Przejdź do treści

Łukasz zmarł nagle we Włoszech. Teraz jego wieloletni partner, Krzysztof, walczy o prawo do pochówku ukochanego

Na zdjęciu wieniec pogrzebowy, tekst po problemach par jednopłciowych z prawem do pochówku partnera
Krzysztof walczy o prawo do pochówku swojego partnera, który nagle zmarł na wakacjach we Włoszech/ fot. Pavel Danilyuk/ Pexels
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Łukasz umarł 24 sierpnia. Krzysztof walczy o prawo do pochówku swojego ukochanego” – taki wpis pojawił się na profilu „Miłość Nie Wyklucza” na Instagramie. Od śmierci mężczyzny minęły prawie dwa tygodnie, a jego partner cały czas zmaga się z biurokratycznymi przeszkodami. Polska nie uznaje ich 15-letniego związku, przez co Łukasz nie został jeszcze pochowany.

Walczy o prawo do pochówku ukochanego

„Łukasz umarł 24 sierpnia. Krzysztof walczy o prawo do pochówku swojego ukochanego” – czytamy we wpisie opublikowany na profilu „Miłość Nie Wyklucza” na Instagramie. Mimo że minęły już prawie dwa tygodnie od tego tragicznego zdarzenia, Krzysztof wciąż zmaga się z biurokracją i prawnymi barierami, by godnie pożegnać swojego partnera. Łukasz zmarł nagle podczas wakacji we Włoszech z powodu zapalenia wątroby. Mężczyźni tworzyli szczęśliwy związek od kilkunastu lat, jednak według polskiego prawa nie ma to znaczenia.

„Wedle polskiego prawa pochówek to sprawa rodziny, a Łukasz i Krzysztof – którzy spędzili ze sobą 15 lat życia – rodziną nie są” – czytamy.

W momencie tragicznej śmierci Łukasza, Krzysztof stanął w obliczu licznych przeszkód zarówno po stronie włoskich, jak i polskich urzędników. Ambasada, stołeczny ratusz, a nawet Sanepid piętrzą przed nim trudności, które wynikają z braku uznania związku osób tej samej płci przez polski system prawny.

„Krzysztof jest w kontakcie z mamą Łukasza i, choć zabrzmi to strasznie, ma szczęście, bo nie wszystkie pary mogą liczyć na jakiekolwiek wsparcie krewnych” – czytamy we wpisie.

Dopiero interwencja Aleksandra Kwaśniewskiego, byłego prezydenta Polski, pozwoliła na to, by sytuacja Krzysztofa zaczęła się rozwiązywać. To dzięki jego córce, Aleksandrze Kwaśniewskiej, która przeczytała wpis Krzysztofa na Facebooku, udało się wykorzystać wpływy byłego prezydenta, by pchnąć sprawę naprzód.

„Co by było, gdyby matka Łukasza nie chciała znać Krzysztofa, a pomocy nie zaoferowała była głowa państwa? Wtedy powinno zadziałać prawo i instytucje. Tylko że polskie prawo Krzysztofa nie widzi. Wciąż jest we Włoszech i 'załatwia’ sprawy, które już dawno powinien załatwić polski prawodawca.

Sam Krzysztof mówi: ’Czuję się trochę, jakby państwo polskie chciało mi zagrabić żałobę, nie pozwolić mi jej przeżywać’ – dodaje Miłość Nie Wyklucza.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń
Piotr Jacoń /fot. archiwum prywatne

„Ich 'poglądy’ są ważniejsze niż nasz strach”

Niepokój Krzysztofa podzielają setki par jednopłciowych w Polsce. W przypadku tragedii zostaną postawione w podobnej sytuacji. Jak podkreśla autor wpisu, ten lęk jest niepotrzebny i mógłby zostać usunięty jednym głosowaniem w sejmie, które otworzyłoby instytucję ślubu cywilnego dla par osób tej samej płci.

„Zrobiło to prawie 40 krajów na całym świecie i większość Unii Europejskiej. Tymczasem w Polsce nawet związki partnerskie, czyli specjalne niemałżeństwa dla osób LGBT+ (które w obecnie dyskutowanej formie rozwiązałyby akurat tę kwestię) godzą w sumienia polityków PSL, PiS i Konfederacji. Ich 'poglądy’ są ważniejsze niż nasz strach. Nasz strach nie porusza ich wrażliwych sumień. Mówią, że bronią przed nami instytucję rodziny.

Powtórzmy, żeby to było jasne: strach par i rodzin z dziećmi trwa i musimy z nim żyć, bo tak chcą politycy tych partii. Nasze życie bez strachu jest niezgodne z poglądami polskiej prawicy” – dodano.

Politycy, którzy sami nie muszą obawiać się zderzenia z biurokratyczną machiną, mają luksus niezajmowania się takimi sprawami. Krzysztof natomiast musi walczyć o coś, co dla innych jest normą – możliwość pochowania ukochanego.

Ich poglądy wymagają tego, abyśmy się bali, choć oni bać się nie muszą i nie będą. Gdy protestujemy, słyszymy, że jesteśmy zbyt emocjonalni i emocjonalne. Gdy podajemy argumenty, zatrzaskują nam drzwi przed nosem jak poseł Sawicki uciekający przed Patrycją, tęczową mamą, sejmowym korytarzem. Jak Władysław Kosiniak-Kamysz, domagający się na Campusie Polska szacunku od ludzi, których szanować nie ma zamiaru. Bo takie ma poglądy. Bo jemu zderzenie z obojętną państwową machiną nie grozi, a rozwód i nowe małżeństwo po prostu mu się należą.

Jak nazwać poglądy, które odmawiają człowiekowi prawa do pochowania ukochanego niemęża lub nieżony? Słownikowo nazywamy je homofobią, czyli niechęcią wobec osób homoseksualnych, która objawia się odmawianiem nam prawa do tego, co samemu się posiada. Żeby zasłużyć na to miano, nikt nie musi nas bić i wyzywać, wystarczy że uzna, że jego samopoczucie jest ważniejsze niż nasza godność” – czytamy w dalszej części.

Alternatywą jest proponowana przez PSL ustawa o „statusie osoby najbliższej”, której skuteczność na arenie międzynarodowej jednak stoi pod znakiem zapytania. Krzysztof zmaga się m.in. z tłumaczeniami i dokumentami, których zgodność między polskim a włoskim systemem prawnym jest trudna do osiągnięcia. Jak podkreśla autor wpisu Miłość Nie Wyklucza, istnieje duże prawdopodobieństwo, że proponowana przez PSL ustawa „Współlokator+” nie pomoże. Zostanie niezrozumiana przez zagranicznych urzędników i stworzy jedynie dodatkowe problemy.

” Czy będziemy na wczasach nosić przetłumaczony akt ustawy, by w razie tragedii pracownicy szpitali i urzędów decydowali, czy ktoś jest rodziną? My musimy zadawać sobie te pytania. Nie przysługuje nam luksus wzruszenia ramion” – podsumowuje.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń
Ane Piżl - Hello Zdrowie

Ministerstwo Spraw Zagranicznych odpowiada

Historię Krzysztofa i Łukasza nagłośniła jako pierwsza dziennikarka Renata Kim w artykule opublikowanym na łamach Newsweeka. Po tekście do sprawy odniosło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które odparło zarzuty niedostatecznego wsparcia ze strony polskiej służby konsularnej.

„Wyjaśniamy, że konsul RP nie może na terenie kraju urzędowania żądać od lekarzy lub zespołu medycznego, by podejmowali określone działania, np. umożliwiali dostęp do chorego.

Konsul nie przyjmuje w specjalnym urzędowym trybie zgłoszeń o śmierci obywatela polskiego. Natomiast konsul, po uzyskaniu od miejscowych władz informacji w tej sprawie niezwłocznie przekazuje ją do Polski, by powiadomić bliskich zmarłego” – zaznaczył w oświadczeniu Paweł Wroński, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Ministerstwo tłumaczy także, że konsul nie wystawia aktu zgonu, a także nie dokonuje i nie wyraża zgody na kremację zwłok obywatela Polski przebywającego za granicą. Informuje również, że w sytuacji nagłej śmierci zawiadamiana jest miejscowa prokuratura, która najczęściej rozpoczyna postępowanie wyjaśniające. To może wydłużyć proces wydania zgody na pochówek.

„Konsul RP nie odpowiada za sytuację prawną zmarłych osób pozostających w związkach jednopłciowych. Nie może jednak działać wbrew przepisom, albo odstąpić od ich egzekwowania” – dodano w oświadczeniu.

Jak podkreślił Wroński, konsul RP służy obywatelom polskim „bez względu na ich narodowość, religię, poglądy czy orientację seksualną”.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?