Ile powinien trwać urlop? Sprawdź, co poleca psycholog
Jedni twierdzą, że dwa tygodnie to optimum, inni – że porządnie wypoczniemy dopiero wtedy, gdy weźmiemy trzy tygodnie wolnego. Jak długich wakacji zatem potrzebujemy, by rzeczywiście się zregenerować?
Urlop to według psychologów zawsze wyzwanie. Dlaczego? Bo wymaga od nas wyrobienia w sobie nowych nawyków. A skoro to wyzwanie, to nie może trwać tylko chwili. – Przez dziesiątki tygodni funkcjonowaliśmy w podobny sposób: pobudka, kawa, śniadanie, praca. Wszystko było przewidywalne i zaplanowane. Inni często mówili nam, co mamy robić. Aż nagle pojawia się urlop, który wymaga od nas nowych zachowań. Oraz tych, które znamy, ale w innej formie i w nowym czasie – podkreśla psycholog Anna Stasiakowska. Nagle możemy dłużej spać, na siłownię możemy wybrać się w południe, a nie tylko wieczorem albo wcześnie rano. Za to na wycieczkę za miasto możemy pojechać w środę, a nie tylko w sobotę. To dopasowanie się do nowych reguł wymaga od nas czasu. I to dłuższego niż nawet przedłużony weekend.
Czy to już urlop? Sprawdź, w jakim tempie jesz
Psychologowie przekonują, że urlop powinien trwać minimum dziesięć dni. – Oczywiście, trzydniowy czy czterodniowy weekend może nas trochę zregenerować i poprawić zdrowie, ale jeśli mówimy o urlopie rozumianym jako czas na złapanie oddechu po długim okresie pracy, zaplanujmy go na minimum roboczy tydzień plus weekend. Powód jest prosty. Odpoczywać zaczynamy dopiero trzeciego dnia – przekonuje Anna Stasiakowska. – Pierwszy dzień urlopu to nowa sytuacja. Zerkamy jeszcze do telefonu, sprawdzamy, czy wszystko bez nas normalnie funkcjonuje, pojawiają się wyrzuty sumienia, jeśli zaglądamy tam za często. Wyobrażamy sobie, co byłoby, gdybyśmy o dziesiątej przed południem oglądali, jak to bywa zwykle, twarze kolegów z pracy, a nie własny dom. To jest duża dawka stresu urlopowego. Trzeba przez to przebrnąć. Dopiero po drugiej, trzeciej dobie zaczynamy zachowywać się spokojniej – tłumaczy.
Po czym poznać, że wchodzimy w tryb urlopu? Po tempie, w jakim zjadamy śniadanie – podpowiadają psychologowie. Według nich oznaką tego, że na wakacjach czujemy się coraz lepiej, że rozpanoszyliśmy się na urlopie, jest to, że coraz wolniej sięgamy po posiłki. Celebrujemy je i nie jemy w pędzie. Zwalniamy, bo z naszych głów znika sygnał, który podpowiada, że powinniśmy spieszyć się do obowiązków.
Urlopowe osiem dni
Badania przeprowadzone przez zespół, którym kierowała psycholog Jessica de Bloom z fińskiego Uniwersytetu w Tampere, wykazały, że optymalnie wypoczywa się w ciągu wakacji trwających osiem dni. Badacze pytali ochotników o to, po jakim czasie czuli się odprężeni, lepiej spali, przestali się spieszyć, także w trakcie jedzenia, docenili walory ewentualnego wyjazdu, słowem: czuli, że urlop przyniósł pożądany efekt. Odpowiedź: osiem dni. Każda kolejna doba wakacji nie pogarszała co prawda ich samopoczucia, ale nie dawała też dodatkowych sił i innych pozytywnych efektów. Osiem dni odpoczynku to według tych badań podstawa. Warto dorzucić do tego dwa, trzy dni na pakowanie się, podróż, powrót do domu i psychiczne przygotowanie się do powrotu do obowiązków.
Mimo że wakacje powinny być czasem, gdy króluje spontaniczność, w przebiegu urlopów można zauważyć delikatny schemat. I nie ma w tym nic złego. Punkt zwrotny urlopu to moment, gdy, według psychologów, włącza się tak zwany szwendacz. – W trzecim lub czwartym dniu czujemy, że odespaliśmy, doprowadziliśmy swój organizm do lepszej formy, i zaczynamy mieć ochotę, żeby coś nabroić – tłumaczy z uśmiechem Anna Stasiakowska. – W praktyce chodzi o przeżycie fajnej przygody. Spróbowanie superegzotycznej potrawy, złapanie atrakcyjnej oferty na ostatnią chwilę, rekordowo długi jogging albo pływanie na basenie, skok na bungee albo inne ekstremalne doznanie lub wakacyjną miłość. Na tym etapie urlopu bezczynność nie jest dobra. Chcemy być aktywni, ale w sposób inny niż na co dzień, zrobić coś po raz pierwszy – wyjaśnia. Na wakacyjne aktywności i szaleństwa potrzebny jest czas. – I to nie tylko na szybkie odhaczenie z check-listy, że zjedliśmy w wakacje ośmiornicę, kalmary czy rekina. Albo na szybkie zaliczenie kajakarstwa czy nurkowania. Tylko na cieszenie się z tych wydarzeń, przeżywanie tego i odpoczynek po takich atrakcjach – dodaje psycholog.
Trzy tygodnie urlopu – dobry pomysł?
Jest jedno pytanie, które warto sobie zadać, żeby sprawdzić, czy potrzebny jest nam długi urlop. To pytanie brzmi: „Czy czuję, że potrzebuję zmiany?”. – Jeżeli odpowiedź brzmi „tak”, weźmy dłuższy urlop. Nawet ponad dwadzieścia dni wakacji. Bo już ten czas będzie dla nas odczuwalną zmianą w codziennym działaniu, a dodatkowo czasem na przemyślenie, czego szukamy: czy nowego towarzystwa, czy nowych wyzwań zawodowych, czy leniuchowania, czy więcej czasu z dziećmi. Im więcej czasu sobie damy, tym większa szansa, że odpowiedzi same do nas przyjdą – podpowiada psycholog.
Specjaliści mówią jeszcze więcej. Jeśli czujemy, że biorąc pod uwagę wszystkie niedoskonałości codziennego życia, jest nam jednak generalnie dobrze, nasza praca jest raczej fajna niż niefajna, jeśli częściej zastanawiamy się nad tym, jak poprawić i ulepszyć to, co już mamy, od pracy po relacje z rodziną, niż nad tym, jak wywrócić wszystko do góry nogami, nie wydłużajmy urlopu na siłę.
Urlop jako radość z małych rzeczy
Arwid Hansen, autor podręcznika „Sztuka wypoczynku”, zachęcał, żeby odpoczynek potraktować jak inwestycję we własną energię i siły, które sprawią, że będziemy lepiej funkcjonować już po powrocie z urlopu. Wakacje można porównać do jedzenia smacznej potrawy. Wybieramy dużą albo małą łyżkę. Trzy tygodnie urlopu albo dwa tygodnie i przedłużone weekendy. Choć to banał, to mniej ważne jest to, ile urlop trwa, a zdecydowanie bardziej, jak go spędzamy: czy odpoczywamy psychicznie, czy czujemy, że zrobiliśmy coś dla siebie, czy jesteśmy wobec siebie wyrozumiali, gdy zdarzy nam się złamać technologiczny detoks, czy po urlopie coś nam z niego zostało. – Nie chodzi tu o pamiątki czy muszelki z plaży, choć to też ważne – przekonuje psycholog Anna Stasiakowska. – Chodzi raczej o podejście do życia typu „cieszą mnie drobne rzeczy”. Piękny zachód słońca, dobra kawa, fajna rozmowa ze znajomymi. Mam wrażenie, że doceniamy takie rzeczy na urlopie, nawet nie bardzo długim, a w codziennym pędzie o tym zapominamy. Taki epikureizm pozwala nabrać dystansu, którego potrzebujemy nie tylko w czasie urlopu – dodaje.
Drobne rzeczy, które dają nam radość w czasie wakacji, można powtórzyć nawet po pracy. Albo w czasie najbliższego weekendu.
Polecamy
„Paszport do długowieczności” – nowy trend w podróżowaniu. „Wakacje w 2025 roku będą czymś więcej niż tylko relaksem”
Babcia, córka i wnuczka – w Kinie Żeglarz mieszkają za ekranem. Jak Beatlesi. „Żyjemy i pracujemy w naszym ‘kontrolowanym chaosie’”
Czarna słodycz, tajemnica włoskiej księżniczki i piemonckie złoto
Podróże w czasach Ozempiku. „Jeden z gości, na co dzień informatyk, pytał gospodarza, czy może poprzerzucać obornik”
się ten artykuł?