Przejdź do treści

MET Gala zapoczątkowała rewolucję #Blockout2024. „To obraz jak z 'Igrzysk śmierci'” – grzmi Maja Staśko

Haley Kalil
MET Gala 2024 zainicjowała rewolucję w mediach społecznościowych skierowaną w celebrytów/ fot. Ilya S. Savenok/Getty Images for The Mark Hotel
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

MET Gala 2024 r. przejdzie do historii nie tylko jako uroczystość bogata w przepych i wystawne kreacje gwiazd. Uroczystość wszczęła prawdziwą rewolucję w mediach społecznościowych. Internauci blokują celebrytów, którym zależy jedynie na sławie i bogactwie. „Jeśli przestaniemy karmić osoby, które wykorzystują swoje zasięgi tylko do żerowania na ludziach – możemy sprawić, że ofiary tragedii nie będą uciszane” – pisze Maja Staśko.

„Igrzyska śmierci” w Metropolitan Museum of Art

Tegoroczna MET Gala wywołała sporo kontrowersji. Jedna z największych modowych imprez organizowana jest corocznie od 1971 r. i odbywa się z udziałem gwiazd i celebrytów w wymyślnych stylizacjach od największych projektantów. Internauci w tym roku nie wytrzymali jednak skali wydarzenia, które zbiegło się w czasie z bombardowaniem palestyńskiego miasta Rafah i protestami propalestyńskich demonstrantów odbywającymi się na Madison Avenue w Nowym Jorku. Widowisko porównywali do targowiska próżności, a nawet „Igrzysk śmierci” – filmu, w którym elita przygląda się nastolatkom wytypowanym z najbiedniejszych dystryktów i wystawionych do walki na życie i śmierć.

„Na Met Gali celebrytki paradują w strojach za setki tysięcy, a palestyńskie dzieci i ludzie w Ukrainie umierają. A na Eurowizji śpiewa reprezentantka Izraela.

To obraz jak z „Igrzysk śmierci”.

To obraz naszego świata. I powoli wychodzi w szersze działanie” – pisze na swoim profilu na Instagramie Maja Staśko.

Oliwy do ognia dolała słynna tiktokerka Haleyy Baylee. Influencerka posiadająca niemal 10 mln obserwatorów wystąpiła w kreacji nawiązującej do stylu z XVII wieku. Nagrała też krótkie wideo z wejścia do Metropolitan Museum of Art, do którego wypowiada w rytm muzyki słowa przypisywane Marii Antoninie: „Niech jedzą ciastka”. Ostatnia królowa Francji miała wypowiedzieć słynne zdanie jako komentarz na wieści o głodzie wśród ludności w przedrewolucyjnej Francji.

Wydaje się, że jej wypowiedź przelała czarę goryczy. Internauci w mediach społecznościowych powiedzieli „dość” i zaczęli blokować celebrytów. Nawołują też do tego innych. Pod hasztagiem #Blockout2024 można znaleźć już niemal 30 tys. filmów, w których użytkownicy TikToka wymieniają listy sławnych osób, które zablokowali.

To my mamy wpływ w mediach społecznościowych. Celebryci są zależni od nas. Jeśli milczą o tragediach na świecie – dlaczego ich słuchamy, gdy mówią o nowej torebce? Jeśli wykorzystują swój wpływ tylko po to, by mieć większe wpływy na koncie – dlaczego ich utrzymujemy?” – wyjaśnia Staśko.

Internauci zwracają uwagę także na cenę biletu wejściowego na MET Galę. By znaleźć się obok takich gwiazd jak Zendaya, Jennifer Lopez, Jude Law, Lewis Hamilton, Nicki Minaj, Sydney Sweeney czy Pamela Anderson, należało zapłacić 75 tys. dolarów.

„To my mamy wpływ”

Maja Staśko zaznacza w dalszej części swojego wpisu, że największe influencerki i influencerzy mają niewiarygodnie duży wpływ na to, „jakie produkty będą ludziom nachalnie wpychać’.

„To zapewnia wpływy – ale głównie wpływy na ich konto bankowe, a także na konta wielkich korporacji. Nie niesie ze sobą żadnej wartości społecznej, przeciwnie – zwiększa konsumpcjonizm, pogłębia nierealne oczekiwania względem ciała i życia, wrzuca młode osoby w kompleksy, utrwala stygmatyzację osób niezamożnych i ucisza ofiary przemocy czy tragedii” – pisze Maja Staśko.

Jak dodaje, większość z tych osób myśli jedynie o tym, w jaki sposób najwięcej zarobić. Oferują więc produkty, które mają nam pomóc, a tak naprawdę napędzają jedynie ich zyski.

„Tacy influ są antyludzcy. Bywają śmiertelnie niebezpieczni.

Influencerki typu Kardashianki to po prostu wielkie korporacje wykorzystujące ludzi, by utrzymywali luksusy milionerek. Milczą o tragediach na świecie, nierównościach, biedzie” – dodaje.

Trend blokowania celebrytów może zmienić to, w jaki sposób funkcjonują media społecznościowe i każdy z nas.

„Jeśli przestaniemy karmić osoby, które wykorzystują swoje zasięgi tylko do żerowania na ludziach – możemy sprawić, że ofiary tragedii nie będą uciszane na rzecz kolejnej głupiej celebrytki, która opowiada o nowej torebce w trakcie prowadzenia auta.

To my mamy wpływ w mediach społecznościowych: społeczność. Celebryci są zależni od nas. Nie na odwrót. Jeśli nic od nich nie dostajemy – dlaczego oni mają od nas dostawać wszystko?” – tłumaczy Staśko.

Dziennikarka wyjaśnia, że nie każdego z influencerów należy jednak wrzucać do jednego worka.

„Influencerzy mogą nie milczeć o tym, co złe: nagłaśniać niesprawiedliwości, pisać o miejscach pomocy, o zdrowiu psychicznym. Jest sporo takich osób. Jeśli przy tym reklamują produkty, chodzą na ścianki czy cieszą się życiem – to ok, nie da się ciągle być w traumach, z czegoś trzeba żyć. Ale wykorzystują swoje zasięgi do zmian. Te warto obserwować.

Inne może lepiej zablokować. Tak jak one blokują głosy ofiar tragedii” – podsumowuje.

Zamyślona patrzącą w dal kobieta w sukience. Noga założona na nogę- Hello Zdrowie

Maja Staśko – kim jest?

Maja Staśko to aktywistka, publicystka, krytyczka literacka, a także autorka dostępnego dla wszystkich bezpłatnego e-booka „Gwałt to przecież komplement. Czym jest kultura gwałtu?”. Jej profil obserwuje na Instagramie prawie 216 tysięcy osób.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: