Przejdź do treści

Kaya Szulczewska o cyklu miesiączkowym: okres, gdy krwawię, nie mam sił, ale jak tylko kończy mi się krwawienie wchodzę w czas superbohaterki

Kaya Szulczewska / Instagram
Kaya Szulczewska / Instagram
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

„To dobry pomysł, żeby żyć według własnego cyklu i dopracowywać pod niego w miarę możliwości wydarzenia” – mówi Kaya Szulczewska, aktywistka, feministka i założycielka znanego w sieci profilu „Ciałopozytyw”, który pokazuje, że nie tylko to, co szczupłe i wydepilowane może być piękne. Właśnie opublikowała na Instagramie post, w którym opisuje to, co czuje podczas swojego cyklu miesięcznego.

Kaya Szulczewska o swoim cyklu

Kaya Szulczewska to założycielka profilu „Ciałopozytyw” – fenomenu w polskim internecie. Aktywistka regularnie publikuje na swoim koncie zdjęcia różnorodnych ciał wymykających się kanonom, historie dotyczące ich akceptacji, a także edukacyjne treści wokół tematu kobiecego ciała.

W swoim ostatnim poście Szulczewska zajęła się tematem cyklu miesiączkowego i tego, co każda z nas czuje podczas poszczególnych jego etapów – podczas PMS, miesiączki czy jajeczkowania.

„W PMSa jestem zapłakana, rozdrażniona, delikatna, senna, zmęczona, pełna ambiwalencji, pełna wzruszenia, tkliwa i gotowa do walki, gotowa do seksu. Czuję się większa, spuchnięta, podrażniona, ale też mam jakąś niespotykaną siłę, żeby dokończyć sprawy, co się da sfinalizować przed okresem. Czuję jakbym od okresu do okresu zaliczała jakiś swoisty cykl. Odtwarzalną sekwencję emocjonalnych zdarzeń, uczuć, cielesnych przyjemności i cierpień.

Tuż przed okresem skumulowany stres i napięcie z całego miesiąca znajdują ujście. Te kilka dni przed okresem są najtrudniejsze, ale ma w sobie jakąś magiczną moc. Potem przychodzi okres, uwalnia z tego napięcia, w tym bólu i niemocy wypalam złudzenia na swój temat, uczę się pokory, z miesiąca na miesiąc dając sobie więcej czułości i zrozumienia, by odczuwać mniej ból, szukać przyjemności, bardziej traktować ten czas jak przymusowy wypoczynek niż karę, możliwość zamknięcia się na świat i pomedytowania nad samą sobą.

W okres, gdy krwawię, nie mam sił, ale jak tylko kończy mi się krwawienie wchodzę w czas superbohaterki. Pierwsza faza cyklu to świeżość i energia, aż do owulacji jestem na fali wzwyżkowej, jakbym zyskiwała na te kilkanaście dni jakieś supermoce. Jestem towarzyska, odważna, odporna na wahania emocji, na stres i ból. Kipię energią. Mogę góry przenosić, tak aż do jajeczkowania. Wraz z owulacyjnym bólem jajnika odchodzi moc i zastępuje ją potrzeba wycofania, staje się coraz bardziej introwertyczna, jeśli tego nie respektuje nachodzi to napięcie, o którym mówiłam i które właśnie teraz z całą cholerną PMSową siłą odczuwam.

Też widzicie u siebie taką cykliczność? Dostosowujecie zadania pod cykl? Czytałam, że to dobry pomysł, żeby żyć według własnego cyklu i dopracowywać pod niego w miarę możliwości wydarzenia. W pierwszej fazie wymagające większej energii, kontaktów z ludźmi, ekstrawersji, siły i kreatywności, a w drugiej te wymagające skupienia, samotności, wycofania, więcej analizy, mniej wymyślania, które pozwalają na większy relaks” – pisze Kaya Szulczewska na Instagramie.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Kaya Szulczewska (@kayaszu)

Kaya Szulczewska / Facebook.com

Cykl miesiączkowy – widzisz zmiany u siebie?

„Też widzicie u siebie taką cykliczność?” – zapytała Kaya w swoim poście. Odpowiedzi użytkowniczek były różne:

„Jakbym czytała o sobie…”,

„Chyba coś w tym jest. Ja mam w miarę stałe okresy w miesiącu, kiedy np. ciężej mi się zebrać na trening. I wypada to zawsze cyklicznie właśnie…”,

„U mnie zaczyna się burza już podczas samej owulacji, która, bez dwóch zdań, jest dla mnie najbardziej bolesnym momentem cyklu. I to napięcie sobie tak rośnie i rośnie, PMS stabilizuje lekami, bo doły zaczynały być już zbyt głębokie, a kiedy nadchodzi okres jestem jak uwolniona z okowów. Wiadomo, jest jakiś dyskomfort, bo krwawię, ale poza tym to głowa działa jakby mi ktoś ściągnął 10 kg obciążenia z karku..”,

„Zdecydowanie tak! Na początku cyklu czuję się śliczna, mam piękną cerę, nic nie jest w stanie zniszczyć mojego samopoczucia i podejścia do większości spraw… i tu przychodzi druga faza, kiedy mogę spać, jeść, spać, płakać, krzyczeć, wyzywać, kiedy nie mogę na siebie patrzeć w lustrze. Podczas okresu to wszystko się łączy i schodzi…. i tak w kółko”,

„Ja ostatnio przed okresem miałam bardzo dramatyczny czas, aż zaczęłam szukać innych ścieżek kariery. Minęło po tygodniu, optymizm wrócił”.

Cykl miesięczny to ważna sprawa. Nie tylko dla nas – kobiet, ale i dla naszych partnerów i partnerek. Nie musimy od razu usprawiedliwiać naszego chwilowego złego humoru PMS-em. Ale może warto śledzić swój organizm i wiedzieć (tak dla samej siebie), że brak energii do pracy czy niechęć do wstawania rano z łóżka jest spowodowana hormonami walczącymi właśnie w naszym organizmie? Odczytujmy wszystkie sygnały, jakie daje nam nasze ciało – dla naszego dobra.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: