Przejdź do treści

Wiosna jest cudowna i męcząca. Sprawdź, co zrobić, by wiosenny paradoks nie stał się powodem frustracji

Wiosna jest cudowna i męcząca
Wiosna jest cudowna i męcząca/fot. Unsplash
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Jak wiosna działa na naszą psychikę: rozleniwia nas czy raczej działa jak zastrzyk energii? Sporo zależy od tego, jakimi jesteśmy ludźmi. Ale można dostrzec pewne prawidłowości i dzięki temu zrozumieć, dlaczego na wybuch wiosny reagujemy właśnie tak a nie inaczej.

 

Wiosenna frustracja?

‒ Na wiosnę zwykle chcemy dużo, bo dzień robi się dłuższy. Bo pogoda kusi, żeby wyjść z domu. Bo mamy wrażenie, że możemy więcej ‒ mówi psycholog Anna Krzemień. ‒ Z drugiej strony właśnie w marcu nasz organizm jest wyczerpany zimą, a to powstrzymuje w nas apetyt na dużą aktywność ‒ dodaje.

O przesileniu wiosennym słyszeliśmy chyba wszyscy. Na jego określenie powstało wiele nazw, w tym angielskie „Spring Fever” czy niemieckie „Frühjahrsmüdigkeit”. Ale jest też coś więcej. Badacze z Virginia Institute for Psychiatric and Behavioral Genetics w Richmond udowodnili, że wiosenna pogoda, w tym przede wszystkim regularnie rosnące temperatura i ciśnienie, pozytywnie wpływa na tych z nas, którzy często przebywają na dworze. Badanym wraz z pojawieniem się pierwszych wiosennych promieni słońca polepszał się humor i poprawiała się pamięć. W kolejnych tygodniach, gdy zbliżało się lato, nie obserwowano już takich zmian.

‒ Powód to prawdopodobnie różnica w temperaturach, która jest znacznie większa między zimą a wiosną niż choćby między wiosną a latem ‒ mówi internistka Marta Gawlik.

Ciepło-zimno

Wiosna to nie tylko przebiśniegi, słońce i dłuższy dzień. Często to także rewolucja.

‒ Zauważmy, że nigdy w ciągu roku nie zwracamy uwagi na zmiany tak mocno jak właśnie wiosną. Gdy jesień przechodzi w zimę, nie robi to na nas większego wrażenia, bo zdążyliśmy już wyjąć z szaf cieplejsze kurtki i czapki. Gdy lato przechodzi w jesień, też nie jesteśmy zszokowani, bo końcówka wakacji zwykle jest chłodniejsza i bardziej kapryśna, jeśli chodzi o aurę ‒ mówi Anna Krzemień. ‒ Wiosna wybucha nagle, niespodziewanie. Jeszcze wczoraj było szaro i deszczowo, a dzisiaj słońce świeci prosto w oczy. Wczoraj w domu grzały kaloryfery, a dzisiaj jest mi za ciepło w zimowej kurtce ‒ dodaje.

Nagle okazuje się też, że musimy zapomnieć o nawykach, które wyrobiliśmy sobie w czasie ostatnich miesięcy.

‒ Zaczynamy inaczej się ubierać, inaczej wygląda świat rano, mimo że budzik cały czas mamy ustawiony na tę samą godzinę ‒ wylicza psycholog. Jeśli chodzi o spanie, jest jeszcze jedno: w perspektywie mamy przesunięcie wskazówek zegarków i spanie o godzinę krócej. ‒ Wiosna oznacza tutaj zmiany, które są nieuniknione i przez to emocjonalnie kosztują nas jeszcze więcej. To wyjście poza naszą ciepłą i zimową strefę komfortu ‒ mówi Anna Krzemień.

Wiosną warto odpuścić

‒ Osoby, z którymi rozmawiam, skarżą się często na to, że w marcu niczego nie mogą sobie zaplanować, że życie je zaskakuje, nie panują nad nim. Zwykle odpowiadam wtedy, że to dlatego, że zrobiliśmy się bardzo nowocześni ‒ mówi Anna Krzemień. ‒ Nie żyjemy zgodnie z rytmem natury i zwłaszcza wiosną i jesienią lubi nas ona zaskoczyć. ‒ Jesteśmy przyzwyczajeni do centralnego ogrzewania i klimatyzacji, nad którymi sami panujemy, a wiosną aura wymyka nam się spod kontroli. Nasz organizm nie lubi takiej sytuacji ‒ mówi psycholog.

Może właśnie teraz warto trochę odpuścić?

Wiosenna frustracja bierze się też stąd, że musimy włożyć ogromny wysiłek, żeby zmienić nasze jesienno-zimowe nawyki. A do tego sporo czasu i energii pochłaniają codzienne obowiązki, takie jak praca. „Nikt nie każe nam żyć wbrew zegarowi biologicznemu” ‒ przekonuje w jednym z artykułów profesor James Waterhouse z Wydziału Fizjologii Uniwersytetu w Manchesterze. „Świetny czas na wakacje to właśnie okres przesilenia wiosennego. Z fizjologicznego punktu widzenia jest to okres dużo lepszy niż lato, kiedy nasz organizm sam z siebie jest bardzo wydajny” ‒ dodaje. A z psychologicznego?

‒ Początek wiosny wypada mniej więcej trzy miesiące po Bożym Narodzeniu. W międzyczasie nie było większych świąt czy długich weekendów. Niektórzy wyjechali na krótki wypad na narty. A wiele osób czuje się dodatkowo zmęczonych zmianami, które wprowadzili w swoim życiu w styczniu, robiąc noworoczne postanowienia ‒ zauważa psycholog.

‒ Do tego dochodzi fakt, że wiosna męczy nas, bo jest niepewna, bo się spóźnia, bo pojawia się i następnego dnia znika. To sprawia, że organizm musi być w gotowości i dopasowywać się do aktualnej sytuacji ‒ dodaje.

A może jest tak, że te wszystkie niedogodności wynagradza nam jeden prosty fakt – taki, że przychodzi coś nowego.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: