Przejdź do treści

Jak dobrze się kłócić? Poznaj 5 kroków do udanej i dojrzałej kłótni

Tekst o konstruktywnych metodach prowadzenia kłótni. Na zdjęciu: Mężczyzna i kobieta krzyczą na siebie - HelloZdrowie
iStock
Podoba Ci
się ten artykuł?

Znacie parę, która nigdy, absolutnie nigdy się ze sobą nie pokłóciła? No właśnie. Może nie warto unikać kłótni za wszelką cenę? Pytanie tylko, co z nią zrobić, jak już się pojawi. Da się zrobić tak, by wynikiem było coś więcej niż tylko nerwy i złość.

Słyszeliście kiedyś, że kłótnie generalnie są dobre, bo w ich trakcie nasz partner/partnerka/tata/mama/brat/siostra/sąsiad lub inna osoba, z którą akurat się kłócimy, jest w centrum naszej uwagi? – To trochę jak w sytuacji, mówiąc przesadnie, gdy mężczyzna goni swoją żonę po pokoju z siekierą. Ona też wtedy jest w centrum jego uwagi. Ale chyba nie o to chodzi – komentuje psycholog Grzegorz Młodawski. Bez wątpienia w czasie kłótni temperatura relacji jest wysoka. Do tego dochodzi wyzwalana energia, którą można byłoby zasilić niejedno osiedle. Dietetycy mogliby porównać to jednak do „pustych kalorii”, bo z zaangażowania w spór często nie wynika nic, co pozwoliłoby zrobić choć jeden krok do przodu. Czy może być inaczej? Może! Oto kilka podpowiedzi, jak to zrobić.

1. O co się kłócisz?

Amerykański mediator Christopher W. Moore wyróżnił pięć rodzajów konfliktu. Gdy czujemy, że kłótnia jest blisko, warto spróbować dopasować ją w swojej głowie do któregoś z tych typów. Według Moore’a możemy wejść w konflikt w obszarze informacji – ktoś będzie niedoinformowany i pojawi się problem. Taki konflikt możemy próbować rozwiązać, operując faktami. Może być to też konflikt interesów: kłócimy się o pieniądze, korzystniejszy grafik zajęć czy… temperaturę, na jaką powinna być ustawiona biurowa klimatyzacja. Ten konflikt rozwiązuje się, stosując negocjacje. Trzeci typ dotyczy odgrywanych ról, czyli tego, kto decyduje, a kto ulega jego decyzjom. Kto stawia dziwne zadania (popularne nierealne terminy „na wczoraj” w pracy), a kto musi je wykonywać. Moore mówi też o konflikcie relacji, gdy pojawiają się złe emocje i niechęć do drugiej osoby. W końcu mamy konflikt wartości, który dotyczy poglądów (emocjonalne rozmowy o polityce!), gustów czy religii. Ważne i dobrze znane z autopsji chyba każdemu: na ostatni typ konfliktu zwykle nie warto tracić czasu i energii, bo najczęściej nie daje się go w ogóle rozwiązać… Wiemy już, z jakim typem konfliktu mamy do czynienia? Jeżeli tak, to możemy iść dalej.

2. Nie kłóć się odruchowo

– Kłótnia jest trochę jak święto. Warto zarezerwować ją sobie na specjalne okazje – przekonuje psycholog. Spróbujmy potraktować kłótnię jako ostatnią deskę ratunku albo ostatnią instancję, do której się odwołujemy. I nie nadużywać jej. – Mamy często skłonność do traktowania kłótni jako sposobu na odreagowanie nerwów i stresu. Żeby puściły emocje. To jest nawyk wyrobiony w dzieciństwie, gdy złość manifestowaliśmy głośnym niezgadzaniem się z mamą lub tatą – dodaje Grzegorz Młodawski. Gdy czujemy, że kłótnia się zbliża, warto pomyśleć: „Aha, zaczyna się. Muszę to jakoś odreagować!”. – Spacer, sport albo boksowanie worka treningowego w garażu to wtedy dobre pomysły – sugeruje psycholog. Idea jest tu taka, żeby w kłótnię wchodzić dopiero wtedy, gdy sprawa jest tego naprawdę warta. I gdy chcemy wygrać coś więcej niż tylko emocjonalne wyładowanie się.

3. Odważ się na odważną rozmowę

Gdy dojdzie już do tego, że kłótnia się zacznie, spróbujmy potraktować ją nie jak ostrą wymianę zdań, tylko jak rozmowę. Najlepiej: odważną rozmowę – tak sugeruje psycholożka Susan Scott. Jej propozycja to rozmowa konfrontacyjna. Polega ona na tym, że – po pierwsze – mówimy wprost, bez owijania w bawełnę, bez barokowych ozdobników i zbędnych wstępów. Bez zmiękczania i obawiania się, że druga strona zostanie zraniona. Że zepsujemy jej dobre samopoczucie. Z drugiej strony jesteśmy gotowi i odważni, żeby przyjąć też to, co szczerze i wprost powie na nasz temat druga strona. Dziennikarz Robert Rient porównał kiedyś kłócenie się do rzucania piłki: można to zrobić tak, że wybijemy komuś zęby, można też tak, że tę samą piłkę ktoś od razu złapie. Stawiamy tutaj na formę kłótni: każda ze stron może mieć swoje zdanie i – co najważniejsze – bez cienia zażenowania je przedstawić.

4. Bądź wolny jak słoń

Zauważyliście, że w czasie kłótni zwykle bardzo się spieszymy? Podajemy kolejne argumenty z prędkością karabinu maszynowego. Próbujemy zareagować szybciej niż osoba, z którą się kłócimy. Tymczasem w kłótni, która ma doprowadzić do sensownego rozwiązania, skuteczna może być strategia odwrotna. Psychologowie porównali takie działanie do zachowania słonia, który w obliczu niebezpieczeństwa zwalnia swoje ruchy. – Kłótnia często przypomina połączenie wyścigu i licytacji. Kto da więcej argumentów w jak najkrótszym czasie. Efekt jest taki, że nie mamy czasu spokojnie przeanalizować tego, co słyszymy, a nawet o czym sami mówimy – przekonuje psycholog.

5. Nie bądź „wykrywaczem błędów”

Kłócąc się, mamy często skłonność do popularnego „czepiania się” tego, co mówi druga osoba. Łapiemy ją za słówka. Albo ironicznie komentujemy: „Co za rozumowanie!”, bawiąc się w wykładowców logiki. – Istotny tymczasem jest komunikat, jaki ktoś ma do przekazania. Nawet jeśli w nerwach zje jakiś wyraz lub użyje nieodpowiedniej formy gramatycznej, to nas najbardziej interesować powinien message wysyłany w naszą stronę – mówi Grzegorz Młodawski. – Gdy zaczynamy skupiać się na formie tego, co ktoś do nas mówi, gubimy gdzieś to, jak ważna jest treść – dodaje.

Temu wszystkiemu towarzyszy jeszcze jedna, wydawałoby się, banalna reguła: nie warto kruszyć kopii o byle co. O drobiazg. Żeby w momencie pojawienia się kłótni pojawiała się myśl, że oto dzieje się coś, co nie zdarza się często. A gdy kłótnia się skończy, to żeby przyszła jeszcze milsza myśl, że do kolejnej jeszcze… dużo czasu!

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?