cię to w ogóle interesować”. Wtedy, raz że sami utwierdzamy się w swoich niefunkcjonalnych przekonaniach o śmierci, a dwa – przekazujemy je też dziecku.

Warto też poobserwować swoje zachowania – na przykład to, czy przypadkiem nie unikamy pogrzebów lub wizyt na cmentarzu, czy jesteśmy w stanie czytać o śmierci i oglądać ją na ekranie.

A jeżeli, na przykład w okolicy Wszystkich Świętych dopadnie nas lęk przed śmiercią i przeczytamy książkę albo obejrzymy film z takim motywem, to może nam to pomóc, czy będziemy się jeszcze bardziej „nakręcać”?

To zależy od indywidualnych przekonań danej osoby i jej „konstrukcji” psychicznej. Bo jeśli ktoś uważa, że może myśleć o śmierci i że to nie jest zagrażające i straszne, to przeczytanie książki albo obejrzenie filmu na ten temat, ma formę desensytyzacji, czyli może go odwrażliwić. Dzięki temu będzie lepiej sobie radził z tym tematem.

Natomiast inaczej jest, gdy na przykład czytanie o śmierci jest częścią strategii kontroli. Wtedy może być tak, że ktoś, kto chce zapanować nad śmiercią, zanurza się w tym temacie, co jedynie nakręca przerażające myśli i wyobrażenia.

Czyli podsumowując, warto zmierzyć z myślami na temat śmierci i nie uciekać od nich?

Tak, a nawet nie tyle zmierzyć, co zaakceptować. Bo wszyscy mamy w sobie lęk przed śmiercią i nie ma w tym absolutnie nic dziwnego, nienormalnego, grzesznego ani złego. Jest zupełnie naturalny i warto go do siebie dopuścić.

 

Natalia Kocur – psycholożka, psychoterapeutka w nurcie poznawczo-behawioralnym. Założycielka Centrum Psychoterapii Pokonaj Lęk, www.pokonajlek.pl. Studia psychologiczne ukończyła na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a szkolenia terapeutyczne odbywała między innymi w Centrum Terapii Poznawczo-Behawioralnej i Centrum CBT w Warszawie. Mieszka i praktykuje w Warszawie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: