Przejdź do treści

Grać jak dziewczyna? To dawać z siebie wszystko. Rozmowa z Aleksandrą Rompą (Sikorą), byłą piłkarką, zawodniczką m.in. Juventusu i 79-krotną reprezentantką Polski

Aleksandra Rompa (Sikora) / fot. Paula Duda
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Lewandowski, Szczęsny czy, przed laty, Boniek – zapewne kojarzycie te nazwiska, nawet jeśli nie jesteście fankami piłki nożnej. Futboliści komentują występy innych sportowców, występują w reklamach, pojawiają się w telewizyjnych show. Co więcej, w wydarzenia takie jak organizowane w Katarze mistrzostwa świata, inwestuje się miliony, a nad tym, komu i dlaczego (nie) warto powierzać ich organizacji, trwają długie dyskusje. Oczywiście tylko wtedy, gdy mowa o futbolu w męskim wykonaniu. Pora więc w końcu spojrzeć na piłkę nożną z kobiecej perspektywy, a konkretnie – z perspektywy Aleksandry Rompy, jednej z najbardziej utytułowanych polskich zawodniczek, dzisiaj trenerki, wcześniej piłkarki m.in. Juventusu FC, norweskiego klubu Klepp IL, a także Medyka Konin oraz kapitanki polskiej reprezentacji.

 

Anna Sierant: Olu, oglądałaś mistrzostwa świata w piłce nożnej w Katarze? Jak oceniasz grę Polaków?

Aleksandra Rompa: Mam mieszane uczucia co do występów naszej reprezentacji. Z jednej strony cieszyłam się z wyjścia z grupy, a z drugiej – nie podobał mi się styl w jakim, to zrobiliśmy. Natomiast już nie raz przekonałam się, że w piłce nożnej, a także w innych sportach czy nawet w życiu, nie zawsze wygrywa najlepszy. (śmiech) Niestety nie mogłam oglądać meczu z Francją, natomiast z tego, co można było się dowiedzieć o tym spotkaniu, wywnioskowałam, że zakończyliśmy turniej w dobrym stylu z zespołem, który dotarł do samego finału. Myślę, że możemy być zadowoleni przede wszystkim z formy naszego bramkarza. Faworyta w turnieju nie miałam, bo jak oglądam mecze, to najczęściej kibicuję tym, którzy oddają serducho na murawie.

Piłka nożna kobiet nie budzi w Polsce (jeszcze!) tylu emocji, co ta w wykonaniu panów, mówi się, że kobiety mniej też się futbolem interesują. Co więc sprawia, że dziewczynka w Polsce postanawia grać w piłkę nożną?

Gdy zaczynałam grać w piłkę, nawet nie myślałam, że łamię stereotypy, miałam wtedy kilkanaście lat. Byłam dziewczyną, której kopanie piłki sprawiało ogromną przyjemność i to jest jedyna i najprostsza przyczyna, dla której zdecydowałam się akurat na tę dyscyplinę sportu. Po prostu uwielbiałam grać w piłkę. Muszę przyznać, że byłam jedną z nielicznych dziewczyn na podwórku, które grały „w nogę” z chłopakami, większość z nich tak dobrze sobie nie radziła. Zauważył to mój pierwszy trener, który po jednym ze szkolnych turniejów, w których brałam udział, zapytał, czy nie chciałabym dołączyć do LUKS Promień Mosty. I tak jako 13-latka trafiłam do swojego pierwszego klubu.

Sędzia piłkarska Karolina Bojar-Stefańska

Potem twoja kariera tylko się rozwijała. Przez 10 lat byłaś piłkarką Medyka Konin, najbardziej utytułowanego klubu polskiej Ekstraligi, grałaś w reprezentacji Polski – znasz więc bardzo dobrze warunki, w jakich trenują polskie piłkarki. Grałaś również we włoskich klubach – najpierw w Brescii, później w Juventusie, a także w norweskim Klepp IL – czy piłka nożna kobiet we Włoszech i w Norwegii jest bardziej doceniana niż w Polsce?

We Włoszech piłkarki mają zdecydowanie większe możliwości. Począwszy od infrastruktury, sztabu, organizacji, co potem przekłada się oczywiście na zaangażowanie, jakość i poziom treningów. W polskich klubach jest jeszcze sporo do zrobienia w tych tematach, natomiast obserwując, jak piłka nożna w naszym kraju się rozwija, uważam, że idzie to do przodu, tylko że małymi kroczkami. Myślę, że jedną z dobrych zmian, które zaczęły się dokonywać, jest powstanie kobiecych drużyny seniorskich grających w Ekstralidze, w takich klubach jak Śląsk Wrocław czy Pogoń Szczecin. Liczba osób w sztabie też się zwiększa. Kiedyś w większości klubów sztab składał się tylko z trenera, dzisiaj natomiast w większości jest również asystent, trener bramkarek, przygotowania motorycznego, fizjoterapeuta oraz kierownik drużyny. Można również zauważyć, że coraz częściej dziewczyny grają na dużych i dobrze przygotowanych stadionach, np. SMS Łódź kilka swoich spotkań rozegrał na stadionie Widzewa Łódź.

Jeśli chodzi o wynagrodzenie, to w Polsce piłkarka często musi dorabiać do swojej pensji, np. jako trenerka, nauczycielka. W większych klubach europejskich na Zachodzie nie ma tego problemu. Dlatego też, żeby móc skupić się tylko na grze w piłkę, podjęłam decyzję o wyjeździe zagranicę.

A co do kwestii zainteresowania piłką nożną kobiet w Polsce i np. we Włoszech, to również widać różnice. Tam naprawdę można poczuć się docenionym i mieć poczucie, że wychodzisz na boisko nie tylko, żeby wygrać dla drużyny, ale również dla kibiców, którzy bardzo nas wspierali. W Norwegii takiego zainteresowania nie zauważyłam, natomiast jeśli chodzi o to, czy można tam skupić się jedynie na graniu bez podjęcia dodatkowej pracy, to tak.

Cieszy mnie, że na meczach pojawia się coraz więcej osób, a kluby, które dotychczas miały tylko męskie drużyny, decydują się na otwarcie żeńskich zespołów

Mniejsze zarobki kobiet niż mężczyzn w piłce nożnej tłumaczy się tym, że zainteresowanie piłką nożną pań jest mniejsze niż piłką nożną panów, bo „kobiety grają gorzej”.

Myślę, że takie porównywanie z męskim futbolem nie ma większego sensu. Oczywiście warto dążyć do tego, aby warunki w naszym środowisku były coraz lepsze i tak też się dzieje, więc to chyba dobrze. Wiadomo, że w jednych krajach idzie to szybciej, a w innych wolniej. Jest wiele czynników, które na to wpływają. Myślę, że w Polsce powinniśmy przede wszystkim skupić się na szkoleniu piłkarek, bo jeśli będzie ich coraz więcej na wysokim poziomie, to pójdą za tym lepsze wyniki w reprezentacji, jak również w rozgrywkach Ligi Mistrzyń, promocja i oglądalność.

Jeszcze niedawno o kobiecej piłce było słychać bardzo mało. Natomiast mistrzostwa świata kobiet w 2019 roku cieszyły się ogromnym i wyjątkowym zainteresowaniem – francuska telewizja w trakcie imprezy podniosła stawki za reklamy, w USA finał kobiet obejrzało więcej osób niż finał mężczyzn.

Sama nie śledzę tej medialnej otoczki, ale cieszy mnie, że na meczach pojawia się coraz więcej osób, a kluby, które dotychczas miały tylko męskie drużyny, decydują się na otwarcie żeńskich zespołów. Tak było m.in. z Juventusem – męski klub istnieje już od 1897 roku, a żeński – od 2017 roku. AC Milan, Fiorentina, Paris Saint Germain też doczekały się kobiecych drużyn. W Anglii każdy zespół męski ma kobiecą drużynę. W Polsce idzie to nieco wolniej, ale tak jak wspominałam, mamy już Pogoń Szczecin i Śląsk Wrocław.

Czy możesz opowiedzieć o kulisach swojego przejścia z Medyka – po tych całych 10 latach – do Brescii? Co spowodowało, że akurat w tym momencie postanowiłaś zmienić klub i ruszyć w świat? Jak zainteresowałaś sobą Brescię, jak odbywały się negocjacje?

To akurat Brescia jako pierwsza wyraziła zainteresowanie moim przejściem do nich. Medyk Konin, jako Mistrz Polski, brał udział w rozgrywkach Ligi Mistrzyń. Jednym z naszych przeciwników była właśnie Brescia. Okazało się, że moja gra zrobiła wrażenie na ich trenerce. Dostałam zaproszenie do Brescii. Pojechaliśmy tam z moim menadżerem. Bardzo mi się spodobało i z mojej strony pojawiła się chęć gry dla tego zespołu, więc podpisaliśmy kontrakt. Wszystko odbyło się we wspaniałej atmosferze. Po jednym sezonie dostałam propozycję od Juventusu. Również w tym przypadku długo się nie zastanawiałam.

Jak przygotowywałaś się do wyjazdu? Zmiana klubu i kraju, w którym grasz po tylu latach to duże wyzwanie. Jak zostałaś przywitana we Włoszech, a potem w Norwegii?

Najbardziej obawiałam się bariery językowej. Przed wyjazdem wzięłam się za naukę włoskiego, ale okazało się, że ta prawdziwa nauka – zarówno włoskiego, jak i angielskiego, zaczęła się dopiero na miejscu. To klub, w którym grały zawodniczki z wielu krajów, m.in. Portugalii, USA, Finlandii, więc trzeba było dogadywać się po angielsku i włosku. Natomiast przyjęcie drużyny było bardzo pozytywne. W Norwegii już nie było takich obaw, tam aklimatyzacja i poznanie z drużyną przebiegły szybciej. Jeśli chodzi o minusy tej pracy, na pewno należy do nich rozłąka z bliskimi. Widywaliśmy się jedynie kilka dni w wakacje i święta.

Po grze zagranicą zdecydowałaś się wrócić do Polski i dołączyć, jako zawodniczka, do Lotosu Gdańsk, czy po tych kilku latach, które spędziłaś zagranicą, zauważyłaś pozytywne zmiany w polskiej piłce kobiecej?

Tak. Uważam, że dużo zmieniło się na plus. Chociażby to, o czym już wspominałam. Liczba osób w sztabie, lepsza organizacja i promocja. Natomiast największe wrażenie zrobiła na mnie jakość i intensywność treningów.

W Polsce piłkarka często musi dorabiać do swojej pensji, np. jako trenerka, nauczycielka. W większych klubach europejskich na Zachodzie nie ma tego problemu

Obecnie nie jesteś już zawodniczką, ale trenerką najmłodszych piłkarek? Czy możesz opowiedzieć, jak wygląda praca z nimi?

Praca z dziećmi jest bardzo przyjemna, ale również wymagająca. Na każdym treningu towarzyszyła nam wielka radość, ogromna chęć i zaangażowanie. Choć grupy nie były nie wiadomo jak liczne, bo składały się z około 10 osób, to uważam, że – jeśli chodzi o najmłodszych – jest to bardzo duży plus. Im więcej takich dzieciaczków, tym trudniej je ogarnąć. W liceum już nie ma takiego problemu i tam liczba osób na treningu była dwa razy większa. Oczywiście dziewczynek chętnych do gry w piłkę jest coraz więcej, natomiast jeśli chodzi o poziom i umiejętności, to jest z tym bardzo różnie. Niestety jeszcze wiele klubów nie może prowadzić selekcji i grup pod kątem umiejętności, natomiast ważne jest, aby dla każdej z tych dziewczynek stworzyć optymalne warunki do rozwoju.

A co robisz w wolnym czasie i jak dbasz o to, by pozostawać w dobrej formie?

Lubię być aktywna, więc wolny czas przeznaczam na bieganie, ćwiczenia wzmacniające, basen, jazdę rowerem czy chociażby spacer. Chętnie poznaje nowe miejsca, więc na podróże również znajdzie się czas. Bardzo lubię gotować zdrowe posiłki. Sprawia mi to ogromną frajdę i – co najważniejsze – przekłada się na zdrowie i dobre samopoczucie. Czytanie wartościowych książek to również coś, co lubię robić. No i oczywiście spotkania z najbliższymi.

 

Aleksandra Rompa (Sikora), ur. 1991 – jedna z najbardziej utytułowanych polskich zawodniczek. Swoją piłkarską drogę rozpoczęła w wieku 13 lat w klubie LUKS Promień Mosty, a od 2007 roku grała w Medyku Konin. To najbardziej utytułowany klub w polskiej Ekstralidze – może się pochwalić czterema tytułami Mistrza Polski i dziewięciokrotnym zdobyciem Pucharu Polski. W 2007 roku przeszła do włoskiej Serie A, gdzie przez sezon 2017/2018 grała w Brescii Femminile. W latach 2018-2020 była zawodniczką Juventusu Women, w 2020 roku norweskiego Klepp IL, od roku 2021 pół sezonu grała w AP LOTOS Gdańsk. To także 79-krotna reprezentantka Polski i była kapitan drużyny narodowej. Posiada uprawnienia trenerskie UEFA A.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: