Przejdź do treści

„Życie jest takie krótkie i szkoda marnować go na bycie lepszym i lepszym i lepszym i lepszym i znowu lepszym” – mówi Agnieszka Wielobób, wykładowczyni jogi i ajurwedy

Podoba Ci
się ten artykuł?
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Warto odetchnąć czyli odpuścić kontrolę nad wszystkim, nad czym nie mam panowania. Skupić się tym, co jest dzisiaj, teraz, otaczać się miłymi ludźmi, robić to, co jest dla nas ważne – mówi Agnieszka Wielobób, mama, żona, nauczycielka i wykładowczyni jogi i ajurwedy. Rozmawiamy z nią o ajurwedzie, jodze, zdrowiu, diecie, okresie i kobiecości.

Marta Chowaniec: W jaki sposób ajurweda postrzega kobietę?

Agnieszką Wielobób: Ajurweda postrzega każdą kobietę i każdego mężczyznę jako wyjątkową i niepowtarzalną jednostkę. Patrząc przez pryzmat ajurwedyjskich koncepcji zobaczymy organizm ludzki składający się z kombinacji 5 żywiołów: eteru, powietrza, ognia, wody i ziemi), których wzajemna kombinacja daje początek 3 energiom (dosze), rozumianym jako ruch (vata), transformacja (pitta) oraz spójność strukturalna (kapha). Dzięki aktywności 3 dosz i naszego wewnętrznego ognia trawiennego, nazywanego w sanskrycie agni powstaje i funkcjonuje 7 tkanek: osocze, tkanka krwionośna, mięśniowa, tłuszczowa, kostna, szpik kostny, narządy rodne męskie i żeńskie, których resztki przemiany materii (mala) wydostają się poprzez śrota czyli system kanałów (śrota dodatkowo zaopatrują organizm w różne substancje odżywcze). W ludzkim ciele ajurweda wyróżnia 14 śrota, jednak kobieta ze względu na funkcje rozrodcze posiada 2 dodatkowe śrota, dzięki którym możliwa jest menstruacja oraz laktacja. Ajurweda widzi nas jako system ciało-zmysły-umysł-duch, a więc do tego dochodzą osobiste cechy psychiczne danej osoby i czyjaś indywidualna duchowa ścieżka. Istotne w jest poznanie swojego prakriti czyli wrodzonego rozkładu cech/ właściwości (rozkładu dosz w ciele). Gdy ten naturalny dla nas rozkład właściwości organizmu utrzymamy w równowadze, zachowamy zdrowie. Kiedy poznamy swoje prakriti, zrozumiemy też, że nasz wygląd, charakter, upodobania, a nawet tendencja do niektórych przypadłości nie są wcale przypadkowe. W ajurwedzie każdą osobę widzimy jako indywidualność, a kobiecość może być jednym z aspektów tej indywidualności.

Podobno ajurweda sprzeciwia się myśleniu, że nieodłącznym elementem życia kobiety są huśtawka nastrojów. W myśleniu zachodnim trudno uwierzyć, że ból nie musi być elementem kobiecego życia.

Tzw. „huśtawka nastrojów” podobnie jak ból czy pokrzywka na skórze to znak, że nasze ciało lub umysł doświadczają braku harmonii. Każde (chwilowe lub permanentne) zaburzenie równowagi na poziomie przepływu dosz: vaty, pitty oraz kaphy w naszym ciele skutkuje pojawieniem się objawów odbiegających od stanu dobrego samopoczucia.

Aldona Filipiuk, instruktorka Ashtanga joga

W tradycjach duchowych mówi się, że naszymi myślami kreujemy sobie piekło lub niebo, którego doświadczamy. Dla mnie takie postawienie sprawy ma moc. Sama przeszłam 20 lat temu nowotwór złośliwy, a wcześniej wiele innych chorób, byłam operowana wiele razy, przeszłam chemioterapię i wiem, że – obok innych czynników – na pewno duży wpływ na ów niekorzystny stan zdrowia miał mój sposób radzenia, a w zasadzie nieradzenia, sobie z emocjami, negatywne wzorce myślenia, postawa wobec życia. Gdy dotarło to do mnie, co robię sobie samej poprzez kreowanie w mojej głowie scenariuszy smutku, bólu i cierpienia, zapragnęłam jak najszybciej uwolnić się od tego. Pamiętam dokładnie, że od tego momentu już nigdy nie stworzyłam w swojej głowie żadnej historyjki, w której byłam ofiarą. Od męża dostałam bardzo prostą praktykę 20 oddechów oczyszczających poprzedzaną piękną modlitwą, i można powiedzieć że od tego dnia rozpoczęłam swoją przygodę w poszukiwaniu życia. Mojego życia! Oczywiście na tym nie poprzestałam.

Agnieszka Wielobób. Zdj: archiwum prywatne

Teksty ajurwedyjskie także podają, że jedną z przyczyn chorób są nasze myśli, emocje. Wiele osób zgłasza się do mnie z prośbą o pomoc, pisząc, że mają np. problemy trawienne, a gastroskopie i inne badania wykazują, że z układem trawiennym wszystko jest w porządku. Pomijając złe połączenia pokarmów, którymi często raczymy nasze żołądki, to w większości wypadków stan emocjonalny odgrywał kluczową rolę. Dlatego myślenie, że „gdy mnie boli, to taka moja uroda” warto zmienić! Ból oczywiście warto zaakceptować, ale nie po to, by cierpieć już zawsze, tylko po to, by zyskać większą świadomość swoich uwarunkowań i docelowo uwolnić się od cierpienia.

Czyli jest możliwe życie bez tabletek przeciwbólowych?

Na pewno jest możliwe, ale nie u każdego jest to takie proste… Na pewno wiele zależy od czyjegoś stanu na start. Jedno jest jednak pewne – zmiana stylu życia w tym diety, aktywności fizycznej, pracy nad swoimi emocjami czy schematami powoduje, że coraz rzadziej sięgamy po tabletki, lub znacząco zmniejszamy ich dawki.

Nauczycielka Movement Medicine

W jaki sposób wg ajurwedy łagodzić bóle miesiączkowe i „znosić” okres co miesiąc?

Przede wszystkim warto zrozumieć, że przyczyny bólów mogą być różne. Nieodpowiednia dieta, stres, mocne przeżycia, brak snu, zbyt intensywny tryb życia czy pracy, podróże to tylko niektóre z przyczyn zaburzających menstruację. Aby kobieta mogła lepiej znosić ten wyjątkowy okres warto przyjrzeć się swojemu stylowi życia i dostosować go do indywidualnych potrzeb i zadbać o siebie przynajmniej tydzień przed spodziewaną miesiączką.

Myślenie, że "gdy mnie boli, to taka moja uroda" warto zmienić! Ból oczywiście warto zaakceptować, ale nie po to, by cierpieć już zawsze, tylko po to, by zyskać większą świadomość swoich uwarunkowań i docelowo uwolnić się od cierpienia

Agnieszka Wielobób

Na tydzień przed spodziewaną miesiączką dobrze skupić się na codziennej łagodnej praktyce np. jogi (wystarczy 10-15 minut), takiej która skupi się na rozluźnianiu dolnych pleców i brzuch oraz uspokojeniu emocji. Pomocne będą łagodne skręty i skrętoskłony, proste wygięcia łagodnie otwierające przód ciała i brzuch oraz ćwiczenia oddechowe, pranajamy projekcyjne w których wraz z oddechem kierujemy uważność bądź intencję w rożne miejsca w ciele. Niektóre kobiety rozluźni łagodna praktyka, a niektórym pomaga bardziej aktywna (byle nieagresywna wobec siebie) z powitaniami słońca i intensywnymi wygięciami. Warto jednak pamiętać, by unikać pozycji odwróconych, bo u wielu kobiet zaburzają one cykl, najczęściej skracając go.

W ajurwedzie mówi się, że w zależności od zaburzenia dosz są różne typy mentruacji i jej zaburzeń. Kobiety o prakriti vata lub z zaburzoną doszą vata mają skąpą nieregularną menstruację, trwającą około 2-4 dni, koloru ciemno czerwonego. Skurcze mogą być silne z towarzyszącym bólem głowy, dolnej części brzucha i pleców. Może pojawić się zatrzymanie wody, bezsenność, ogólny niepokój, rozdrażnienie, zaparcia, kurcze oraz zmęczenie. Kobiety typu pitta lub ze zwiększoną nadmiernie ilością doszy pitta mają obfitą, często bolesną miesiączkę, trwającą około 4-6 dni, koloru ciemnego lub mocno czerwonego, mogą pojawić się skrzepy. Miesiączce może towarzyszyć podwyższona temperatura, stany zapalne skóry, pieczenie oczu a nawet biegunka, tkliwość piersi czy pęcherz. W tym okresie często doświadczają rozdrażnienia, gniewu, wybuchowości. Kobiety typu kapha lub z nadmiernie zwiększoną doszą kapha mają umiarkowane krwawienie trwające zwykle od 5 dni wzwyż. Krwawienie jest najczęściej koloru jasnego z obecnością śluzu, ciągłe. Kobieta odczuwa senność, ciężkość całego ciała, mogą pojawić się obrzęki nóg jak również zwiększona emocjonalność.

Dla osób z zaburzeniami miesiączkowania typu vata, dla rozluźnienia bólu brzucha, Vasant Lad[1] zaleca wmasowanie oleju rycynowego w dolną jego część. Dla zaburzeń typu pitta zaleca olej kokosowy, a dla zaburzeń typu kapha mieszankę pół na pół z oleju rycynowego i gorczycowego.

Jak rozmawiać z dziećmi o koronawirusie?

Niezależnie zaś od rodzaju bólu, V. Lad poleca żuć łyżeczkę prażonego (na suchej patelni) kminu rzymskiego i popijać łyżką soku z aloesu; w przypadku mocnego krwawienia zaleca aby wypić herbatkę z równych części kwiatów hibiskusa i liści malin (w ilości 1-2 łyżeczki ziół na szklankę wody).

D. Frawley[2] poleca natomiast zażywanie ajurwedyjskich ziół i preparatów tonizujących układ rozrodczy, odżywiających i łagodzących pitta (związana z krwią), tj Shatawari, Chyawanprash lub czysty miąższ aloesowy. Ponadto proponuje skorzystać z przypraw, które używamy na co dzień jak cynamon, kurkuma, imbir czy pieprz kajeński – pomagają w łagodzeniu łagodne bóli miesiączkowych. Frawley proponuje by wymieszać ¼ – ½ łyżeczki z 1-2 łyżeczkami miąższu aloesowego.

Agnieszka Wielobób. Zdj: archiwum prywatne

Warto  jednak pamiętać, że ajurweda nie może być traktowana jako panaceum. Czasami kiedy ajurwedyjskie sposoby nie działają można wziąć lek rozkurczający czy przeciwbólowy i nie należy się czuć źle z tym. Warto pamiętać też o rozsądnej diecie.

Dieta ma aż tak duży wpływ?

O tak! Ajurweda uważa, że ama (gromadzące się w organizmie toksyny) jest główną przyczyną (większości) chorób. Kiedy się przejadamy, niedojadamy, używamy za dużo mocnych przypraw, kiedy nieodpowiednio łączymy produkty lub jemy przetworzone lub śmieciowe jedzenie nasz wewnętrzny ogień trawienny (agni) słabnie. Powstaje ama (toksyny), która blokuje swobodny przepływ dosz w ciele. Kiedy dosza zablokuje się w jakimś miejscu, jej cechy zaczynają się potęgować i powstaje problem, np.: nagromadzenie doszy vata (a dokładniej mówiąc, jej właściwości suchości, lekkości) w jelitach powoduje wzdęcia czy zaparcia; nagromadzenie doszy pitta (jej gorącej cechy) w stawach powoduje stany zapalne stawów; nagromadzenie doszy kapha (jej cechy wilgoci, śluzu, zimna) w zatokach powoduje zablokowanie i ból zatok. Odpowiednia dieta wzmacnia ogień trawienny, oczyszcza organizm oraz równoważy dosze przywracając ład i harmonię w całym ciele.

Terapia Simontonowska - na czym polega?

Wg ajurwedy człowiek i wszystko co go otacza posiada te same właściwości. Tak samo jest z jedzeniem: chili, pomidory i imbir są „gorące” z natury; lody, woda z lodówki i kokos są „zimne”; orkisz i kukurydza są „suche” z natury; okra czy pszenica są „wilgotne”. W związku z tym kiedy zjadamy codziennie i namiętnie produkty pszenne w naszym ciele zaczyna gromadzić się nadmiar śluzu, wilgoci, co może potęgować obrzęki nóg podczas menstruacji czy zwiększone zmęczenie; kiedy nasza dieta obfituje głównie w ostre i kwaśne produkty wtedy w naszym ciele zwiększa się ciepło, powstają stany zapalne oczu i skóry, nasza miesiączką jest intensywniejsza i obfituje w ból i tkliwość piersi. A kiedy w diecie pojawiają się w większości produkty zimne i wysuszające wtedy wzrasta dosza vata, co może powodować sztywność i ból w krzyżu oraz dole brzucha jak również niepokój towarzyszący miesiączce.

Życie jest takie krótkie i szkoda marnować go na bycie lepszym i lepszym i lepszym i lepszym i znowu lepszym. Po co? Warto nieco od tego odetchnąć. Zatracamy się z tym byciu lepszym, a po drodze omijają nas piękne chwile z bliskimi, drobne gesty w naszym kierunku, uśmiechy osób, które mijają nas na drodze, szum morza i wiele innych

Agnieszka Wielobób

Dlatego ważne jest by to co zjadamy było zgodne nie tylko z naszym prakriti, ale przede wszystkim z dominującymi w naszym ciele właściwościami. Ponieważ osoba typu vata, która z natury jest zimna, może mieć w danym momencie za dużo ognia. Wtedy dieta równoważąca dla niej będzie skupiała się na wychłodzeniu, a nie na równoważeniu vaty (czyli zwiększaniu ciepła). Produkty, które zjadamy posiadają smaki, które również mają swoje właściwości.

  • Smak słodki jest wychładzający, ciężki i nawilżający
  • Smak słony jest gorący i ciężki i nawilżający
  • Smak kwaśny jest gorący, lekki i nawilżający
  • Smak ostry jest gorący, lekki i suchy
  • Smak gorzki jest zimny, lekki i suchy
  • Smak cierpki jest zimny, lekki, ciężki

Smaki najlepiej zmniejszają nadmiar danej doszy (inaczej mówiąc danej właściwości) w naszym organizmie. Dlatego dbajmy oto by w ciągu dnia zjadać wszystkie smaki, a najlepiej wszystkie 6 w jednym posiłku.

Autorka książki "Nawracające infekcje"

Ale my pracujemy w korporacjach, codziennie najmniej 8 godzin dziennie, czy jest to możliwe wprowadzenie w życie?

Zawsze jest jakieś rozwiązanie 🙂 Można zakupić dobrej jakości termosy na jedzenie i zabierać ciepły posiłek ze sobą do pracy. Oczywiście to wymaga od nas nieco innej organizacji dnia, ponieważ musimy wcześniej zaplanować zakupy oraz proste menu. Jednak kiedy opcja termosu odpada, warto zwrócić uwagę na kilka wskazówek zanim kupimy posiłek w restauracji czy kantynie:

  • Wybierajcie posiłki proste – im mniej „podrasowany” i złożony posiłek, tym lepiej.
  • Nie pijcie do posiłku, wypijcie 30 minut przed lub po posiłku wodę ciepłą np. z cytryną lub herbatę ziołową z mięty, kopru czy ajwanu.
  • Dobrze jeść wolno i umiarkowanej ciszy, nie popijać w trakcie jedzenia, unikać mieszania owoców z jakimkolwiek innym posiłkiem, nie przejadać się.
  • Osoby typu vata niech unikają jedzenia surowego i zimnego a skupią się na gotowanych daniach, najlepiej zupach, do których można dodać więcej pieprzu lub przyniesionego z domu utartego imbiru.
  • Osoby pitta niech unikają posiłków bardzo pikantnych lub kwaśnych, z pomidorami oraz smażonych na głębokim oleju. W zamian za to niech wybiorą zupę np. z zielonych warzyw, duszone czy grillowane warzywa z dodatkiem czegoś białkowego lub sałatkę. Z domu mogą przynieść termos z napojem z kolendry lub posiekaną kolendrę, która nie tylko pięknie przyozdobi posiłek ale również nieco zrównoważy działanie ostrych, przetworzonych produktów. Niestety produkty w restauracjach są zwykle mocno doprawiane, by każdy chciał to zjeść.
  • Osoby typu kapha niech unikają nabiału i smażonego jedzenia. W zamian za to niech wybiorą gorącą zupę, grillowane/ pieczone (bez tłuszczu) warzywa czy mięso. Dobrze sprawdzi się też sałatka z duża ilością zieleniny. Jako podręczne przyprawy może przy sobie mieć imbir lub mielony pieprz pippali.

Czego panią nauczyła ajurweda w kwestii pojmowania kobiecości? Proszę się szczerze przyznać, czy dużo czasu pani zajęło osiągnięcie stanu równowagi.

Wszystko zaczęło się od niezadowolenia ze swojego stanu fizycznego i psychicznego. To zaprowadziło mnie do jogi, którą ajurweda świetnie dopełnia. Dla mnie chyba takim pierwszym odkryciem tego, że nie muszę być agresywna wobec siebie, surowa wobec siebie, a mogę pozwolić sobie być sobą, rozwijać się jako człowiek i kobieta, było poznanie oddechu poprzez zetknięcie z podejściem vinyasa krama jogi, z nauczaniem Srivatsy Ramaswamiego, A.G. i Indry Mohanów i mojego męża Maćka. Dzięki oddechowi byłam wreszcie pierwszy raz w życiu w stanie na tyle wyciszyć układ nerwowy, żeby wyleżeć kilka minut w relaksie bez poruszania się i poobserwować wrażenia płynące z ciała. Wcześniej, ze względu na zniszczenia w układzie nerwowym, jakie wywołały choroby, które przeszłam jako dziecko i nastolatka, i silne leki, którymi mnie wtedy leczono, nie było to możliwe. Nauczyłam się łagodnie kontrolować swoje ciało, bez wypierania i odcinania się od niego. To było fantastyczne. Ale zdarzyło się dopiero jakieś 5 lat od mojego pierwszego zetknięcia z jogą. Efekty ajurwedy poczułam znacznie szybciej, po kilku tygodniach radykalnie wprowadzonych zmian przestał mnie boleć żołądek i głowa. Specjalnie użyłam słowa „radykalnie”, gdyż niewątpliwie byłam bardziej radykalna w swoich wyborach dietetycznych na początku swojej przygody z ajurwedą niż teraz, choćby dlatego, że mój organizm był naprawdę w kiepskim stanie. Dzięki tym radykalnym, stosunkowo prostym zmianom, szybko zaczęłam dochodzić do siebie i odzyskiwać utraconą równowagę. Tak naprawdę moja pracą nad utrzymaniem równowagi nigdy się nie skończy – moje ciało się zmienia każdego dnia, codziennie doświadczam rozmaitych bodźców które mnie zmieniają, starzeję się (hehehe…), podejmuje nowe wyzwania jak bieganie, mam dziecko, które pokazuje mi, kim naprawdę jestem itp. – dążenie do równowagi to chyba nieodłączny aspekt mojego (każdego) codziennego życia.

dr Anna Antosik-Wójcińska /fot. archiwum prywatne

Dopiero to odkrycie pewnej niepobłażliwej łagodności dla siebie, równowagi, odkrycie siebie samej – także przez medytację, o której jeszcze tu nie wspominałam – dało mi punkt wyjścia do odnalezienia siebie jako kobiety. A samą kobiecość w jej różnych odmianach odkrywam chyba najbardziej w relacjach, jako: mama, żona, przyjaciółka, nauczycielka, ale też w relacji z samą sobą… I to też wydaje się być niekończącą się ścieżką!

Dlatego ważne jest by to co zjadamy było zgodne nie tylko z naszym prakriti, ale przede wszystkim z dominującymi w naszym ciele właściwościami

Agnieszka Wielobób

Jak spojrzeć na siebie bardziej przychylnym okiem i zaakceptować swoje ciało?

Nie mam chyba żadnych super porad na to „jak zaakceptować siebie”, sama miewam nieraz z tym problem. Staram się jednak popatrzeć wtedy na siebie, znaleźć w sobie lub swoim ciele coś pozytywnego i pomyśleć chwile o tym. Zastanawiam się również dlaczego chcę coś zmienić, dla kogo? Dla siebie czy dla innych? Jeśli chcę zmiany tylko dla siebie to wtedy nie mam spiny i nawet jak mi coś nie wychodzi albo rezultaty są powolne to przyjmuję to ze spokojem. Jeśli jednak chce zamiany ze względu na innych to wyrobiłam sobie nawyk rozmawiania o tym z moim mężem Maćkiem, który jest dla mnie w tym przypadku (i w wielu innych również) ogromnym wsparciem. Warto mieć kogoś do rozmowy, kto pomoże Ci spojrzeć na siebie z zupełnie innej perspektywy. Nie zawsze jednak mamy kogoś przy sobie, dlatego myślę też, że nie trzeba brać życia i siebie zbyt serio… Po rozmowie zawsze dochodzę do tego wniosku. Kiedy nie mamy tzw. spiny na nowe paznokcie, lepszą sylwetkę, większy dom, domowe przetwory, srebrną zastawę czy szpagat wtedy mniej się przejmujemy, więcej potrafimy zaakceptować. Życie jest takie krótkie i szkoda marnować go na bycie lepszym i lepszym i lepszym i lepszym i znowu lepszym. Po co? Warto nieco od tego odetchnąć. Zatracamy się z tym byciu lepszym, a po drodze omijają nas piękne chwile z bliskimi, drobne gesty w naszym kierunku, uśmiechy osób, które mijają nas na drodze, szum morza i wiele innych.

Rodzimy się z pewnym ustalonym prakriti, którego nie powinniśmy zmieniać. Zrozumienie tego jak funkcjonują dosze w naszym ciele i otoczeniu, jakie są zależności między mną a środowiskiem, w którym żyję, również pomaga pełniej siebie zaakceptować. Przy tym wszystkim warto trochę odpuścić i odetchnąć!

kobieta patrzy w obiektyw

Odetchnąć, czyli?

Odetchnąć czyli odpuścić kontrolę nad wszystkim, nad czym nie mam panowania. Skupić się tym, co jest dzisiaj, teraz, otaczać się miłymi ludźmi, robić to, co jest dla nas ważne.

Oddech to życie, oddech to nośnik naszych myśli – tych dobrych i tych złych. A fizycznie warto, by oddech był po prostu swobodny, bez wysiłku, bez napięcia… Wówczas będzie przynosił spokój w ciele i umyśle, odprężenie, a nawet nieagresywne podejście do siebie samej. Jeśli ktoś czuje, że ma z tym problem – warto znaleźć jakiegoś specjalistę, który może nam w tym pomóc, czy to nauczyciela jogi, medytacji czy innego specjalistę.

Agnieszka Wielobób jest mamą, żoną, nauczycielką i wykładowczynią jogi i ajurwedy, autorką książki o ajurwedzie (a dwie kolejne, o ajurwedzie i jodze, powoli się kończą). Przez doświadczenie chorób układu nerwowego i choroby nowotworowej, odnalazła jogę, ajurwedę i medytację, które zgłębia już od wielu lat, pisze o nich, naucza o nich podczas zajęć, warsztatów i na studiach podyplomowych. Sięga do pokładów tradycyjnej mądrości, przedstawiając je w zrozumiały sposób, jednak rzeczowo i bez nadmiernych uproszczeń
https://agnieszkawielobob.pl/

1. Autor książki „Ajurweda. Księga domowych środków leczniczych”
2. Autor książki „Terapie ajurwedysjkie. Praktyczny przewodnik”

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.