Przejdź do treści

Jak „Bełkotka” zaprowadziła Iwonicz-Zdrój do pierwszej ligi europejskich uzdrowisk i tytułu „księcia wód jodowych”

Śpiewaczka Mary Didur-Załuska, Iwonicz-Zdrój / fot. NAC
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

O tym, że iwonickie wody wzmacniają żołądek i przywracają apetyt, pisano już w XVI wieku. Współcześnie uzdrowisko szczyci się niepowtarzalną atmosferą i piękną, drewnianą zabudową przypominającą szwajcarskie kurorty, a także wyjątkowym powietrzem i wodą. Oto podkarpacki Iwonicz-Zdrój!

 

Iwonickie źródła jako pierwszy zauważył Wojciech Oczko, nadworny lekarz króla Stefana Batorego. W 1578 roku wydał rozprawę pt. „Cieplice”, gdzie wymienił Iwonicz k. Krosna wśród miejsc słynących z wód o leczniczych właściwościach.

Położona w dolinie rzeczki Iwonki miejscowość nazwę zawdzięcza jednak nie rzece, ale św. Iwonowi, którego kult w XIV wieku był w tamtym rejonie bardzo silny, lub też rycerzowi o nazwisku de Iwancze z Moraw, który w początkach XV w. był jej właścicielem. Jest to pierwsza wzmianka o tej osadzie w starych księgach. W piśmiennictwie funkcjonuje też nazwa Iwanczepole.

Położony na skrzyżowaniu szlaków handlowych Iwonicz już w XV wieku był znaczącą osadą – z inwentarza wynika, że były tam: twierdza, młyn, tartak i 62 gospodarstwa kmiece. O znaczeniu tego miejsca świadczy fakt, że legendę o erekcji kościoła parafialnego w Iwoniczu przez biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża uwiecznił na obrazie Jan Matejko.

Na rozwój osady już wtedy wpływ miały złoża zdrowotnych wód. Kiedy trzy wieki później Iwonicz budował swoją markę jednego z najstarszych uzdrowisk, w materiałach promocyjnych podawano jako początek uzdrowiska rok 1578, była to jednak data pierwszej wzmianki o leczniczych walorach tego miejsca, a nie ich odkrycia.

fot. NAC

Dokładnych badań wody Iwonicz doczekał się za panowania króla Jana III Sobieskiego, a raczej z powodu upodobania do wód jego żony, królowej Marysieńki. Wyjeżdżała ona zażywać kąpieli do Francji, a to królowi nie bardzo się podobało. By była bliżej domu, zlecił więc badania miejscowych źródeł. Nadworny lekarz króla Wawrzyniec Braun odwiedził, wysoko ocenił i opisał jakość wody w Iwoniczu, nie zachowały się jednak informacje, by zainspirowało to królową do zmiany planów. Pozostały jednak zapisy, że iwonicka woda ma wielką siłę leczniczą – „wzmacnia żołądek i wraca apetyt”.

W XVII wieku osadę łupili Szwedzi, wybuchały zarazy i pożary. Po pierwszym rozbiorze Polski Iwonicz stał się własnością Anny Teresy Potockiej i Michała Ostaszewskiego. Ten ostatni w 1793 r. wybudował pierwsze obiekty uzdrowiskowo-kąpielowe.

Lepsza passa nadeszła wraz z rodziną Załuskich. Hrabia Teofil Wojciech Załuski, a następnie jego syn Karol Teofil, zasłużony w czasie powstania listopadowego, odbudowali i zmodernizowali osadę. Karol i jego żona Amelia z Ogińskich przeznaczyli posag i wspólne oszczędności na powiększenie uzdrowiska, wybudowanie zakładu kąpielowego i kwater dla gości. Do dziś uważa się Karola Załuskiego za odnowiciela uzdrowiska, choć po jego śmierci dzieło kontynuowała z powodzeniem jego żona, następnie ich syn Michał, a później jego potomkowie.

fot. NAC

W 1876 roku w Iwoniczu, czyli Iwonitz-Bad, było 600 pokoi dla gości, działało 5 restauracji, a także cukiernia, zakład fotograficzny, kręgielnia, strzelnica, apteka, poczta, czytelnia i sala gimnastyczna. Z XIX w. pochodzi także, istniejąca do dziś, drewniana zabudowa centrum miejscowości wybudowana w stylu szwajcarskim. Końcem XIX wieku Załuscy wybudowali murowane łazienki zdrojowe, zainwestowali w żeliwne wodociągi, a w 1892 roku doprowadzili do uzdrowiska prąd. „Iwonicz miał czasy takiego rozkwitu, że słynni wiedeńscy lekarze, przysyłali do niego zwracających się do nich z całego świata chorych” – takie wspomnienie z pobytu w uzdrowisku znalazło się w wydanym pośmiertnie zbiorze „Anoda i Katoda” Melchiora Wańkowicza.

Propagatorem uzdrowiska był krakowski profesor i lekarz dr Józef Dietl, który nadał Iwoniczowi przydomek „księcia wód jodowych”. Slogan ten wykorzystywano w materiałach promujących uzdrowisko. Załuscy bardzo dbali, by o Iwoniczu pisano tylko dobrze i w prestiżowych pismach. Powstawały artykuły prasowe, prace naukowe, przewodniki i informatory. W okresie międzywojennym tłumaczono je na kilkanaście języków, a liczba kuracjuszy wzrosła do 14 tysięcy rocznie.

Do rozsławienia uzdrowiska przyczyniła się także kolej – oddalona o 12 km stacja ułatwiła podróże kuracjuszom, którzy najliczniej przybywali z Galicji, ale także z Węgier, Niemiec, Rosji, Czech i Francji, a nawet z Palestyny i Stanów Zjednoczonych.

fot. NAC

W Iwoniczu należało bywać – sto lat temu bywali tam artyści, m.in. solista Metropolitan Opera i La Scali Adam Didur, a jego córka, Mary, śpiewaczka operowa, była żoną jednego z potomków Załuskich, Ireneusza. Wśród najwybitniejszych gości wymienia się także Jana Kiepurę i rzeźbiarza Antoniego Kenara, który urodził się w Iwoniczu i lubił tam przebywać. Uzdrowisko szczególnie cenili sobie kuracjusze żydowscy. Mieli swoje sanatoria i lekarzy, a zarządzający uzdrowiskiem Załuscy przychylnie patrzyli na inwestycje żydowskich przedsiębiorców.
Iwonicz rozwijał się prężnie do wybuchu I wojny światowej. Wówczas w rezydencji Załuskich osiedli oficerowie armii rosyjskiej, ale na szczęście skala grabieży i zniszczeń nie była zbyt duża. Turyści wrócili bardzo szybko i dobra passa trwała do 1939 roku. W czasie II wojny światowej w szpitalu Excelsior urządzono sanatorium dla niemieckich żołnierzy, a pod koniec wojny miasteczko i okolice były miejscem potyczek partyzanckich.

Rodzina Załuskich straciła iwonicki majątek w wyniku nacjonalizacji, czterej ostatni członkowie rodziny zostali aresztowani przez NKWD. W 1947 roku zakład uzdrowiskowy trafił pod kuratelę Przedsiębiorstwa Państwowego „Polskie Uzdrowiska”. Dysponentem budynków stał się Fundusz Wczasów Pracowniczych. Z czasem zaczęło przybywać mieszkań dla mieszkańców, powstała warzelnia soli i nowe sanatoria. Rozbudowano też park zdrojowy wokół uzdrowiska, który rozciągał się na ponad 200 hektarach leśnej otuliny. W połowie lat 70. ub. wieku w Iwoniczu-Zdroju leczyło się 25 tys. osób rocznie. Miejsce to było nie tylko uzdrowiskiem, ale także ośrodkiem wypoczynkowym – wiele osób przyjeżdżało tam na wczasy i kolonie letnie. Dopiero w 1973 roku stało się miastem.

fot. NAC

Obecnie Iwonicz jest sympatycznym, dobrze działającym, niewielkim ośrodkiem sanatoryjno-wypoczynkowym z ciekawą, drewnianą architekturą. Kuracjusze cenią sobie wyjątkowe powietrze – nasycone jodem i bromem. Dużym atutem są iwonickie wody mineralne – chlorkowo-wodorowęglanowo-sodowe z zawartością wolnego dwutlenku węgla używane do picia i kąpieli, a także wydobywana w pobliżu borowina o wysokich właściwościach leczniczych. Można też kupić wiele kosmetyków na bazie tamtejszej wody.

Do sanatorium w Iwoniczu lekarze kierują pacjentów z chorobami narządu ruchu i reumatologii, a także problemami z układem pokarmowym, oddechowym i nerwowym. Warto pamiętać, że nie jest to miejsce polecane osobom z problemami kardiologicznymi.
Najstarsze źródło w Iwoniczu-Zdroju i jednocześnie pomnik przyrody to „Bełkotka” – nazwane tak ze względu na odgłosy, jakie wydaje wydobywający się gaz. Przed wiekami to właśnie „Bełkotka” przyniosła sławę temu miejscu. Kuracjusze lubią pić wodę ze źródeł: „Karol”, „Amelia”, „Józef” i „Emma”. Na Podkarpaciu można też kupić Iwoniczankę, miejscową wodę źródlaną w szklanych butelkach.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: