Przejdź do treści

85-latka zmarła na SOR w Wałbrzychu. Personel nie zauważył, że nie żyje

Karetka pogotowia przed budynkiem SOR
85-latka zmarła na SOR, oczekując na pomoc lekarską / Zdjęcie: Adobe Stock
Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

Na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Wałbrzychu zmarła 85-letnia kobieta. Śmierć seniorki odkryła przypadkowo rodzina. Bliscy pani Jadwigi twierdzą, że nikt z personelu medycznego nie zauważył, że kobieta nie żyje. Pacjentka miała czekać dwie godziny na udzielenie pomocy. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Zmarła na SOR, gdy czekała na udzielenie pomocy

Do dramatycznych wydarzeń doszło 14 maja w Specjalistycznym Szpitalu im. Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu. To tam na SOR trafiła 85-letnia pani Jadwiga. Jak wynika z informacji, do których dotarła „Gazeta Wyborcza”, kobieta źle się czuła 13 maja, dzień później jej stan się pogorszył, dlatego wezwane zostało pogotowie.

„Pani doktor zamówiła transport medyczny z przychodni. Babcia była kontaktowa, pojechała na SOR w pozycji siedzącej, wiedziała, gdzie i po co jedzie” – mówi Krzysztof, wnuk zmarłej, w rozmowie z „Gazetą Wrocławską”, która o sprawie napisała jako pierwsza.

Ratownicy podali kobiecie elektrolity i glukozę i przetransportowali do szpitala. Na SOR została przyjęta ok. godziny 14. W poczekalni SOR-u oczekiwali na nią wnuk i jego żona.

Prokurator Jolanta Majcherczyk, szefowa prokuratury rejonowej w Wałbrzychu, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” poinformowała, że 85-latce przypisano zielony kolor, co oznaczało, że może oczekiwać na zbadanie w wyznaczonym przez personel miejscu. Przed nią przyjmowani byli pacjenci pilni i bardzo pilni, którzy dostali kolor żółty i czerwony.

Z relacji rodziny wynika, że pani Jadwiga przez dwie godziny czekała na pomoc lekarską na korytarzu, gdzie odbywała się „selekcja pacjentów”. Po tym czasie oczekująca w poczekalni SOR żona pana Krzysztofa postanowiła sprawdzić, co się dzieje z seniorką.

„Żona stwierdziła, że wykorzysta moment, jak ktoś będzie wchodził albo wychodził i zajrzy, co z babcią, czy jej czegoś nie trzeba” – wspomina Krzysztof.

Wówczas okazało się, że 85-latka zmarła.

„Myślałam, że śpi, ale kiedy do niej podeszłam, okazało się, że nie żyje. Leżała dokładnie w tym samym miejscu, gdzie ją przywieziono, w takiej samej pozycji, zaczęłam krzyczeć, wyzywać ich wszystkich. Byłam w szoku” – opowiada pani Agnieszka w rozmowie z „Gazetą Wrocławską”.

Pani Teresa spędziła na kozetce na SOR-ze pięć dni

Prokuratura: „szczegółowe badania powinny dać więcej odpowiedzi”

Do szpitala zostały wezwane policja i prokuratura, zabezpieczono monitoring i dokumentację medyczną, a ciało zmarłej kobiety przekazano na sekcję zwłok z udziałem biegłego sądowego.

„Wszczęliśmy postępowanie w trybie artykułu 160 paragraf 2 Kodeksu karnego, który mówi o narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu” – powiedziała prokurator Jolanta Majcherczyk, cytowana przez „Gazetę Wrocławską”.

Prokurator wyjaśniła, że wstępna sekcja zwłok nie wyjaśniła przyczyny zgonu 85-latki. „Do analizy zostały pobrane wycinki. Szczegółowe badania powinny dać więcej odpowiedzi” – dodała.

Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, prokuratura potwierdziła, że „stan zdrowia kobiety nie był dobry – była obciążona licznymi schorzeniami”. Dalsze czynności sprawdzające mają wyjaśnić, dlaczego nie udzielono 85-latce natychmiastowej pomocy, tylko kazano jej oczekiwać na swoją kolej.

„Pacjentka została przywieziona do szpitala w stanie terminalnym. Została na miejscu zdiagnozowana. Obecnie sprawa jest wyjaśniania i szpital nie może jej komentować” – poinformowało biuro prasowe szpitala im. A. Sokołowskiego w Wałbrzychu.

Źródło: gazetawroclawska.pl, walbrzych.wyborcza.pl

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy: